Bez przesady, mam 8 kotów, z czego część jeszcze niedawno to były kociaki - kotkę sąsiadów rozjechał samochód, zabrałam kurduple na odchowanie i tak zostało (żeby nie było, że mnożę koty na hektary 😉). W domu były 3 psy, z czego nowo nabyta łajka zachodniosyberyjska, prosto z tozu, ze zrytym beretem - znać poprzedni właściciel usiłował przyuczyć sukę do polowań i posłuszeństwa za pomocą szpadla. Pies wylękniony, bojaźliwy, a jednocześnie jakby mogła to by goniła i wpier...liła wszystko co się rusza i nie jest innym psem. Miesiąc roboty i na kota co najwyżej się skrzywi jak przechodzi za blisko albo warknie jak próbuje z michy wyżerać. Wszystkie koty przeżyły - no jeden królik nie dał rady - łomot truchłem skutecznie zniechęcił do patrzenia w stronę króliczej zagrody. Dziki do tej pory mają jednak przerąbane 😉, choć od saren już da się francę odwołać. Także jak się chce to się da i wcale nie trzeba psa wiązać na łańcuchu czy w komórce zamykać.
Zgadzam się z przedmówczynią. Tylko trzeba wiedzieć, co się robi, a nie polegać na "wydaje mi się".
Tmczasem doświadczenie życiowe czasem weryfikuje wyidealizowane poglądy. Taka krótka historyjka z mojego podwórka:
Mieliśmy sobie trzy psy, takie różne "przygarniaki". Przygarnęliśmy też kota ze schroniska. Najpierw trzeba go było kilka dni przetrzymać w domu, żeby się przyzwyczaił do nas i nowego otoczenia. Potem przedstawić psom i jasno przekazać, że "tego czegoś nie ruszamy". Obwąchiwanie, zdziwienie (no bo co to jest?), zaglądanie kotu pod ogon – wszystko w porządku. Ale na jakąkolwiek próbę nawet delikatnego uszczypnięcia zębami psy dostawały arcygroźną komendę "nie rusz!". Oczywiście komenda "nie rusz" działa tylko na psy, które w ogóle coś sobą reprezentują, czyli są wychowane, bo do niewychowanych to sobie można gadać tyle, co do niewychowanego człowieka, a pies i człowiek i tak zrobią swoje.
Psy i kot świetnie się dogadywały. Przez całe pół roku. Aż tu któregoś ciepłego, letniego wieczora, przez uchylone okna dało się słyszeć koci wrzask i jakąś kotłowaninę na zewnątrz. Wylecieliśmy z mężem na podwórko i... ledwośmy tego kota z psich zębów wyszarpali (psów było, przypomnę, sztuk trzy. Wszystkie brały czynny udział w usiłowaniu morderstwa). Kot był w takim szoku, że przez trzy dni do tyłu chodził. Zamelinował się pod wanną w łazience i odmawiał wszelkiego kontaktu (oczywiście przejrzeliśmy go pod kątem obrażeń zewnętrznych, tudzież ewentualnych złamań), a ja spędziłam pół nocy leżąc na terakocie i wpatrując się w koci zadek. Po kilku dniach, jak gdyby nigdy nic, kot się najadł, napił, zapomniał o wszystkim, wybiegł z domu przy najbliższej okazji i poszedł się łasić do psów. To było ponad pięć lat temu. Wciąż mamy te same psy, wciąż mamy tego kota, a oprócz niego kilka innych (wzięły się Bóg wie skąd, ale karmimy jak swoje). Wszystkie koty i psy mają swobodny wstęp do domu i wolność ograniczoną do terenu podwórka wokół domu. Nigdy przed tą straszliwą akcją, ani nigdy potem, nic takiego się nie wydarzyło. Nigdy. Dlaczego tamtego wieczora kot omal nie stracił życia? A to już by trzeba kota i psy zapytać.
