Odległość do transportu owiec rośnie. Były potrzebne pieniądze na 900km, już zbierają na 1000km. Piszą, że w tej chwili jagnięta są podduszane przez starsze owce. Czy ktoś wie gdzie to stado jest w tej chwili. Należałoby powiadomić inspekcje weterynaryjną. Nie tylko Tara ma prawo odebrać zwierzęta. Zwłaszacza, że owce już raz były "uratowane" i teraz siedzą w chlewiku i się duszą. Ustalmy gdzie są te owce i nie pozwólmy psycholom z Tary je zamęczyć.
Odległość do transportu owiec rośnie. Były potrzebne pieniądze na 900km, już zbierają na 1000km. Piszą, że w tej chwili jagnięta są podduszane przez starsze owce. Czy ktoś wie gdzie to stado jest w tej chwili. Należałoby powiadomić inspekcje weterynaryjną. Nie tylko Tara ma prawo odebrać zwierzęta. Zwłaszacza, że owce już raz były "uratowane" i teraz siedzą w chlewiku i się duszą. Ustalmy gdzie są te owce i nie pozwólmy psycholom z Tary je zamęczyć.
kurde, jeszcze trochę a każdego ekologa i fundacjoniste będę zabijała i zjadała 😤 tym bardziej ze ratowanie owiec wydaje się lekko śmieszne, przecież stado można wystawić na sprzedaż, ludzie wykupią jak świeże bułeczki, sam kupiłabym z 10 np. w cenie 200 za sztukę, zobaczcie ceny owiec na allegro 🙄 te zwierzęta maja konkretna wartość! brzydko mi ta sprawa pachnie... policzcie sobie sami 33 owce x 250, 300 zł gdyby zastosować cene 200 zł za szt to ludzie by dosłownie te owce rozdrapali na pniu i nic nie trzeba by było ratować! i transport nie bylby zadnym problemem, bo odebraliby je sobie sami, no i kobieta miałaby z tego kase, a tak to co? pani ma traume nie pieniądze, a jedynym kto na tym zarabia jest tara! i nic z tych owiec nie będzie bo nie będą użytkowane zgodnie z przeznaczeniem 😫
Ci wszyscy "ratujący zwierzęta " są chyba pozbawieni logicznego myślenia, nie mam miejsca na tyle zwierząt , to nie biorę ich, lub szukam osoby, która przygarnie połowę stada, a oni jeszcze twierdzą,że to rolnik trzyma w ciasnej komórce konie i karmi byle czym :/
Sądząc po filmie na stronie Tary - gdyby oddzielić jagnięta z matkami od pozostałych zwierząt (wydzielić dwa pomieszczenia) przestałoby być dramatycznie.
[quote author=hronovsky promen link=topic=72727.msg1714996#msg1714996 date=1363256733] Odległość do transportu owiec rośnie. Były potrzebne pieniądze na 900km, już zbierają na 1000km. Piszą, że w tej chwili jagnięta są podduszane przez starsze owce. Czy ktoś wie gdzie to stado jest w tej chwili. Należałoby powiadomić inspekcje weterynaryjną. Nie tylko Tara ma prawo odebrać zwierzęta. Zwłaszacza, że owce już raz były "uratowane" i teraz siedzą w chlewiku i się duszą. Ustalmy gdzie są te owce i nie pozwólmy psycholom z Tary je zamęczyć.
kurde, jeszcze trochę a każdego ekologa i fundacjoniste będę zabijała i zjadała 😤 tym bardziej ze ratowanie owiec wydaje się lekko śmieszne, przecież stado można wystawić na sprzedaż, ludzie wykupią jak świeże bułeczki, sam kupiłabym z 10 np. w cenie 200 za sztukę, zobaczcie ceny owiec na allegro 🙄 te zwierzęta maja konkretna wartość! brzydko mi ta sprawa pachnie... policzcie sobie sami 33 owce x 250, 300 zł gdyby zastosować cene 200 zł za szt to ludzie by dosłownie te owce rozdrapali na pniu i nic nie trzeba by było ratować! i transport nie bylby zadnym problemem, bo odebraliby je sobie sami, no i kobieta miałaby z tego kase, a tak to co? pani ma traume nie pieniądze, a jedynym kto na tym zarabia jest tara! i nic z tych owiec nie będzie bo nie będą użytkowane zgodnie z przeznaczeniem 😫 [/quote]
Za tą cenę też bym kupił. Kupuję teraz po 600zł za sztukę.
