Forum konie »

konie kabardyńskie feat. rajdy długodystansowe

nie staranowal, tylko chcial przeskoczyc, ale na nich zawisł w polowie, i jakos wpadł, na łeb do środka........pojecia nie mam jak to naprawdę było, ale staranowac to nie, tylko musial skoczyc na nie. No ale twardziel z niego bo nic mu się nie stało🙂 i sprzęt cały🙂
jednego znałam. jak to mówią - kon nie do zarżnięcia. poza tym mimo wieku w dobrej formie, poza zębami nie miał problemów. podobno nadal żyje. natomiast wybitnie łby tych koni mi nie pasują.
U nas w stadninuie kiedys pewien pan (prawdopodobnie ten od klaczki na sprzedaz) trzymal swoje konie. Przyjechal z jedna klacza o imieniu Margo bardzo fajny choc nie ufny kon do obych, potem sprowadzil z rosji ogierka kon bardzo towarzyski i mily oraz przyjacielski do wszystkich , nastepnie sprowadzil dzika klacz z rosji i zajmowal sie jej oswojeniem co mu sie udalo i klacz choc ufala tylko jemu byla wspaniala, pozniej sprowadzil z rosji jeszcze jedna klacz rowniez dzika ,ale ona poxniej tez chodzila pod siodlo normalnie ale obcym nie dala do siebie podejsc. Nastepnie kazda z klaczy urodzila zrebaka male byly bardzo fajne . Ta klaczka n sprzedaz to prawdopodobnie jedna z tych urodzonych bo wiek by sie zgadzal. No i pan przyjechal z jednym koniem a wyjechal z siedmioma.

Przepraszam za brak polskich znakow ale psze z touch pada.
Oczywiście uroda konia to do pewnego stopnia kwestia gustu, zanim zobaczyłam je na "żywo" niespecjalnie mi się podobały, natomiast po wizycie zmieniłam zdanie. Obejrzyjcie tę galerię:
http://www.kabardia.net/zdjecia-konie-bieszczady.html
julia i mówisz, że ktoś kupił tego konia i do tego sprzedający chciał drogo za niego? To jakiś kamikadze nabył? Nie dość ze COPD to do boksu górą wchodzi, do stajni wwozi... i to koń po siodło  😵
może też był hardkorem 😀

no kurde rózne rzeczy słyszałam i widziałam - wbieganie pełnym galopem do boksu z kimś platającym sie za uwiązem, do stajni z jeźdźcem, wyskakiwanie z boksu, taranowana wszystkiego przez napalone ogiery(i klacze)  i rozwalanie boksów... no myślałam, że wszystko - ale (choćby próbyy)wskakiwania DO boksu jeszcze z jeźdźcem ...ale tego nie grali 😀 (tak powtarzam sie ale mnie powaliło  😅 )

może ten kupiec właśnie chciał mieć taki "ewenement"?  👍
słuchajcie, to był epizod, zdarzyło sie jeden raz ze wskoczył do boksu. Babka była chyba dwa razy oglądała go w ruchu, słyszała jak dyszy, nie wiem czy wsiadała, bo mnie nie było. Po okresie dzierzawy konia przez rodzinę o czym juz pisałam, ja brałam go na lonze pod klientów i nie było zadnych problemów, podejzewam, ze kon miał jakąs traume w przeszlosci, poza tym nie był dojeżdżony. ( tzn nie ujeżdzili go do końca)

Pracowali z nim ci ludzie co go dzierzawili, uczyli go ze ma stac przy wsiadaniu, ze ma stępowac.....przynosilo to efekty.

A tto ze ktos go kupil to ja juz nie wnikam, ale mwilam ze sama myslalam zeby go kupic. Więc widzialam w nim szanse na zrobienie z niego calkiem przyzwoitego kuca.

Został sprzedany za śmieszne pieniądze, na co oburzali sie hodowcy kabardynców....no ale koń przedewszystkim był nieuleczalnie chory.

