Forum towarzyskie »

inwestycja na przyszłość, fundusze, doradztwo

Czy macie jakieś fundusze, dzięki którym odkładacie pieniądze na przyszłość? albo doradzcę finansowego?

przyszedł do mnie człowiek z firmy "Efekt" i doradził mi fundusz "Aegon", dzięki któremu będę mogła odłożyć sobie krocie  😉 na emeryturę bądź mieszkanie. Nie wiem, czy to się faktycznie opłaca.

Jakie są Wasze doświadczenia?
Miałam pomysł umieszczenia oszczędności w funduszu i stopniały mi o połowę. 😕
Leżą i czekają aż gospodarka amerykańska się odbije od dna. 🤔wirek:
Zdecydowanie odradzalabym udzial w funduszach osobom, które sa w tej dziedzinie laikami i polegaja wylacznie na opinii doradcy.
Doradca ma za zadanie sprzedac konkretny produkt, bo od tego zalezy jego 'byc albo nie byc'.
Jezeli czlowiek chce sie bawic w jakiekolwiek inwestycje, powinien zaczac sam zglebiac temat, zeby byl w stanie sam ocenic ryzyko i oplacalnosc przedsiewziecia.
z tego co wiem, to właśnie zadanie takie Aegonu polega na tym, że człowiek daje mu kasę, on nią obraca i ma wypracować z niej zysk. Sam pobiera z tego zysku poniżej 2%, więc im więcej wypracuje, tym więcej zarobi...
prawda to?
Mam fundusz w ramach polisy na życie w Amplico.

Póki co włożyłam tam przez te lata 24 tyś zł, a gdybym chciała teraz zlikwidować i wypłacić pieniądze to dostałabym 11 tyś...
Dlatego poważnie się mierzę z rezygnacji.

Mąż jakiś czas temu podpisał umowę na polisę w CU i też zrezygnował- po części z pobudek moralno-osobistych
[quote author=_kate link=topic=7410.msg291075#msg291075 date=1246869585]
z tego co wiem, to właśnie zadanie takie Aegonu polega na tym, że człowiek daje mu kasę, on nią obraca i ma wypracować z niej zysk. Sam pobiera z tego zysku poniżej 2%, więc im więcej wypracuje, tym więcej zarobi...
prawda to?
[/quote]

Przede wszystkim, to firma jak ten caly Efekt to posrednicy, którzy dostaja sowite prowizje od liczby podpisanych umów.
Umowy takie zawieraja wiele róznych obwarowan - w czesci przypadków pieniedzy nie mozna ruszyc przez 5-10 lat, zlamanie umowy grozi wysokimi karami. Do tego kazdy fundusz pobiera  co roku oplate administracyjna, która jest naliczana procentowo.
Inwestycja w fundusz imho oplaca sie wylacznie bezposrednio, na spokojnie, ze swiadomoscia, ze trzeba zapomniec o tym, co sie tam wsadzilo, na najblizszych pare (a nawet i parenascie) lat.
Sa inne metody inwestowania, moze zainteresuj sie obligacjami? Zysk pewny (w przypadku pewnego zrodla rzecz jasna), ryzyko znacznie mniejsze...
Laguna,
W umowie jaką masz jest procentowo określone ile z Twoich wpłat idzie na fundusze inwest. (INWESTYCJE),  a ile na koszt ubezpieczenia. Koszt ubezpieczenia to jest KOSZT ochrony (- gdyby coś Ci się satało dostałabyś odpowiednio dużą kasę) !
Jak masz np tylko 35 % z każdej składki zainwestowane w fundusze to zysk będzie tylko od tej puli ( a do wypłaty 35 % z każdej składki + zysk od tej puli/ lub minus ewnt strata, minus koszty umowy i inwestycji). Możesz spotkać się z swoim agentem i pogadać o tym jaka część twoich składek idzie w fundusze. Można zazwyczaj tę granicę przesunąć. A ważny tez jest jakiego ryzyka fundsze masz w portwelu. Bo najbezpieczniejsze inwestycje są najmniej zyskowne, często zysk zjadany przez koszty 😉 Na fundusze zrównoważone i akcyjne dające największe zyski z kolei potrzebny jest dłuzszy horyzont czasowy inwestycji (np.standardowo przyjmuje się-  akcyjne od 5 lat w górę).

-kate
Aegon (oraz kilka innych firm np Skandia, Aspecta, Axa itp.) - mają różne typy umów połączonych z funduszami I. w tym także umowy które ubezpieczeniami są praktycznie tylko z nazwy i powiązanych z nimi praw (dających fajne korzyści prawno-podatkowe). Na część ubezpieczeniową idzie tylko 1% składki (gdzie u Laguny dużo dużo więcej), za które ubezpieczenie "w razie w" -będzie równie symboliczne ). Za to prawie cała kasa idzie w F.I. w konkretny portfel (bezpieczny, zrównoważony, akcyjny- a doradcy inwestycyjni regularnie ustalają z jakich konkretnie Funduszy będzie się składać dany portfel), lub podzielona w różne portfele. Wybór portfela zależy od Twego horyzontu czasowego inwestycji (czyli ile lat planujesz zbierać kasę na jakiś cel).

