Forum towarzyskie »

Koszmar zakupów .

obawiam się, że masz rację. w tym roku podróżowałam z Lublina w Bieszczady. Na podkarpaciu, poza miastami typu Rzeszów, Sanok ciężko nawet o "normalną" stację benzynową typu Shell czy Orlen, tylko jakieś takie staje z księżyca.


Muszę się teraz wtrącić 😉 Owszem, może i nasz wschód jest w tyle za resztą kraju pod wieloma względami, ale błagam, nie róbcie z nas jakiegoś końca świata! 😀 My tu naprawdę mamy Shelle, Orleny i inne "te znane". Może nie w ilości dziesięć z danej sieci przypadających na miasto i jego najbliższą okolicę, ale mamy 😉 Małe, stare CPNy w większości pozamykane lub przekształcone na te "światowe". A nawet, jeśli szyld nie ten, to i hot dog jest, i ciepła herbata. Punktów co prawda kierowca na kartę stałego klienta nie nałapie, ale zatankować, zjeść i załatwić potrzebę może 😉
Co do braku przydrożnych fajnych knajpek to się niestety muszę zgodzić, choćby ze względu na swój region - tu zjeść można jedynie na stacji benzynowej, choć znam kilka takich, które poza wspomnianym hot dogiem serwują także domowe obiady 🙂
Dlatego proszę - nie generalizujcie i nie mówcie, że "tylko Rzeszów", bo takich "Sanoków", czyli miast o podobnej wielkości i specyfice u nas znacznie więcej 😉
Może nie koszmar, ale "taka sytuacja".  😉
Rossman - panna w kasie. Płaciłam, starałam się dać końcówkę w bilonie. Panna się szczerzyła w uśmiechu. Proponowała promocje, pakowała w siateczkę. I uśmiechy jeden po drugim słodkie jak lukrecja. No czar i urok i miłość do Klienta.
Odeszłam dwa kroki i pomyślałam, że nie mam monet do myjni. Zawróciłam i z 10 zł banknotem poprosiłam tę samą pannę (bo taka miła) o rozmienienie. No i się zaczęło. Zrugała mnie jak sklepowa w mięsnym za PRL. Że ona nie ma drobnych, że nie będzie miała czym wydawać, że jej (sic!) nie wolno przyjmować banknotów od (sic!) obcych. Nie było kolejki, ani nic. Żadnej presji nie wywierałam. A oberwało mi się zdrowo. I już tam nie pójdę. Bo się obraziłam.
A po godzinie na stacji benzynowej, pan był taki miły i uczynny (przy zwykłym tankowaniu), że dałam mu kawę, którą dostałam "za zasługi dla Orlenu". Bo zimno. Niech sobie wypije.
Słowem. Uśmiech sprzedawcy ma być szczery.
Haha! 🙂 Dobre. Jak mój klient po chwili się wraca, bo prosi o przysługę np. w rozmienieniu pieniędzy, to choćbym na rzęsach miała stanąć to mu pomogę. Widać laska nie dość że bez kultury to jeszcze podstawowych mechanizmów pracy z klientem nie zna... 😉

Dzisiaj dzwoniła do mnie moja koleżanka z pracy, że jednej babce, która wiozła w wózku sklepowym, w miejscu do tego odpowiednim, swoje dziecko, złamała się noga od tego wózka i dziecko polecało na twarz na płytki...
Rossman chyba ma taka polityke szczerzenia sie i szczebiotania na wysokich tonach.
Tania, to ja bym powiedziała "to w takim razie te gumy jeszcze poproszę" i zapłaciła tą dychą 😉

Rzeczywiście, tam się wszyscy szczerzą. I to taka polityka firmy.

Ale mnie wkurzają ochroniarze, łażący za klientami. Ostatnio kupowałam podpaski, dość kobiecy asortyment, stałam przed półką i szukałam ulubionych 😁, musiałam poprosić pana, żeby się przesunął, bo stał przy tym regale jakby dzieł sztuki pilnował... Przez to ja się czuję w tym sklepie jak złodziej, ale chodzę, bo mleko dla dziecka najtańsze.
Tania, to ja bym powiedziała "to w takim razie te gumy jeszcze poproszę" i zapłaciła tą dychą 😉
(...)