Dodam też, że zarówno psy, jak i koty, są regularnie odrobaczane, dobrze karmione (kiepska karma lub zarobaczenie/niedożywienie to nie tylko wyrzuty sumienia, jeśli ktoś ma sumienie, ale i wydatki na leczenie, bo kiepsko karmione zwierzęta chorują i to dotyczy wszystkich gatunków), ale koty z czystej ciekawości czasem chcą zajrzeć psom do misek. I co? I nic, oprócz warknięcia, im nie grozi. Warknięcie wystarcza, żeby kot sobie odpuścił. Założę się jednak, że bardzo młode kocięta nie znają tej etykiety i puszczanie takich luzem podczas karmienia psa jest ryzykowne, jeśli się gówno wie o psach i nie umie nad nimi panować. W letnie dni, gdy psy przebywają głównie na zewnątrz, karmię je na zewnątrz, a w dni zimne i deszczowe siedzą w domu i tutaj dostają miski. Wszystkie naraz, obok siebie. Każdemu mogę w każdej chwili miskę zabrać, nawet pełną. Nie dlatego, że to takie z natury uprzejme pieski, tylko dlatego, że tak zostały nauczone. Nie muszą się bić o żarcie, mają do nas zaufanie, ale i należny szacunek. Miska jest moja w każdej chwili i od mojej woli zależy, czy i kiedy pies ją dostanie. Po tym, jak wszyscy zjedzą swoje, następuje rytualne zaglądanie do misek kolegów, bo może jakiś frajer nie dojadł, a gdy ta parada się skończy, zabieram miski i do zobaczenia jutro o tej samej godzinie. Każdy z naszych psów od lat trzyma swoją wagę z dokładnością co do dwóch kilogramów. Dawki karmy mamy obliczone, zmieniają się latem i zimą (inny wydatek kaloryczny), jeśli któryś z psów schudnie/przytyje to dawka jest korygowana, pora karmienia jest stała, i choć wydaje się to skomplikowane, to wcale takie nie jest, a wręcz ułatwia życie.
U pani Izabeli zwierzęta chyba nigdy nie wiedzą, czy, kiedy i jak dużo będą jadły, więc każde rzuca się na okazję, zgodnie z instynktem przetrwania. A właścicielka nie radzi sobie z nimi, bo - moim zdaniem - wcale nie chce. Na to potrzeba czasu i wysiłku.
zielona stajnia ja daje przykłady jakie mógłby zastosować zwykły rolnik, rolniczka, która nie ma zapędów do wnikania w behawiorystyke i zawiłości wychowywania psów. Zwykle czynnosci, sposób myślenia, jaki mógłby przeprowadzic zwykły, myślący, zapracowany na roli rolnik, któremu jednak jakoś zalezy na zwierzakach. Obnizylam pułap. W odpowiedzi na post dementek. A nie podałam najlepsze idealne rozwiązanie, które ty czy ja, byśmy wybrały.
tunrida, ale Indiana ani rolniczka, ani tym bardziej zapracowana, więc może siedzieć i "paść" tego psa cały dzień pilnując aby nie zeżarł innych stworów. Tyle, że ona chyba nawet wyrzutów sumienia nie ma, że ten pies zeżarł kociaka... Kiedyś przejechałam kota sąsiadowi - skoczył pod koło przyczepy, nawet nie widziałam tego, nie mogłam nic poradzić, ale było mi zwyczajnie przykro, Indiana chyba nie ma problemu z takimi emocjami. edit. Jednak jeśli ktoś bierze psa, celując w rasę terytorialną to chyba coś o niej czyta. Przykładowo ja bym nie wzięła owczarka kaukaskiego, bo nie czuję się na siłach a i w razie w spacyfikować bydle, które waży więcej ode mnie to jednak problem.
