proponuje zmienic jednak tytuł watku, bo uwazam, ze nie kazdy tu zajrzy 😉 np. stop zabijaniu psow - petycja czy cos w ten tesen ja o maly wlas, a ominelabym ten watek, bo nawet do glowy mi nie przyszlo, ze to dot. tak powaznej sprawy 😉
Koreańczycy są ludem o wiele bardziej cywilizowanym niż Polacy, o Amerykanach nie wspominając - mieli wysoko zorganizowane państwo z przekupną i sklerotyczną biurokracją, kiedy nasi przodkowie biegali jeszcze bez majtek po lasach i oganiali się od komarów ogryzkami pieczonej rzepy. Jedzą psie mięso co najmniej od 2000 lat. Z ich punktu widzenia jedzenie śmierdzących serów (co robią Francuzi i wszyscy "długonosi barbarzyńcy"😉 jest równie obrzydliwe, a jedzenie mięsa wołowego (co robią wszyscy bez wyjątku "długonosi..."😉 co najmniej równie naganne moralnie: wół był w Azji Wschodniej główną siłą pociągową i jedzenie wołowiny jeszcze w końcu XIX wieku kojarzyło się tam ze śmiercią. Zjadano bowiem woły tylko wtedy, kiedy ludzie byli pewni, że wkrótce zginą i woły nie będą im już więcej potrzebne do uprawiania pól (np. w obliczu zwycięskiej inwazji barbarzyńców lub niemożliwej do powstrzymania klęski żywiołowej). Sun Zi np. zaleca wybić prowadzone przy wojsku woły i zjeść je, aby przekonać żołnierzy, że są w beznadziejnym położeniu, nie mają żadnych szans na przeżycie i muszą walczyć jakby już byli martwi - co da im nadludzką siłę i może (choć, oczywiście, wcale nie musi...) pozwolić na pokonanie nawet przeważającego przeciwnika.
Natomiast pies dla osiadłego ludu, który od neolitu nie ma żadnych związków z pasterstwem (nawet mleka nie pili i do tej pory spora część mieszkańców Azji Wschodniej fizjologicznie mleka ani jego przetworów nie trawi), nie jest żadnym tam towarzyszem czy przyjacielem - można go używać do pilnowania domostw czy do służących jako pretekst do hazardu walk zwierząt, ale generalnie to jest przede wszystkim niedrogie (bo je byle co i do niczego nie służy, więc nie żal się go pozbyć) źródło zwierzęcego białka, którego przez tysiąclecia przodkowie dzisiejszych Koreańczyków nie spożywali bynajmniej w nadmiarze.
Jakiekolwiek próby nacisku na rząd Korei, aby tego odwiecznego zwyczaju zakazał to nie żadna tam wrażliwość czy współczucie, tylko zwykły, chamski szowinizm i granicząca z prymitywizmem kibola głupota i nieznajomość świata.
CAŁYM SERCEM POTĘPIAM TĘ PETYCJĘ!
Świat jest wielki i piękny dlatego, że jest różny. Jest różny nie dlatego, że różni się, za przeproszeniem, wzorkami na podpaskach, tylko właśnie dlatego, że różni się w rzeczach najistotniejszych! Każdy, kto ten fakt ignoruje, jest dla mnie tępym prymitywem i niczym więcej.
Polska załoga na Kremlu, nim skapitulowała jesienią 1612 roku, zjadła nie tylko wszystkie psy, koty i szczury, jakie udało się jej schwytać, ale także wszystkich więźniów z kremlowskich lochów i moskiewskich jeńców - a pułkownik Struś podjął decyzję o kapitulacji dopiero, kiedy jego ludzie zaczęli się zjadać nawzajem. Byli bohaterami - czy potworami..?
Zastanawia mnie, co by było gdyby np. Koreańczycy zbierali podpisy pod petycją, która miałaby nakłonić nasz rząd do zakazu uboju bydła,trzody chlewnej czy też drobiu.
Wydaje mi się, że rzecz nie w tym, jakie zwierzęta są zabijane w celach spożywczych, a wtym jak jest to przeprowadzane. My jemy wołowinę i wieprzowinę, Włosi lubią koninę, Koreańczycy jedzą psy, a Peruwiańczycy świnki morskie!
Większość z nas świadomie nie zjadłaby psa, świnki czy konia. Ba! Nawet królika często już się odmawia, kiedy wiadomo jest, że to królik. Ale czym różnią się od siebie te zwierzęta?
W naszej kulturze pies czy świnka, to zwierzątko domowe. Koń dla jeźdźca, to często przede wszystkim przyjaciel, a przyjaciół przecież się nie zjada. Ale sprzedawca w sklepie mięsnym poleci Wam kiełbasę belgijską, bo jest podobno smaczna. I masa ludzi nie mająca z końmi nic wspólnego kupi belgijską, bo w Polsce koń jednak nadal jest uważany również za zwierzę rzeźne.
Tak jak pies w Korei.
Dlaczego tak wielu z nas jest w stanie się z tym pogodzić walcząc o WARUNKI uboju (a nie o jego zakaz) lub zakaz transportu żywych zwierząt rzeźnych za granicę, ale zarazem próbuje zakazać innym ludziom uboju zwierząt w celach pozyskiwania mięsa w ich krajach?
Miałam zamiar napisać coś w podobnym tonie do jkobusa i Dworci, więc nie będę się powtarzać.
Szowinizm i hipokryzja to chyba bardzo dobre słowa. Jeśli wcinasz krowę czy kurczaka, dlaczego zabraniasz komuś zjadać psa? Ponoć świnia to jedno z najinteligentniejszych zwierząt, więc jakie chcemy przyjąć kryteria wyboru, co moralnie dopuszczalne a co nie? Jestem wegetarianką, więc może jutro powinnam zacząć zbierać podpisy przeciwko zjadaniu cielaczków i kurczaczków? Poprzecie mnie?
Ja podpisuje jak najbardziej jako wegetarianka, tylko dla mnie moglaby byc to petycja rownie dobrze o nie zabijanie kur, świń czy krów. Fakt ze jesli ktos kto tutaj objada sie wołowiną czy wieprzowina nagle wyskakuje wielce przeciwko zywieniu sie psami, to przeczy to jego logice. Ale osobiscie malo mi przeszkadza logika osoby podpisującej skoro mozna w ten sposob uratować jakiekolwiek żywe istoty.
Karmelita,Mega, to trzeba też koniecznie wystosować petycję do wszelkich ZOO na przykład, żeby nie dawali tygryskom i panterkom mięska. I w ogóle najlepiej napisać petycję do ogółu drapieżników, żeby przestały wreszcie rżnąć głupa, tylko przeszły masowo na wegetarianizm.
Jak ktoś lubi wsuwać krwiste befsztyki, piersi z kurczaka czy z pieska, to jego święte prawo. Byleby przed tem te zwierzęta ginęły szybko i bezboleśnie. I żeby warunki ich hodowli nie robiły z ich życia horroru.
To po co podpisujecie petycje przeciwko wywozowi koni do rzeźni, czy wykupujecie je? Przecież inni chętnie je z chlebem zjedzą. Pies nie jest zwierzęciem hodowlanym (jucznym).
W takim razie ja popieram kanibalizm, najlepiej dzieci. No co?! Przecież w niektórych zakątkach świata się to praktykuje to czemu mamy być przeciwko?