maiiaF, ja robiłam tak: wieczorem: płatki owsiane górskie, trochę otrębów (ale nie za dużo), jakaś żurawina, cynamon, zalać sokiem jabłkowym (Antonówka najlepsza), do lodówki, a rano zetrzeć do tego jabłko i wymieszać. pycha! potem różne dodatki próbowałam. fajna sprawa. do zabierania to placki owsiane, już tu były kilka razy: namoczyć płatki (najlepiej w soku), jak dodawałam żurawinę, to też moczyłam, podprażałam siemię na patelni, wszystko do miski, wbić jajko, wymieszać i usmażyć.
madmaddie, placki to ja zawsze robię jak zostanie mi owsianka,gotuję zawsze z przeróżnymi ziarnami, orzechami no i siemieniem, który po ostygnięciu tworzy gluta, jak jeszcze letnią owsiankę porozkładam na talerzu, to potem tylko wyjmuję z lodówki i wrzucam na patelnię albo do piekarnika! 😀 a owsianka na soku fajna rzecz, pewnie niebawem spróbuję 🙂 no i wrapy! Sprytnie, bo jak robię sobie kanapki to zawsze w środku jest więcej warzyw niż pieczywa i nie ma opcji żeby się nie rozjechało/rozpadło/powypadało. Jest szansa, że wrapem się tak nie upaskudzę 🤣
MaiiaF, do piekarnika tez wrzucam. Jeszcze jak się da wanilie i wiorki kokosowe, mniam! Robie z tego niby-kokoski
Zen, dzisiaj robilam sama pierwszy raz. Wyszly spoko, tylko malo okragle 😁 musze to dopracowac. Moj przepis byl bez proszku do pieczenia. 2 szkl. Maki pelnoziarnistej, 160ml cieplej wody, 2 lyzki oleju i 1/3 lyzeczki soli.
Wczoraj tak pięknie zaczęłam trening a tak brzydko go zakończyłam... 😁 Na początku super trening nóg,mina trenera i jego podopiecznych jak liczyli krążki na suwnicy,bezcenna! Co krążek coraz bardziej krzywa minka i hasło trenera " Kur#$ chłopcy patrzcie ile ona tu ma,ja tyle nie biorę,200kg ma nałożone a macha jak 20stkami!" Myśleli że ich nie widzę i nie słyszę 😁 Potem tyłek,zmaltretowany wykrokami i dziś pali jak diabli 😀 Nooo i na koniec,mój D.mnie poprosił żebym mu ciężary dołożyła na maszynę ,i jak brałam ze stojaczka to ciężarek co był wyżej spadł mi prosto na rączkę i złamał paluszka 😵 Ale dziś tylko rest i jutro na siłkę,coś tam pomacham zawsze :-) A teraz robię sobie na kolację pastę jajeczno-makrelową z majonezem 😜 Waga.53kg 🤔 Ja się pytam jakim prawem? Nie wiem czy mam się cieszyć czy martwić,że schudłam 8kg bez jakiś wielkich zmian,tak na prawdę jem,ćwiczę w sumie tak samo a waga leci... Nie wiem czy coś nie tak się dzieję,czy po prostu jest wszystko ok. Co rodzina przyjeżdża to słyszę "Olaboga jakaś Ty blada i chuda,i taka jakaś mizerna!" Na siłowni zapisałam się do dietetyczki to się mnie zapytała " A po co? Super wyglądasz,chciała bym być taka jak Ty" No i jak tu żyć 🤔 xd
Opalam się opalam,im nie chodziło o bladość że nie opalona,bo jestem mocno brązowa,ale że taka bladość na twarzy,że zapadnięte policzki i ten deseń:-D Ale skoro Ty mówisz że jest ok,to wierzę Ci na słowo 😀
Szczerze? Wyglądasz zaj**iście. Wszystkie mięśnie widoczne, super zarysowane, dzięki odtłuszczeniu. Sylwetka sportowa, zgrabna, dla mnie seksowna. Twoje minusy to te nogi, bo masz dysproporcję łydek do ud, ale nic z tym za dużo nie zrobisz. A dzięki temu, że tak mocno odtłuściłaś ciało, to na masywnych wcześniej udach, pokazały się wyraźniej mięśnie i teraz moim zdaniem jest dużo lepiej niż kiedyś. Drugi Twój minus to talia. Ale tak jak wcześniej byłaś taka kołkowata w tułowiu, tak teraz jest dużo lepiej. Uważam, że zrobiłaś chyba wszystko, żeby zminimalizować jakieś wady w Twojej sylwetce. I tak jak jest teraz, jest super. Po prostu. Mogłabyś już skończyć i spocząć na laurach. Nie wiem nad czym bym teraz pracowała na twoim miejcu poza utrzymaniem tego. Mooże jakieś drobne poprawki, ale to juz takie szukanie czegoś na siłę. Chciałabym mieć taką sylwetkę jak masz teraz. (inna sprawa, że mąż by mnie wtedy pewno rzucił dla pulchnej, miękkiej, cycatej blondynki :hihi🙂 Nie zmienia to faktu, że wyglądasz bosko.