No mogłam, zwykle tak robię. Ale tu się panna tak wdzięczyła, że jakoś tak zwyczajnie poprosiłam.
I tak buzię rozdarła, że aż ochroniarz ruszył się z posad i szedł do mnie.
Żaliłam się wczoraj we wrocławskim wątku.
Mieliśmy małą uroczystość w domu i chciałam zamówić tort. Poprosiłam laski o namiar na jakąś wystrzałową cukiernię, poleciły Sowę. Odnalazłam ją u siebie w mieście i zadzwoniłam z zapytaniem ile wcześniej muszę zamówić tort i czy zrobią mi z napisem. Oczywiście, napis będzie, ale 5 dni wcześniej muszę zamówić. Więc od razu po pracy poleciałam do galerii złożyć zamówienie. Jaki ja chcę tort? Ja nie wiem jaki, ma być coś ala ciasto firmowe/wuzetka, nie słodkie i bez alkoholu. Trochę dumania, w końcu coś poleciły. Ok. A jak duże? No tak duże żeby było dla 10 chłopa, a tu mi pokazują malutki torcik. Nie, to ma być przynajmniej 2kg tort. Ok, jest. Zamówienie złożone, spisany jaki ma być napis, zaliczka zapłacona, mają mój numer. Moja 20 minut, otrzymuję telefon z cukierni: czy chcę jakieś ekstra zdobienia? Mówię: nie chcę, ma być tylko napis, to napis jest najważniejszy. Napis będzie.

Mija 6 dni, cisnę 40km do Wrocławia po tort, bo to ma być wyjątkowy tort. I co?
- Wie Pani co? Tort jest, ale bez napisu..
- Jak bez napisu?
- No napisu nie ma.. ale w ramach rekompensaty możemy dać marcepanowe zwierzątko.
- Marcepanowe zwierzątko? Wyobraża sobie Pani, że na torcie dla 29latka postawię marcepanowego kota?

Numer telefonu miały, mogly zadzwonić, że zamówienie nie zostało zrealizowane zgodnie z "wytycznymi". Wtedy darowałabym sobie taki kawał drogi, bo zwykły tort mogłam kupić w cukierni u siebie w bloku. Tort był smaczny, ale raczej nie wart jechania taki kawał po niego.
Ale mnie wkurzają ochroniarze, łażący za klientami. Ostatnio kupowałam podpaski, dość kobiecy asortyment, stałam przed półką i szukałam ulubionych 😁, musiałam poprosić pana, żeby się przesunął, bo stał przy tym regale jakby dzieł sztuki pilnował... Przez to ja się czuję w tym sklepie jak złodziej, ale chodzę, bo mleko dla dziecka najtańsze.


