Mój ojciec nie miał bierzmowania, a ślub kościelny wziął, więc da się 😉
Ja jestem na etapie zawieszenia. Choć ostatnio skłaniam się ku agnostycyzmowi. Do kościoła nie chodzę, bo przejawiam silny antyklerykalizm. W to co jest w Biblii nie do końca wierzę, więc chyba samo to, dyskwalifikuje mnie aby być katoliczką.
Jezusa uważam za po prostu dobrego filozofa, ale żeby od razu zamieniał wodę w wino..? JP II jak i Benedykta bardzo szanuję, pierwszego za charyzmę, osobowość, mądrość życiową, a drugiego za ten jego mózg - uważam, że jest cholernie inteligentnym teologiem 🤣 😉
Widzę, ze sporo osób ma tu poglądy bardzo zbliżone do moich. Janek- wszystko się da. Jak nie masz bierzmowania, to albo sobie załatwiasz papiery, albo robisz hiperprzyspieszony Kurs Dobrego Katolika 😁 amnestria Ja z tą wiarę w Biblię też nie do końca 🙄 Złapałam się na tym, że jak słucham o cudach Jezusa i tym podobnych rzeczach, to w ogóle to do mnie nie trafia. Może zbyt dużo we mnie z racjonalisty i jest to dla mnie wszystko zbyt abstrakcyjne? A tak nawiasem mówiąc- Dziewczyny, mamy szczęście, że to XXI wiek...Wiecie, gdzie byśmy skończyły kilka wieków wcześniej 😁
Tym niemniej jednak bardzo chciałabym mieć kiedyś ślub kościelny 🤣
wg przepisów prawa kościelnego nie ma obowiązku przyjęcia bierzmowania, nie jest to też warunkiem sakramentu małżeństwa
niemniej jednak Kościół uważa, że to dość przydatne 😉 -> dojrzałość, życie duchowe, korzystanie z darów Ducha Świętego itp. Kto chce - może skorzystać. 🙂
Nie ma też zazwyczaj problemu z późniejszym przyjmowaniem bierzmowania - czy we własnej parafii, czy w katedrze na przykład.
Querido ano nie ma - warunkiem jest chrzest (potwierdzony dokumentem albo przez wiarygodnych świadków) - kanon 1055 Kodeksu Prawa Kanonicznego. (no i brak ew. przeszkód, ale to już inny temat)
Kanon 1065 mówi tylko: "Katolicy, którzy nie przyjęli jeszcze sakramentu bierzmowania, powinni go przyjąć przed zawarciem małżeństwa, gdy jest to możliwe bez poważnej niedogodności" - potem też mowa o sakr. pokuty i Eucharystii. - czyli: to nie warunek, ale dobrze, jeśli jest
To się wiąże z ogólnym podejściem do małżeństwa - to trudne jest przecież, więc dla kogoś, kto chce dobrze się przygotować i potem dobrze razem żyć bardzo przyda dodatkowa pomoc Ducha Świętego. 😉 No i też tak: jak ktoś chce to potraktować poważnie życie wiarą i sakramenty, to będzie chciał je przyjąć.
myślę, że w tej sprawie nic na siłę - i tak myśli wielu znanych mi księży 🙂
Oooo temat ostatnio bardzo mi bliski. Jestem z urodzenia i z WYBORU ewangeliczką (dla niewiedziących - to też chrześcijaństwo). Dokladnie jest to kościół Ewangelicko - Augsburski. W tym kościele ... podoba mi się wszystko. Piszę z wyboru, bo moja mama jest katoliczką, mój tato ewangelikiem. Ślub wzięli w kościele ewangelickim, tam też (na początku z ich wyboru rzecz jasna) chodziłam na religię. Do konfirmacji podeszłam już z własnego wyboru. Chodziłam też na religię katolicką w szkole, ale niestety, nie byłam w stanie pojąć tej rozbierzności w sposobie nauczania religii (takiej samej w końcu), więc przestałam chodzić. Teraz staję przed dylematem - za 1,5 r. biorę ślub. Prawdopodobnie. Bo z różnych względów chcę, aby odbył się w moim kościele. A druga strona niby chce, ale stawia warunki to mi się nie podoba 😉 A'propos wiary - wierzę w Boga 🙂 Do kościoła chodzę, z wygody do katolickiego 9bo blisko) i niestety, ostatnio coraż rzadziej, bo nie mogę znieśc wołania z ambony nt. invitro i sprowadzania kobiet, stosujących invitro do morderców, niestety. Dlatego chyba zacznę wstawać wcześniej i zacznę jeździć do "mojego" kościoła. 😉