Epikea, no myśle ze skoro go nie ma w stajni a potem kontaktowala sie ze mną nowa włascicielka to chyba został sprzedany:P
Może osoba ta chciala kabardynca a tylko na niego było ją stac, albo poprostu chciala bardziej konia do kochania niz do jazdy.....zapomnialam dodac ze kon mial tez odbity kląb, co sprawilo ze nowa włąscicielka musiala zrobic mu siodlo na miare, co prawdopodobnie kosztowalo wiecej niz koń🙂
Moja przyjaciółka opowiadała mi, jak u nich w Koczku na rajd przyjechali Rosjanie ze swoimi końmi rasy kabardyńskiej.
Konie po prostu... betonowe, inaczej określić ich nie umiała. Jak postawisz- tak stoi. Jak każesz zostać- zostanie, nawet na krok się nie ruszy. Każesz iść- idzie, nie ważne gdzie i ile.  😲 Każdy Rosjanin miał swojego konia(było ich bodajże 3-4?), który słuchał tylko jego. Z nikim innym nie szedł, nie dawał się prowadzać, nikt inny na nim nie jeździł. Konie nie robiły nic specjalnego- nie zrzucały, nie kopały, nie gryzły- po prostu stały i chyba nawet wybuch jądrowy nie byłby w stanie ruszyć ich z miejsca.
Najbardziej znanymi numerami Rosjan było wprowadzanie koni do stajni i wyprowadzanie na padok.
Wprowadzanie: Rosjanin w pełnym galopie wjeżdżał do stajni, łapiąc się belki stropowej przy wejściu i zawisając na niej. Koń sam wbiegał do boksu i czekał, aż właściciel przyjdzie go rozsiodłać. Nie ważne, ile. Ewentualnie rzucał komendę "Boks!" czy "Stajnia!" i koń sam posłusznie oddalał się w stronę boksu. Nigdy się nie myliły, jeśli chodzi o miejsca  🤔
Wyprowadzanie: Rosjanin wchodził do stajni, otwierał drzwi od boksu i mówił "chodź". Koń szedł za nim posłusznie na padok/do sklepu/na ujeżdżalnię/itd. Jak właściciel zatrzymywał się na pogaduszki- koń stawał i czekał. Po dojściu na padok stawał przed właścicielem i czekał. Dopiero jak Rosjanin rzucił "No, dobrze, to idź i jedz" koń odwracał się i szedł na trawę...
Maszyny. Nie zwierzęta, maszyny.
I w sumie nie chciałam uwierzyć w te historie, dopóki nie spotkałam Odyna pięć lat temu, a samych Rosjan z końmi trzy lata temu w Koczku...
3 lata temu był Koczek?

Rosjanie faktycznie startowali w Koczku ale w 2004 r na 160 km, 2 konie, tempo 14,43 i 13,30.

W 2003 roku konie tej rasy również szły na dystansie 160 i ukończyły z tempem ok 13,30 ( tym że niekoniecznie Rosjanie🙂😉
Nie startowali, zawody w Koczku skończyły się zdecydowanie parę lat/miesięcy wcześniej. Niestety nie jestem w stanie stwierdzić kiedy, nigdy rajdami się nie interesowałam, tylko moja przyjaciółka jeździła. Startowała na Koczkowym Fizyku i Etiopczyku.
Rosjanie byli tam bodajże u jakiegoś znajomego, zatrzymali się z końmi na jakiś czas. Wrażenia niesamowite  😲
Ale przecież oszołomy zdarzają się w każdej rasie. W pewnej stajni gdzie stałam przyjechał ogier sp na pensjonat. Tego samego dnia wyjechał, po tym jak zawisł na wysokim, betonowym murze boksu...Nie był normalny, ale to chyba akurat zasługa właścicielki.
CzarownicaSa, potwierdzam, że konie były mega posłuszne. Chociaż z tymi belkami jakoś nie widziałam 😉. Pamiętam za to, że jeden z tych koni, ogier po ostatniej pętli miał ochotę, na którąś z kobył. Chodziły komentarze, że dobry koń skoro mu po takim dystansie jeszcze sex w głowie.
Z Odnem też pamiętam, że odradzano zakup tego konia, bo nie był do końca zdrowy. Ale właściciel stajni zrobił co uważał.
Czyżby koleżanką była Magda?
Zdecydowanie odradzano, koń po wylądowaniu w stajni praktycznie od razy dychawicę złapał... jak ze dwa lata temu byłam w Koczku, to stojąc na padoku słyszałam jego świszczący oddech z ok. 15-20 metrów  😲 Cud, że ten koń jeszcze żyje...
Tak, Magda 😀 Takie małe, blond, pierdzielnięte 😀
P.s.: Historii z belką również na własne oczy nie widziałam, także trzeba jej zawierzyć 😉 Zwłaszcza, że Magda nie ma skłonności do kłamstw 😉
Ogólnie Koczek pod względem "świrnięcia" koni jest niesamowitym miejscem 😀 Ale koniec off topa, to chyba dyskusja na inny wątek 😉
CzarownicaSa, jak masz z nią kontakt to pozdrów. Ja ją pamiętam jak w sumie jeszcze pędrak była. Właśnie jakoś 2003/2004r.
Pozdrowię 🙂 Tylko daj znać na PW od kogo 😉
To cudowne jak życie pisze własne scenariusze!!!! Nigdy nie wiadomo kiedy i jak prawda wyjdzie na jaw!!!

