Zazdroszczę tym, którzy mają tupet i potrafią postawić na swoim! Ja kładę uszy po sobie, idę płakać w kąt i się boję, ale na swoim nie postawię. Ale mam przes* w życiu przez to 🙄
wistra, Niestety też są tacy co postawią się i dostaną opieprz za to mimo, że ta robota np do nich nie należy.
U mojej znajomej w stajni musiałaś zachrzaniać niczym rasowy stajenny, a mimo, ze robiłaś co mogłaś by było porządnie to i tak było źle. Skończyło się na tym, ze była mega awantura, bo się stawiam, a nie przyjechałam tutaj by odpoczywać tylko robić. dodatkowo młodsza g*wniara poczuła się bezpieczna i zaczęła na mnie naskakiwać z ch*jami i k*rwami że ja nic nie robię 😲 (skończyło się na mega awanturze i chęcią dania kopniaka w zarozumiały zadek) Czasem było fajnie, ale czasem szefowej na główkę coś padało i było niezbyt smacznie.
Potem stwierdziłam, ze jak chcą bym zachrzaniała za dwóch to niech zatrudnią mnie jako stajenną albo kogos zatrudnią, kto będzie to robił jako pracownik 🙄 To był jeden z niewielu na szczęście nie miłych aspektów stajennych, a reszta była świetna.
wistra, to się naucz a nie biadol. Jasne, biadolenie to cudowny sposób, ale lepiej to zmienić. Albo jak ja, bo też nie umiem siebie zachwalać, wręcz przeciwnie, dla siebie zawsze będę tą najgorszą, która niczego nie umie. Ale za to moja robota mówi za mnie i zawsze staram się, żeby tak było. Czy to przy koniach, czy to ze zdjęciami. Jak się nie umiem zachwalać, to niech mówią za mnie efekty mojej pracy. Żadna filozofia.
Lena gdyby sie przyznala na poczatku pewnie nawet nie wzielabym jej pod uwage... potrzebuje kogos do pomocy przy moim stadku a nie nauki i poprawiania wszystkiego... to nie ten czas
wistra, to się naucz a nie biadol. Jasne, biadolenie to cudowny sposób, ale lepiej to zmienić. Albo jak ja, bo też nie umiem siebie zachwalać, wręcz przeciwnie, dla siebie zawsze będę tą najgorszą, która niczego nie umie. Ale za to moja robota mówi za mnie i zawsze staram się, żeby tak było. Czy to przy koniach, czy to ze zdjęciami. Jak się nie umiem zachwalać, to niech mówią za mnie efekty mojej pracy. Żadna filozofia.
Oczywiście, że tak. Efekty mojej pracy były nad wyraz zadowalające wg kierowniczki, jednak nie dałam rady znieść presji innych ludzi i dlatego właśnie zrezygnowałam z roboty. Bo NIE UMIAŁAM odpyskować, po prostu. Zacinałam się, bo moje riposty są śmieszne i ja o tym doskonale wiem. A można się nauczyć pyskować i być tak błyskotliwym, żeby zawsze wiedzieć co odpowiedzieć? Chyba nie. Zapiszę się na kursik, chętnie 🙂
No, dodam, że rzadko się to zdarza bo jednak duża część osób jest ze mnie zadowolona
wistra, To ja Ci powiem, że jak byłam w gimnazjum to ja się odpyskować też nie umiałam. Życie nauczyło mnie, że trzeba być twardym nie miętkim. Taka ciepła kluska. Dosrywano mi we wszystkim, ja obrywałam przez to po łbie najwięcej. Ryczałam po kątach, latałam po psychologach.
A teraz? Jak się nie podoba to spadówa! Nauczyłam się, że bez stanowczości niczego nie zrobię, bez samozaparcia także. Dodatkowo spotkałam wspaniałych ludzi w LO, którzy wpoili mi, ze każdy człowiek jest więcej wart niż myśli. Za co jestem im ogromnie wdzięczna!
Młodzież 10-15 (prędzej dzieci niż młodzież), czy 16-20 ?
Moja historia wyglądała tak. Zaczęłam jeździć, wiec rodzina stwierdzili, ze to świetnie i kupili mi kuca. Jeździłam 2 tygodnie i mi sie znudziło. Koniem zaopiekowała sie dziewczynka ze stajni. Za jakiś czas znowu 'zachciało' mi sie jeździć, ale tym razem nie bylo tak lekko. Mama wyslala mnie do rekreacji i tam od początku rok pracowalam na to by odzyskać mojego konia. A jak juz wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy kuc do mnie wrócił to nie bylo dnia, żebym u konia nie byla. Potem juz zaczęły sie starty i 'dorobilam' sie 4 własnych koni. Nie mam luzka - wszystko robie sama, nie narzekam. Lubię to, wybrałam sobie taki sport i juz.