zielona stajnia , Twoja łajka niema zrytego beretu , łajki takie są . Polować nie trzeba ich uczyć mają to w genach , ludzi nie słuchają ,są samodzielne i nieufne , a raz skarcone fizycznie boją się podejść do człowieka, może nawet nie to że się boją tylko nie są takie głupie żeby podejść i drugi raz wziąć w skórę . Z łajką albo tworzysz zespół , albo się nie dogadacie , rzadko kto w Polsce potrafi polować z łajkami bo polskie tradycje są całkiem inne niż syberyjskie realia . Łajki to zajebiste psy , cholernie inteligentne dla trapera żyjącego na odludziu, Nie znam żadnego innego psa który tak potrzebuję swobody jak łajka , dlatego nagminnie uciekają na włóczęgę. łajki się nie podają , nie przyjmują postawy uległej , ale nie są agresywne w stosunku do ludzi . Z ciekawostek to w originale książki Czterej pancerni i pies szarik nie był owczarkiem niemieckim , tylko łajką wschodniosyberyjską A to moja mordercza sfora owczarek , terier i łajka siła przeciwieństw
niesobia, ale pies wcześniej bał się jakiegokolwiek kontaktu z człowiekiem - na dotyk reagowała skowytem, a nachylenie się nad psem powodowało ucieczkę. Myślę, że w tej chwili jest "standardową" łajką - taką co to lubi się wałęsać, być niezależną, ale jednocześnie można psa pogłaskać, ba nawet sama przychodzi - wcześniej jakikolwiek kontakt fizyczny to przypalanie rozgrzanym żelazem. Teraz reaguje na wołanie - na początku reakcja byłą odwrotna - dzida w drugą stronę, można spokojnie psu założyć obrożę - wcześniej awykonalne, zaczyna bardzo powoli tworzyć się wieź pies - człowiek, ale wiele rzeczy dla innych zwyczajnych w jej przypadku to tragedia - dokładne obejrzenie psa czy wyciąganie rzepów wywołuje u niej reakcję jakby podejrzewała, że będzie chciało zrobić się jej krzywdę, wykąpanie - nienawidzi mnie potem przez tydzień, wyczesanie - teraz już wytrzyma z pięć minut, na początku był kwik i skowyt, ale nadal ma "swoje pierdyknięcia", nie pospieszam, nie naciskam, jak podnosi mi ciśnienie liczę do 10 i każdą reakcję na plus nagradzam. Nie wiem co z psem było robione zanim do mnie trafił - wzięłam z tozu na prośbę koleżanki, bo miała trafić do schronu, była zwrotem z adopcji, bo rzekomo rzucała się na dzieci - u nas dzieci zaczepiała do zabawy, agresji nie zauważyłam. Wcześniej odłowiona z ulicy przez Straż Miejską i długo nikt się po psa nie zgłaszał.
Niesobia to znamy chyba różne łajki... Ojciec znajomej ma 5 w różnym wieku. Żyją w sforze, nie mieszkają w domu a na zewnątrz, (żeby nie było, że kanapowce) ale no są strasznie przyjacielskie, nawet do obcych. Ostatnio pierwszy raz zdarzyło się 2 wyjść z posesji a mieszkają miejscowość od stajni gdzie trzymam konia i akurat do niego jechałam. Zatrzymałam się i zawołałam jedną, którą widziałam podeszła zapięłam na smycz i otworzyłam drzwi od samochodu i weszła ot tak. Przeparkowałam samochód pod sklep koło ich domu, potem okazało się, że wyszła też druga jak przyleciała do mnie chwilę później cała w miłości gdy podeszłam pod bramę. Zadzwoniłam do ojca znajomej bo nie było nikogo w domu, powiedział jak otworzyć bramę i wpuściłam je normalnie na teren gdzie latała reszta stada, która podleciała się przywitać i wygłaskać. Dodam do tego, że owe łajki mnie nie znają, miałam z nimi wtedy po raz pierwszy kontakt. Więc co pies to przypadek.
Wszytko się zgadza drogie panie , raz nawet nie mocno skarcona łajka będzie unikać kontaktu z człowiekiem , zachowywać się niemal histerycznie i długo zanim odzyska zaufanie , ale takie co nie miały takich doświadczeń są ciekawskie i chętne do zabawy , ot i cała tajemnica . Łajka będzie przybiegać na zawołanie ,tylko wtedy kiedy ma w tym interes, ale nic naganą , a już broń boże fizyczną karą u tego psa nic uzyskasz . Łajki mają charakter podobny do kota .
