Nie znalazłam takiego wątku, jeżeli jest, to proszę o przeniesienie. Chodzi o konia koleżanki, koń ma 12 lat, przerwa w pracy ok 2,5 roku. Poprzedni jego właściciel jeździł na nim ok 1 raz tygodniu, tylko dwoma chodami, stęp i galop ile fabryka dała, galop prawdopodobnie tylko po Lini prostej. Teraz jest problem, dziewczyna pracuje z nim z ziemi, konisko nie potrafi zagalopować na lonży. bo ma problem z łapaniem równowagi po okręgu, jak mu się uda, to dupa lata i wywrotki już były. Z kłusem na szczęście nie ma problemu. Koleżanka pracuje z nim na pasie i wpinaczach. Mówiąc szczerze ja nie mam bladego pojęcia jak pracować z takim koniem, mógłby ktoś pomóc jakąś radą?
Nie jestem ekspertem i mogę się mylić, ale jakby to był mój problem to na początek zdjęłabym wypinacze i dala koniowi swobodę żeby sam nauczył się tą równowagę łapać. Jeżeli na prostej nie ma takiego problemu, to rzeczywiście brałabym go na lonżę i delikatnie najpierw na dużym kole, później mniejszym dosłownie po kilka fouli galopu żeby nabrał pewności. No i na dobrym podłożu, żeby zapobiec tym wywrotkom bo koń może się trochę przez nie zrazić. Jak źle kombinuję to mnie poprawcie 😉
W siodle na razie nie da rady, bo siodło facet miał nie dopasowane , koleżanka sprzedaje i kupuje inne, pożyczyłam jej swoje na chwilę żeby zobaczyła jak chodzi, pojechała kłusem , ale było gorzej niż na lonży, o galopie nie było mowy. Na lonży tez próbowała bez wypinaczy, ale łeb w chmurach, przód osobno, tył osobno, na wypinaczach, nawet bardzo luźnych, tak jakby jednak zaczynał myśleć co robi, ale ta równowaga zadu.....
Moim zdaniem konia po takiej przerwie należy traktować jak niezajeżdżonego trzylatka i robić wszystko od początku. Proponowałam w takim razie prace właśnie na lonży i jak najwięcej go w tym czasie wyciszać i uspokajać. Po prostu nie pozwalać na wrzucanie tego "piątego biegu" i lecenie na łeb, na szyje. Przede wszystkim konsekwencja, jak zagalopuje na złą nogę to do kłusa i jeszcze raz, jak krzyżuje - to samo. Po takiej przerwie i jeździe trzeba go na nowo poukładać. Ja bym tak robiła (;
A ja bym póki co zapomniała w ogóle o jakimkolwiek galopie 😉 Pracowałabym tylko w stępie i w kłusie i jak koń zacznie dobrze chodzić na lonży (czy tez i pod siodłem) w kłusie to dopiero bym dołączyła delikatne zagalopowania.
Koleżanka własnie tak robi, jest osobą zrównoważoną, spokojną i mającą jakąś wiedzę, wiedziała że tego konia będzie trzeba robić jak młodego, ale nie spodziewała się ze będzie aż tak źle, ja też, bardziej obawiałyśmy sie że będzie problem z kłusem, bo kłus to on miał jak dobry rasowy kłusak 😉.
Jeśli koń jest zdrowy to bym zrobiła dokładnie tak jak Pooh pisze - w ogóle zapomniała o galopie na jakiś czas (przynajmniej miesiąc podejrzewam). Wybracować równowagę i wygimnastykować, poprawić reakcję na pomoce i się nie śpieszyć. A potem zacząć dodawać zagalopowania - dosłownie, tak żeby się zdąrzył zgubić równowagi i się napędzić.
Fakt, dobra rada :kwiatek:, tyle że ta praca już trwa jakieś 2 miesiące, wiem że to mało ale efekty są w kłusie. Zastanawiamy się tylko czy będzie można go jednak nauczyć tej równowagi w galopie.
Jeśli koń jest w miarę zdrowy, to czemu nie? Każdy koń jest w stanie galopować 😉 Tylko nie wiem czy lonżowanie jest najlepszym pomysłem - jednak z siodła przeważnie można lepiej konia kontrolować, robić więcej różnych ćwiczeń, a dzięki temu lepeij go rozwijać.
Popieram ideę pracy począwszy od stępa/ klusa. Bo źródlo problemu braku równowagi tutaj tkwi, a nie w galopie (galop tylko wzmacnia efekt). Czyli musicie sie cofnąć do pracy w niższych chodach. Dopiero jeżeli przerobicie problem w niższych chodach, możecie myśleć o galopie. Brutalna prawda. To że pracujecie z koniem 2 mies. ale nie wiecie jak to sie do tego prawidłowo zabrać - to możecie i dalsze 6 mies pracować, a efektu żadnego z tego nie będzie. Czyli to nie jest żaden argument.