Apropo młodzieży 16-20 to mój przedział. Pija, pala, ćpają, imprezują, uczą sie, uprawiają sport lub nie. Bywa rożnie. Wychowały nas media bo rodzice są zajęci zarabianiem. Ot - takie pokolenie. Za 10 lat zobaczymy kto przetrwał selekcje. Narazie korzystam z tego, ze nie musze pracować i martwic sie 'co do gara włożyć'.
a wiecie co jest najgorsze? albo de facto najśmieszniejsze? że nawet gdyby do Katki przyjechała ta trenerka to tak czy siak uważałaby że zna sie lepiej chociaż by np nie wiedziała na którą nogę sie w kłusie anglezuje. po prostu ten typ tak ma. najgorsze jest to,że czasami takiej "specjalistce" nie mija nawet jak skończy 25 czy więcej lat...żerują na niewiedzy nowych adeptów i sprzedają im kit "wygrywając" na drodze losowania konkursy dla ślimaków w LL, albo takie , które potrafią "wytrenować" 4 konie w czasie , kiedy ja na tym samym placu pojeżdżę tylko jednego konia...ba, biorą za to pieniądze, tylko właściciele z czasem dochodzą do wniosku,że to jeździectwo jest jakieś głupie i oszukane, bo oni tyle wydają na "zawodniczkę" , konie i starty pieniędzy, a wyników jak nie było tak nie ma, więc idą w inną branże.
właściciele z czasem dochodzą do wniosku,że to jeździectwo jest jakieś głupie i oszukane, bo oni tyle wydają na "zawodniczkę" , konie i starty pieniędzy, a wyników jak nie było tak nie ma, więc idą w inną branże.
I wyrabiają sobie negatywną opinię o jeźdźcach, zawodnikach i ogólnie całym jeździectwie...
niestety też kursy na instruktorów rekreacji dają wysyp osób które nie mają o niczym pojęcia w zasadzie... i tu taka osóbkę się jakoś przepcha dostaje papier i pracuje w jakiejś stajence.
jak kol była na kursie to połowa osób była jeźdząca regularnie raz w tyg.. albo w ogóle nie skacząca. i co? i zdawały.
wszystko zależy od wychowania, od podejścia do życia...
niestety coraz więcej rozczeniowców na świecie Jeżeli na chrzest dostają komputer, a na komunię quada, to co się dziwić. Gówniarzerni się przecież NALEŻY.
Przylazł kiedyś do mnie synek lat ok 12 z mamusią. Przepraszam - przyjechał kompresorem kabrioletem. Sposób w jaki rzucił mi pomięte pieniądze na biurku świadczył, że wysoce się zdziwił, że w ogóle musi zapłacić. Powinien dostać za darmo i na koniec powinien otrzymać pocałunek w dupę za to, że w ogóle jego szanowna dupa zaszczyciła mój lichy gabinet.
Dlatego nie ma się co dziwić, że katka ma takie "trenerskie" oferty...
Edit - bo se tak przemyślałam. Chyba wchodzę w ten wiek, co to wiecie: bo młodzież w dzisiejszych czasach...a w naszych czasach 🙄
Ja sama mam 14 lat, i miałam okres "mistrza świata" - zostałam bardzo drastycznie sprowadzona na ziemię. Po czym zupełna przemiana. Najważniejsze - nauczyć się słuchać i przyjmować krytykę, ale też nie załamywać się nią i traktować to jako motywację do działania. Myślę, że prędzej czy później każda taka osoba, która ma odrobinę inteligencji i otworzy się na osoby mądrzejsze od niej lub chociażby będzie z nimi przebywać to zauważy, że jednak w jej myśleniu i zachowaniu coś jest nie halo. No ale są i osoby które całe życie tkwią w swoim "świecie".