Plusem takich umów jest to, że nie musisz śledzić jakie fundusze konkretnie jak wahają się, co się dzieje na rynku akcji itp. Nad wyborem funduszy do Twojego portfela pracuje  doradca inwestycyjny, systematycznie zmienia proporcje funduszy na dany kwartał. Łatwiej wybrać odpowiedni portfel z 3-4 niż konkretne fundusze z kilkuset w domu maklerskim. No i konwersje/ zmiany/ są w obrębie umowy więc zazwyczaj nie doatkowo jak zmiany funduszy w domu maklerskim

Bardziej zaawansowani inwestorzy, mogą sami budować portfel z parasola kilkudziesięciu funduszy objętych umową, zmieniając je w  razie uznania (co przy 3-4 konwersjach rocznie często daje niższe koszty niż inwestowanie  w F.I. bezpośrednio przez dom maklerski, przy konwersjach z podobną częstotliwością).

Niestety nie da się dobrze prowadzić rozmów przez net, wytłumaczyć wszystkiego. Trzeba się tym samemu choć trochę zainteresować, poczytać. Zrozumieć magię procenta składanego (zysk od składki, oraz poprzedniego zysku- efekt kuli śniegowej  , największy w inwestycjach długoterminowych), ogólnie jak

Pan który się spotkał powinien dobrze przemaglować na co chciałabyś zbierać kasę, ile lat odkładać. I na tej podstawie pomóc Ci się zdecydować na konkretny portfel i pokazać historyczne zyski danego portfela), wytłumaczyć wszelkie wątpliwości, a także pokazać całe koszty (opłaty administracyjne itp.).

Edycja
HIACYNTA


Umowy takie zawieraja wiele róznych obwarowan - w czesci przypadków pieniedzy nie mozna ruszyc przez 5-10 lat, zlamanie umowy grozi wysokimi karami.
Inwestycje u wspomnianych firm mają największe koszty umów w pierwsze dwa lata - z tąd pewnie takie uogólnienie. W kwestii Skandii to może i by tak wyszło (ich umowy mają sens od 5-7 lat w górę, chyba że się coś zmieniło w tej kwestii), ale pozostałe firmy nie mają aż tak wielkich kosztów. To są generalnie umowy na od 2-3 lat w górę, one są wręcz skonstruowane na to by największe zyski przynosić w dłuższej perspektywie (im dłużej tym koszty umowy stają się mniejsze).A np w umowach jednorazowych, z powodzeniem po trzech latach mozna wygenerowac ładny zysk   😉


Inwestycja w fundusz imho oplaca sie wylacznie bezposrednio, IHMHO zalezy dla kogo.   🙂
Dla wyjadacza, tak, tyle,ze wyjadacz pewnie kupi akcje zamiast funduszy. A dla przcietnego Kowalskiego umowy typu parasolowego (czyli wiele funduszy pod jedną umową, jak opisywane wyżej Aspecta itp) działają na zasadzie dywersyfikacji (zmniejszenie ryzyka inwestycji, poprzez zwiększenie ilosci funduszy; jakby uśrednienie wyników ).
Znam kilku Kowalskich którzy stracili kasę mając konkretny fundusz. A gdyby w okolicy poczatku spadków, przezucili kase na inny fundusz (co mozna robić w funduszach parasolowych zazw. bez opłat, zmian umów itp.) i przeczekali zły czas na maleńkim ale bezpiecznym funduszu (i zysku), a potem przy wzroście pierwszeg funduszu- kolejna zmiana itd.- wtedy ich zysk mógłby być optymalnie najwiekszy, zamiast straty   😉

... na spokojnie, ze swiadomoscia, ze trzeba zapomniec o tym, co sie tam wsadzilo, na najblizszych pare (a nawet i parenascie) lat.
tak ! FUNDUSZOM TRZEBA DAĆ POPRACOWAĆ

Sa inne metody inwestowania, moze zainteresuj sie obligacjami? Zysk pewny (w przypadku pewnego zrodla rzecz jasna), ryzyko znacznie mniejsze...
Tyle ze najbezpieczniejsze inwestycje (obligacje, lokaty bankowe przynoszą itp.) najmniejsze zyski...zyski, które czesto są nawet w pełni zjadane rzez koszty umów i inflacje  😉
(co z tego, ze zarobimy ok4,5% jak realna wartość pieniądza w tym czasie, plus koszty umów wyniosą 4,5 %  🤣 - dla niektórych brak zysków jest tez stratą  🙂 )




Dorotheah
dziękuję bardzo. To co mówisz zgadza się z tym, co on mi mówił. Mogłabyś mi jeszcze powiedzieć, co ile mój portfel powinien się zmieniać?

