Lotnaa - tez pokonywalam powalone drzewa, rozwalone ploty gorskie strumyki, ale na Haflingerach na Slowacji 😉 No nie liczac suchych rowow w lesie na oklep na Glucie 😁 Fajnie bylo przesiasc sie te pare lat temu z Gluta i innych sportowcow na totalne rekreanty i jechac na godzine w taki teren. Bajka 😜 Ale chyba i tak wole prawdziwe krosy.
asior, moim wciąż niespełnionym marzeniem jest rajd na hucułkach po Bieszczadach 😜
cieciorka, konie pocąc się tracą dużo mikro i makroelementów, sól je uzupełnia. I co ciekawe, niektórzy veci twierdzą, że uzupełnia je tak dobrze jak o wiele droższe elektrolity (to pewnie sprawa dyskusyjna, ale ze względu na cenę wiele osób chętnie w to wierzy). To tak zamiast/jako dodatek do lizawki w boksie.
lets-go bardzo jestem ciekawa wygladu tego boksu z dodatkowym mini-wybiegiem. czy moglabys wstawic jakies zdjecie?
Pisałam że zrobię fotki, ale cały dzień padało, w jedynej przerwie od deszczu wałek mi wyskoczył z padoku, pokonał kombinację WKKW i ruszył na ozdobny ... głaz narzutowy 🤔wirek: ale całe szczęście wymiękł w ostatniej chwili. Więc już miałam dosyć, oto więc link:
Myślę,że mój post z Kącika luzaka całkiem nieźle wpisuje się i w ten temat więc go tutaj wkleję 🙂
Dotyczy to stajni wyścigowych w Anglii.
[quote=Querido]U nas w tygodniu zaczynaliśmy o 7.00. Pierwszy lot, śniadanie, kolejne 2-3 loty i teoretycznie o 13 do domu (ale często bywało że zostawaliśmy dłużej) Przerwa na lunch i o 16.00 znów do stajni na czyszczenie wszystkich koni i karmienie. Tak było na początku. Potem przy brakach kadrowych regularnie pomagaliśmy wyrzucać gnój, poić, puszczać na walkery.. W weekendy start o 7.00 do 13.00-jak w tygodniu, jazdy a potem na 16.00 czyszczenie koni+ wyrzucanie gnoju, pojenie i karmienie. W niedziele od 8.00 -wszystkie konie na walkery a my w tym czasie muck out'owaliśmy boksy, nalewaliśmy wody do wiader, zamiataliśmy.. Do domu jeździliśmy w zależności od tego ilu nas było na te kilkadziesiąt boksów. 2-3 osoby miały co robić, wtedy nawet do 13 się siedziało :/ Przy większej liczbie ludzi szło ciut sprawniej ale i tak wszystkie konie musiały wyjść na walker więc całkiem szybko skończyć się nie dało.. Co drugi weekend (tzn sobota popołudnie i niedziela) wolne.
Trochę inaczej było u Eoghana.. Tam mieli inny system i przy brakach ludzi bardziej szli nam na rękę.. Tam standardowo wszyscy jeźdźcy czyścili boksy kiedy ich konie osiodłane już rozgrzewały się na walkerach.
Plan był generalnie taki:
1. puszczam pierwszy lot na walker (jak zdąrzę to już osiodłany), czyszczę mu boks, daje siano, pasze i wodę 2. robie drugi boks, przyprowadzam 1 konia z karuzeli, siodłam (jeśli jeszcze tego nie zrobiłam), wyrzucam drugiego na walker i wsiadam na 1 3. wracam z jazdy, siodłam 2 (o ile nie zrobiłam tego wcześniej) i wsiadam 4. koncze 2 konia, puszczam 3 lot na karuzele, szybko robie mu boks i ide na sniadanie 5. po sniadaniu puszczam 4 na walkera ,siodłam 3 i wyjezdzam
No a w weekendy (niedziele) tylko muck out, woda i pasza-start 8.30. Na karuzelę szły tylko najgorsze świry więc szło szybko.. Czasem już od 10 czy 11 mieliśmy przerwę aż do 16.30. Popołudnie skipping, woda, jedzenie i czyszczenie.. Z reguły ok 17.30 mielismy wszystko zrobione więc znacznie przyjemniej niż u Paula.. A i wyrzucać łatwiej bo konie stały na gumowych matach a wywalało się łopatami całe trociny do taczek, nie było tego dużo bardzo w boksie więc szlo sprawnie.. 🙂 [/quote]
Ma ktoś możne jakieś doświadczenia związane ze stajniami w Portugalii / Hiszpanii ?
