Forum towarzyskie »

Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje

klątwa, srątwa  😉 Tylko ten dzik raczej nie do zaplanowania. Cała reszta- zwykłe morderstwa mogły być. A nie żadne klątwy i czary mary.
Martita, a proszę bardzo. Dziewczyna wkładała bardzo dużo pracy w te filmiki  😍 Fajnie też opowiadała o życiu w Stanach 🙂

tunrida , może dzik szkolony? 😉
Jest sobie jedna laska na instagramie. Ćwiczy, wstawia przepisy na diety i motywuje jak może pozostałe. Także powiedzmy, w aspektach psychologicznych. Kit w oko. Ja nie o tym chcę pisać.
Wstawiła taki tekst. Nie wiem  czy to jej własny, czy skądś zerżnęła, ale jest super !!

"Przejmujesz się, że ktoś Cię nie lubi? Kobieto!! Większość ludzi ma problem, żeby polubić samych siebie.. nie wymagaj cudów"

No jak dla mnie- boskie. Aż się uśmiałam.  😁
Cały absurd/paradoks rozważań eko polega na tym, że los planety Ziemia Zupełnie nie zależy od nas, maluczkich (choć sakramencko licznych), tylko od takich rzeczy jak słońce, czy temperatura jądra Ziemi. Dopóki tutaj sytuacja nie bryknie, Ziemia będzie sobie trwała a trwała,


Jest to bardzo realna możliwość, biorąc pod uwagę że globalne ocieplenie spowoduje drastyczne zmniejszenie tych zasobów: część zostanie zatopiona pod podniesionymi poziomami oceanów, część nie będzie nadawać się już do rolnictwa albo/i życia (pustynnienie, obniżenie wód, coraz bardziej ekstremalne warunki pogodowe), a zakwaszone oceany przestaną być źródłem pożywienia jak dotychczas, bo wytępimy wszystkie wrażliwe na zakwaszenie organizmy wodne.


Ale dlaczego – zanim słońce, zatopienie i zakwaszenie nas wybije - nie mamy na miarę własnych możliwości ograniczać tworzenia śmietnisk?  Zanim zginiemy - lepiej żyć na śmietnisku czy  „milej w przyrodzie”? 
Irytuje mnie np że ludzie nie czytają wersji elektronicznej, tylko drukują, przeczytają i sru do śmieci. Na tę okoliczność taką wiadomość umieściłam w podpisie mailowym, chociać nie mam wielkich złudzeń co do zasięgu tego przesłania:

[font=Verdana]Please do not print this unnecessarily – we are all responsible for our natural environment

[/font]
halo Czyli, że mamy mieć wszystko w nosie bo i tak słońce kiedyś pierdyknie?
I kompletnie nie rozważać naszych wyborów, bo w kontekście globalnym nie mają znaczenia?
W przeciwieństwie do innych elementów przyrody mamy bardzo duży wpływ na nasze decyzje i sporo wiemy o ich konsekwencjach.


👍
[quote author=trusia]Irytuje mnie np że ludzie nie czytają wersji elektronicznej, tylko drukują, przeczytają i sru do śmieci. [/quote]
Odpowiem za siebie w tym konkretnym temacie: bo tak jest wygodniej. I nie jest to kwestia mojego widzimisię, tylko fakt. Zastanawiałaś się kiedyś, np. dlaczego jak kupisz gazetę (obojętnie, "Gazetę Wyborczą", czy "Nasz Dziennik"😉, to tekst jest tam prawie zawsze drukowany określoną co do kroju i wielkości czcionką, a szpalta ma określoną szerokość ? Dla komfortu i szybkości czytania. A co mamy na stronach internetowych, czy dokumentacjach elektronicznych ? Twórczość radosną. Po drugie: w wersji elektronicznej łatwiej pewne rzeczy wyszukać (w rozumieniu szukania frazy), ale w papierowej ma się bardziej swobodny dostęp do stron bez konieczności pracowitego przewijania kółkiem myszki. Trzecia rzecz: nie wiem, jak innym, ale mnie czytanie na ekranie męczy wzrok o wiele bardziej niż czytanie z papieru. A nie zamierzam w imie ekologii ślepnąć szybciej, niż to naprawdę konieczne 😉
Dziennie w pracy potrafię dostać 60/80 maili, jakbym miała każdy wydrukować, to bym tylko przy drukarce stała 😀
rollnick, myślę, że to jest kwesta przywyczajenia. Bo rozumiem, że to forum jakoś czytasz na ekranie. Ja akurat nigdy specjalnie dużo nie czytałam gazet papierowych. Jak zaczęłam się interesować co w wyborczej czy innej gazecie jest napisane, to akurat mieszkałam za granicą, więc żeby mieć wogóle szansę czytania po polsku czytałam portale i tak mi już zostało. Aktualnie z papieru to nawet notesu nie posiadam, a że lubię pisać sama to mam notatnik elektroniczny z rysikiem. I nawet nie dlatego, że jestem jakaś mega ekologiczna, tylko dlatego, że mi taniej i wygodniej (w sprawie gazet, bo notatnik tani nie był niestety).

