Trochę poważniej: w czasie treningu (treningu!) powstają mikrouszkodzenia tkanek. Jako pożądany skutek "zajęć ruchowych" - bo zagojone jest mocniejsze. Ale, że to powinno być mikro-mikro, żeby ograniczyć zakres szkód, no i przynieść ulgę spracowanym nogom - trzeba chłodzić. W jakiej formie? Można wybrać. I żeby nie było: życie jest szkodliwe dla zdrowia. U koni rekreacyjnych w rachubę wchodzą względy estetyczno-higieniczne. Tania, Usain Bolt ma pewnie cały indywidualny program odnowy biologicznej, ale sprzedawczynie po dniu na nogach to często korzystały z miski z lodowatą wodą.
jestem nauczona chłodzenia nóg po - długim terenie w zróżnicowanym podłożu, dłuższej niż zazwyczaj pracy w galopie, po skokach. Zimą nie z węża, tylko zakładam glinkę.
Ja nogi zlewam wodą tylko po skokach- ale mam też zalecenie od kowala, żeby jak najmniej kopyta moczyć. Ewentualnie po zawodach wcierką chłodzącą. I też nie widzę sensu codziennego lania i wydelikacania 😉
Teraz klacz najprawdopodobniej zostanie okuta na okres do zimy i chyba kalosze będę musiała ubierać na padok i do pracy ( będzie miała trochę większą podkowę na 1 kopycie w celach korekcji sztorca), ale to jeszcze zobaczymy bo bardzo mi nie w smak kucie konia rozkutego od ponad roku 🙄
Własnie jak jest z tymi kaloszami? One same wystarczą..? Też o tym myślałam. Przynajmniej żeby w lato zamiast ochraniaczy zakładać kaloszki ale czy nie będzie miał wtedy możliwości podkowami się poharatać?
zmoczona sierść nie chroni przed zimnem, więc odczucia będą podobne 😁
a, to koniom nogi marzna? zimno im w nie? hmmm. a jakie sa przeciwwskazania do chlodzenia nog? ja tego nie robie jesli sciagam ochraniacze i nogi nie sa zagrzane. natomiast jesli sa, to polewam. czyli dosc czesto. nie sadze, zeby to moglo w jakis sposob zaszkodzic. a mnie ciekawi w jakim celu spora część ludzi zakłada koniom ochraniacze/owijki/kaloszki na pastwisko/padok albo np. do przeciętnej przejażdżki spacerowo-rekreacyjnej na placu czy nawet w terenie 🤔
jak bedziesz rok leczyla kontuzje spowodowana najprawdopodobniej udezeniem noga o noge na padoku to zmienisz nieco podejscie. kon kuty powinien nosic ochraniacze zawsze do pracy. kon nieokuty moze ich nie nosic do jazdy po plaskim. na dragach juz powinien je miec. tego mnie nauczono lata temu i tego sie trzymam. zalozenie ochraniaczy to mniej wiecej 1 minuta. dlaczego mialabym ich nie zakladac skoro je mam? w czym one przeszkadzaja, jak szkodza? dobre ochraniacze ani nie zagrzewaja nog mocno, ani nie ocieraja, nie maja zadnych skutkow ubocznych. tak samo ochraniacze na padok. moj kon ma takie, ze na pewno sie w nich nie odparzy. nie widze powodu dla ktorego nie mialabym chronic nog mojego konia. skoro wy (osoby krytykujace ochraniacze) macie to gdzies- prosze bardzo, mnie to nie dotyczy. ale nie krytykujcie osob, ktore ochraniacze zakladaja. to nie ma nic wspolnego z moda.
tym bardziej, że teraz te ochraniacze takie powymyslali z jakimiś systemami odprowadzającymi powiertze, nie obcierającymi, anatomicznymi ,że nie ma co się zastanawiać. Ja zakładam zawsze na jazdę ochraniacze. Przody i tyły. Jak było tak mega upalnie na tyły wystarczały nam kaloszki. Po prostu nie chcę ryzykować kontuzji przez głupie kopnięcie.