Osobiście miałam możliwość zobaczenia 2 lata temu niedużą stajenkę na granicy Portugalii z Hiszpanią. Była to typowa stajnia dla turystów. Nic szczególnego 😉
Holandia - niestety nie miałam okazji wejść do żadnej stajni ale mam dwie ciekawostki z takiej rowerowej przejażdżki po Rotterdamie, które mnie osobiście powaliły na kolana: -tuż obok ścieżki rowerowej spotkałam piaskową ścieżkę do jazdy konnej 😀 -ujeżdżalnia pod autostradą 😉
my_karen, co do terenów w UK nie można generalizować. Ja mam bardzo różne, powiedziałabym że skrajne doświadczenia, np.
Nie no, pewnie, ja pisałam tylko jak to wyglądało w tej stajni w UK w której pracowałam. W Irlandii w stajni rekreacyjnej w której pracowałam tereny też były rzadkością, ale wyglądały już bardziej jak nasze, na tyle, na ile pozwalały drogi... wszędzie wszystko prywatne i tylko jedna droga na krociutki galop sie znalazła... no ale chociaż chęci były🙂 bo w anglii oni takie spacerki stępem uważali za super teren:]
Właśnie przypomniałam sobie, też w formie ciekawostki jak u wer, w Danii na obrzeżach Kopenhagi, obowiązkowo znajdowały się piaszczyste dróżki dla koni. Im bliżej centrum, tym większe natężenie ruchu samochodowego, dlatego tuż obok sygnalizacji dla samochodów i rowerów były... sygnalizatory dla koni 😁 Nie powiem, cudownie to wyglądało 😉
Jeżdżąc w stajni sprzedażowej, jak sama wspomniałaś, i co jest oczywiste, nie chodzą konie na padok, wybieg, cokolwiek. Pisząc krótko zimują w budynku 😉 Jak sobie radzicie więc na wiosnę, kiedy nie ma już konieczności treningu w hali, a przychodzi konieczność treningu za zewnątrz, ze względu na starty, klientów itd. ? Zwyczajnie pytam o radę, u nas w ośrodku jest ten problem, nie mam większej możliwości treningu na zewnątrz w zimę, wałka mam pobudliwego, mimo że stoi w "Paddockbox'sie". Pytanie rzecz jasna kieruję nie tylko do Anki, zasugerowałam się tym że mają 200 koni zamkniętych w budynku na zimę, więc i doświadczenie w temacie zapewne ogromne 🙂
Strzyga bo to raczej żeby konie tyłek przewietrzyły. W Krakowie jest jednak stajnia z takimi padokami zewnętrznymi - dla mnie na okres zimowy świetne, bo Młody teraz nie ma ochoty w ogóle na polu siedzieć, woli w stajni, a tak to może by wyszedł trochę tyłek po wietrzyć.
ok. 60 boksów, do każdego boksu należy tej samej wielkości "padok" wyłożony kostką Bauma, który można podzielnymi na 2 części drzwiami zamknąć, półzamknąć lub otworzyć, Padoków: w zasadzie brak 😕 , [/quote]
W momencie kiedy to jest jedyny padok dla konia to trochę średnio moim zdaniem. Ale lepsze to niż gnicie w boksie...
Mała prywatna stajenka na kilka koni - pamiętam, że w temacie na volcie była mowa o tej stajni bo ktoś pytał czy to Kraków. Nie pamiętam teraz miejscowości, ale jutro w pracy spojrzę na stary temat i poszukam tej stajni
Kaktus KKJK ma takie 2 czy 3 padoki, a ja mówię o padoku przy każdym boksie angielskim. Ale na szczęście już znalazłam ale nie w starym temacie a na forum stajni krakowskich - stajnia o której mówię to "Stadnina na Dębinie" (adres strony: http://www.stadnina.org/index.php?akcja=main) zresztą co tu mówić, cała stajnia jest urokliwa 😍
cieciorka w 'dzicz' jak najbardziej można pojechać :] Niektórym stajniom te dróżki właśnie umożliwiają bezpieczny dojazd do jakiegoś, niezbyt odległego, lasku.
