Nie widziałam tematu który rozwiał by moje wątpliwości więc zakładam nowy Kucyk najadł się za dużo jabłek w nocy. Rano nic nie zwróciło mojej uwagi, ale ok południa już leżał. Nie uznałam tego za jakiś zły objaw bo czasami tak leży zarówno ona jak i hucuł. Jak kilka godzin później gdy poszłam do nich też leżała coć w innym miejscu, zaczęłam się niepokoić i zadz po weta. Tenże wet kazał lać siemie, no to sprint do sklepu. Zanim się zaparzyło i przestygło oprowadzałam nieszczęsne konisko przez ok 2h i wlaliśmy w nią 0,5l siemienia. Przez następne 3 dni to samo(Oprowadzanie i 3*o,5l. Z tym że jeszcze 1 dzień była na pastwisku bo nie chciałam rozdzielać koni. Trochę się poprawiło bo już dosyć stoi a na początku jak tylku ją puściłam to od razy się kładła. Brzuch jednak pozostał wzdęty mimo że nic nie jadła oprócz 2 źdźbeł siana. Nic też nie pije więc żeby się nie odwodniła to wlewam jej z butelki przez taki smoczek(?) jak np w Aqua 0,75 czy jakieś soczki. W ten sam sposób wlewam siemię, i tu właśnie rodzi się pytani czy przez to nie łyka powietrza i nie powiększa swojego wzdętego brzucha? Wczoraj dzwoniłam jeszcze raz do weta że dalej jest wzdęta. Powiedział że są takie drastyczne leki, ale to taki stary koń...i żeby lać siemię i dużo ruchu do skutku.Nawet lewatywę zrobić. No to oprowadzam więcej stępem bo czytałam gdzieś żeby nie poganiać konia ale jak z nią kłusuję to wtedy ogon podnosi i czasami "popuszcza" rzadki dosyć jasny kał.( Może już nie ma czym za przeproszeniem srać? Więc jak to jest z tym kłusem -można czy tylko stęp? I z lewatywą? Robić czy nie?
Nie widziałam tematu który rozwiał by moje wątpliwości więc zakładam nowy Kucyk najadł się za dużo jabłek w nocy. Rano nic nie zwróciło mojej uwagi, ale ok południa już leżał. Nie uznałam tego za jakiś zły objaw bo czasami tak leży zarówno ona jak i hucuł. Jak kilka godzin później gdy poszłam do nich też leżała coć w innym miejscu, zaczęłam się niepokoić i zadz po weta. Tenże wet kazał lać siemie, no to sprint do sklepu. Zanim się zaparzyło i przestygło oprowadzałam nieszczęsne konisko przez ok 2h i wlaliśmy w nią 0,5l siemienia. Przez następne 3 dni to samo(Oprowadzanie i 3*o,5l. Z tym że jeszcze 1 dzień była na pastwisku bo nie chciałam rozdzielać koni. Trochę się poprawiło bo już dosyć stoi a na początku jak tylku ją puściłam to od razy się kładła. Brzuch jednak pozostał wzdęty mimo że nic nie jadła oprócz 2 źdźbeł siana. Nic też nie pije więc żeby się nie odwodniła to wlewam jej z butelki przez taki smoczek(?) jak np w Aqua 0,75 czy jakieś soczki. W ten sam sposób wlewam siemię, i tu właśnie rodzi się pytani czy przez to nie łyka powietrza i nie powiększa swojego wzdętego brzucha? Wczoraj dzwoniłam jeszcze raz do weta że dalej jest wzdęta. Powiedział że są takie drastyczne leki, ale to taki stary koń...i żeby lać siemię i dużo ruchu do skutku.Nawet lewatywę zrobić. No to oprowadzam więcej stępem bo czytałam gdzieś żeby nie poganiać konia ale jak z nią kłusuję to wtedy ogon podnosi i czasami "popuszcza" rzadki dosyć jasny kał.( Może już nie ma czym za przeproszeniem srać? Więc jak to jest z tym kłusem -można czy tylko stęp? I z lewatywą? Robić czy nie?
Ja bym wezwała jakiegoś porządnego weterynarza, a nie trzymała konia przez trzy dni z bolącym brzuchem.