A ja mam pytanie, jak zakładanie ochraniaczy i mycie konia ma się do CHOROBY 😲 😲 😲 Bo rozumiem, jakby padł tu przykład, że ktoś konia przeziębył solidnie myjąc go w chłodny dzień czy coś, ale to, że mój koń wszędzie idzie w mniejszych lub większych ochraniaczach to jest choroba? Albo fakt, że codziennie myję nogi i podbrzusze mojej kobyły to jest choroba? A może od tego ja jestem chora?
🤔wirek: można od ilości jadu jaki sączy się przez to forum
Mnie zawsze uczono, żeby polewać nogi po każdym wysiłku, który jest cięższy niż przeciętna lekka jazda rekreacyjna 😉 A zimą w ogóle dać sobie spokój. I jestem zdania podobnego jak katija, że zawsze należy zakładać ochraniacze, a na kutego konia, skoki i drągi to już w ogóle. Teraz produkują cuda na kiju, ochraniacze z mega mięciutkimi piankami w środku, także koniowi nie ma prawa być w tym niewygodnie. A żeby koń się odparzył w czymś, co ma x otworów wentylacyjnych, to ja nie wiem co trzeba zrobić 😉 Ja wolę poświęcić tą chwilkę niż potem bawić się w leczenie. Oczywiście, kawałek plastiku/materiału nie uchroni konia od czegoś poważnego typu zerwanie ścięgna, ale od poharatania podkową czy strychowania już tak. Chyba lepsze ryski na skorupce niż rany na końskiej nodze, nieprawdaż?
Na zakończenie tego zupelnie niepotrzebnego i nietrafionego wtrętu ortograficznego (bo to nie ten temat zupełnie, a i sam wtręt wynika z głębokiej niewiedzy) sugeruję ci MMVG zapoznanie się z podstawowymi zasadami pisowni z dużych i małych liter (poziom szkoły podstawowej) http://www.hamlet.edu.pl/uczen/?id=ortoldm
Pięknie przytoczyłaś, aż zacytuję: Duże litery stosuje się niekiedy również ze względów uczuciowych i grzecznościowych... I z tego właśnie, grzecznościowego, względu, wypadałoby pisać z dużej litery. Ale to kwestia grzecznościowa, teraz już wiem, że tego od Ciebie wymagać nie należy. Także bądź chociaż na tyle uprzejma, żeby nie pisać, że mam "głęboką niewiedzę", skoro jedyne co zaprezentowałam, to minimum szacunku i grzeczności wobec Twojej osoby.
No cóż, nie dziwota że podstaw ortografii nie znasz skoro jak widać po lekturze podlinowanych zasad pisowni dużych liter napisanych językiem jak dla przedszkolaka ty dalej ni w ząb nic nie rozumiesz co czytasz. 👀
ikarina, i jak jest chłodno, to chyba dla stawów też nie najlepiej, prawda?
No, oczywiście 😉 też znalam konia, co miał dużo na liczniku i wet zdecydowanie powiedział, zeby nie polewać, ze względu na stawy.
Ale żeby nie było, ze chłodzenie albo robienie czegokolwiek po jeździe jest be, to powiem, ze znam paru osobników, w tym mnie 😉 które się bawią ochraniaczami bądź podkładkami magnetycznymi, które nakładane są na paręnaście - parędziesiąt minut, po jeździe.
A ja mam pytanie, jak zakładanie ochraniaczy i mycie konia ma się do CHOROBY 😲 😲 😲
Uważam, że zakładanie ochraniaczy na 4 nogi i chłodzenie nóg/ścięgien po KAŻDEJ jeździe KAŻDEMU koniowi jest w pewnym sensie chore. (Zmycie potu to co innego). Przytoczyłam przykłady - widzę, że wielu stajniach ludzie robią to nie dla dobra konia, tylko dlatego, że tak wypada. Im bardziej się konia owinie i im więcej zbędnych zabiegów przy nim wykona, tym większy prestiż. Jest różnica między dbaniem, czy zapobieganiem, a przedobrzeniem. Częsty, szkodliwy przykład: źle zawijane owijki. Chyba same przyznacie rację, że mnóstwo dziewcząt zawija je nie w trosce o konia tak naprawdę, tylko żeby było ładnie, pod kolor czapraczka.