Wnoszę o przydział adwokata z urzędu. Będę występować w tej sprawie w charakterze oskarżyciela posiłkowego. Chcę brać udział w przesłuchaniach świadków i oskarżonych. Żądam ukarania przestępców.
Niezmiennie mnie fascynuje, że absolutnie nikt z nią nic nie robi. W mediach nierzadko głośno o pogróżkach w sieci, ale widzę, że musi się stać tragedia, aby dopiero ktokolwiek raczył spojrzeć na idiotę wypisującego takie rzeczy. Miała do czuba jechać na przymus i co? I jajo. O zwierzakach nawet nie wspomnę, bo tam to już w ogóle cyrk na kółkach i samowola ich kosztem, ale kto by się przecież zwierzętami przejmował.
Mnie też to wszystko zastanawia, przecież to już tyle czasu minęło od zabrania zwierząt, i nic, wszystko się zatrzymało, żadnej rozprawy, nic, ile to ma trwać, lata? Szkoda zwierzaków, szkoda mi tego psa. Na tym rancho de syf, ta Kozłowska już całkiem upodobniła się do założycieli tej strony, tylko żenada. Oni dalej na kreatywną plują, sądownictwo powolne jak ślimak, a kreatywna robi co chce i jak chce.
Watrusia, po co opał? Skoro dziura w suficie ogromna -ciepło nie bedzie sie trzymac, a stado kóz trzeba odnowić żeby koszty pointerwencyjne były tak duże, że ją w końcu zlicytują w tej lepiance... [size=5pt]Jeśli ktoś z "stalych" re-voltowiczow jest ciekawy jak sie maja sprawy to zapraszam na pw, costam moge skrobnac
Watrusia, ciekawe ile bys wytrzymala, jakby Tobie pluto prosto w twarz, udawalabys ze deszcz pada? Ja tam tez pisze. Ona moze nas wyzywac od łachudrów, złodziei, a nikt tego skomentowac nie moze zeby dotarlo? Prosze bardzo, jezdzij, powiadamiaj prokurature, bądź przesłuchiwana, załatwiaj transporty, tłumacz sie innym organom do których Indiana powypisywała skargi i zażalenia, siedz po nocach w papierach, czekaj na decyzje o odbiorze pozostalych zwierząt (i pamietaj, ze musi sie to odbywac zgodnie z prawem, a na każdą decyzje organy mają po 30dni), czytaj żale wylewane na forum przez kogoś, kto w sprawie paluszkiem nie kiwnął, tylko klepie w klawiature jak to źle - powodzenia. 🏇 :* bardzo mi przykro że prokuratura i organy wydające decyzje działają tak wolno, ale to nie wina fundacji, robią co mogą do cholery. Odechciewa sie pomagać czytając coś takiego, serio.
Edit: budyń, osób zdrowych nie wysyła sie na przymusowe leczenie. 😉
desire, oczywiście :P Ale wariatka sama pisała, że takie pismo otrzymała czy coś, no nie pamiętam już, bo to przecież dawno było. I nic. I czemu wy się niby macie tłumaczyć "innym organom, do których wariatka wypisywała skargi", to ona się nie musi przed nikim tłumaczyć za swoje własne pogróżki i lżenia w necie? Nie ogarniam jak to działa.
desire nie denerwuj się :kwiatek: myślę, że wszyscy są trochę zniecierpliwieni, a że, prawie nikt nie wiem co tam się dzięję, to trudno im się dziwić 😉
desire, wy się naprawdę porównujecie do niej?? Jak ona pluje , to wy też? Ja rozumiem że to jest wkur... ale zniżanie się do jej poziomu, to nie przystoi zdrowo myślącym ludziom. Ty się nie denerwuj, ja jako czytacz 🙂 postronny, po prostu źle to odbieram. Ja wiem ze ona ciągle pisze te zażalenia, ale naprawdę już długo się ciągnie, a ona zażaleń raczej nie przestanie pisać, więc zanim cokolwiek ruszy, to jak już ktoś napisał, ten pies ją zeżre i będzie po ptokach.
budyń, no czego nie ogarniasz, ze prokuratura, sady, PIW i pierdylion innych instytucji nie moga wrzucac jej skarg i wnioskow do niszczarki, bo ej, tej powalonej baby nie obslugujemy? Obsluguja a druga strona potem sie musi tlumaczyc z kradziezy, znecan i kij wie czego jeszcze.