Rozumiem że na długo falowe oszczędzanie to powinno się opłacić.
Wiekszość umów albo pozwala Ci samej wybrać konkretne fundusze, albo wybrać konkretny portfel lub procentowo okreslic ile ma iść w dane portfele.
Tu uwaga - niektóre firmy pobierają dodatkową opłatę przy wyborze konkretnego portfela inne mają już ją wkalkulowaną w wcześniejsze koszty.
Dla uscislenia jeszcze raz:
--Portfel bezpieczny -daje najmniejszy zysk-a dokładnie średnią zysków danych funduszy wchodzących w ten portfel. Są to zazwyczaj najlepsze fundusze, gdy ktoś inwestuje na krótki okres, lub planuje wypłatę  w niedługim okresie, ub są spadki na rynku i chce je przeczekać na małym, ale zawsze-zysku
--porfel zrównoważony - zazwyczaj złożony z funduszy zrównowżonych - daje spore możliwości zysków, ale musi być dłuższy czas inwestowania, są większe wachania okresowe jego wartości - a czas jakby minimalizuje te wachania
--portwel akcyjny- z funduszy akcyjnych, największe ryzyko ale i największe zyski. Im dluzej trzymamy w nim kase- tym mniejsze ryzyko start

O skład danego portfela - musisz pomęczyć tego pana.  😉 Ten skład zazwyczaj jest taki sam, ale rozłozenie procentowe na dane fundusze zarządazjacy portfelem doradca inwestycyjny systematycznie zmienia (np w tym kwartał na fundusz x idzie 20 % środków klienta, a w nastepnym kwartale 30- bo doradca spodziewa się wzrostów tego funduszu , więc i zysków. W tym samym czasie zmiejsza się poziom procentowy innych funduszy po których doradca spodziewa się najmniejszych wzrostów , lub spadku).

Kurcze to są proste, fajne rzeczy, tylko cięzko mi je wyjasniać na forum  🤣
no właśnie o to mi chodziło, że ten mój portfel powinien się regularnie zmieniać, a nie tkwić ileś tam lat w takim samym zawieszeniu.
mam jeszcze jedno pytanie  :kwiatek:

jeśli się podpisało już umowę z Aegonem za pośrednictwem firmy doradczej, to można po jakimś czasie zrezygnować z jej usług jeśli nie będą satysfakcjonujące i pozostać w Aegonie?  🤔

edit. a to nie jest tak, że jak już podpiszesz umowę z docelowym Aegonem, to firma doradcza ma Cię w nosie? skończyła swoje zadanie?



[quote author=_kate link=topic=7410.msg293634#msg293634 date=1247129786]
mam jeszcze jedno pytanie  :kwiatek:

jeśli się podpisało już umowę z Aegonem za pośrednictwem firmy doradczej, to można po jakimś czasie zrezygnować z jej usług jeśli nie będą satysfakcjonujące i pozostać w Aegonie?  🤔[/quote]
Teoretycznie jesteś klientem firmy ubezpieczeniowej i jako klient masz prawo zmienić agenta (choć najlepiej się upewnij jeszcze). Tylko radzę pamiętać, że stosunkowo mało agentów jest dobrze przeszkolona w inwestycjach (nie na poziomie produktowym, a na poziomie jak dobrze wykorzystać atuty tych produktów, i jakie są prawa rynkowe, giełdowe itp.) i  czasami warto trzymać się rzeczowego doradcy, nawet po zmianie miejsca zamieszkania. Dobry agent jest podobnie jak osobisty lekarz, prawnik opiekunem/ wsparciem tyle że od finansów.

edit. a to nie jest tak, że jak już podpiszesz umowę z docelowym Aegonem, to firma doradcza ma Cię w nosie? skończyła swoje zadanie?

W rzeczywistosci czasami bywa, że trzeba wydzwaniać za własną sprawą.
Choć ogółem mocny jest nacisk programów szkoleniowych tego typu firm na serwis posprzedażowy.  Większości takich firm  zależy na opiece nad klientem - bo zadowolony klient, to polecający następnych klientów człowiek. Dobry agent o tym pamięta i stara się zadowolić swych klientów, a nawet  dopiero po sprzedazy zaczyna się da nich praca.

Na pewno nie zdecydowałabym się na tego typy umowy (parasolowe typowo inwestycyjne) nie mając agenta, który jest biegły i w produkcie i w mechanizmach które są z nim związane.
Agenci którzy znają sam produkt i sprzedają go jak bułeczki (miast proponować inwestycje, dopasowując do horyzontu czasowego, profilu inwestora itp.) zazwyczaj nie przyczyniają się do zyskowności takich umów, a nawet przeciwnie - często umowy ich klientów latami leżą  na funduszach bezpiecznych co przybiera czasem formę oszczędzania (po uwzględnieniu kosztów) zamiast inwestowania i pomnażania.