Chyba wchodzę w ten wiek, co to wiecie: bo młodzież w dzisiejszych czasach...a w naszych czasach icon_rolleyes coz, sprawa nie jest nowa. jak wiadomo, archeolodzy odcyfrowali napis na tabliczce ze starozytnego Sumeru sprzed 2 czy 3 tys p.n.e., ktory brzmi: ,,Młodzież jest coraz gorsza. Pije dużo wina i nie słucha się starszych." ..kolem sie toczy, kolem 😉
Ja z przykrością muszę stwierdzić,że podobnie jak niektóre opisywane przez Was dzieciaki zachowuje się mój własny brat 🙁 Ostatnie dziecko moich rodziców, po 15 latach od narodzin mojego drugiego młodszego brata; dość mocno rozpieszczony, samolubny i do tego przekonany że jest mistrzem świata we wszystkim.. Z jednej strony dobrze,że jest pewien siebie i wierzy we własne siły (ze mną było totalnie odwrotnie-całe życie czułam się niewiele warta 😉 ) ale z drugiej wszystko ma swoje granice..
Cała rodzina ostatnio ostro nad nim pracuje (bo i wpływ środowiska czyt. kumpli miał spory udział w tym co sie ostatnio z młodym dzieje) ale daleka droga przed nami.. Generalnie rzecz biorąc to co się dzieje z dzisiejszą młodzieżą mnie osobiście przeraża 🙁
Dlatego nie ma się co dziwić, że katka ma takie "trenerskie" oferty...
Obserwacje trafne - ale diagnoza fałszywa.
Art. 70. 1. Każdy ma prawo do nauki. Nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa. (...) 2. Nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna. ... Art. 68. 1. Każdy ma prawo do ochrony zdrowia. 2. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. (...)
Ten młody człowiek, który wysiadł z samochodu ze sprężarką doładowującą jest obywatelem miłującym prawo - jego dziwi, że cokolwiek nie jest jego prawem i nie jest bezpłatne.
Jednego nie rozumiem - po co ktoś miałby kupować niemowlakowi komputer - i jak to może go zdemoralizować? Jest już jakiś Windows dla niemowląt? Być może chodziło Tobie o babtystów - którzy przyjmują chrzest jako osoby świadome - czymże ci zacni ludzie tak się Tobie narazili?
"Trenerzy" nastoletni wszystkowiedzący to inna grupa patologii - nie dzieci rozwydrzone i materialnie zasobne - ale raczej te z deficytem uczuć i brakiem poczucia własnej wartości - które to dobra chcą sobie gdzieś pozyskać. Status materialny może być różny - jednakże osoba zamożna raczej zechce wydawać polecenia Tobie, a nie Twojemu koniowi, więc stawiałbym nie tylko na deficyt uczuć, ale i środków.
Interesujący wątek 🙂 A ja ostatnio mam problem z osoba, która wcale młodzieżą nie jest (dzieci na studiach) a problem chyba podobny do niektórych opisanych tutaj przypadków - ta osoba kompletnie nie zdaje sobie sprawy, jak się zachowuje, co komu mówi, nie przemyka jej refleksja nt. jakie wrażenie jej słowa/oczekiwania/żądania wywierają na osobach, do których się zwraca 🙁 Czy to jest kwestia jakiegoś zmysłu, czy co? Słyszy w oczy: nie wiesz co mówisz, nie chodź nigdzie sama! ustal co do słowa - co masz powiedzieć, sprawdź trzy razy co piszesz, a za plecami komentarze są typu "co za kretynka". A "kretynką" na pewno nie jest, jest całkiem sprawnie myślącą osobą, przy czym to sprawne myślenie kompletnie znika w kontaktach z ludźmi 😡 "Inteligencja inaczej"? Ale jaka? - to nie kwestia intelektu, ani słynnej inteligencji emocjonalnej, raczej rodzaj zaburzenia jakiejś "inteligencji społecznej"? Czy ktokolwiek z Was, przed kamerą telewizyjną (choćby TV komórkowej) powiedziałby: "Potrzebujemy siedziby choćby po to, by zrobić siusiu" 🤔 (ot, taki przykład). Ona zupełnie nie myśli, jakie są oczekiwania drugiej strony - myśli tylko o własnych oczekiwaniach 😕
Może nie potrzebnie, ale sobie podniosłam ciśnienie i mnie po prostu szlag trafia. 👿 🤬
Znowu miałam styczność niedawno z koniarką typu 'muszę pogłębić wiedzę teoretyczna i zabrać sie za zbieranie' nie wiem czy każda tak miała, alewytłumaczyc się nie da, ze samo 'zebranie' nie jest jednym elementem a podsumowaniem kilku elementów. 'A bo ty umiesz to się mądrzysz' (tutaj następuje stwierdzenie (moje), że nie zamierzam się za to zabierać dopóki nie poprawię wszystkiego co u mnie z jazdą związane jest) i jak tu się nie denerwować?