Ten kabardyniec – skoczny kiler  to Luis, a ja to kamikadze, która go kupiła. Tak właśnie zakupiłam konia dla osoby początkującej , bardzo spokojnego, ujeżdżonego, zdrowego 9-letniego konia rodzinnego. Jak to sprzedająca zapewniała mnie w meilach które oczywiście posiadam nadal cyt.” -tak jak rozmawialiśmy przez telefon,to koń niewymagający umiejętności jeździeckich,wcześniej użytkowany w szkółkach jeździeckich (także obecnie),także na pewno nadaje się dla mało doświadczonego jeźdźca,zwłaszcza takiego,który go do siebie przyzwyczai i trochę przekupi (łasuch) , Z cała odpowiedzialnością mogę go polecić dla niewprawionego jeźdźca i dziecka. ” oraz kolejny cytat z meila „- koń jest zdrowy,nigdy nie miał problemów z kopytami,regularnie odwiedza go kowal(ostatnio 3 tyg temu),ma jednak wrażliwe gardło,u mnie zdarzyło mu się przeziębienie we wczesnej jesieni i to była moja jedyna ingerencja z leczeniem( skończyło się na podawaniu  doustnym i inhalacjach z ziół, ponieważ nie miał gorączki a jedynie ciężej oddychał)
No cóż, spokój o jaki  mi chodzi, a przeziębienie każdemu się zdarza.  Pojechaliśmy obejrzeć konia (blisko 300km) i faktycznie wydawał się spokojny , króciutka jazda - najpierw koleżanka , potem ja. Ponieważ sprzedająca wyskoczyła z pracy , a i pogoda była nie sprzyjająca do tego błoto straszne,  to nie przedłużaliśmy specjalnie. Oczywiście paszportu zapomniała wziąć, pomimo że wcześniej byliśmy umówieni. No powiedzmy – zdarza się. Zaniepokoił nas jego lekko charczący oddech, ale jak przekonywała sprzedająca to w  wyniku zapalenia gardła które przeszedł.   Ale jednak zaniepokoiło nas to na tyle , że potrzebowałam czasu na decyzje, chociaż nie ukrywam koń mnie bardzo ujął, kolokwialnie zabrzmi ale „miłość od pierwszego wejrzenia”. Po kilkunastu rozmowach telefonicznych  koniec końców poprosiłam o badanie endoskopowe i to był warunek kupna.
Cóż się okazało - koń zdrów , dychawica absolutnie wykluczona. !!! Tak więc decyzja zapadła, koń miał przyjechać z dokumentami, kartą choroby i kilkoma akcesoriami.
Koń przyjechał (na mój koszt oczywiście), ale:  z paszportem gdzie  okazał się młodszy o dwa lata, gdzie sprzedająca nie była wpisana jako właściciel konia(ale to najmniejszy problem), z karta leczenia i owszem ale wypisaną przez  sprzedająca  - ponieważ jest weterynarzem, ale już niestety bez wyniku badania endoskopowego , i  jeszcze otrzymałam od Pani sterydy flexotide na zapalenie gardła, które miałam podawać konikowi.  Od razu zadzwoniłam do sprzedającej a tu  szok, mega zmiana , dotychczas miła Pani stwierdziła że nie będzie ze mną rozmawiać i „rzuciła słuchawką”.