Ona tez sie musi tlumaczyc, a jakze. Tylko to trwa, a ona celowo mataczy, kreci i zrobi wszystko zeby trwalo jak najdluzej :/
Dokładnie. Niestety tak to działa, a ta idiotka jest cwana i na 4 łapy kuta. Nie odpuści bo wie, że to gra na czas. Także cierpliwości, już (chyba) niedługo to potrwa i się sprawa rozwiąże. Ja też się wściekam, że tyle to trwa a debil łazi na wolności i robi co chce ale nie ma innego wyjścia, jeśli się chce babę konkretnie i skutecznie udupić.
To niesamowite, gdy zaledwie jeden dzień po tym, jak wspomniałam tutaj o komendzie "nie rusz", pani Izabela miała sposobność z tej komendy skorzystać, oczywiście z natychmiastowym sukcesem. Uważam, że pies pani Izabeli powinien startować w wyborach na wójta - jest mądry, dobry, sprawiedliwy, uczciwy, ładny i ułożony. Być może faworyzowałby interesy pani Izabeli podczas sprawowania urzędu, może powstałaby Aleja Owocowa (a dla dobrych psów z całej okolicy - Aleja Garmażeryjna, gdzie na drzewach rosłyby kostki smalcu i parówki), ale przynajmniej rozprawiłby się z kliką, rozszarpując ją zębami na krwawe strzępy.
Ja się nie łudzę, że pani Izabela zostanie zamknięta w jakimkolwiek zakładzie - czy to karnym, czy psychiatrycznym. Nasz system jest, jak widać po całej tej historii, lekko niewydolny. Czego jednak pani Izabela nie bierze w ogóle pod uwagę to fakt, że ani sama nie będzie wiecznie młoda, ani jej budynek mieszkalny. Gdy zniknie dach nad głową, to pewnie nawet się o tym nie dowiemy, bo wraz ze stropem runie ta cała elektrownia, która napędza tablet pani Izabeli. A że nie da się przeżyć zimy na strychu stajni, to wyprowadzka z Rancha stanie się koniecznością, zaś porzucone zwierzęta trafią do schronisk i fundacji. Tyle, że może to jeszcze potrwać kilka lat.
Dokładnie opieszałość państwa przestaje dawać nadzieje na rychłe rozwiązania, pewnie jakaś tragedia by przyspieszyła działanie . Jak to się mówi każdy głupi ma swój rozum i kreatywna nauczyła się przez lata lawirować , odwołaniami , skargami i pomówieniami ,ale w jednym Koza Bez Powroza ma racje, co by ona nie robiła, to kręci bat na własną dupę . Dawno już to mówiłem największym wrogiem Indianki jest sama Indianka i to ona swoim działaniami doprowadzi do tego ,że kiedyś , albo zamarznie , albo jej się chata na łeb zawali , albo koń ją poturbuję , albo pies rozszarpie . Każdy jest kowalem własnego losu .
Na tym rancho de syf, ta Kozłowska już całkiem upodobniła się do założycieli tej strony, tylko żenada.
Watrusia, Prosze bardzo, jezdzij, powiadamiaj prokurature, bądź przesłuchiwana, załatwiaj transporty, tłumacz sie innym organom do których Indiana powypisywała skargi i zażalenia, siedz po nocach w papierach, czekaj na decyzje o odbiorze pozostalych zwierząt (i pamietaj, ze musi sie to odbywac zgodnie z prawem, a na każdą decyzje organy mają po 30dni), czytaj żale wylewane na forum przez kogoś, kto w sprawie paluszkiem nie kiwnął, tylko klepie w klawiature jak to źle - powodzenia
E no, widać z czasem nie ma problemu, skoro jeszcze czyta bzdury i zajmuje się odpisywaniem.