Mówcie sobie co chcecie, ale mnie irytuje strasznie wrzucanie tak wszystkich do jednego worka.. U mnie w stajni (poza jednym wyjątkiem, ale tego nie będę komentowała) nigdy, NIGDY nie spotkałam się z tym syndromem Miszcza. A osób nie jeździ mało. I właściciele koni i rekreanci zawsze jakoś się dogadują, pomogą sobie nawzajem i ogólnie atmosfera jest bardzo fajna....
Aha, zapomniałam. Wczoraj spotkałam w stajni dziewczynkę (10 lat), która jest na obozie. Top drugi wyjątek, ale ona tylko na wakacje przyjechała. Sytuacja jest taka. Pewnej dziewczynie koń się spłoszył i spadła, gdzieś w okolicach pierwszego śladu. Ta 10 letnia dziewczynka galopowała w tym czasie. I nagle słyszymy jak krzyczy do instruktora" Dziewczynka "KAAAAROLLL! Ja chce dokończyć mój galop, a ona mi przeszkadza!" Instruktor "(śmiech) dobrze, dokończysz swój galop" Dziewczynka "no ja mam nadzieję! Bo ona mi przeszkodziła!" 🤔 🤔 🤔
To mi przypomina sytuacje, kiedy - pewnego zimowego wieczoru - akurat grupa juniorów ( w tym ja) miala trening skokowy. Wszyscy raz juz po kolei przejechali parkur (120-130), kazdy stepowal czekajac na swoja druga kolejke i ogladajac przejazdy innych. Niestety, jedna z nas wpakowala sie w tripelbar tak nieszczesliwie, ze przewrócila sie z koniem, który to przygniótl jej noge do stojaka. Noga polamana, dziewczyna krzyczy, ogólnei sytuacja mrozaca krew w zylach. Rzecz jasna, w tym momencie jazda sie zakonczyla. Jakos nikomu nie przeszlo przez mysl, ze PRZEZ NIA nie jechalismy drugi raz parkuru... 🤔wirek: chociaz ona nas potem przepraszala, ze jazde nam zepsula, wariatka jedna 😉
wistra tu chodzi o to żeby walczyć o swoje. Ja kiedyś też ani odpysknąć, płakałam po kątach, tłumiłam wszystko w sobie. A teraz? Tego na prawdę da się nauczyć 😉 Co do tematu, jest masa takich ludzi którzy o zgrozo - z tego nie wyrastają. Dlaczego? Bo nikt im prawdy nie powie. Sama mam prawie 17 lat, przez chwilę byłam owym "mistrzem świata", ale kiedy poszłam do stajni w której był wyższy poziom natychmiast mi przeszło. Znam masę ludzi którzy jak ja to mówię żyją we własnym świecie. Tam są najlepsi, ich koń to gwiazdeczka sportowa a sami są lepsi niż ci z eurosportu. Niektórzy mają dobre konie, przejadą LL i już są mistrzami. No cóż... Tak to już jest, ale czy oni będą jeździć poważniej? Nie sądzę, bo mimo wszystko jednak jeździectwo to sport pokornych 😉
Ta dzisiejsza młodzież, do której i ja się zaliczam, nie umie pojąć jak można jednocześnie pracować, studiować dziennie, realizować pasję i to bez pomocy rodziców. Na każdym kroku spotykam sie ze zdumionym 'Naprawdę?!'. Irytujące.
Ta dzisiejsza młodzież (moi rówieśnicy) nie może zrozumieć, dlaczego idąc na studia uparłam się, żeby wyprowadzić się z domu (no bo przecież mama zrobi obiadek, wypierze, odbierze skąd trzeba)
Nie wiem - może się mylę, ale mam wrażenie że to dobry moment - rodzice będą w stanie mi pomóc, będę miała bliżej na uczelnię, a później.... jakoś może się nie złożyć. Przeraża mnie wizja mieszkania z rodzicami do 30, jakoś tak nie przystaje mi to do "dorosłości".
PonPon, jest jeszcze kwestia tego, kto cię będzie utrzymywał. Naprawdę da się studiować dziennie jednocześnie pracując i utrzymując samego siebie, ale po co? Wiecznie nie będziesz miała z czego odłożyć kasę, a za parę lat stwierdzisz, że coś ci mogło w życiu umknąć... Na pracę będziesz miała jeszcze całe życie. Ja uważam, że o ile sytuacja materialna w życiu na to pozwala, to nie powinno się za wcześnie od rodziców wyprowadzać. Zdąży się kasę odłożyć, więcej pobawić się w życiu.