eh....szkoda, ze ja tak daleko. nie byloby problemu gdzie kobyłkę umieścić. niestety ze względy na transport odpadam 🙁 ale....mam znajomych w tamtych okolicach.. biedni ale dobrzy ludzie, stalaby jako towarzystwo, moze popytam?
Gdzie by Basia nie pojechała to koszty będą. Moim zdaniem, lepiej jest znaleźć dom, gdzie koń będzie miał zapewnione dobre warunki, kogoś kto ma trochę wiedzy, dużo czasu i cierpliwości oraz zaplecze finansowe na utrzymanie, kowala i zabiegi typu porządne odrobaczenie, szczepienia itp. niż szukać po odległości. Jeśli Basia ma możliwość zamieszkać chwilowo choćby u tej nastolatki (wierzę, że kolorwiatru będzie miała oko na konisko) to nie będzie konieczności z dnia na dzień zabierać konia. Mając np. miesiąc na zebranie na transport jakoś wspólnymi siłami damy radę.
Edit: Można będzie podłączyć się po inny transport. Do Gliwic do kliniki sporo osób kursuje, zawsze to łatwiej. Może ktoś z forumowiczów zgodziłby się pojechać "po kosztach".
Nastolatka by konia wzięła, paszy ma na tyle. Pytanie tylko co przez ten czas? Dziewczyna jak wiadomo, nie pracuje. Rodzice mają juz na utrzymaniu jednego konia. Na już trzeba Basie odrobaczyć i wezwać kowala bo kopyta, niestety, ale są w opłakanym stanie. Więc jak już spotkam się z właścicielem i uzgodnię ile chce za konia, wyproszę pozwolenie na natychmiastowe przeniesienie jej do tej dziewczyny. Chciała bym w tedy ząłożyć dla Basi indywidualne konto, na które będziemy wspólnie musieli zrobić zrzutkę. Nie tylko na wykup, ale i na podstawowe zabiegi, których kobyłka potrzebuje. Później pewnie i na transport. Wierzę jednak że się uda, bo w końcu jest nas tu mnóstwo i jesli kazdy przeleje na konto Basi kilka złotych to się uzbiera!
Moich kilku znajomych - nie koniarzy, którym opowiedziałam o bidulce, też zaoferowało jakąś tam pomoc finansową.
edit: czy ktoś ma niepotrzebny kantar xfull (rozm.4) i jakies starsze szczotki? Kantar dziewczynka ma juz dosyc mocno ciasny, a ja mam same małe. Witaminy i napoczęte muesli oddam swoje.
kolorwiatru napisz co konkretnie ze sprzętu potrzeba. U mnie pewnie znalazłyby się jakieś szczotki, uwiąz, lonża i to pewnie nawet w świetnym stanie - musiałabym tylko poszukać.
Na re-volcie mamy też dużo naturalnych kowali (werkowaczy?), może jakiś by przyjechał?? Ja sama chętnie pomogłabym z kopytkami, ale niestety mieszkam w Poznaniu...
Ja też sie dorzucę, jak będzie wiadomo co i jak. Wg mnie podstawa to udać się do własciciela i próbować stargować cenę. Poszukać jej domu stałego. Szybko zabrać konia stamtąd ( do sąsiadki).
Może właściciel się zgodzi ,żeby ją zabrać stamtąd przed uiszczeniem kwoty? Przecież można spisać jakąś wstępną umowę?
I jedno: nie robic szumu, nie szafować kasą, bo każdy chyba wie, jak z handlem końmi bywa? Żeby facet nie widział napływającej pomocy rzeczowej i usługowej (wet i kowal), bo będzie pewnie cieżko.
Chce Basię sprzedać. Wie że jest zaniedbana i trzymana w złych warunkach. Zapytany o cenę powiedział, że musi to ustalić z rodziną i jutro wieczorem da nam odpowiedź. Gdy poprosił o propozycję ceny mój mąż podał mu 1500zł. Powiedział też facetowi, że kopytka ma w opłakanym stanie i będzie trzeba kowala w najbliższym czasie brać i robić korekcję, że to też nie mało kosztuje 😉 Odrobaczana była. Kiedy? Nie w tym roku. Szczepiona? Yyyyyy. Paszport posiada. Tyle narazie wiemy.