Oj bo nie rozumiecie światłej idei Tary. U nas trzeba mieć zwierzątka tylko do mylania za uszkami, a te z których są skóry na piękne modne butki, wełna na śliczne czapeczki, mleko i serki no i ostatecznie tfutfu kiełbasa niech hodują Chińczycy ku chwale swojej gospodarki i daleko od oczków naszych paczących. Już widzę protesty Tary przed ambasadą Chin :/
poza tym mnie naprawdę interesuje jak do obecności w Tarze kóz. owiec, krów odnosi się PIW. to nie jest jedna owieczka przy domu :/. czy więc w przypadku kolczykowanych zwierząt fundacja zgłasza ich przemieszczenie do ARiMR i do PIW? A co w przypadku niekolczykowanych i nie poddawanych badaniom np. na brucelozę czy "niebieski język"? Schronisko to duże zgromadzenie zwierząt. co bedzie jeśli wybuchnie tam np. epidemia brucelozy?
Chyba schorniska dla zwierząt gospodarskich powinny być objęte jakąś kontrola PIW?
Teraz Tara będzie się zajmować transportem krów... Oczywiście generalnie, bo transport owiec organizowany przez nich jest wyjątkowy i pewnie nie podlega przepisom i takim innym... Swoją drogą - ciekawe, czy te biedne owce kiedyś trafią tam, gdzie ponoć miały?
Na FB Tary po raz pierwszy pojawiła się odpowiedź na mój komentarz. Cytuję w całości: "prosimy najpierw czytać, później komentować. Próbuje Pan na siłę "mącić wodę", ukrywając się pod postacią różnych fikcyjnych kont, założonych tylko po to, by dręczyć Fundację Tara. Czarny PR, który się tu stosuje, ma na celu odwiedzenie ludzi od pomocy organizacji, która, mimo ludzkich potknięć, działa, a nie siedzi cichutko w kącie. Od 18 lat skupiamy wokół siebie ludzi, którzy podzielają nasze poglądy. Ratujemy zwierzęta, pomagamy ludziom, edukujemy dzieci i młodzież. Nasze codzienne życie, to ciężka praca w specyficznym "gospodarstwie" - schronisku w którym mieszkają wszystkie gatunki zwierząt gospodarskich, jakie można spotkać w Polsce. To przykłady i symbole wszystkich zwierząt wykorzystywanych przez człowieka, którym należy się szacunek. MOŻNA TO NAZWAĆ RUCHEM, INICJATYWĄ, ALE NIE TERRORYZMEM! Natomiast to, co robi osoba ukrywająca się pod różnymi nickami, nosi nazwę "stalking" i jest na to paragraf." Szkoda tylko, że mój komentarz został wcześniej usunięty, więc jeśli ktoś nie śledził na bieżąco tarowego FB, to nie bardzo wie, o co chodzi. Pozostaje tylko wrażenie, że ktoś im - dobrym ludziom o czystych rękach - przeszkadza i mąci. No i oczywiście trzeba pogrozić paragrafem. Przyjdą panowie w ciemnych okularach mnie zamknąć za chwilę. Czyż nie prościej byłoby po prostu odpowiedzieć? Albo np. napisać 'tak, daliśmy ciała - spóźniliśmy się ze złożeniem dokumentów'? Albo coś podobnego...
Napisałem, że w metodach, które Tara stosuje dostrzegam ślady systemu totalitarnego i terroryzmu. Idea jest taka, zeby WSZYSCY podzielali ich przekonania, a jak nie - to znaczy że są wyrodni, podli, źli, okrutni, nieczuli itp, itd. Ponadto dodałem, że tara straciła możliwość pozyskiwania środków z 1% z powodu opóźnienia złożenia sprawozdań finansowych. Sprawozdań, które 'składa się' w Internecie, na stronie MPiPS, więc trudno powiedzieć, że zawiniła poczta. A propos konta - moje konto (Anthropos.Sofos) na FB zostało przez Tarę zablokowane - tzn. nie mogę umieszczać komentarzy na ich stronie. Założyłem więc nowe - 'Człowiek Myślący' - tu było podobnie. Zabawa tw taką ciuciubabkę trwa już chwilę - ja coś zamieszczam, a oni usuwaja i mnie blokują. Dla jasności - praktycznie zawsze konto FB jest 'zatytułowane' Człowiek Myślący' (ew. Anthropos Sofos - czyli to samo po grecku, ew. Homo Sapiens - czyli to samo po łacinie). zeby było wiadomo, ze pyta wciąż ta sama osoba. To tyle. Dodam jeszcze, że ani razu nie padła z mojej strony żadna obelga, żadne obraźliwe słowa bądź oskarżenia. Wszystkie przytoczone dane są jawne i publicznie dostępne. Część na stronie Tary, wszystkie - na stronie Ministerstwa Pracy. Zawarte są w sprawozdaniach finansowych.