Zgadzam się! Ochrona w Rossmanie działa na mnie tak, że przed wyjściem przez bramki mam stresa, choć wiem, że nic nie ukradłam  😁 Wczoraj jeden taki nadgorliwy tak za mną łaził i patrzył na ręce, że złapałam się na tym, że zwijając do kieszeni te papierki do testowania perfum sprawdzałam, czy z rozpędu nie schowałam i perfumy  🤔wirek:
W Empik-u jest tak samo okropnie czy w Sephora. Z ochroną. Może panowie się porostu nudzą?
Tylko czemu mam wrażenie, że łażą zawsze za mną ?  👀
O ochroniarzach z rossmana to jest cały wątek na wizażu 😉
Kiedyś szłam sobie i nagle mi się przypomniało, że miałam jeszcze coś wziąć, więc zawracam i skręcam za półkę i prawie wpadłam na ochroniarza, który się bardzo speszył nagle  🙄
Wolę panów, którzy siedzą przy monitorze. Na przykład w Hebe bodajże pan siedział i jeszcze grzecznie "dzień dobry i do widzenia" mówił.
ooo, to ja serio muszę wzbudzać zaufanie. nikt nigdy za mną nie łazi, gdzie bym nie była, niezależnie od sklepu czy miasta czy od tego, co kupuję. dzisiaj spędziłam z 5 minut przed jedną półką w rossmannie i żadnego ochroniarza nie widziałam.
calore, może dobrze trafiasz 😉 ja też często mam często takie spokojne zakupy, ale o takich się nie mówi.
Ja właśnie miałam okazję się przekonać czemu ci ochroniarze tak łażą. Ludzie naprawdę kradną na potęgę! Znajomy jest kierownikiem w sieciówce i dziennie wyciąga z kieszeni ubrań mnóstwo powyciąganych klipsów. Kurtki są zabezpieczane klipsami i 3 magnetycznymi wklejkami - złodzieje też to znajdują i wyciągają a następnie szukają okazji żeby ciuch zapakować do torby tak żeby obsługa nie widziała.
W rossmanie to samo - bardzo łatwo "odbezpieczyć" jeśli ktoś wie jak. Schować produkt w kieszeń kurtki to jest ułamek sekundy.
A bardzo często za braki w towarze odpowiadają pracownicy...
Się wyżalę - niewielka wzrostem jestem. I mam znajomą z MPD zasadniczo pomykającą na kółkach.  Wybrałyśmy się razu pewnego coś pokupować. Oczywiście na korytarzach marketu palety i wystawki, a... Człowiek na wózku się nie przeciśnie przez 30 cm... Więc do niektórych półek coż kumpela dostępu nie miała. A już hitem jest jak chciałyśmy zdjąć kubek z wyższej półki. Ja nie sięgam, kumpela tym bardziej. Obsługi ni ma w pobliżu. Polazłam szukać. Pani przyszła nadąsana i rzuciła tekst: trzeba było wejść na regał. 8/. Ja to ja. Ale ta na wózku też??
Niepełnosprawni mają bardzo pod górkę. Współczuję zakupów.
Tania, ja też mam wrażenie, ze tylko za mną chodzą. Kiedyś nie wytrzymałam i zapytałam, czy chce mi może doradzić w kwestii papieru toaletowego (no doprawdy, trudno ukraść i schować pod kurtkę czy do kieszeni), to przeprosił i odszedł.
A w Smyku mily pan zawsze wita i żegna klientów. Nie lazi za nimi.
pamiętam kiedyś, jak jednego dnia, wyfiokowana po pracy, zaszłam do sephory. zrobiłam większe zapasy, rachunek na ponad 600 zł. drugiego dnia po stajni, przypomniało mi się, że wieczorem idę na większa imprezę i zapomniałam kupić jednej rzeczy. szybko do auta, zapach nie super wyjściowy, zamiast szpilek-termobuty. miałam tylko wpasć i wziąć jedną rzecz. jak jej szukałam to od ochroniarza się odpędzić nie mogłam. zabawne to było. wygląda się biednie-jest się złodziejem. wystarczy założyć szpilki-już jestem klientem premium.
Tania, ja też mam wrażenie, ze tylko za mną chodzą. Kiedyś nie wytrzymałam i zapytałam, czy chce mi może doradzić w kwestii papieru toaletowego

dobre, muszę zapamiętać. 👍 bo mnie też denerwują, jak się czają i tylko patrzą, czy się czegoś nie zwija (rozumiem, że taka jest ich rola, ale można to robić mniej nachalnie i tak, żeby klientowi się przypadkiem nie zachciało np. wczytywania się w skład produktu, bo to już przecież podejrzane) . a już najbardziej mnie irytuje, jak nastąpi konieczność robienia gdziekolwiek zakupów w ciuchach jeździeckich... kiedyś jadąc na zawody (pogapić się na znajomych ze stajni, którzy startowali i ew. im pomóc przy koniu) w kilka osób wpadliśmy na chwilę do sklepu po jakieś picie i coś szybkiego na śniadanie, wszyscy byliśmy w strojach jeździeckich - ale czystych i schludnych, a nie jakby nas oderwali granatem od sprzątania boksów. 😉 a ochroniarz najchętniej by się sklonował, tak nam patrzył na ręce. 🙄
z drugiej strony jak była ta promocja w rossmannie, to sobie pomyślałam, że współczuję ochronie zadania, bo w tym dzikim tłumie z pewnością niejedna rzecz magicznie zniknęła z półki...
Ogólnie w rossmanach podobno kiedyś była plaga kradzieży przez pracowników sklepu.
Najbardziej i tak się ochroniarzom obrywało, bo pow. jakiejś kwoty strat to oni ponosili odpowiedzialność.
Dlatego też zawsze tam ochrona śledziła uważnie każdego klienta ;]
Ja juz wole jak mnie biora w sklepie za bezdomna niz za sprzedawce :P
pamiętam kiedyś, jak jednego dnia, wyfiokowana po pracy, zaszłam do sephory. zrobiłam większe zapasy, rachunek na ponad 600 zł. drugiego dnia po stajni, przypomniało mi się, że wieczorem idę na większa imprezę i zapomniałam kupić jednej rzeczy. szybko do auta, zapach nie super wyjściowy, zamiast szpilek-termobuty. miałam tylko wpasć i wziąć jedną rzecz. jak jej szukałam to od ochroniarza się odpędzić nie mogłam. zabawne to było. wygląda się biednie-jest się złodziejem. wystarczy założyć szpilki-już jestem klientem premium.