Kate poczytaj jak najwięcej o funduszach, spisz sobie pytania, spotkaj się z tym agentem ponownie i wymagluj go, wymęcz, popytaj o wszystko co cię krępuje, zastanawia. 
[quote author=_kate link=topic=7410.msg293634#msg293634 date=1247129786]
jeśli się podpisało już umowę z Aegonem za pośrednictwem firmy doradczej...
[/quote]

... to trudno, ale jak sie jeszcze nie podpisało, to można wejść  http://www.aegon.pl/u235/navi/73, po prawej stronie wybrać "wybierz swój program" i pooglądać, co jest do kupienia. Można oglądać, jakie stopy zwrotu oferują poszczególne instrumenty. Obecnie jest faza wzrostu - ale nikt nie wie, jak długo i w ogóle do kiedy itd. Tego nikt nie wie, nawet najmądrzejsi ludzie we wsi.

Możesz wybrać jeden ze sztandarowych swego czasu produktów Aegona - PIN Aegon (nie wiem, czy jest jeszcze oferowany, ale są tacy co go nadal mają). "Zaletą" tego produktu jest możliwość wycofania pieniędzy dopiero po 10 latach, a jak ktoś kupił "na górce" to ma teraz połowę zainwestowanej kwoty, albo mniej. Oczywiście "doradca" będzie opowiadał, że inwestować trzeba długoterminowo, że ubezpieczenie, że jakoby chroni od podatku Belki - i inne bzdury, w które nie należy wierzyć.

Analizując to, co jest na sprzedaż - to w pakiecie "produktu" znajdują się fundusze, a w funduszach mieszanka akcji, obligacji, gotówki.
Po zastanowieniu, zaczynając od gotówki stwierdzamy, że możemy ją sami gromadzić, nie jest to trudne - a akcje, czy ich pakiety, nazywane funduszami też można kupić - bez pośrednika i jego przyjaciół.

Akcje, czy też jednostki funduszy można kupić np. w mBanku, czy Multibanku, z poziomu konta. Ważniejsze jest jednak to, że można je sprzedać - w ciągu kilku dni, a nie po 10 latach, patrząc, jak doświadczeni finansiści upuszczają nam krew. Ponieważ inwestowanie w instrumenty wtórne jest grą o sumie zerowej - jak Ty tracisz, to ktoś zarabia - i nie ma żadnych przesłanek ku temu, że to Ty masz zarobić, a nie być dostawcą gotówki.

O ile samodzielne inwestowane w akcje jest wysoce ryzykowne - o tyle samo nabycie jednostek 3-4 funduszy (czyli zrobienie tego samego, co Aegon, czy inna firma) jest obarczone identycznym ryzykiem.

Teoretycznie pośrednictwo jest lepsze, bo jest to produkt z ubezpieczeniem - ale polecam poczytać warunki tego ubezpieczenia - bo może się okazać, że, jak każdy produkt uniwersalny nie ubezpiecza od tego, co Tobie może się przydarzyć, a ubezpiecza od tego, co jest mało prawdopodobne, a wymagające spełnienia specjalnych warunków.
Warto też sprawdzić, ile tego ubezpieczenia by było, tj. czy w razie czego dostaniesz na rower z supermarketu, czy na mercedesa.

Informacje o tym, że fundusze i firmy lepiej się znają i lepiej inwestują niż amator możesz włożyć między bajki. Całe ryzyko inwestycyjne ponosisz Ty, a jednostki funduszy nadążają za giełdą. To trochę tak jak z OFE - zyski gorsze niż z lokaty bankowej - a przecież zarządzają tym fachowcy, którzy wiedza, jak np. zarabiać na spadkach, a nie tylko na wzrostach.

Zrobisz, jak zechcesz - ale polecam przynajmniej dowiedzieć się, w co inwestowane są pieniądze, kiedy można je wycofać, ile można wycofać i jak wygląda ryzyko - tj. jak mawiali starozakonni - ile na tym można stracić.

Prawdopodobieństwo tego, że się dowiesz od doradcy ex post, że coś należy zrobić jest nikłe - telefony ustaną, gdy tylko wpłacisz pieniądze, a odezwą się, gdy przestaniesz płacić, bo nikt obcy nie ma czasu na zajmowanie się Twoimi sprawami. Lojalność to dla większości sprzedawców (młody, wykształcony, z dużego miasta) kawałek plastiku, rozmiarów karty kredytowej, który pokazuje się na stacji benzynowej, by dostać "punkty lojalnościowe". 
Zdarzają się inni - ale nawet Twoi przyjaciele mogą się mylić, czy zostać wprowadzeni w błąd przez swych przełożonych. Bajki o tym, że ważny jest klient zadowolony, bo wraca, bo poleca - to tylko bajki. Co ciekawe, klienci z dużymi portfelami nie są obsługiwani znacząco lepiej, niż ci z kilkoma tysiącami. Jednego, czego się boją firmy - to kontrola skarbowa - np. nie wypłacą jednostek spadkobiercy bez kwitka ze skarbówki - mimo, że nie mają ku temu żadnych praw - bo im ustawodawca wpisał, że odpowiadają solidarnie z niepłacącym podatku.

Można spróbować poinwestować samemu małe kwoty, dowiadując się uprzednio, jakie są minimalne, by kupić jednostki etc. - poczytać na ten temat i zobaczyć, jak to działa.

