Pieśń żałobną gra dla liści wiatr jesienny. Na katafalk z mchu padają deszczu łzy. Mglistym kirem obleczone leżą senne- Już nie wstaną- pod śniegową kryptą będą gnić.
Jeszcze mienią się niektóre krwawą barwą, Jeszcze nikłym złotem w blasku słońca lśnią- Z każdą chwilą coraz bardziej schną i bledną- Już nie wstaną- pod lodową się zapadną krą.
Jeszcze wczoraj wśród drzew koron szeleściły- Dziś pnie giętkie pożegnalny czynią skłon, A gałęzie w krzyż się ułożyły... Już nie wstaną- W zimną trumnę je zakuje szron.
Zanim zaczną się rozkładać w ziemnej niszy, Nim pochowa je w mogile grabarz Mróz- Ludzkie głosy zbezczeszczą minutę ciszy, A ich kroki profanować będą trup.
Ja jestem Syn Południowego Wiatru pustyni kryształ i złoto narodów pęd i szaleństwo to moje sacrum wiodę za sobą gwiezdny korowód
ja jestem doskonałym Boga Stworzeniem ja jestem pięknem i gracją i wdziękiem moja sierść błyszczy żywym płomieniem loki mej grzywy jak jedwab są miękkie
ja jestem Arab, ogier ognisty ze znakiem Ręki Boskiej na czole ja jestem mimo i ponad wszystkich a cały ten świat i konie - są moje...
Oraz wiersz napisany ku pamięci wkkwisty, który zginął tragicznie na Woli, przygotowując się do zawodów...
Epitafium dla Jacka
Szepty liści w ciemnym lesie Koń wsród drzew galopem niesie Gęsta grzywa pieści twarz Życie, jaką wartość masz?
Szepty liści w głuchym borze Koń już prędzej biec nie może Zimny wiatr całuje w usta A przed nami droga pusta
Szepty liści i mój krzyk Świat nam znany nagle znikł Koń leciutko drży w cierpieniu Stojąc w mrocznym krzyża cieniu
Szeptem liści płacz niesiony Koń ucieka przelękniony Tam pod krzyżem jego brat Razem z jeźdźcem w biegu padł...