Jak wieść niesie, Madonna wystąpi w Warszawie 1 sierpnia. O ile poprzednia data jej występu nie budziła we mnie żadnych reakcji, teraz muszę przyznać, że mam uczucia mocno mieszane. A właściwie nawet nie mieszane – nie podoba mi się łączenie tragicznej daty z majtkowym występem. Oczywiście, można powiedzieć, że jak się komuś nie podoba, nie musi iść na ten koncert, to prawda, ale jednak jest to impreza tak duża, że samym faktem, że jest zorganizowana, dotyka nie tylko jej uczestników.
Poza tym trudno mi uwierzyć, że to zbieg okoliczności. Daleka jestem od kaczo-macierewiczowej teorii spisku, że cały świat się sprzysiągł, żeby nas stłamsić, upokorzyć czy co tam jeszcze obaj panowie głoszą, ale mam wrażenie, że jest to celowa działalność marketingowa.
Nie jest to święto ani państwowe, ani kościelne. Dzień, jak każdy inny. Codziennie w jakimś kraju jest jakieś święto, a mam wrażenie, że tylko my robimy z czegoś takiego wielkie halo. Podobne zdanie mam do ogłaszania żałoby narodowej, którą wnosimy po każdym większym wypadku/powodzi/burzy, a Japończycy np. po tsunami żałoby nie ogłaszali tylko wzięli się na drugi dzień do roboty i sprzątania. Ot, taka filozofia. Wydaje mi się, że nie ma co robić z tego afery. A to, że nasz naród musi sobie ponarzekać, to już taka nasza uroda. Jak dla mnie to Madonna, Stones'i czy Behemoth (jakkolwiek się to pisze) mogliby grać i w Wielkanoc i w Boże Narodzenie i w rocznicę Smoleńska. Nie chcesz - nie idź, taka zasada powinna obowiązywać, bo inaczej dojdziemy do tego, że żadna rozrywka nie będzie się mogła odbyć np. w rocznicę śmierci papieża (naszego, bo innego to sądzę, że już by nas jako nacji nie ruszyło), święta mniejsze i większe (np. może kolejarze sobie nie życzą, żeby choćby Lady Gaga grała koncert w ich dniu). Tyle ode mnie.
Cóż... polskie gwiazdy i gwiazdki w sumie mogą jeszcze jakoś tam zwracać uwagę na daty, rocznice, święta i inne w swoim kraju. Ale jak wymagać tego od tych zagranicznych? Mają wyznaczoną jakąś tam trasę i jakby mieli celować we wszystkich krajach tak, żeby grać w dniach neutralnych, to by w końcu nigdzie nie grali. No i racja - jeśli ktoś czuje się urażony, to niech nie idzie. Żałoby narodowej w tym momencie nie ma (i tak mamy ich sporo...), więc imprezy masowe mogą się odbywać. Nie przesadzajmy, to nie 1 listopada.
Cóż... polskie gwiazdy i gwiazdki w sumie mogą jeszcze jakoś tam zwracać uwagę na daty, rocznice, święta i inne w swoim kraju. Ale jak wymagać tego od tych zagranicznych? Mają wyznaczoną jakąś tam trasę i jakby mieli celować we wszystkich krajach tak, żeby grać w dniach neutralnych, to by w końcu nigdzie nie grali.
No wlaśnie o to mi chodzi, czy nie celują. Wizerunek Madonny to wywoływanie zgorszenia czy oburzenia. Zastanawiam się, czy jej sztab, robiąc plany występów, nie sprawdza, jakie w danym okresie w danym kraju są święta czy rocznicę i jeśli okolicach planowanych występów akurat się coś trafi, umyślnie celują w te daty, żeby podtrzymywać ten obraz i podsycać ludzkie emocje. Bo występowanie w samych majtkach już się opatrzylo i nie robi wrażenia. Jak się o gwieździe nie mówi, to ona nie istnieje.
Nie przesadzajmy, to nie 1 listopada. Dla mnie akurat 1 listopada nie byłby przesadą, przecież nie jest to dzień kojarzący się z tragicznym wydarzeniem. A 1 sierpnia tak.
To już jest, moim zdaniem, właśnie dorabianie teorii spiskowej. Poza tym odnoszę wrażenie, że bez względu na to, w jaki dzień Madonna grałaby u nas koncert, to i tak byłyby protesty chociażby środowisk katolickich, bo np. ich zdaniem artystka "sieje zgorszenie" i sprowadza na złą drogę rzesze niewinnych polskich dzieci.
Teoria spiskowa to jedno, a polityka marketingowa to coś innego. Nie twierdzę, że Madonna to zamach na moralność niewinnych polskich dziatek, tylko zastanawiam się nad zbiegiem okoliczności, że oba jej występy były/będą akurat w takie a nie inne dni. Nie twierdzę też, że na siłę daty koncertów są wpisywane w święta czy rocznice, tylko zastanawaim się, czy jak już takie święto czy rocznica jest w okolicach daty planowanego występu, czy nie jest to marketingowo wykorzystywane. Bo byłby to bardzo sprytny zabieg, bezkosztowe podsycanie wizerunku.
Może masz rację, może faktycznie w jakiś środowiskach jest opinia, że Madonna z gruntu sieje zgorszenie, tego nie wiem, ale chyba to już przeszłość, zgorszenie Madonną samą w sobie. Mnie zainteresował zbieg?nie zbieg? okoliczności.