Ja często mam podobnie w drogierii Natura- jedną mam w Białej w CH przy obwodnicy i czasem jak jestem przelotem (wracając od klienta, zwykle w mocno "roboczych" ciuchach, brudna i waniająca) wpadam tam jak mam coś pilnego do kupienia. Ekspedientki łażą za mną krok krok wtedy. Jak jestem lepiej ubrana nie zauważam aż takiego pilnowania. Nie lubię tam zachodzić przez to śledzenie, ale czasem nie mam wyjścia bo jest po drodze i szybko można kupić co potrzeba (do naszych Rossmannów trzeba wjeżdżać w głąb miasta wiec trochę czasu schodzi). W Ross nie wiem dlaczego, ale zawsze mnie na stoisku z pieluchami tak pilnowali- małe toto przecież, co tam taki karton w kieszeń wsadzić 😁. Za to przy kremikach, pastach do zębów itp. pierdułkach nigdy nikt mi na ręce nie patrzył.
Koszmar-dosłownie. Przejeździłam całe miasto,pojechałam do kolejnego. Zgrabnych,zimowych ale i ładnych traperów nie znajdę. Mniejsza w tym,kupiłam w sportowym,ale obsługa to porażka jakaś. W kilku sklepach proszę o pomoc,sprzedawca zza lady nie wyjdzie,krzyczy przez cały sklep że mam sobie poszukać. W kolejnym sklepie dostaje mi się za to,że wzięłam złe pudełko,chodzę trzy razy po całym sklepie i je wymieniam,pani oczywiście z pogardliwym spojrzeniem stoi za ladą. Do kolejnego idę pooglądać-biorę,macam i gdyby spojrzenie mogło zabijać-to jestem nieżywa. Aż mi się odechciało,choć buty kupiłam  to nie jestem zadowolona i mam to gdzieś,następnym razem kupuję przez internet i nawet jak mam kupić bubla to tyle nerwów nie stracę..
Jeszcze a propos nadgorliwych ochroniarzy - co prawda nie w sklepie (bo tam zawsze jest wszystko miło i profesjonalnie), ale na parkingu sklepu wczoraj trafiłam na tak nieuprzejmego ochroniarza, że aż miałam ochotę olać parking i pojechać szukać miejsca gdzie indziej (a tam dość ciężko z parkowaniem). Przy wjeździe na parking jest budka - z małym okienkiem dość wysoko, przez które nie widać, czy ktoś jest w środku, drzwi do budki w ogóle z drugiej strony. Na parkingach strzeżonych koło mojego domu ktoś w budce jest tylko na noc, na tym sklepowym brama otwarta na oścież, więc wjechałam i zaparkowałam na pierwszym lepszym miejscu, jakie mi się rzuciło w oczy (na ogrodzeniu jest wielki napis "parking dla klientów sklepu", w inne tablice się nie wczytywałam za specjalnie)... Zanim zdążyłam wysiąść z samochodu - przyszedł do mnie pan ochroniarz i wręcz na mnie nakrzyczał (zdążyłam powiedzieć tyle, że "ja do sklepu..."😉, że co ja sobie wyobrażam tak wjeżdżać, że trzeba się było zatrzymać przy wjeździe i zapytać, no i że mam się przeparkować... Przeprosiłam i w sumie nie udało mi się wiele więcej wyjaśnić, bo pan ewidentnie był w nastroju "ja tu dyktuję warunki" 🤣. A, no i jeszcze "pani tu pierwszy raz?!". Nie, przyjeżdżam raz w tygodniu specjalnie zająć miejsce komuś innemu. 😂 Rozumiem, że stanęłam na niewłaściwym miejscu, jakbym widziała, że ktoś w tej budce jest, to bym się faktycznie zatrzymała i spytała, ale... czy to jest powód, żeby od razu na kogoś naskakiwać w ten sposób? 😵 Wystarczyło powiedzieć "przepraszam, ale to jest czyjeś prywatne miejsce, miejsce dla klientów sklepu jest wyznaczone tu i tu", tymczasem poczułam się, jakbym popełniła nie wiem jakie wykroczenie. Jak wyjeżdżałam, to miałam ochotę spytać, czy opuszczając ten szacowny parking też muszę się odmeldować. 😎 Dobrze, że same zakupy mi poprawiły humor.
Legginsy (czy jakoś tak) - jak wybrać takie, żeby się człowiek w nich nie dusił, nie wyglądał jak bez majtek, żeby nie spadały, żeby po praniu się nie zrobiły płowymi galotami ?
Ja nie znoszę robić zakupów w nowych sklepach, tzn w którym jestem pierwszy raz. Chodzę milion razy między alejkami i szukam i szukam i szukam. Ostatnio zakupy w Rossmanie trwały 30 minut, bo nic nigdzie znaleźć nie mogłam, chodziłam w tą i spowrotem jakbym się w tym sklepie zgubiła.
Jak jakiś sprzedawca jest niegrzeczny, to ja proszę wtedy o rozmowę z kierownikiem. Od razu ton jest inny  😉
Mnie ostatnio strasznie irytują wszelakie super/hipermarkety...
Do jakiego nie wejdę, to panuje bałagan na sklepie.
Jakieś palety, wózki zastawiają całe regały, śmieci i papiery walające się między alejkami.
Odechciewa mi się czegokolwiek szukać, tak samo gimnastykować się, by cokolwiek dosięgnąć  😤
Ciekawe. Z litości pominę nazwę sklepu internetowego ale opiszę co zrobił:
- nie dotrzymał terminu
- pomylił adresy (był inny mój i inny dostawy=prezent)
Po długich i ciężkich cierpieniach i już "po herbacie" towar doczołgał się do mnie.
Wyszłam na głupka obiecując prezent a obdarowany sterczał w oknie i czekał.
No, ale nic. Bywa. Przyszło mi o opinię w ceneo. No to ją wyraziłam. Złą.
A teraz nagle sklep mi daje kupon za 50 zł jak kupię coś za 101 zł (czyli korzystny) i przeprasza, ale.... mam wycofać złą opinię.
Patrzyłam. Ten sklep ma ogólnie wiele złych opinii, ale dużo wycofanych.
Czy to jest etyczne? Po co to całe ceneo w takim razie? Po co certyfikaty o bezpiecznych zakupach? Jak można sobie dobrą opinię za kupon kupić?
Odrażające. Nie wycofałam.  👿
Legginsy (czy jakoś tak) - jak wybrać takie, żeby się człowiek w nich nie dusił, nie wyglądał jak bez majtek, żeby nie spadały, żeby po praniu się nie zrobiły płowymi galotami ?


Ja lubię legginsy z Lidla 🙂
Jeszcze jakieś pierdoły czy kradzież małych rzeczy rozumiem, ale jakim talentem i "złotą rączką" trzeba być, żeby zwinąć Furby czy zestaw MH, który wielkością jest jak duży zestaw Lego 😲
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się