Formalnie sprzedający powinien rozwiać wszystkie Twoje wątpliwości - tj. upewnić się, że rozumiesz, co robisz - ale w praktyce zadowoli się tym, że złożysz podpis pod oświadczeniem i wpłacisz pieniądze.


[quote author=_kate link=topic=7410.msg293634#msg293634 date=1247129786]
jeśli się podpisało już umowę z Aegonem za pośrednictwem firmy doradczej...


... to trudno, ale jak sie jeszcze nie podpisało, to można wejść  http://www.aegon.pl/u235/navi/73, po prawej stronie wybrać "wybierz swój program" i pooglądać, co jest do kupienia.[/quote]

- to hipermarket?  🤣 A ja myślałam, że produkty dobiera się do potrzeb, robi się szczegółowe analizy... 
A potem taki Kowalski zły - bo sobie kupił ubezpieczenie z F.I. myśląc, ze to typowa inwestycja (gdy np. ma 20 % w funduszach i to bezpiecznych  🤣 )

Możesz wybrać jeden ze sztandarowych swego czasu produktów Aegona - PIN Aegon (nie wiem, czy jest jeszcze oferowany, ale są tacy co go nadal mają). "Zaletą" tego produktu jest możliwość wycofania pieniędzy dopiero po 10 latach, a jak ktoś kupił "na górce" to ma teraz połowę zainwestowanej kwoty, albo mniej. Oczywiście "doradca" będzie opowiadał, że inwestować trzeba długoterminowo, że ubezpieczenie, że jakoby chroni od podatku Belki - i inne bzdury, w które nie należy wierzyć.
1. Dobry doradca wie, ze dużą kwotę (tzw.jednorazówkę) wpłaca się najpierw na fundusze bezpieczne, a obserwując rynek dokonuje się stopniowo transferu w kilku częściach, na bardziej ryzykowne fundusze. Parę lat przed wycofaniem- stopniowo przekłada się kasę na fundusze bezpieczne
2. Po to jest analiza horyzontu czasowego klienta. Najpierw trzeba dobrze zrozuieć magię procentu składanego i wzrastania bezopieczeństwa inwestycji/ zyskownosci w miarę wydłużania horyzontu czasowego. Bez zrozumienia tego jedyny "słuszny" sposób  to trzymanie kasy w skarpecie.
3. A jakie to "inne bzdury" ???  😎

Akcje, czy też jednostki funduszy można kupić np. w mBanku, czy Multibanku, z poziomu konta. Ważniejsze jest jednak to, że można je sprzedać - w ciągu kilku dni, a nie po 10 latach,...
Produktu z obwarowaniami 10 lat tez bym nie kupiła. 😉  Ale inne czasy nadeszły, a i w tamtych czasach znam sporo osób które zarobiły (o ile była dobrze dobrana umowa !). Dziś jest spory wybór nowoczesnycjh produktów typowo inwestycyjnych konkurencyjnych dla  z TFI   😁

patrząc, jak doświadczeni finansiści upuszczają nam krew.
O typowa wypowiedz emocjonalna  🤣
Niektórzy uwielbiają swych finansistów, wiedząc, że dzięki nim ich zyski rosną  😎  (A Ci finansiści zarabiają najwięcej, bo zadowoleni klienci polecają kolejnych klientów. -Tak pracują najlepsi.)

O ile samodzielne inwestowane w akcje jest wysoce ryzykowne - o tyle samo nabycie jednostek 3-4 funduszy (czyli zrobienie tego samego, co Aegon, czy inna firma) jest obarczone identycznym ryzykiem.
Wpłacasz na górce (nie wiedząc, że to już koniec górki) i fundusze spadają. Wypłacasz więc kasę by ocalić resztki kasy. Ile zarobiłeś?
- Oczywiście strata ( tego koszty w związku z sprzedażą jedn. uczestnictwa) ! - tak robi większość prywatnych inwestorów (bo włączają się emocje gdy słyszy się  o spadkach)  😉
A w umowie typu parasolowego możesz przerzucić kasę na bezpieczne fundusze , przeczekać i znów zainwestować agresywniej. Gdybyś to samo chciał robić- sprzedając pojedyńcze fundusze i kupując nowe przy zmianach na rynku- przy 3-4 takich zmianach rocznie koszty przekraczają koszty dobrych umów u pana finansisty  z Towarzystwa.

Teoretycznie pośrednictwo jest lepsze, bo jest to produkt z ubezpieczeniem - ale polecam poczytać warunki tego ubezpieczenia - bo może się okazać, że, jak każdy produkt uniwersalny nie ubezpiecza od tego, co Tobie może się przydarzyć, a ubezpiecza od tego, co jest mało prawdopodobne, a wymagające spełnienia specjalnych warunków.
Warto też sprawdzić, ile tego ubezpieczenia by było, tj. czy w razie czego dostaniesz na rower z supermarketu, czy na mercedesa.