I tak się zaczęło. Super spokojny koń okazał się już mniej spokojny i na dodatek  niewiele umiał. Ale co tam praca później, bo najpierw zdrowie !!!.  No niestety postanowiłam narazić konika raz jeszcze na nieprzyjemności badania i powtórzyć endoskopie , ale tym razem wynik był zupełnie inny – bo diagnoza jednoznaczna dychawica świszcząca i to w takim stadium , że nie było możliwości pomyłki.  Weterynarz robiący przy mnie badanie pokazał mi na kamerze endoskopowej  o co chodzi i ja jako laik w tej dziedzinie, potrafiłam zauważyć.  Ale to nie wszystko koń odwalony na grzbiecie  i na łopatkach tak że jak widział siodło to się kulił. No i co dalej???????  Dychawica – wada zwrotna, w umowie – koń zdrowy , bez wad. Pewnie najprościej oddać , ale termin mija, dałam się wrobić i już.  Ale.............. no właśnie ale .......... przecież on jest już mój.  Zostaje!!   Praca z nim  na początku polegała głównie na  zdobywaniu zaufania , ale i nauki szacunku dla człowieka, generalnie praca z ziemi przy jednoczesnym leczeniu grzbietu.  Potem siodło i zaczęły się  problemy z dopasowaniem siodła. Koń o dość specyficznej budowie i bardzo złymi wspomnieniami siodła. Na początku wyglądało to tak :   kłus, galop proszę bardzo bo uciekamy im szybciej tym lepiej, ale stęp był nie lada wyzwaniem, nie wspominając już o zatrzymaniu i pozycji stój. Wsiadanie w biegu , no chyba że ktoś przytrzyma, ale i tak się wiercił. No bo przecież siodło i człowiek to ból. !Rzucanie głową do takiego stopnia, że od patrzenia się kręciło w głowie, walka z wędzidłem  z ręką . Ale trudno się dziwić , bo koń ma bliznę w kąciku po rozerwaniu.
Ale praca, praca, praca , spokój i konsekwencja.  I wiedza na temat rasy bardzo była w tym pomocna. Oczywiście szukałam pomocy, u ludzi którzy znali tego konia , którzy mogli mi cokolwiek podpowiedzieć (wykluczając już poprzednią właścicielkę) a historia jego nie była bajką, przechodził przez ręce handlarzy bo trudny koń , niebezpieczny., nerwowy, wspina się, kopie i w ogóle ble.   Szukałam  u ludzi którzy znali kabardyńce. Kilka  razy byłam w bieszczadach u Marii (hodowcy kabardyńców) i  ona właśnie powiedziała mi coś bardzo ważnego :   nie traktuj go jak zwykłego konia ale jak konia kabardyńskiego .  Kabardyńce bardzo „szanują swoje pyski” i jeżeli człowiek nie będzie ich szanował będą walczyć. Jak do niego dotrzesz to odda ci wszystko podwójnie. Myślałam o ogłowiu bezwędzidłowym , ale Maria dawno temu powiedziała - nie rezygnuj z wędzidła , ale pracuj – więc pracuje.  Polecam stronę Marii Kraśnik , wszystko co tam jest napisane to prawda, kabardyńce takie są. A żeby tego jeszcze doświadczyć trzeba wsiąść na jego grzbiet i przespacerować się po lesie. Te konie mają nieprawdopodobną równowage, tak jakby myślały gdzie postawić nogę.   Są odważne, ciekawskie ,  uważne, uparte ale  z charakterem. Ale koleżanka powiedziała mi  - koń z charakterem to skarb . I to racja!!
Nadal pracujemy , efekty może nie są spektakularne  jak na rok pracy , ale przy wsiadaniu koń stoi jak zaczarowany , przejścia bez problemu ,w dół, w górę. Sporo czasu zajęło nam , aby koń zrozumiał że łydka nie oznacza tylko tego żeby gnać do przodu.  Generalnie praca nad rozluźnieniem i niewelowaniem błędów popełnionych wczśniej .  Mój koń nigdy mnie nie wywiózł , choć próbował nie ukrywam, nie wspiął się za mną na grzbiecie , choć miał takie zapędy. Jeździmy sami w tereny (niezbyt długie),. Bywa nadal nerwowy, a szczególnie wiatr na niego źle działa , szybko się uczy i to lubi ,  to bardzo ambitny koń , który niestety jest ograniczony swoją chorobą. , a potrafi się nakręcić. Teraz to jest pawdziwy kabardyniec – bez urazy, ale taki koń – pies. Wchodzi i wychodzi z boksu na komendy, praca w stajni przy otwartym boksie, jak stoję na łące pół godziny i gadam to koń stoi ze mną.
  ,Koń chodzi na bardzo delikatnym wędzidle i wyczulił się na rękę , która musi być delikatna. Może to nie do wiary,  ale przymierzyliśmy  ponad 40 siodeł, ale co tam zasłużył sobie na to i sam sobie wybrał siodło. Hehehehe . Było to nieprawdopodobne uczucie patrzeć jak pokazuje które . Miał do wyboru trzy , naprawde dopasowane do budowy , a z nich wybrał jedno . No i co mi pozostało? zgodzić się !!!