No dla mnie przedobrzeniem jest, jak się koniowi krzywda dzieje. Np. jak ktoś zblistruje nieświadomie konia, bo przedobrzy z wcierką. Zbyt według mnie zgeneralizowane przypadki po prostu, bo czytając wątek odniosłam wrażenie, że nic nie wolno robić co nie jest konieczne, a z boku profilaktyka dokładnie tak może wyglądać - zbędnie. Ale ja też się zbytnio nie przyglądam kto i czym i iloma preparatami wciera swojego konia, bo nic mi do tego 😉
Ja np. na treningi zakładam wysokie ochraniacze lub owijki na 4 nogi, na 4 nogi kalosze (kuta na 4 nogi babunia). Na padok i karuzelę wychodzi w najzwyklejszych skorupkach, z tyłu krótkich, byleby podkowami brykając się nie uderzyła. Zmywam nogi codziennie, w zależności od pogody ciepłą lub zimną wodą. Zakładam na noc magnetiki jakoś co drugi dzień mniej więcej, co ileś dni wetrę (pewnie wypada jakoś raz na 2 tygodnie wcierka), kopyta też smaruję nieregularnie.
A co do owijek pod kolor - to według mnie nie jest przedobrzenie, bo ja za przedobrzenie właśnie nadmierną troskę uważam. Lans to lans, nie ma nic wspólnego z troską 😉
To oczywiste, ze konie rekreacyjne, nie kute i nie pracujące mogą sobie bez ochraniaczy chodzić. Jeśli ktoś trenuje, jeździ nawet mały sport to unika kontuzji w każdy możliwy sposób. Mam wybór - padok w ochraniaczach lub areszt boksowy. Wybieram to pierwsze. To nie jest moje widzimisie, tylko działanie zgodnie z zasada, ze lepiej zapobiegać niż leczyć. Więc darujcie sobie płytkie komentarze o naturalnosci i wydelikacaniu.
ja powiem jeszcze raz: jak wyleczycie konia z ciezkiej kontuzji, wydacie na to kupe pieniedzy, i macie w pamieci oko swojego konia, w ktorym nie ma blysku tylko jest bol, to zmieni wam sie perspektywa patrzenia na zapobiegawcze zabiegi. a z drugiej strony nic mi do tego co kto zaklada i wciera swojemu koniowi. edit: tulipan, a co za roznica rekreacyjny czy sportowy? leczenie kosztuje tyle samo. i tak samo konia boli.
Ja leczylam konia 6 miesięcy po jednorazowej wpadce stajennego. Dopisuje: miałam na myśli stan nóg konia rekreacyjnego, który jest mniej obciążony i nie koniecznie przyzwyczajony do ciągłego noszenia ochraniaczy.
ja natomiast jestem zdania, że krzywych kalek sie nie kupuje, ani tym bardziej nie jeździ. ochraniacze zakładam bardzo sporadycznie, w teren wręcz unikam i naprawdę nigdy nie miałem żadnej przykrej przygody z tego powodu...za to widziałem dwa konie które "przespacerowały sie z patykiem który dostał się w terenie pod ochraniacz i nie było fajnie 🤔 ps. natomiast nogi studzę zawsze jak tylko mogę, bo to bardzo przydatny zabieg fizjologiczny.
Mój koń chodzi wyłącznie rekreacyjnie, a mimo to niemal na każdą jazdę ma zakładane ochraniacze, odpuszczamy tylko, gdy naprawdę jeździmy po płaskim bez specjalnego wysiłku. W terenie ochraniacze są u nas obowiązkowe. Chłodzimy nogi po większym wysiłku.