Błagam 10 razy zastanówcie się nim wybierzecie umowę z sporą częścią ochronną a częścią w funduszach. Ani to dobre ubezpieczenie zazwyczaj, ani porządna inwestycja. Albo trzeba się liczyć, że tylko 50 % naszych składek się inwestuje - więc nie można pisać wpłaciłem 10 tysięcy a wyjąłem połowę (wiele zasłyszanych opini o umowach z funduszami właśnie tak powstaje).
Upewniajcie się jaka część idzie w fundusze. Umowy z 99% składki idącej w fundusze są tylko z nazwy ubezpieczeniami (i korzyści  prawno-podatkowych, regulacji ustawowych itp. )-  a praktycznie są to typowe, nowoczesne produkty inwestycyjne.

Informacje o tym, że fundusze i firmy lepiej się znają i lepiej inwestują niż amator możesz włożyć między bajki. Całe ryzyko inwestycyjne ponosisz Ty, a jednostki funduszy nadążają za giełdą. To trochę tak jak z OFE - zyski gorsze niż z lokaty bankowej - a przecież zarządzają tym fachowcy, którzy wiedza, jak np. zarabiać na spadkach, a nie tylko na wzrostach.
O tym już pisałam co przeciętny Kowalski robi przy spadku . A potem opowiada znajomym jakie fundusze  są bee i w ogóle 😉

Zrobisz, jak zechcesz - ale polecam przynajmniej dowiedzieć się, w co inwestowane są pieniądze, kiedy można je wycofać, ile można wycofać i jak wygląda ryzyko
TU SIĘ W PEŁNI ZGADZAM

Prawdopodobieństwo tego, że się dowiesz od doradcy ex post, że coś należy zrobić jest nikłe - telefony ustaną, gdy tylko wpłacisz pieniądze, a odezwą się, gdy przestaniesz płacić, bo nikt obcy nie ma czasu na zajmowanie się Twoimi sprawami. Lojalność to dla większości sprzedawców (młody, wykształcony, z dużego miasta) kawałek plastiku, rozmiarów karty kredytowej, który pokazuje się na stacji benzynowej, by dostać "punkty lojalnościowe". 
Zdarzają się inni - ale nawet Twoi przyjaciele mogą się mylić, czy zostać wprowadzeni w błąd przez swych przełożonych. Bajki o tym, że ważny jest klient zadowolony, bo wraca, bo poleca - to tylko bajki. Co ciekawe, klienci z dużymi portfelami nie są obsługiwani znacząco lepiej, niż ci z kilkoma tysiącami. Jednego, czego się boją firmy - to kontrola skarbowa - np. nie wypłacą jednostek spadkobiercy bez kwitka ze skarbówki - mimo, że nie mają ku temu żadnych praw - bo im ustawodawca wpisał, że odpowiadają solidarnie z niepłacącym podatku.

To chyba z innym typem doradców mieliśmy doświadczenia  😉  Z kiepskimi doradcami ryzykownie jest o inwestycjach rozmawiać, fakt.
Natomiast dobrzy i najlepsi doradcy głównie polegają na poleceniach. A polecenia przynoszą tylko szczęśliwi (zarabiający) klienci. Takich doradców ja spotkałam  🙂 - Fajni goście jeśli pomagają zarabiać. Dlatego pisałam, że dobrego doradcy warto się trzymać.


Można spróbować poinwestować samemu małe kwoty, dowiadując się uprzednio, jakie są minimalne, by kupić jednostki etc. - poczytać na ten temat i zobaczyć, jak to działa.
Fundusze inwestycyjne m.in. powstały dla ludzi dysponujących ograniczonym czasem. To takie wypośrodkowanie między podstawami wiedzy, a decyzją, że woli się korzystać z pomocy doradcy. 

Przy tym temacie ważne jest by wyciszyć emocje, oddzielać opinie od faktów.
Osobiscie znam wiele osób które zarabiają na funduszach (między innymi przez takie umowy) także klientów VIP. A znam także tych którzy podobno"stracili"-  a analizując ich straty okazywało się że klient miał wielką sumę ubezpieczenia (koszt) i przy okazji na coś sobie odłożył.  😵

Mam nadzieję, że Cię nie urażam Nestor . Po prostu tycio mi się obiło o uszka w tej kwestii.  :kwiatek:

P. S.O Matko jaki tasiemiec mi wyszedł.  Mam nadzieję, że już koniec, bo się namęczyłam, a do tego w kilku miejscach musiałam powtarzać to samo
Bez zrozumienia tego jedyny "słuszny" sposób  to trzymanie kasy w skarpecie.
A jakie to "inne bzdury" ???  😎
...
Produktu z obwarowaniami 10 lat tez bym nie kupiła. 😉  Ale inne czasy nadeszły, a i w tamtych czasach znam sporo osób które zarobiły (o ile była dobrze dobrana umowa !). Dziś jest spory wybór nowoczesnych produktów typowo inwestycyjnych konkurencyjnych dla  z TFI   😁
...
O typowa wypowiedz emocjonalna  🤣 Niektórzy uwielbiają swych finansistów, wiedząc, że dzięki nim ich zyski rosną  😎  (

Itd.