Wg mnie priorytet to wyrwać kobyłę z zasięgu ręki tego bydlaka. Ale najlepiej by, żeby udało sie przewieźć ją od razu do nowego domu, bo jednak każda przeprowadzka to stres. Nawet jeśli "od razu znaczy dalej", będzie to dla niej korzystniejsze niż "bliżej ale kiedyś". Mam nadzieję, że na tyle się zmobilizujemy, że jak znajdzie się dobry dom, odległość nie będzie przeszkodą.
Nie wiem. Wołają na nią Basia i tylko takie jest mi znane. Natomiast właśnie przed momentem dowiedziałam się, że tak ją nazwał ten wieśniak. W paszporcie ma inne. Jakie? Nie mam pojęcia.
O świnki może trzeba zadzwonić do jakiś gospodarstw agroturystycznych, co to mają małe zoo dla dzieci do oglądania. Ja tak oddałam swojego świniaka. Kupiłam na targu małego świniaczka, który był w opłakanym stanie. Podleczyliśmy, daliśmy miłość, pełną michę i dom, ale niestety... Była to normalna w świecie świnia, która za rok będzie miała 200kg. Obdzwoniłam właśnie gospodarstwa agroturystyczne i świnkę oddałam w dożywotnią adopcję. Może warto iść tą drogą?
Noooo tylko sprawa ma się tak, że świnki już są własnością tego idioty. A on z pewnością świnek nie chce ODDAĆ. Z pewnością nawet nie chce ich sprzedać.
Kolorkwiatu, źle się wyraziłam. Pytałam o dziewczynkę-dziewczynkę, nie dziewczynkę-kobylkę. 🙂 Tę dziewczynkę, która okazała się tak wrażliwa na końskie nieszczęście.
Aaaaa, ta która mnie powiadomiła to Patrycja - nie jest zalogowana, ale pilnie śledzi wątek, nawet teraz 🙂 Ta druga od tego własnego konika to Karolina.
edit: Patrycja właśnie kazała Wam podziekować, że wzięliście sobie to tak poważnie do serca i okazaliscie tak wielkie zainteresowanie Basi :kwiatek:
a ja mam propozycję, może Patrycja nazwałaby naszą "Basię" jakoś mniej bezosobowo? bo Baśka albo Kaśka to wlasciwie "kazdy kon zimnokrwisty" a ten to taki jakby revoltowy po troszku 😉
Patrycja na gg mi napisała, że Basia w paszporcie podobno miała bardzo fajne imię wpisane, ale skoro go nie znamy to tymczasowo zaproponowała VICTORIA. Zgodnie ze znaczeniem 🙂
wielkie brawa dla kolorwiatru za zorganizowanie całej akcji i pomoc, a dla Patrycji 👍 za odwagę :kwiatek: mam nadzieję, a nawet jestem tego pewna, że koszmar kobyłki skończy się-całe życie przed nią, w lepszym domu, z lepszymi ludźmi (nie wątpię w dobro ludzi z re-volty, a na pewno kobyłce lepiej będzie wszędzie, niż u tego dziada) 😉 jak czytałam pierwszą stronę to aż łza w oku mi się zakręciła-równocześnie ze smutku i radości, dobrze, że istnieją wspaniali ludzie zauważający krzywdę innych-czy to dzieci, koni, czy nawet świnek 🙂
maiiaF przesadzasz. Nie zasługuję na żadne oklaski. Po prostu czynię swoją powinność. Każdy na moim miejscu zrobił by to samo. A jeśli chodzi o Patrycję, to ona cały czas dziękuje WAM 🙂
kolorwiatru, nie bądź skromna 😁 niestety w dzisiejszych czasach sporo takich właścicieli/opiekunów-pijaków, a sporo również ludzi, którzy udają, że nie widzą co dzieje się tuż obok 🙄 (swoją drogą, nie zasługują chyba w takim razie na miano "człowieka"...) Dlatego dobrze, że w każdej wsi/miasteczku/wiosce znajdzie się chociaż garstka prawdziwych ludzi, którzy mają odwagę i są w stanie z tym walczyć 🏇
Kochani dopiero odkryłam ten wątek 😡 Ja oczywoscoe moge pomoc finansowo i napewno sprzętowo, szczotki, nawet jakas derka polarowa spełniajaca swoja funkcje by sie znalazla :kwiatek: