halo, no właśnie, trzeba pamiętać, żeby cieszyć się z każdego osiągnięcia. Wiadomo, że trzeba stawiać sobie poprzeczke coraz wyżej, i wymagać od siebie, a jednocześnie doceniać to, co jest w danej chwili 😉 Chciałabym kiedyś spojrzeć wstecz, i pomyśleć sobie, że do tej pory moje życie naprawdę było dobre. To będzie mój największy sukces.
Widzisz, Lov, dopadły mnie właśnie takie podsumowania - "smuga cienia"? Mam to, o czym wiele osób marzy: świetną rodzinę (właśnie mąż z naszym 6-latkiem rżną w szachy) - trójkę zdrowych, ładnych, zdolnych i dobrych dzieciaków, domek w dużym ogrodzie w świetnym do mieszkania miejscu, świetne zwierzaki: konia, psa, kota... Tak kiedyś wybrałam, temu poświęcałam siły. Ale "to" - kosztowało. Siły można było rozłożyć inaczej. Efekt wyborów jest też taki, że w zasadzie zawsze rozpaczliwie trzeba "wiązać koniec z końcem" 🤔 I "paczę" na innych ludzi, którzy wybierali inaczej... No i już sama nie wiem - żałuję? (czego???), nie żałuję? Ano, tak się życie potoczyło, a nie inaczej - teraz ważne co przede mną. Pomysły mam, łatwo nie będzie. A czy się uda tak, żeby nie "wylać dziecka z kąpielą"? Zobaczę.
halo, mi się wydaje, że nigdy nie obejdzie się bez tej 'smugi cienia', tylko może trzeba ją trochę zignorować? Jak to House zwykł mawiać, sukces łatwo może ktoś zniszczyć, a porażki pozostają wiecznie. Więc pielęgnujmy sukcesy 😉 A smuga cienia niech będzie motywacją do osiągania kolejnych celów..