Odnoszę wrażenie, że nie czytasz prasy i wiadomości z dziedziny finansów z ostatnich lat. Nawet najlepsi fachowcy nie wiedzą, jaka będzie najbliższa i nieco dalsza przyszłość -  nie mówiąc o tym, co będzie za lat 5 czy 10.
Faktem jest, że jedni zarabiają, a inni tracą - rzecz w tym, że znalezienie się w jednej z tych grup nie jest zdeterminowane - i jest obarczone znacznym ryzykiem.

Jednym z podstawowych pytań, jakie zadaje się przyszłemu inwestorowi jest to, czy ma świadomość i czy godzi się na stratę.
W wersji bardziej brutalnej zaleca się inwestować tylko te pieniądze, które można stracić w całości.
Zaczynanie analizy od potrzeb klienta jest oszustwem dokonywanym w granicach prawa (albo i nie) - dlatego, że np. zarobienie na dom wymaga posiadania kapitału, który z wartością tego domu koresponduje. Jeżeli ma się dużo mniej - też można "zarobić" - ale "inwestując" w instrumenty wysokiego ryzyka, W takim przypadku prawdopodobieństwo straty rośnie - na tyle, że "inwestycja" zamienia się w loterię.
Potrzeby ludzi w kwestii finansowej są b. proste - jak najwięcej i jak najszybciej - lub "mogę poczekać, ale za to czekanie oczekuję ekstra premii" - albo "ochrona kapitału" czyli, żeby nie zżerała go inflacja, ale żeby to było pewne. Takie trzy proste pytania powinien zadawać sprzedawca - a nie analizować, czy ktoś chce mieć dom, czy kształcić dzieci, albo być zasobnym emerytem. Sytuacja finansowa, plany i ilość posiadanych pieniędzy są prywatną sprawą danej osoby i nic sprzedawcy do tego.

Zyski przewidywalne, a istotnie większe niż lokata bankowa, czy obligacje wymagają dostępu do wiedzy, która nie jest powszechna, albo szczęścia, albo działań nieuczciwych.
W przypadku zastąpienia ww. czynników pracą i wykształceniem zyski te nie są istotnie większe niż lokata bankowa, czy np. obligacje.

Mógłbym swoje wywody kontynuować, podpierając się literaturą, autorytetami, przykładami - ale nie sądzę, żebym Ciebie przekonał.
Miło mi podyskutować z kimś, kto się zna, jest pewien tego, co robi i szanuje swoich klientów. To budzi podziw, bo takie osoby są w tej branży dobrem rzadkim.

Mnie urazić nie można - zainwestowałem w przeszczep skóry hipopotama (Hippopotamus amphibius) - całe 450 tys. USD, bez lewara, inwestycja już mi się prawie zwróciła 🙂

Ja jako kompletny laik zapytam się: co w takim razie zrobic z pieniędzmi?
mam pewną sumkę i co mam począc? Zostawic na koncie? Przelac na lokatę? Kupic coś za nie i później w razie czego sprzedac? A może trzymac pod materacem łóżka?
Ja bym czesc wrzucila na lokate / zakupila obligacje, a czesc zainwestowala bezposrednio w akcje.
Nesor
Jesli cytowane przez Ciebie części mej wypowiedzi mają być  próbą pokazać moich wypowiedzi emocjonalnych- to celowo je dodałam w tamtym poście pisząc w stylu zrozumiałóym dla rozmówcy. - Prześledź moją pierwszą wypowiedź, tam starałam się nie dawać za dużo "przykładów za słyszanych z życia", nie pisać emocjonalnie. Taki mam zazwyczaj styl w rozmowach o finansach, chyba że CZĘŚCIOWO dostosowuje swój język do rozmówcy.

Odnoszę wrażenie, że nie czytasz prasy i wiadomości z dziedziny finansów z ostatnich lat.
Odnoś wrażenia dalej i wróż z fusów. Czytanie prasy to za mało. A z drugiej strony- zawsze będzie za mało. A może za dużo (wiedzy do analizy, która często podobno hamuje, lub opóźnia działanie) ?

Nawet najlepsi fachowcy nie wiedzą, jaka będzie najbliższa i nieco dalsza przyszłość -  nie mówiąc o tym, co będzie za lat 5 czy 10.
Każdy finansista i choć tyci kumający inwestor powie to samo przecież.  W uproszczeniu: prawdopodobieństwo dużych zysków= duże ryzyko, mały zysk=małe ryzyko. Coś za coś.
I co wszyscy kasę w skarpetę by nie ryzykować ?  🤣  Przecież całe  życie też jest ryzykiem.... bo jak nam skarpetę ukradną, bank upadnie (bankowe fundusze gwarancyjne też mają ograniczone limity/zabezpieczenia), na giełdzie będzie krach, własna firma upadnie, ceny nieruchomości spadną,  albo za rogiem cegła na głowę spadnie  (i co z tego że np. kasa "bezpieczna"😉 ...  Każdy wybiera swój stopień ryzyka ...prorokując odpowiednie wyniki choćby w życiu: wybierając odpowiednie wykształcenie, prorokując sobie za to odpowiedni poziom życia.