A ja nadal się wysuszam. I ..doszłam do tego swojego rozmiaru 38. Wchodzę w większość swoich małych ubrań, w które chciałam wejść. Teraz tylko nie popsuć. A że dziś z mega głodu zjadło mi się dodatkowo 3 cukierki czekoladowe i baton zbożowy ( razem dodatkowo- 350 kcal) to obowiązkowo będę biegać swoją godzinę. Od rana w sumie mam wchłonięte 1000 kcal. Chyba organizm próbuje odrabiać to co mu brakuje. Nie dam!! Ubiegam i spalę!
edit- ubiegane 10 km, pompki i brzuchy. Łydka nawala, smaruję lekiem i naświetlam Bioptronem. Jestem Tygrysem. ( a co se będę żałować :hihi🙂
Ja wczoraj tylko rano owsianka i o 14😲0 mielone na parze z ryzem basmatti i warzywami, potem 19 godzin bez jedzenia (wyrwalam zeba), dzis na razie odzywka bialkowa, potem czeka mnie pure, potem moze jakas zupa krem, popoludniu znowu pure i odzywka i przed spaniem odzywka. Podbijam kalorycznosc mlekiem. Jutro znowu glodowka, bo o 11😲0 wyrywam drugiego zeba. I potem 3 dni papki. Takze w srode pojade wysuszona na wior 😀 po tygodniu nie jedzenia a po tygodniu urlopu wroce 10 kg wieksza 😀
Od wtorku do nastepnej soboty zakaz silowni 🙁 koszmarek jakis.... 11 dni bez treningu - umieram 🙁
Ja dziś wlazłam bez problemu w dotychczas przyciasnawe dżinsy. 🏇 Właśnie wsunęłam prażoną owsiankę (dzięki maiiaF za inspirację :kwiatek🙂, obiad zjem w przypracowej restauracji, więc nie wiem, co dziś serwują, ale potem nadrabiam wczorajsze niećwiczenie ostrym treningiem. Wszystko mi chudnie, tylko nie to, na czym najbardziej mi zależało. Czas zmienić ćwiczenia na brzuch. Jeszcze pytanie do Was. Dziewczyny, co w miarę dietetycznego można zabrać ze sobą na weekend? Nocowanie w namiocie, więc nic do przechowywania w lodówce, ani podgrzewania. Choć pewnie od grillowego żarcia nie ucieknę... 👀
Grillowe zarcie jak najbardziej dietetyczne 🙂 Do namiotu hmm nie mam pojecia, bo ani jogurty, ani twarogi.
Pewnie jakis chleb i co dziennie dokupywac cos do tego i zjadac od razu. Jakies owoce. Ja bym wziela odzywke bialkowa. Moze batony proteinowe, lub te przetrwania Alevo. Orzechy i maslo orzechowe do chleba (nie psuje sie).