Żeby nie było, w wieku 45 lat mam -0,25 dioptrii ....
trusia, a czy ja gdzieś mówiłam że pesymistyczna wizja na przyszłość ma nas ograniczać w ogarnięciu się chociaż trochę w mikroskali? 😉
Blucha nie moje zdanie w tym temacie się nie zmieniło , nadal uważam ,że wilki nie stanowią zagrożenia dla ludzi , za to ludzie stanowią poważne zagrożenie dla wilków . Sorry to nie w tym temacie miało się ukazać  .  :kwiatek:
Atea, przecież nie pisałam, że mamy mieć cokolwiek w d*.
Istnieje coś takiego jak umiar, rozsądek i odpowiedzialność.

Chciałam jedynie zauważyć, że różnorakie ideologie próbują nam robić wodę z mózgu, co zgrabnie widać w wypowiedzi
Co do ekologi i dalszych losów naszej planety , najbardziej zorientowani w temacie wiedzą już od dawna  ,że ludzkość  ,żeby przetrwać powinna jak najszybciej spakować manatki i  spierdalać  ,bo dni tej planety są już policzone . Mamy jeszcze może kilka pokoleń , na to ,żeby nauczyć się żyć poza  ziemią , albo ostatni zgasi światło    💡  😁

Nie. Planeta ma się i będzie miała dobrze. Natomiast ludzkość na tej planecie może zniknąć raz dwa.

Osobiście uważam, że butelka wielorazowa (przykładowo) niewiele pomoże, jeśli Musi się mieć nowy samochód co 2 lata (przykładowo).
Wszyscy dramatycznie potrzebujemy szacunku. Dla ludzi, dla reszty przyrody, ale i dla przedmiotów.

Przypomniało mi się dzieciństwo/nastolęctwo.
Raz, że na 99,9% wieszczone, że w 1999 roku na całej planecie zabraknie wody - "naukowo udowodnione" to było.
Dwa - w okolicach 2003 miało zbraknąć ropy  (stąd potem wzięły się takie filmy jak Mad Max).
Trzy - pływałam wyczynowo. I taka reklamówka, to było Marzenie. Niedościgłe marzenie. Bo kosztowała krocie - 10 centów w Pewexie.
Taka np. z reklamą Marlboro albo Cameli. To dzikie pieniądze były, takie 10 centów,  a reklamówki służyły i po 3 lata.
Bez reklamówki - cieknący kostium niosło się w płóciennym czy non-iron worku.
Raz, że na 99,9% wieszczone, że w 1999 roku na całej planecie zabraknie wody - "naukowo udowodnione" to było.
Dwa - w okolicach 2003 miało zbraknąć ropy  (stąd potem wzięły się takie filmy jak Mad Max).

Ooo pamiętam! O tej wodzie to nawet w liceum na lekcji geografii było mówione  😂
trusia, a czy ja gdzieś mówiłam że pesymistyczna wizja na przyszłość ma nas ograniczać w ogarnięciu się chociaż trochę w mikroskali? 😉

Nie, oczywiście że nie mówiłaś. Sorry jeśli zostałam źle zrozumiana. Posłużyłam się tym cytatem w sensie ogólnym, (i cytatem halo) jako przykładem częstego podejścia do ekologii. Bo wiele osób uważa, że nie ma sensu rezygnować z plastikowej torebki czy wyłączać światło, bo i tak nic to nie zmieni. Po co się wysilać? A tak naprawdę w większości przypadków to żaden albo mały wysiłek, a jeszcze korzyść można z tego mieć – np. zastąpienie płynów do mycia zwykłym mydłem. Ja zaczęłam to robić nie ze względu na ekologię, ale czytałam wywiad z dermatologiem, że mydła są lepsze dla skóry niż płyny. Dopiero potem dotarlo do mnie, że przecież plastik ograniczam. To samo jak przesiadłam się z samochodu do komunikacji miejskiej – z oszczędności, jak wprowadzili opłaty za parkowanie (dzień „pracowego” parkowania to ok. 30 zł, wtedy, obecnie może więcej).