Ten profil na fb jest obrzydliwy, czytając kreatywną, każdy inteligentny w miare człowiek wyciagnie odpowiednie wnioski, a na tym fp... Cóż, jak ktoś lubi innych mieszac z blotem, to jest wlasnie odpowiednie miejsce.
Przy okazji:na kolezanke Kozlowskiej (z ktorą brała udzial w akcji przeciwko jakiemus stowarzyszeniu, które odebralo zwierzeta z ekstremalnych warunkow,Kozlowska z tą Marią S. stałyza tym, że interewencja byla nielsuszna) znaleziono jakies brudy.
marysia550, to są pomówienia. Tym twoim "nie wiem, ale sie wypowiem" i innymi pokazujesz ten sam poziom, który taki to obrzydliwy dla Ciebie jest. A to co kto robi z swoim wolnym, prywatnym czasem powinno cie akurat mało interesowac. Wiem jaką Ela odwala robote z Indi i sprawa posuwa sie do przodu. Lepiej pilnuj swojego nosa, a nie rozkrecaj niepotrzebnej zadymy z "jakimis brudami", bo ani dowodow nie masz, ani wyroku nie znasz. Rzucam EOT i już na nic wiecej Ci tutaj nie odpisze, przykro mi. Sprawa jest dla nas zbyt istotna żeby akurat tobie dac sie sprowokowac, kolejna szukajaca sensacji.
Niektorzy z was sa tu bardziej podobni do bohaterki watku niz myslicie. I na tym koncze. Jesli ktos chce to zawsze jest pw. :kwiatek:
To niesamowite, gdy zaledwie jeden dzień po tym, jak wspomniałam tutaj o komendzie "nie rusz", pani Izabela miała sposobność z tej komendy skorzystać, oczywiście z natychmiastowym sukcesem. To jest standard. Ona o zwierzętach pojęcia nie ma, coś wyczyta, a potem opisuje to jako swoje osiągnięcie. Tak było z odrobaczaniem – wkleiła zdjęcie z netu opakowania jakiejś pasty odrobaczającej, którą niby odrobaczała konie; tak było ze struganiem - wkleiła zdjęcie jakiegoś faceta upozowanego przy koniu, który niby strugał jej konie. Niestety, takie informacje nie zapisują się w mózgu kreatywnej jako wiedza dotycząca stałego dbania o zwierzęta. Kończy się na triumfalnym obwieszczeniu na blogu.
Dlatego mam pewne obawy, że zdjęcie transportu balotów siana to też podobna fikcja - transport jechał do kogoś innego, a jej przy okazji zrzucił dwa czy trzy baloty. Mam nadzieję, że się mylę.
Przy okazji:na kolezanke Kozlowskiej (z ktorą brała udzial w akcji przeciwko jakiemus stowarzyszeniu, które odebralo zwierzeta z ekstremalnych warunkow,Kozlowska z tą Marią S. stałyza tym, że interewencja byla nielsuszna) znaleziono jakies brudy.
Po prostu piękne. Profil na fb jest obrzydliwy, ale powtarzanie jakiś zasłyszanych informacji, bez żadnych konkretów, już nie jest. Czyli obrzucić błotem, bo coś się przyklei.
Tak mi dopomóż Bóg i Minister Sprawiedliwości Ziobro. 🤔wirek:
Swoją drogą zastanawiam się, po co jej te zwierzęta. Korzyści żadnych z nich nie ma, lenistwem śmierdzi na odległość, a przy zwierzętach czasami trzeba coś zrobić. Absolutnie nie sugeruję, że tym zwierzętom poświęca dużo czasu i wysiłku, ale jednak czasami musi oderwać się od ukochanego zajęcia, czyli „netowania”, żeby np. spalić rozkładające się zwłoki padłych zwierząt. Po co jej to? Nie pojmuję.