Mnie na pytanie o kolczyki też nie odpowiedzieli. Za trudne było? A ja się zupełnie serio pytam. Bo wizja epidemí w schronisku do mnie przemawia :/. I te kolczyki... A potem jest że numery wyparowują z ewidencji :/
A wiecie, co mnie najbardziej zastanawia? Te 120 koni. Pracowalam w stajni posiadajacej mniej-wiecej taka sama liczbe czterokopytnych i powiem wam - kolorowo nie bylo. Nie wiem, ile Tara ma pracownikow, ile wolontariuszy, mam nadzieje, ze sporo. Nie wiem, czy sobie to wyobrazacie, ale przy takiej liczbie koni poswiecenie uwagi jednostce w takiej ilosci i natezeniu, jakiej ona na prawde potrzebuje graniczy z cudem. Mielibyscie ochote sprawdzac takiemu wielkiemu stadu co chwila: czy maja grude, czy derka dobrze lezy, czy maja gdzies jakies ranki (ojjj, uwiezczie ile to roboty!). Przy takiej liczbie konie caly czas sie tluka nawzajem, psuja wszystko dokola, rania same siebie - i na to nie ma sie wplywu, bo jest ich po prosru ZA DUZO i na prawde nie mozna wszystkiemu zapobiec, fizycznie wrecz nie byloby czasu. Mowie wam, kon z jednorazowym napadem histerii na padoku potrafi doszczetnie rozwalic caaaly plan - nie tylko dnia, ale funkcjonowania calej stajni. A nie daj Boze jeden kon zachoruje na chorobe zakazna 😵 Wiecie co w takiej stajni sie wtedy dzieje? Istny armagedon! Przezylam to raz i nigdy wiecej! I tak sobie pomyslalam: do Tary trafiaja konie stare, chore, wychudzone - jak oni przy takiej liczbie daja rade dac wszystkim nalezyta opieke? Moim zdaniem to jest nieodpowiedzialne.
Jezuuuuuuuu 🤔 Blagam, powiedzcie mi, ze to nieprawda i ze te fundacje maja grubo wiecej pracownikow, niz dwojke, no blagam 😕
Jesli to wszystko jest prawda, co mowicie i jesli potwierdzaja sie moje przypuszczenia - to bardzo wspolczuje tym koniom. Bardzo wspolczuje. Wszystkie osoby, ktore pracowaly w wielkich stajniach na ponad 100 koni wam powiedza - praca do lekkich nie nalezy i wymaga ogromnego zaangazowania i przede wszystkim - zmyslu taktycznego.
Powiem wam - dziennie byla nas siodemka, osemka do zrobienia wszystkich koni (75 w boksach, reszta, czyli okolo 60 na polach, padokach, lakach). U nas jeszcze dochodzilo jezdzenie i siodlanie koni dla klientow (szkolka i hotel), ale mimo wszystko, nawet, jak pogoda byla totalnie pod psem i nikt nic nie jezdzil, zajmowalo nam to od 7.30 do powiedzmy 18 - 19. I przypominam wam, byla nas osemka! Przykladowo - zaraz po zrobieniu podstawowych prac typu wyrzucanie gnoju, nakarmienie, zamiatanie, rozszczepialismy sie na kilka grup: dwie osoby jechaly naprawiac plot, sciane, myjke, poidla, peknieta rure itp (codziennie, CODZIENNIE bylo cos do naprawienia) jedna jechala z pick upem po polach, aby rozrzucac siano dla koni na pastwiskach (w miedzyczasie, jak zauwazyla, ze jakas derka sie zsunela, kon kuleje, kon wyglada chudo, mizernie - to musiala "dzialac", albo sprowadzic konia do stajni) cztery osoby czyscily konie (wychodzilo nam 20 koni do czyszczenia na osobe - w czasie czysczenia trzeba bylo sprawdzic, czy konie nie maja ranek, opuchlizny, czy derka dobrze lezy, czy nie ma objawow np. kolki itp) ostatnia osoba - latala po calej stajni z bandazami, masciami, lekarstwami i traktowala wszystkie zgloszone dolegliwosci u koni. I to wszystko zajmowalo nam okolo 4 godzin. I uwierzcie mi - to bardzo malo. Bo wyobrazcie sobie np takie czysczenie: 20 koni przez 4 godziny to okolo 5 na godzine, czyli mam 12 minut, zeby sciagnac derke i potem ja zalozyc (rowno!), wyczyscic wszystko, pokontemplowac, czy pecina jest duza, bo spuchla, czy ona taka juz jest, czy kon zrobil bajzel w boksie, bo go cos boli, czy on po prostu taki juz jest. To na prawde bardzo malo czasu.