[quote author=trusia]Irytuje mnie np że ludzie nie czytają wersji elektronicznej, tylko drukują, przeczytają i sru do śmieci.
Odpowiem za siebie w tym konkretnym temacie: bo tak jest wygodniej. I nie jest to kwestia mojego widzimisię, tylko fakt. Zastanawiałaś się kiedyś, np. dlaczego jak kupisz gazetę (obojętnie, „Gazetę Wyborczą”, czy „Nasz Dziennik”), to tekst jest tam prawie zawsze drukowany określoną co do kroju i wielkości czcionką, a szpalta ma określoną szerokość ? Dla komfortu i szybkości czytania. A co mamy na stronach internetowych, czy dokumentacjach elektronicznych ? Twórczość radosną. Po drugie: w wersji elektronicznej łatwiej pewne rzeczy wyszukać (w rozumieniu szukania frazy), ale w papierowej ma się bardziej swobodny dostęp do stron bez konieczności pracowitego przewijania kółkiem myszki. Trzecia rzecz: nie wiem, jak innym, ale mnie czytanie na ekranie męczy wzrok o wiele bardziej niż czytanie z papieru. A nie zamierzam w imie ekologii ślepnąć szybciej, niż to naprawdę konieczne 😉
[/quote]
Jedyny argument, który mnie przekonuje, to zmęczenie wzroku. Reszta to kwestia przyzywyczajenia, a trudu przewijania kółka myszki w ogóle nie rozumiem. Wolę przewijać myszką niż przekladać płachty gazet, bo rozumiem, ze piszesz o papierowych gazetach, nie drukowaniu gazet elektronicznych, skoro porównujesz czcionki. 

Mam nadzieję, że skoro musisz, drukujesz dwustronnie.  😀
Jedyny argument, który mnie przekonuje, to zmęczenie wzroku. Reszta to kwestia przyzywyczajenia, a trudu przewijania kółka myszki w ogóle nie rozumiem. Wolę przewijać myszką niż przekladać płachty gazet, bo rozumiem, ze piszesz o papierowych gazetach, nie drukowaniu gazet elektronicznych, skoro porównujesz czcionki. 
Ależ ja nie zamierzam nikogo przekonywać 🙂 Po prostu wyrażam swoje zdanie - jak zresztą podkreśliłem. Co do przewijania - dla dłuższych "przebiegów" mnie to lekko irytuje. Poza tym przekładając płachtę gazety jestem w stanie ogarnąć wszystko okiem i od razu zorientować się, gdzie co jest na stronie; na ekranie widzę na ogół tylko kawałek strony, co też utrudnia życie. O ile te niedogodności są pomijalne np. przy czytaniu długich maili, o tyle czytanie dokumentacji technicznej, czy jakiegoś większego manuala w formie PDF-a jest dla mnie na tyle męczące, że wolę wydrukować. Jest to po części, owszem, kwestia przyzwyczajenia, ale po części także sposobu, w jaki czytamy i jak funkcjonują nasze oczy.

Amen.
rollnick, masz chyba podobnie jak ja. Nadal wole czytać książki niż Kindle czy ebooki 🙂
Drukowana książka ma dodatkowe zalety, które dla koneserów książek są ważne, i dlatego nie zostanie wyparta z rynku przez wersje elektroniczne, mogą one co najwyżej funkcjonować obok siebie.
Rodzaj i faktura papieru, rodzaj oprawy, faktura okładki, format, nawet waga. Książka to nie tylko to, co jest napisane, ale też to, jak to jest wydane i jak to wygląda.
Książki to książki, żaden ekranik ich nie zastąpi 😀