Zaczynanie analizy od potrzeb klienta jest oszustwem dokonywanym w granicach prawa (albo i nie)
Analizy są częścią dopasowywania produktu. Np 10 lat temu w Pl masa finansowych produktów była zwyczajnie źle dobrana. I wtedy ludziom działa się czasami krzywda (a nie typowe inwestycyjne ryzyko). Ci którzy mieli dobrze dobrany produkt do potrzeb i swego profilu inwest. (czyli poziomu akceptowanego ryzyka) zazwyczaj ładnie zarobili w tym czasie. Najważniejsza część analiza to głównie zestaw pytań i odpowiedzi.   😎  Przy rozmowach tego typu finansista dokładnie upewnia się o świadomości klienta o ryzyku, itp.  

- dlatego, że np. zarobienie na dom wymaga posiadania kapitału, który z wartością tego domu koresponduje. Jeżeli ma się dużo mniej - też można "zarobić" - ale "inwestując" w instrumenty wysokiego ryzyka, W takim przypadku prawdopodobieństwo straty rośnie - na tyle, że "inwestycja" zamienia się w loterię.
Dlatego jedni wybierają "loterię" z możliwym pomnożeniem, inni ciułanie  😎

Potrzeby ludzi w kwestii finansowej są b. proste - jak najwięcej i jak najszybciej - lub "mogę poczekać, ale za to czekanie oczekuję ekstra premii" - albo "ochrona kapitału" czyli, żeby nie zżerała go inflacja, ale żeby to było pewne. Takie trzy proste pytania powinien zadawać sprzedawca - a nie analizować, czy ktoś chce mieć dom, czy kształcić dzieci, albo być zasobnym emerytem. Sytuacja finansowa, plany i ilość posiadanych pieniędzy są prywatną sprawą danej osoby i nic sprzedawcy do tego.
Tak cacy sprawa wygląda do puki nie zagłębić się w produkty.  Aby dobrze dobrać produkty potrzeba więcej info niż tylko te trzy pytania.
A klient jeśli nie chce czegoś mówić to nie powie   😎 Np. klienci Vip czasami tak robią (ewent. podpisują się tylko pod analizą -jeśli firma wymaga, że na ich życzenie nie była wykonana), rozmawiając tylko o produktach. Ale to są zazwyczaj osoby mające "sporą" wiedzę o inwestycjach.

Zyski przewidywalne, a istotnie większe niż lokata bankowa, czy obligacje wymagają dostępu do wiedzy, która nie jest powszechna, albo szczęścia, albo działań nieuczciwych.
W przypadku zastąpienia ww. czynników pracą i wykształceniem zyski te nie są istotnie większe niż lokata bankowa, czy np. obligacje.

O dochodowości pracy i wykształcenia, oraz ryzyku z nimi związanym mam ciut inne zdanie... -ale to są tylko moje i twoje opinie.
A wielokrotnie czytałam, że: 80-95% najbogatszych ludzi jest słabo wykształcona, nie ma ukończonych studiów. Natomiast  doskonale potrafi wysłać swój kapitał do roboty (zamiast siebie). Niektórzy autorzy wręcz dopatrują się korelacji miedzy słabym wykształceniem a obrzydliwym bogactwem, sugerując, że będąc super wykształconym ma się małe szanse być paskudnie bogatym (wykształceni m.in. za dużo się myślą, analizują, przygotowują się, a za późno i za mało działają = życiowy nawyk ze studiów   😉  

Mógłbym swoje wywody kontynuować, podpierając się literaturą, autorytetami, przykładami - ale nie sądzę, żebym Ciebie przekonał.
Kto wie.  😉 Co do autorytetów, przykładów- staram się słuchać zwycięzców .  😎
Znam wielu świetnych i doświadczonych ekonomistów w dziurawych butach  😎 I znam zdroworozsądkowych choć mało wyedukowanych ludzi którzy pomnażają, pomnażają i się śmieją radośnie.

Mi tez się miło 'gawędzi'. pewnie na żywca fajnie by nam się rozmawiało, w końcu i z wieloma rzeczami się z Tobą zgadzam. Natomiast w necie jakoś tak lipnie się polemizuje . 🙂

Odgrzebałam wątek z powodu wczorajszej wizyty u mnie "specjalisty planowania finansowego" z firmy eu4ya w krk

Pan po pierwsze zajmuje sie odzyskiwaniem pieniędzy z ZUS, czyli zmieniam fundusz emerytalny i oni ściągają wszystkie zaległości ( o ile istnieją z ZUS) i tak co dwa lata

Druga sprawą jaką poruszyliśmy to moje nieszczęsne fundusze inwestycyjne, które kupiłam w 2007 i na których nic innego tylko tracę...
Pan zaproponował rezygnację z funduszy i co miesięczną składkę w wysokości 400zł do Nordea i w przyszłości życie z procentów  😉

Mamy się spotkać za miesiąc i porozmawiać o szczegółach.

Miał ktoś kontakt z powyższą firma z Krakowa?
Ktoś uczestniczy w czymś podobnym?

Będę wdzięczna za porady.



Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się