Tak jak przedmówczynie pisały, najpierw stęp i kłus. Róbcie ćwiczenia na równowagę tylko w tych chodach. Ćwiczenia w bardzo szerokiej skali, bo podejrzewam (mogę się założyć) że ten konik prócz równowagi ma również inne problemy, typu prawidłowe reakcje na pomoce, szacunek dla jeźdźca - jak zwykle u koni prawie surowych, z którymi nikt więcej nie przepracował ponad przyzwyczajenie zwierzęcia do siodla i człowieka na jego grzbiecie.
Na siodło trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, najpierw koleżanka musi tamto stare sprzedać 🙂, żeby dołożyć do nowego. Zresztą lonża bardzo dużo dała, przynajmniej w kłusie. Wsiadanie na niego po takiej długiej przerwie, to nie najlepszy pomysł.
damarina, z końmi mam do czynienia ponad 25 lat, pracowałam z niejednym młodym koniem , ale z takim problemem jak z tym koniem, mam pierwszy raz, szczególnie że koń ma 12 lat a nie 3, wiem ze to straszne błędy poprzedniego właściciela. Dlatego napisałam w pierwszym poście że proszę o porady i dziękuje za nie. Co do szacunku konia do nowej właścicielki, to nie ma problemu, koń chodzi za nią jak pies, słucha, stara się wykonywać jej polecenia, dziewczyna uczy go chodzić na głos i całkiem dobrze to wychodzi. O kurcze, napisał mi się post pod postem 🤔
Nie chcialam Cię w żaden sposob obrazić. Odpowiadam na Twojego posta (z prośbą o pomoc) bazując na tych kilku zdaniach, które napisałaś o tym koniku. Jak jest na prawdę - Ty najlepiej wiesz. Jako osoba doświadczona wiesz z pewnością doskonale, że praca z młodym koniem a odrabianie konia starszego z utrwalonymi nawykami, z brakiem równowagi itp to zupelnie inna sprawa, przy czym odrabianie konia starszego to temat znacznie trudniejszy. Cóż dodać, ja bym szła w tym kierunku, o którym pisałam, czyli wróciłabym do pracy w stępie i kłusie i na tym poziomie bym starała się przerobić problem braku równowagi. Dopiero później (po przerobieniu problemu na poziomie stępa/ kłusa) przeszłabym do pracy w galopie.
damarina, właśnie takich porad oczekiwałam i dziękuję, wiem można mieć do czynienia z końmi i 40 lat i trafić na przypadek, który da ćwieka 🙂, po prostu obydwie się trochę pogubiłyśmy z tym brakiem jego równowagi i rzeczywiście nie bardzo wiedziałyśmy jak mam y z nim pracować.
Ja też bym nie wypinała na ten galop. Najpierw w stępie i kłusie do uzyskania efektów i jeśli koń jest w tych chodach spokojny to owszem można wypiąć. Natomiast w galopie pozwoliłabym mu poszukac równowagi całkowicice samodzielnie, najlepiej nawet bez lonży: w kółku. Koń nie ciągniety niczym i niczym nie trzymany powinien najszybciej wpaść na pomysł, że nie ma się gdzie spieszyć i uspokoic ten galop. Natomiast potem całą tą pracę trzeba będzi epowtórzyć pod jeźdźcem: czyli najpierw bez galopów nauczyć trzymania tempa i ja bym pracowała w tempie BARDZO wolnym i dopiero potem zagalopowania, najlepiej na tym samym kółku.
IMHO porzućcie na razie galop, w ogóle. Koń musi się najpierw zrównoważyć w kłusie. Dużo przejść w dół, żeby pomóc mu tą równowagę odnaleźć. Jak zacznie odpowiadać na pomoce i reagować na półparadę to wtedy można zacząć myśleć o galopie. Tak jak pisały dziewczyny wyżej, też uważam że dużo łatwiej będzie to osiągnąć z siodła niż na lonży, jednak jeżeli nie ma na razie takiej możliwości myślę, że powinnyście robić dużo przejść na lonży stęp-kłus-stęp. Nie jestem też przekonana czy wypięcie akurat na wypinacze jest tu najlepszym pomysłem, ponieważ on zamiast szukać samemu równowagi będzie próbował się wieszać i przewalać na przód. Jednak ja nie jestem w tej dziedzinie żadnym ekspertem i osobiście nie lubię wypinaczy 😉