A rollnicka rozumiem jak najbardziej. Przeczytać artykuł, forum, itd to można na ekranie. Ale jeśli pracujesz z tekstami to dla mnie praca  oparta wyłącznie o monitor jest straszna. Również wolę wydrukować (i to niestety często właśnie jednostronnie jednak z pełną premedytacją), bo wtedy mam ogląd na wszystkie aspekty. Pisząc coś merytorycznego można kota dostać kiedy musisz przeskakiwać między okienkami, jeszcze przewijać strony. Uciekają myśli, traci się czas... ogólnie "o kant du... potłuc" taką robotę. A tak po wydrukowaniu można sobie wszystko rozłożyć na biurku, pooznaczać ważne rzeczy karteczkami, markerami, napisać komentarze na marginesie. Zupełnie inna jakoś pracy.
Ascaia, a ja z kolei nie cierpię drukowac i fruwajacych kartek (plus nie mam niszczarki a latem w piecu nie pale). Mam podlaczony monitor do laptopa jako przedluzenie ekranu, jak mam potrzebę ogladac naraz dwie czesci tego samego tekstu to dziele w wordzie okno na pol albo otwieram drugie. Do tego odpowiednio zastosowane style powoduja ze masz prosta nawigację... no kartkom mowie w porownaniu stanowcze nie.
Po to pdfy maja opcje przybliżania i oddalania. Kindla kocham i w zyciu bym nie oddała. Pakuje do placaka malutkie urządzono z tysiącami książek <3

Ja pracuje na 2 monitory i wirtualny komputer.

Ale ja jestem z ludzi, których jara robienie formatowania kondycyjnego w excelu.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=80308.msg2798526#msg2798526 date=1532418996]
Drukowana książka ma dodatkowe zalety, które dla koneserów książek są ważne, i dlatego nie zostanie wyparta z rynku przez wersje elektroniczne, mogą one co najwyżej funkcjonować obok siebie.
Rodzaj i faktura papieru, rodzaj oprawy, faktura okładki, format, nawet waga. Książka to nie tylko to, co jest napisane, ale też to, jak to jest wydane i jak to wygląda.

[/quote]

I zapach!  😍
Nic tak nie pachnie, jak książka...
Nowa pięknie, stara... Jeszcze ładniej  😀
Ja pracować wolę tylko na monitorze/monitorach. Na komputerze mam wszystko czego mi potrzeba, ewentualnie notatki jakieś robię sobie "na brudno" na kartce czasami. Natomiast wtedy jedna kartka wystarcza mi na długo i dziwne rzeczy czasami wychodzą  😁
Natomiast czytanie książek to dla mnie cały rytuał i lubię przekręcanie kartek, zapach i całą tą otoczkę. Chociaż zastanawiam się nad Kindle bo kusi posiadanie wielu książek w jednym miejscu i chyba wersje elektroniczne są tańsze?
Ależ ja nie zamierzam nikogo przekonywać 🙂 Po prostu wyrażam swoje zdanie - jak zresztą podkreśliłem. Co do przewijania - dla dłuższych "przebiegów" mnie to lekko irytuje. Poza tym przekładając płachtę gazety jestem w stanie ogarnąć wszystko okiem i od razu zorientować się, gdzie co jest na stronie; na ekranie widzę na ogół tylko kawałek strony, co też utrudnia życie. O ile te niedogodności są pomijalne np. przy czytaniu długich maili, o tyle czytanie dokumentacji technicznej, czy jakiegoś większego manuala w formie PDF-a jest dla mnie na tyle męczące, że wolę wydrukować. Jest to po części, owszem, kwestia przyzwyczajenia, ale po części także sposobu, w jaki czytamy i jak funkcjonują nasze oczy.


Przekonuje w sensie, że rozumiem, a nie że chcesz mnie przekonać.  Bo tylko ten argument wg mnie usprawiedliwia nadmierne zużycie papieru i toneru.

Spędzam przeciętnie 7 godzin dziennie przed komputerem robiąc najróżniejsze rzeczy i nie czuję braku przylepiania karteczek na kartkach leżących na biurku.  Kartki leżące na biurku mają to od siebie, że tajemniczy sposób przemieszczają się i gdzieś się chowają, szukanie ich często zajmuije więcej czasu niż wyprodukowanie tego samego od początku. Tylko przeszkadza myśl, że może jednak coś tak cennego wymyśliłam i tam napisałam, że muszę ryć i szukać.  🤣  Dlatego kartkom mówię nie. Kiedyś też najpierw coś zapisywałam ręcznie i potem przenosiłam do tekstu na komputerze, ale w końcu dotarł do mnie bezsens tego. Często robię też notaki w telefonie, gdy np wpadnie mi jakiś pomysł, gdy jestem poza biurem.       

Kindle jest bardzo wygodny przy wyjazdach, bo dużo książek w jednym. Też do czytania poza domen i w w komunikacji miejskiej, bo nie nosi się cegły. Ja jednak czytam głównie książki papierowe, ale nie z miłości do zapachu książek, tylko ze skąpstwa – w pracy mam bibliotekę i książki za darmo, a za elektroniczne bym musiała płacić.   
Byłam kiedyś zagorzałą zwolenniczką książek papierowych i za nic nie chciałam czytnika nawet wypróbować... aż przydarzyła się długa, zagraniczna delegacja - bagaż ograniczony, więc oczywiste, że ilość książek odpowiednia do ilości czasu spędzonego za granicą była zbyt duża, żeby je zabrać.
Pożyczyłam czytnik i się zakochałam!
Miłość jeszcze się pogłębiła, gdy odkryłam Legimi - to jest taki abonament książkowy - płacisz 50zł/miesiąc i masz nieograniczony dostęp do książek z każdej możliwej dziedziny, łącznie z wchodzącymi na rynek bestsellerami... A to ważne, bo jedna książka to obecnie koszt rzędu 50 zł, bywało, że zostawiałam w księgarni kilka stówek, a tutaj mam za 50 zł tyle ile zdołam przeczytać...
Wiem, jest biblioteka, ale u mnie na wsi jej nie ma, najbliższa jest kilkanaście kilometrów dalej, a jej zasoby są dość ograniczone, więc dla mnie wcześniej chęć przeczytania książki wiązała się z koniecznością jej zakupu, więc Legimi to dla mnie manna z nieba.
Skończył się odwieczny problem pt. skończyłam książkę, a mam jeszcze godzinę busem do domu, bo w takim wypadku ściągam po prostu następną. Mogę czytać wszędzie, nawet jak mi się zdarzy zapomnieć czytnika, bo aplikacja działa swobodnie na smartfonie.
I chociaż zapachu nowej książki nic nie zastąpi, to czytnik daje ogromną wolność - przynajmniej mnie 🙂
A bibliofilom polecam zapoznanie się ze wspomnianym Legimi 🙂 to jest megaświetna rzecz!
Powiem wam, że większość życia byłam miłośniczką tradycyjnych, papierowych książek. Uważałam, że nic nie zastąpi zapachu i faktury przerzucanych kartek, a te wszystkie czytniki to biedne elektroniczne wersje demo tego, co daje "prawdziwa" książka. Ale odkąd mój przyjaciel sprawił sobie Kindle Paperwhite i miałam okazję zobaczyć jak to wygląda, zaczęłam się przekonywać. A po kupieniu swojego Kindla nie zamieniłabym go na nic.
Czyta się jak książkę, a można w nim mieć nawet kilkaset różnych książek, albo i więcej, te pliki ważą mało. To dla mnie niesamowita wygoda zważając na to, że często czytam w podróży 🙂
Hallo nie wiem co mówi twoja ideologia . Fakt ,że w indoktrynacji jest niezła , co widać po tym jak ciebie zindoktrynowała  😂 . Ja osobiście nie posiadam ideologi  , a wręcz się nim brzydzę . Posiadam jednak wiedze, że nic nie jest wieczne   , nawet planety , słońca czy galaktyki . Pytanie  brzmi czy jako ludzkość przeżyjemy opuszczając ziemie, kiedy jest jeszcze na to czas , czy też ulegniemy zagładzie  ❓ Oczywiście po naszej zagładzie planeta może funkcjonować ,  jeszcze  miliardy lat , ba może nawet i karaluchy założą na niej cywilizacje ,ale jak nie skolonizujemy kosmosu to się o tym nie przekonamy , bo nasza planeta przestała być nam przychylną , zmiany jakie na niej zachodzą , oraz tempo tych zmian dają jasny przekaz ,, Czas spierdalać " . Tak jak na początku 19 wieku można było mieć nadzieje ,że jak się opamiętamy   i zaczniemy mądrzej zarządzać planetą , to da się jeszcze ją zregenerować i przedłużyć jej funkcjonowanie w warunkach nam sprzyjających , tak dzisiaj jest już jasne ,że  dewastacja środowiska poszła za daleko i że proces zmian  jest nieodwracalny . Nie cofniemy już topnienia lodowców , nie powstrzymamy topnienia wiecznej zmarzliny pod której coraz cieńszą warstwą czekają tylko  miliardy ton CO 2, żeby ulotnić się do atmosfery i zakończyć  bajkę pod tytułem ,,  Człowiek panem natury". Nie którym się wydaje ,że jeszcze mamy czas , ale prawda jest taka ,że go nie mamy ,armagedon nie zacznie się za kila pokoleń , on już się zaczął tylko mało kto to zauważył  . 👀
niesobia ale to wszystko nie zabije planety, to zabije nas. Planeta sama sobie krzywdy nie zrobi. A my nie jesteśmy jej niezbędni do istnienia, miliardy lat sobie radziła bez nas. 😉
Murat Gazon Planeta też wieczna nie będzie .
Ja też jestem nawróconą na czytniki miłośniczką książek 🤣. Papierowe książki mają dla mnie tylko jedną zaletę w porównaniu z moim czytnikiem + Legimi: jakoś czytając "elektronicznie" dużo gorzej zapamiętuję tytuły książek i nazwiska autorów. Coś jest takiego w papierowej wersji z tytułem i autorem na okładce że mimowolnie zapamiętywałam co czytałam. A teraz - treść pamiętam, ale zwykle podstawowych faktów o książce nie 😡. No i książki typowo do nauki, np. języka muszą być dla mnie papierowe. Ja jestem z tych, co podkreślają, piszą i ogólnie muszą coś robić z materiałem, by zapamiętać.