Albo wyobrazcie sobie sytuacje - pracownik rozrzucajacy siano na polach i sprawdzajacy tamtejsze konie wlasnie skonczyl swoja robote i odjechal. Konie w trakcie jedzenia siana sie miedzy soba "potlukly" (bo robia to zawsze) jeden kon drugiemu podarl derke. Derka caly czas jest do konia przypieta, ale tylnie paski zjechaly mocno w dol i zaplataly sie w noge konia. Kon ruszajac sie, mocno trze noge o te paski w wyniku czego powstaje rana. Bardzo brzydka. Pastwisko jest daleko od stajni, wszyscy sa bardzo zajeci, wiec nikt nie sprawdza wieczorem, czy wszystko jest ok, wiec biedny kon stoi tak na pastwisku z podarta derka i zraniona noga przez caly dzien i cala noc, dopoki pracownik nie przyjdzie nastepnego dnia z sianem i tego nie zauwazy. Sytuacja skonczyla sie dobrze - osobiscie tego konia sprowadzalam do stajni, udalo sie go wyleczyc. Powod, dlaczego opowiadam wam taka historie jest taki, zeby uzmyslowic wam, ze tego typu historie w takich wielkich stajniach sa na porzadku dziennym. Wypadki, niedopatrzenia sie ciagle zdarzaly, bo po prostu sie nie dalo zwrocic na wszystko uwage, nie przy tylu koniach, tylu pracownikach i tylu hektarach. Nawet, gdyby druzyna chciala sie mocno przylozyc i zrobic wszystko na tip-top, to obiecuje wam - doba nie mialaby wystarczajacej liczby godzin.
Mam nadzieje, ze troche wam nakreslilam, jak wyglada zwykle "zycie" w tak wielkiej stajni, jakie sa jej zwykle problemy. Jakos sobie radzilismy, bo po pierwsze - bylo nas wystarczajaco duzo (a i tak marzylismy o 2-3 osobach wiecej!) po drugie 90% naszych koni byla w sile wieku, zdrowa, bezproblemowa. Jak mi teraz ktos mowi, ze taaaka liczba koni, ktora czesto jest stara, chora, "z przeszloscia" jest upchnieta na pastwiskach i prawdopodobnie maja malo pracownikow, to az cos mnie bierze. Szkoda, wielka szkoda, ze w Polsce nie ma RSPCA, mialaby u nas uzywanie.
Dla mnie to jest po prostu kolejny dowód na to, że prowadzeniem/posiadaniem fundacji powinni się zajmować ludzie, których na to stać. A nie banda oszołomów, zachłyśniętych posiadaniem 'fundacji' i napływem pieniędzy, dla których każdy niespodziewany wydatek rzędu 1000zł jest nie do przeskoczenia bez zbiórki. Bo zawsze może się coś stać i zawsze może się zdarzyć, że trochę tej kasy będzie potrzebne. Zapewne nie wszyscy ludzie są tacy, ale im więcej czytam o końskich fundacjach i ich przekrętach/oszołomstwie/chamstwie tym mniej mi się chce pomagać. 🙁
A kasowanie postów/wpisów które są kulturalne, ale zadają jakieś niewygodne pytania uważam za niedopuszczalne.
miałam w stajni pod opieką 77 koni. kilka ogierów, kilka kucy, źrebaki z matkami i konie rekreacyjne... był jeden pracownik i ja jako instruktor... piękna, funkcjonalna stajnia, wszystko na miejscu(zsyp ze zbożem, siano na olbrzymim strychu z kilkoma zsypami w ciagu stajni, słoma w stogu obok, wszystko funkcjonowało należycie, ogiery miały swoje wybiegi, kucyki łaziły gdzie chciały, reszta jeden wielki wybieg ogrodzony rurami z dostępem stałym do wody i paszy, wybiegi kilkohektarowe, bezpieczne... zadanie paszy to ok 45 minut z pościeleniem, teren piaszczysty wiec zaklejek błotnych brak w sumie nie zdarzyło sie bym czyściła dłużej niż 5 minut konia, nigdy nie stosowaliśmy derek, konie w wieku od źrebaka po 20 kilku letni emeryci, stajenny rozplatał grzywy, czyścił siwe(10 siwych arabek) i dogladał źrebaków, przez okres 5 lat jakie tam spędziłam miałam kilka kolek, jedną ranę do szycia i w sumie tyle... ale... stado zżyte kilka lat, cały czas w jednym miejscu, konie niekopiące i niegryzące, hierarchia ustalona od lat ta sama, bezpieczny duzy wybieg sprzyjał ucieczce w razie w. raz na miesiąc wybierany obornik(6 ludzi z firmy i dwa dni pracy) dało się ale tylko dlatego że nie było; -koni prywatnych, -koni specjalnej troski, -koni niebezpiecznych, -sytuacji zagrożenia -koni chorych, -i wielu innych czynników konie też nie wymagąły stałego nadzoru oraz opieki, nie były codziennie czyszczone, a klienci musieli sobie sami wyczyscić i robili to chętnie
ale to nie Fundacja, gdzie koni i innych zwierzaków przybywa, gdzie zawsze mozna przynieść coś z zewnątrz, wybiegów na pastuchu, budynków stajni w róznym stanie, ogólnie pojętego burdelu... a przede wszystkim był własciciel co wszystko miał w garści i stać go było na to by mieć takie hobby
sprawa Tary ubodła mnie nieszczerością, brakiem udzielania odpowiedzi na zadane pytania, matactwem i oskarżaniem wszystkich byle nie siebie... Dla mnie to jest po prostu kolejny dowód na to, że prowadzeniem/posiadaniem fundacji powinni się zajmować ludzie, których na to stać. A nie banda oszołomów, zachłyśniętych posiadaniem 'fundacji' i napływem pieniędzy, dla których każdy niespodziewany wydatek rzędu 1000zł jest nie do przeskoczenia bez zbiórki. Bo zawsze może się coś stać i zawsze może się zdarzyć, że trochę tej kasy będzie potrzebne. Zapewne nie wszyscy ludzie są tacy, ale im więcej czytam o końskich fundacjach i ich przekrętach/oszołomstwie/chamstwie tym mniej mi się chce pomagać. 🙁
A kasowanie postów/wpisów które są kulturalne, ale zadają jakieś niewygodne pytania uważam za niedopuszczalne.
Plus dla mnie lekko niepojęte jest jak można utrzymywać tyle koni nie mając stałego, pewnego dochodu. 😲 Datki są datki może się zdarzyć, że w jakimś tygodniu/miesiącu/roku będzie ich mniej, a stado trzeba wyżywić/wyleczyć niezależnie od hojności darczyńców. To co, konie będą głodować, czy może psy i koty? A może właściciele? A tu kasy na transport nie mają, ale na przyjmowanie kolejnych koni, które trzeba będzie utrzymywać przez x lat (bo TARA nie oddaje koni w adopcję) już tak?
Nie wiem, może za racjonalnie myślę, żeby ogarnąć prowadzenie 'fundacji'. 🤔 I pewnie nie mogłabym spać po nocach mając wizję, że jestem zależna tylko od innych ludzi i że ich pomoc jest być, albo nie być dla tylu zwierzaków, bo rezerw finansowych niet.
oczywiście aktualne warunki są dla nich wymarzone! tratujące się nawzajem owieczki już nie potrzebują pilnego ratunku 😉 Znaczy co, komórka się 2x powiększyła, czy wyratowały już te co były do wytratowania? 🤔
No co Wy... Przeciez właścicielce owiec przyśnił się mąż... A pani Scarlett jest skłonna oddac kasę, no chyba, że ktoś nie bedzie świnia i pozwoli jej przeznaczyć te pieniądze na inny szczytny i równie mądry cel...
[Mały dodatek] Może ktoś zapytan na FB Tary, ile tej kasy udało się zebrać? Bo moj post zostanie od razu wycięty...