I tak właśnie okazałam się naiwnym żóltodziobem, który  kupił zdrowego, spokojnego, ujeżdżonego konia dla początkującego jeźdźca. Ale ciężko pracuje razem z moim koniem kabardyńskim i uczę się razem z nim.   WARTO !!!!!  i na pewno  nie zamieniłabym go na innego konia, chyba że dokładnie tego samego ale zdrowego, aby mógł sie dalej rozwijać.
Przysłowie kaukazkie mówi „Nie ma nic lepszego od dagestańskiej stali i kabardyńskiego konia”  Jaka jest ta stal nie wiem , ale jakie są kabardyńce to już wiem.
I mam wielką nadzieje że osoba która sprzedała mi tego konia, nigdy więcej nie będzie miała innego.

Julia. Proszę o więcej szczegółow, bo może wiesz coś czego ja jeszcze nie wiem  to COPD brzmi nieciekawie  cyt.: „a ze ktoś go kupil to juz nie wnikam, ja go nie sprzedawalam bo nie mój był. ale był sprzedany ze zła diagnozą, bo ze niby COPD, nowa własicelka dopiero zdiagnozowala dychawicę.”



elza, przyznam szczerze że po cichu liczyłam ze trafisz na ten watek i się wypowiesz bo sama byłam ciekawa co u Luisa, jak żyje ze swoją choroba i jak sobie z nim radzisz.
Ja jestem włascicielką stajni w kórej koń stał i swego czasu kontaktowałas sie ze mną telefonicznie.
Wówczas myślałam ze przekazałam ci wszytsko czego mogłas nie wiedziec ale czytajac twój post jestem trochę zaskoczona, bo wychodzi na to ze Ty naprawde nie zostałas poinformowana o wszytskim.

Nie miałam pojecia ze włascicielka konia chce go sprzedać, odkąd użytkowałam go pod lonże, rozwazałam kupno jego, nawet wspominałam włascicielce, ona jednak nie chciala go wtedy sprzedac, zapewniajac ze gdyby miała sprzedac to dowiem sie o tym pierwsza i jak najwczesniej, choćby dlatego zeby nie zostac bez konia.
Niestety dowiedzialam sie o sprzedazy juz po Twojej wizycie....Co moge powiedziec, sądziłam ze włascicielka sprzedaje go razem z wszytskimi informacjami na jego temat.

Byłam przy badaniu, przy mnie ten wet stwierdzil ze nie ma dychawicy. Obstawial coś jak alergia czyli COPD.

Jednak leczenie tymże sterydem nie przynioslo zadnych rezultatów, jednak trwalo to krótko, wiec moze za krótko.

Byłam tez przy tym jak włascicielka płaciła pzrewoźnikowi za transport.....więc nie wiem jak to się stało ze to Ty za niego płaciłas...

Jako włascicielka stajni nie miałam wiele do gadania, a tym bardziej nie miałam prawa dowiadywac sie szczegółów sprzedaży.

Byłam zresztą rozczarowana ze kon zostal sprzedany nagle.....

Akcja z wskakiwaniem do boksu przez drzwi wydarzyłą sie na samym poczatku i wiecej nie powtórzyła, wywożenie włąscicielki pod drzwi stajni zdarzało sie notorycznie. Ale nie jest to miarodajne, bo kazdy kon potrafi wywieść jeżeli ma kiepskiego jeźdźca.