Poza tymi dwoma minusami czytniki mają miażdżącą przewagę: lekkie (ja zawsze byłam miłośniczką kobył, więc bardzo odczułam zmianę wagi mojej torebki), pojemne, wygodne w czytaniu w każdym miejscu i w każdej pozycji, przyjemne w czytaniu (zupełnie co innego niż tablet - czytniki oczu nie męczą) i dzięki Legimi nigdy mi się nie kończy lista książek do przeczytania 🤣
A ja czytam normalne książki, żadne czytniki mi nie przypasowały, jak się przeprowadziłam, to pierwsze co, to szukałam biblioteki blisko domu 🙂. Czytniki mogą dla mnie nie istnieć, zawsze zabierałam książki w jakiekolwiek podróże, może kiedyś przyjdzie czas, ze przekonam się do czytników.
Ja próbowałam czytników, ale męczą mi się oczy, wysychają soczewki, itd.... Jednak wolę zwykłą książkę, dużo pożycza z bibliteki, a jeśli kupuję to potem do tej biblioteki oddaję (najpierw dając do poczytania rodzinie). Tylko te takie najulubieńsze zostawiam sobie w domu.

Ja w ogóle uwielbiam książki i czytnik mi nie oddaje tego klimatu siedzenia po nocy i przewracania kartek... Choć jeśli jest coś, co mam problem dostać od ręki w wersji papierowej, to korzystam z ebooka.
I nie przeszkadza mi taszczenie ciężkiego bagażu na urlopie, jeśli wiem że mam fajne książki ze sobą :P pewnie byłoby lzej z czytnikiem, ale bym się stresowała że go uszkodze, ja mam talent do psucia wszelkiej elektroniki.... telefony np to zmieniam co chwile, bo rozwalam je w tempie ekspresowym  😁
A jak ta baza książek wygląda w Legimi? Fajnie to wygląda bo i czytnik za mną chodzi od jakiegoś czasu i od razu rozwiązuje się problem skąd wziąć ebooki.. Tylko myślałam o tym żeby od razu się szarpnąć na 2 letni pakiet żeby od razu miec czytnik ale trochę się boję że się okaże że w tej ich bazie jest 25 tysięcy książek a z tego faktycznie podpasuje mi ze 100 (tzn nie jestem jakaś szczególnie wybredna bardziej się boję że będzie jak z Netflixem gdzie niby baza wielka ale do oglądania nigdy nic ciekawego nie ma :wysmiewa🙂.
No i inna kwestia, pytanie do obeznanych w temacie czytników - czy te oferowane przez Legimi są w porządku czy może bardziej się będzie opłacało jednak zakupić coś innego i do tego ewentualnie abonament na stronie?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się