[quote author=lets-go link=topic=823.msg126225#msg126225 date=1229900242] Sorry za 🚫, ale mam pytanie do Anka:
Jeżdżąc w stajni sprzedażowej, jak sama wspomniałaś, i co jest oczywiste, nie chodzą konie na padok, wybieg, cokolwiek. Pisząc krótko zimują w budynku 😉 Jak sobie radzicie więc na wiosnę, kiedy nie ma już konieczności treningu w hali, a przychodzi konieczność treningu za zewnątrz, ze względu na starty, klientów itd. ? Zwyczajnie pytam o radę, u nas w ośrodku jest ten problem, nie mam większej możliwości treningu na zewnątrz w zimę, wałka mam pobudliwego, mimo że stoi w "Paddockbox'sie". Pytanie rzecz jasna kieruję nie tylko do Anki, zasugerowałam się tym że mają 200 koni zamkniętych w budynku na zimę, więc i doświadczenie w temacie zapewne ogromne 🙂
Jeszce raz sorry za OT :kwiatek: [/quote]
Jak po raz pierwszy po zimie na dworze chce pojezdzic, to albo przelonzuje i ide od razu na dwor, albo rozpreze w hali i wtedy ide na zewnatrz. Potem to tylko pasy bezpieczenstwa zapiac i heja. 🤣
Naprawdę świetnie sie czyta ten watek 🙂 a ja mam trochę pytań do pracujacych za granicą 😉 Mieszkacie odrazu na terenie stajni? ... a jak wygladają Wasze relacje z innymi ludzmi, którzy pracuja z Wami?Również pracowałam za granicą, ale tylko w okresach wakacyjnych za pierwszym razem w Irlandii, a za drugim w Niemczech. Irlandia-konie wyścigowe Niemcy- konie skokowe ...musze powiedzieć, ze o wiele wiele lepiej pracowało mi sie w Irlandii mimo ,ze miałam dwa razy wiecej roboty i czasem bywało niebezpiecznie to i tak było lepiej niz w Niemczech. Nie będę juz pisać jak wyglądał wszędzie plan dnia, ale chciałabym napisać o kilku dziwactwach, które mnie zszokowały. Niemcy:1. W każdej stajni stał posążek buddy i kostki solne podwieszone do sufitu, czasem zdarzało się też, ze budda stał w stanowisku do czyszczenia i wtedy był problem z wprowadzeniem przerażonego konia tam 😁2. Na kolacje konie musiały mieć koniecznie polewane jedzenie wodą, w której przez cały dzien moczył się kryształ górski 😁 3.Palenie worków po kiszonce tylko w weekendy 😁 właściciel stajni tłumaczył, ze takie sa przepisy...
SilverstarWięc u nas nie ma Buddy, całe szczęście. Nic też nie moczymy w krysztale górskim, i tez jakoś nie śmiałabym nikogo o podobne czynności podejrzewać. 🤔wirek: Ale to jedna z lepszych historii jakie czytałam, może trafiłaś do jakiejś buddyjskiej stajni albo stajni ze spirytystycznym właścicielem? 🤔 A jak dla mnie możesz o planu dnia napisać, właściwie to jestem ciekawa, ze względu na Buddę i wiszące kostki soli 🤔
Anka: Tak właśnie myślałam... 😕 Albo raczej: Tego się właśnie obawiałam: rozprężyć na wiosnę w hali i 🙇 modlić się od przetrwanie swoje albo 🙇 modlić się żeby wałek miał "spokojniejszy" nastrój 👀
ok. 60 boksów, do każdego boksu należy tej samej wielkości "padok" wyłożony kostką Bauma, który można podzielnymi na 2 części drzwiami zamknąć, półzamknąć lub otworzyć, Padoków: w zasadzie brak 😕 , [/quote}
W momencie kiedy to jest jedyny padok dla konia to trochę średnio moim zdaniem. Ale lepsze to niż gnicie w boksie...
[/quote] Przynajmniej kon moze sobie pobyc na zewnatrz..... A nie tak jak u nas. Kilka padokow na mnostwo koni. Jak wlasnorecznie nie upolujesz jakiegos na chwilke (na dluzej niz godzinke to niemal niemozliwe) to kon stoi i tyle.
Dlatego też napisałam, że lepszy taki niż żaden. Sama chyba nie odważyłabym się na postawienie konia u nas, choć mam na piechotę z 10 minut drogi. Po prostu nie czułabym się dobrze z myślą, że koń gnije w boksie mogąc sobie wyjść na góra godzinę na super ambitny padok na którym nawet z zakłusowaniem jest problem....
Wiesz...... ja sie mojego to nawet boje puszczac na te placyki zwane padokami. Jedynie ten duzy jest ok, ale dobic sie do niego i to z tylko jednym koniem graniczy z cudem.
Te "przyboksowe" padoki nie mają w ogóle porównania do zwykłego padoku: są wyłożone kostką Bauma (właśnie dlatego żeby koń nie próbował się kłaść) i są raczej "powiększeniem" boksu, ALE konisko ma ZAMIAST 15 m kw., AZ 30 m kw. "mieszkania" 🙂 i sąsiadów "na dotyk nosa" 🙂 i może sobie pooglądać świat i się poprzechadzać. W razie mrozu (nie ma w Niedersachsen raczej nigdy mrozów, nawet nie posiadam kurtki zimowej 🤣 ) można zawsze zamknąć albo zrobić stajnię angielską. To jest naprawdę fajne rozwiązanie ale niestety padoku nie zastąpi nigdy, choćby nie wiem co 😕 niestety...