Ja pod namiot (ale wersja total dzicz) biorę zawsze kasze i do tego jakiś (niestety) "kupny" sos. Jak dorwę gdzieś od tubylców to jakieś warzywo wkrajam albo kawałek mięcha. Śniadania to owsianka z owocami najczęściej. Tylko mam kuchenkę i butlę z gazem. Ale to wszystko jest "wyprawowe", w wysokie góry, nie wiem gdzie Ty jedziesz pod namiot? :kwiatek:
mundialowa, polecam się! 🙂 a pod namiot-no chociażby jakieś musli czy przygotowane i poporcjowane takie prażone owsianki na sucho w różnych konfiguracjach-to śniadania masz z głowy. Na grilla kurczak, cukinia, bakłażan (mi bakłażan i cukinia dobrze wytrzymywały w wysokich temperaturach nawet kilka dni), jabłka nieźle znoszą różne warunki pogodowe, ewentualnie jakieś suche ciastka zbożowe (samemu można zrobić to będzie pewność co w nich jest). No i jeśli to kwestia weekendu, to kefiry czy jogurty pitne powinny przetrwać, moje przetrwały 2 doby we włoskich czerwcowych upałach bez lodówki, z czego doba w busie a doba w okropnie dusznych domkach bez klimy.
Ja właśnie robię zupę dyniową i mam solidny problem jak to policzyć. Trudno, najwyżej dziś będę jeść bez liczenia czegokolwiek 🤣
Apropo wrapów, to moim hitem ostatnio są te właśnie mission wraps, posmarowane łyżeczką philadephi light (tylko ona tak smakuje), na to fura rukoli, pomidor i wędlina albo grillowany kurczak.
Cierp, właśnie po pracy wybiorę się po jakiś dobry chleb. Co prawda pieczywa ostatnio unikam, ale wolę kupić swój niż być zdana na bułki z wiejskiego sklepiku. 😀 I pewnie jakieś ciastka zbożowe, żeby mieć coś do chrupania zamiast chipsów.
amnestria, u mnie ani kuchenki, ani sklepu w najbliższej okolicy. 😁
maiiaF, to jest myśl, żeby prażoną owsiankę na porcje podzielić i wkrajać jakieś owoce na miejscu. Dzięki raz jeszcze! 🙂
Rozumiem 🙂 My kuchenkę kupiliśmy za jakieś 100 zł, nie jest jakaś specjalnie udana, ale była super lekka (a na tym nam zależało). Najlepsze robi Primus, ale na pewno więcej kosztują i są cięższe. Do tego kartusz gazowy, jakiś garnuszek (typu menażka) i można gotować 😍
amnestria, u nas takie wypady pod namiot zdarzają się bardzo rzadko, więc nie ma sensu kupować kuchenki. 😉 Ale Twoje informacje przekażę siostrze, ona prowadzi bardziej koczowniczy tryb życia, więc z pewnością się jej to przyda. 😀
Tuńczyk wrócił do gry. Nie jest mi łatwo, bo bez trenera, bez prawdziwej siłki, bez fachowego wsparcia. Muszę się opierać tylko na tym, co pamiętam i korzystać z takiego sprzętu jaki mam. Nie daje rady wykonać wszystkich ćwiczeń na wszystkie partie, jakie bym chciała. Bo nie mam na czym. Brakuje mi trenera stojącego nade mną i pilnującego poprawności wykonywania ćwiczeń, dodawania mocy kiedy jej braknie itd itp. Ale walczymy.
A tu fota na której elegancko widać, jaki jeszcze mam pod skórą zapas tłuszczyku. Zwłaszcza na tułowiu.
Takiego mięciutkiego, lekkiego, jak galaretka. Ale jak go będę zwalać, to skóra coraz bardziej będzie zwisać i się marszczyć, bo się słabo obkurcza. I na twarzy coraz gorzej. Więc... baaaardzo powoli i zdecyduję czy odtłuszczam nadal, czy tylko utrzymuje co mam. Pożyjemy, zobaczymy.
No tak, w takiej sytuacji to faktycznie zbędny wydatek :kwiatek: Moje urlopy rzadko wyglądają inaczej 😜 😁 Swoją drogą pozostając w temacie odchudzania - byłam 2 tygodnie w rumuńskich Karpatach i wszyscy mi mówią, że super wyglądam i schudłam 😍
Bardzo mnie to cieszy! Co prawda wczoraj grzeszyłam ostro (pizza i to jakaś taka wielka), ale tam 😉 Następny wyjazd w góry już niedługo! Chyba najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że robię to, co kocham i wyglądam od tego lepiej 😁
Tunrida,mimo że bez trenera i odpowiedniego sprzętu dajesz radę!! 👍 Super wyglądasz i taka sylwetka bardzo Ci pasuje,zgrabnie,kupa mięśni jestem na TAK !:-D