Czasami z nudów zerkam na takie seriale Detektywi (TVN) czy Malanowski (Polsat) i zastanawiam się czy wolno tak im wchodzić do biur, domów -zakładać podsłuchy, kamerki , grzebać w rzeczach? Niby to ich legalna praca, ale jednak czyta się, że policja musi mieć zgodę prokuratora chyba? A oni ot tak mogą? Jak to jest?
nie mają prawa - np. na założenie podsłuchu MUSI wydać zgodę SĄD
przecież jak ktoś Ci przeryje rzeczy, wejdzie do domu to zgłosisz to jako włamanie - czy kradzież nawet policja wchodzi do domu z nakazem - chyba, że jest ewidentne podejrzenie przestępstwa
House to wiadomo. Ale ten serial w TVN to niby taka relacja z prawdziwej pracy. Fabularyzowana. I te zasady mnie zastanowiły. A kogoś, kto chce wynająć wprowadzają w błąd może?
A kogoś, kto chce wynająć wprowadzają w błąd może?
znajomi lekarze twierdzą, ze po każdym odcinku House'a w przychodniach roi się od ludzi z objawami rodem z serialu ;-) zatem każdy serial może wprowadzać w błąd ;-) i chociaż Housa lubię- jak w jednym z odcinków pies pacjenta padł po zjedzeniu bodaj fenbenazolu (niby że pies nie może) to 🤔wirek:
Ale w tych tvn Detektywach to tak niby wiarygodnie zrobione. Nie umiem ocenić bo się nie znam. Wchodzą sobie do baz danych rejestracji , dzwonią do kolegów z Policji. No takie to dziwne.
Czytałam wywiad z prawdziwymi detektywami i strasznie się skarżyli na takie seriale. Bo oni powinni szybciej, bo oni powinni sprawniej, bez cackania się, najlepiej z bronią w ręku, bo Tomek z W11 sprawdza wszystko w 20 minut. 😁 A pozwolenia, a nakazy, a sąd, to tego przecież w serialu nie było, więc potrzebne nie jest... 🙄
Można wykupić jakiś abonament za 500 zł, w którym podaje się numer telefonu, a "program?" lokalizuje telefon.
sieć plus kiedyś za darmo dawała taką usługę ale na telefon dziecka. rodzic wysyłał smsa o jakiejś tam treści i przychodził mu zwrotny gdzie się dziecko znajduje
ja słyszałam że w11 to na podstawie prawdziwych historii i prawdziwi policjanci tam są. tak samo sędzia maria wesołowska też jest sędzią
No jest sedzią. Jednak mam nadzieję,że w prawdziwym życiu 100% spraw karnych nie rozstrzyga się na sali sądowej. Na zasadzie tadam! królik z kapelusza! wszystko sporządzone przez prokuraturę do kosza!
Detektywom, których znamy z filmów i literatury kryminalnej, wolno prawie wszystko. Stosowane przez nich techniki inwigilacji zaskakują i rozbudzają wyobraźnię. Dysponują nowoczesnym sprzętem, sprytnymi urządzeniami miniaturowych rozmiarów precyzyjnie zapisującymi obraz i dźwięk. Zdobywają doskonałej jakości dowody na niewierność, oszustwo i wiarołomność. Jednym słowem, pokaz perfekcyjnej infiltracji.
Tyle w kinie. W rzeczywistości, zwłaszcza polskiej, praca detektywa wygląda - przynajmniej oficjalnie - zupełnie inaczej. Mimo powszechnie dostępnych na rynku urządzeń z zakresu technik operacyjnych, czyli mikrorejestratorów, minikamer, radionadajników i innych tego typu urządzeń, polski detektyw Monk nie może ich wykorzystywać. A co może? Jak mówi w rozmowie z Komputer Światem Bogumił Zawadzki, prezes Stowarzyszenia Detektywów Polskich - polski detektyw może patrzeć, myśleć, wnioskować i... analizować.
- Z punktu widzenia prawa, nawet podglądanie podejrzanego czy podejrzanej lornetką może być problemem - dodaje. Potwierdza to prawnik Paweł Jóźwiak. - Wśród czynności, które detektyw może wykonywać, należy wymienić wywiad, czyli pozyskiwanie informacji od osób trzecich. Możemy wyróżnić dwa rodzaje wywiadu: jawny - kiedy to detektyw nie ukrywa przed osobą, z którą rozmawia, swojego zawodu, oraz ukryty - w przypadku gdy detektyw nie ujawnia swojej tożsamości osobie, od której chce uzyskać określone informacje. Obydwie postacie wywiadu są prawnie dopuszczalne, lecz w przypadku odkrycia przez osobę trzecią tożsamości detektywa jest on zobowiązany wylegitymować się na jej żądanie - tłumaczy Jóźwiak.
Tajny sprzęt do tajnych zadań
Nikt chyba jednak nie uwierzy, że przy dzisiejszej technice i tak doskonałym sprzęcie do inwigilacji żaden z detektywów nie pokusi się o ich wykorzystanie. Tyle tylko, że polskie prawo i ustawa o usługach detektywistycznych jest na tyle niedoskonała, że jak mówi Zawadzki, w żaden sposób nie określa, a wręcz zakazuje stosowania jakichkolwiek urządzeń z zakresu technik operacyjnych. To oficjalnie. Nieoficjalnie - śledząc nawet słynne poczynania detektywa Rutkowskiego, możemy mniemać, że większość prywatnych śledczych nie ma kłopotów z wykorzystywaniem nowoczesnej technologii. Zwykle robi się to jednak na zasadzie zwykłego kombinatorstwa. Bo skoro on - detektyw - nie może założyć w domu zdradzanej żony podsłuchu, to może żona może? Owszem. I z reguły tak właśnie się dzieje. We własnym domu właściciel może wszystko. Może zamontować każdy sprzęt, który kupi oficjalnie w sklepie z akcesoriami detektywistycznymi, i w ten sposób podglądać, nagrywać czy filmować współmałżonka. Ale uwaga! Jeśli podejrzliwy mąż chciałby zamontować jakikolwiek sprzęt rejestrujący, na przykład, w samochodzie żony, który jest jej wyłączną własnością, lepiej poszukać innego miejsca na zamontowanie podsłuchu czy minikamery.