W okresie keidy ja go użytkowałam, bardziej go poznałam, przedewszytskim dobraliśmy siodlo z tych jakie posiadalismy, na grzbiet poszła gruba poducha. Okazało sie ze jest lepiej.  Wsadzałam na niego dwójke dzieci i dwójke dorosłych, tylko i wyłącznie na lonzy.
Z dzieciakami był duzo spokojniejszy, stał przy wsiadaniu i rozluźniał sie w trakcie jazdy, z dorosłymi było nieco gorzej, bo jak sie do niego zblizali chcial uciekac, ale po chwili uspokajał sie na tyle by spokojnie wsiedli, nauczyłam ich wsiadac tak by nie pzreciązali jednego boku za bardzo.
Kiedys mąż na niego wsiadl na oklep i koń wpradzie byl cały szczesliwy ze nie ma siodła, był grzeczny i sobie chodził, ale na łydkę chciał startowac....
Ale nie okreslilabym go mianem konia dla dzieci czy dla początkujacego.

No i uciekal czasem z padoku, pod pradem, czego nigdy nie zaobserwowalsmy, tzn nie wiemy jak on wychodzil, bo tasmy dosc gesto były. problem skonczyl sie kiedy poszedl na pastwisko.

Nie wiem co mogę jeszcze napisać.

Elza wrzuć zdjecia Luisa🙂


Bulterier wśród koni  😍 i do tego nosi imię HoleBUL  😁
Jesli można tak nazwać normalny profil garbonosy to tak.
Elza - piękna i wzruszająca historia. Prosimy o zdjęcia  :kwiatek:
julia no to po kolei
Koń ma się bardzo dobrze, oczywiście dychawica jest jak była, generalnie po badaniach (niejednego weta) odradzają nam operacje, jest w takim stadium że może udałoby się cokolwiek poprawić , ale naprawić napewno nie, a ryzyko jest bardzo duże.  Koń sie nie przepracowuje i przy takim uzytkowaniu jest ok, oczywiście nie możemy sobie pozwolić na długie galopady, chociaz on bardzo by chciał, tym bardziej że jego kondycja jest rzekłabym nawet doskonała 😀 on kocha biegać a ja niestety musze to troche ograniczać, bo sam nie zna umiaru

to że badanie się faktycznie odbyło to wiem i owszem, ponieważ rozmawiałam bezpośrednio z wetem który to wykonywał i przyznam że był bardzo zdziwiony że to było badanie przedsprzedażowe, traktował to jako koleżeńską przysługe dla koleżanki weterynarki (tak na marginesie to dla mnie kompletny brak kompetencji, zresztą jego wypowiedzi w temacie również - ale jak chcesz więcej szczegółów to zapraszam na pw)

faktycznie poprzednia właścicielka przekazała fizycznie kase przewoźnikowi za transport , ale pieniędzmi przeze mnie wysłanymi w tym celu (to zresztą jest jasno określone w umowie sprzedaży)

chciałam tylko abyś podała mi ewentualnie coś o zdrowiu jego , ale mam nadzieje że już wszystko wiadomo

Ten koń jest rewelacyjny , razem się uczymy , razem pokonujemy lęki i leczymy jego złe wspomnienia.

Ale nadal nie moge pojąć jak lekarz weterynarii może tak traktować swojego konia,wogóle jak właściicel może tak traktować swojego konia niby do kochania, jak trzeba być bez wyobraźni żeby jeździć na złamanym siodle .(sama wiesz) I przyznam że włąściciel stajni w takich sytuacjach ma przerąbane, bo niewiele może zrobić a żal patrzeć
ach szkoda słów 😕
Ps. jak dorwę jakieś zdjęcia to napewno wstawię, a i konio wybrał sobie westówke , ale cóż w tej kwestii on dowodził 😀.
każdy koń wybrałby westówkę🙂 a jak dokonał tego wyboru? (tak z ciekawośći).

Elza, mysle ze w kwesti dalszej dyskusji na temat poprzedniej właścicelki Luisa powinnyśmy przenieśc sie na pw. A tak bardziej w temacie,  jestem ciekawa ile cech Luisa jest typowych dla cech kabardynców a ile z nich to poprostu wady?



słuszna uwaga, poniosło mnie , przepraszam
a nie ma już o czym gadać - jak napisałam szkoda słów.

natomiast co do siodła, co do tego że westówke to  też mu się nie dziwie, ale miał ich kilka do wyboru i wybrał jedna konkretną  😀
w drodze ostatecznej selekcji pozostały trzy w tym wszechstronne, ujeżdżeniowe  (już nawet nie pamiętam dokładnie modeli, bo tyle ich mierzyłam) i westowe (ja broniłam się przed westowym)
najogólniej mówiąc widać było po rozluźnieniu konia w czasie prób, a na dodatek to westowe było tym  na które bez problemu pozwalał wsiadać stojąc.
ostatecznie ujeżdżeniowe, westowe, ujeżdżeniowe i westowe i klamka zapadła

Bronze - dziękuje , Piękna hm... to prawda, tak wiele osób mi pomagało , nawet wśród najbliższych i znajomych , którzy nie mają nic wspólnego z końmi, poprostu łazili ze mną i nieraz marzli czy się pocili , patrzyli na moje rozmówki z koniem, a byli po to żeby być ot na wszelki wypadek, początki naprawdę były trudne, a do tego dochodzi olbrzymia wyrozumiałość i cierpliwość mojego męża.   wzruszająca hm... może , nigdy tak na to wszystko nie spojrzałam.

edycja








dubel
wetówki sa wygodne także dla jeźdźca, ja też mam konia z odbitym kłębem, też go takeigo kupiam🙁 i tez jeżdże w westówce, z tym ze poszłam juz za ciosem i generalnie przestawiłam go na west. W sumie to nawet dla Luisa nie było by złe, Bo on spokojnie może chodzic na poziomie konkurencji Trail, beż zbytniego wysiłku. No i można się mimo wszytsko rozwijac.

Dodam jeszcze że mój koń również wybrał westówke, kiedy słyszal i widział ze niose siodło klasyczne uciekał, bał się jazd, chował się w kąt, dopiero kiedy zaczełam zakładac westówke okazało sie ze kon chętnie idzie na jazde i zacząl tez lepiej pracować przednimi nogami.
Mysle ze siodła rajdowe na ławkach były by równie dobre, ale nie miałam okazji sprawdzic.
Elza - miły dla oka obrazek. Widać,że koń dopieszczony i zadbany.
Twoja historia mnie poruszyła, bo realnie patrząc ... niewiele jest osób, które dałyby temu koniowi drugą szansę na lepsze życie. Piękne jest to,że pomimo wielu trudności ( juz na początku ) potrafisz wyciagnąć same pozytywne wnioski.
Brawo  😉.
no niestety nie, kilka kulbak, rajdowych siodeł na ławkach, nawet czekrkiewskie siodło  nie pasowało ( te czerkiewskie są genialne, rewelacja) . dwóch rymarzy , którzy podjeli sie wykonania dla niego siodła - wymiekło. jeden przetrzymał mnie prawie pół roku  😤 ale mieli problemy , poniewaz koń przez usztywnienia był skrzywiony.
ale co tam teraz jest super.
też się przestawiam (powoli sie uczymy  😀) tteraz konio dostał na gwiazdke ogłowe
a widać ż e mu to bardzo pasuje

hehehe trudno w sukni balowej tańczyć breac dance, więc uczymy sie walca  😀

a to jeszcze jedno sobie pozwole

edycja
Luis mial taki epizod, z westem, jedna jazda, kulbaka west i kilka wskazówek co i jak z wodzami, pięknie skręcał na przylożenie do szyi zewnetrzenj wodzy....widac było ze mu się to podoba, rozluźnił się i przestał gnać....🙂
Ciesze sie że mu sie trafiła taka włascicelka, zasługuje na szczęsliwe i spokojne życie🙂
Elza fajna z Was para, powodzenia w dalszej pracy 🙂

co do urody kabardyńców - najpierw nie mi się podobały pod tym względem, ale teraz 😍




aha, są trzy typy:
-orientalny - bardziej suchy, predysponowany do jazdy
-oryginalny - dość lekki koń górski
-pospolity - o mocniejszej budowie

http://stablemade.com/horsecare/horsebreeds/kabardin.htm

a tutaj chyba hasają 'u siebie'


miałam okazję jechać taką limuzyną - więc tym bardziej 😲


z serii 'słit focie'



jeszcze apropos skoków, trochę konkretniej


zdjęcia z netu
W nowym KT kilka słów o kabardyńcach i zdjęcie Bohuna.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się