No co Wy... Przeciez właścicielce owiec przyśnił się mąż... A pani Scarlett jest skłonna oddac kasę, no chyba, że ktoś nie bedzie świnia i pozwoli jej przeznaczyć te pieniądze na inny szczytny i równie mądry cel...
[Mały dodatek] Może ktoś zapytan na FB Tary, ile tej kasy udało się zebrać? Bo moj post zostanie od razu wycięty...
Pani Magda mogłaby sprzedać połowę stada i juz jest kasa na życie, ale nie, niech sie tłoczą w komórce. Napiszę do nich, raz mi odp 😁
Ok, rozumiem, ze taka sytuacja teoretycznie mogla miec miejsce, kazdemu moze sie zdarzyc niepowazna osoba, ale zeby publicznie (!) pisac, ze cala akcja jest anulowana, bo cos sie komus przysnilo... No, ludzie, badzmy dorosli. Po prostu sie pisze, ze "drodzy panstwo, stala sie rzecz okropna - osoba, ktorej chcielismy pomoc okazala sie bardzo niepowazna..." itp I napisze jeszcze raz - podejrzewam, ze cale mnostwo osob wyslalo pieniazki, wsparlo akcje. Wiele z tych osob to bardzo fajni, inteligentni i madrzy ludzie. Czy na prawde nie ubodlo ich tlumaczenie sytuacji rodem jak dla przedszkolaka?
m.indira zgadzam sie, ze wszystko zalezy od organizacji w stajni. U nas na przyklad nie mogloby byc miejsca na wyrzucanie gnoju raz na miesiac - raz, ze jakby RSPCA wpadlo, to bysmy lecieli na zbity pysk (szkolki maja bardzo restrykcyjne zasady), dwa, ze hotelowicze ze stajni 1 i 2 placa niemala kase i nalezy im sie boks czysty az do bolu, trzy, ze w stajni nr 3, 4, 5 i 6 konie by skisly w oparach amoniaku (bardzo zle rozwiazanie architektoniczne :icon_rolleyes🙂 Ba! malo tego - byl moment, ze sprzatalismy boksy 2 razy dziennie 🏇 No i u nas nie bylo mowy, zeby stado bylo zzyte - co 6 miesiecy byly kupowane nowe konie, niektore zostaly sprzedawane. Tak, czy siak - wydaje mi sie, ze przy takie liczbie koni, nawet, jezeli spedzaja 24/7 na lakach, wypadaloby miec wiecej pracownikow. Za duzo po prostu sie dzieje.
Inna sprawa - ktos wspomnial, ze konie z fundacji nie pracuja. Wyobrazacie sobie teraz to zorganizowac? Z jednej strony ich rozumiem - trzeba by bylo zbudowac plac, kupic sprzet (a przeciez nigdy ich na nic nie stac, to co dopiero to), pracujace konie tez musza sie przeciez prawidlowo odzywiac. Jeszcze do tego beda wskakiwac dzikie nastolatki, ktore najchetniej to by debowaly i pozowaly do zdjec na "zebranym" koniu. Trzeba by bylo tego dogladac, sprawdzac, przydalby sie pewnie jeszcze jeden pracownik, ktory to wszystko nadzorowal A z drugiej strony - wiecie, ze w takiej sytuacji ktos by smial wejsc i zagladac do boksow 😀iabeł: Ba! Ktos by smial wyslac na facebooka jakies niefortunne zdjecie
Idealne by bylo rozwiazanie, jakie prezentuje RSPCA - tam adoptowane konie smialo mozna wysylac na zawodziki, skakac przeszkodki (o ile zdrowie i stan pozwala) ale oni maja swoja siec, oficerow, inna kasiora... Polski na pewno na takie cos nie bedzie stac przez nastepne kilkanascie, kilkadziesiat lat. No i regulacje prawne warto by bylo rowniez u nas zmienic.
Zreszta, powiem wam, ze RSPCA tez takie idealne nie jest 😉
hihi, kobieta się zorientowała widocznie ile kosztują owce i poszła może po rozum do głowy 🙄, albo jej mąż we snie powiedział co o tym myśli 👿 i jaka wartość ma stado którego za darmo chce się pozbyć, no nic...ja trzymam kciuki za panią
w każdym razie ciężko żeby tara nie deklarowała zwrotu pieniędzy, inaczej to byłoby już jawne oszustwo 😉 i tak zresztą ludzie zostawia kasę w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku 🙂