Jako koniarze bywający tu i tam , doradźcie mi bardzo proszę . Jakie dzialania moze podjac trener jazdy konnej , ktory był zatrudniony bez umowy w szkółce jazdy konnej w dużym miescie wojewódzkim , i ktoremu szkółka ta nie chce wypłacić wynagrodzenia za 1.5 miesiaca pracy , tlumaczac to brakiem rejestru jazd ? Podziekowano tej osobie z dnia na dzien i zatrudniono nowego trenera... Co moze taki czlowiek , nie majacy jakis niewiadomo jakich silnych i wpływowych znajomosci , zrobic ? Osoby prowadzace szkolke sa na tyle aroganckie , ze sugeruja blizej nieokreslony " rewanz" za dzialania typu sad pracy , itp.
Czy zetkneliscie sie kiedys z takim przypadkiem , i jak taki problem zostal rozwiazany ?
sad pracy nie jest glupim pomyslem...chyba jedynym legalnym zresztą. w takich sprwawach zawsze pracownik wygrywa, tzn jest ugoda polegajaca na tym, ze jakas tam kwote ten pracodawca wyplacic musi. do tego dochodza kary za zatrudnianie na czarno (brak oplat zus, podatkow itd). moze wiec samo wyklarowanie tym ludzom wystarczy zeby sie opamietali i zaplacili? terner musi miec swiadkow ze faktycznie pracowal (np klientow, rodzine, przyjaciol, ze go widziala itd), niech zrobi sobie liste ile w jakim czasie itd.
znany mi przypadek firma kontra pracownik (akurat zatrudniony ale nie podpisal zadnych dokumentow ze kase bral), wyrokiem sadu firma musiala iles tam mu wyplacic. chociaz faktycznie umowa byla taka, ze nie nie powinni (wynagrodzeniem miala byc nie duza kwota ktora faktycznie dostawal plus mieszkanie + wyzywienie itd (czyli rozliczenie to ustalona dla fiskusa kasa minus nieformalnie te swiadczenia, zeby bylo latwiej a nie kasa do lapy ktora i tak by oddawal za wynajem itd). poszedl facet do sadu bo po przeczytanu ile powinien dostac (kwota oficjalna) zachcial calosci. choc mu sie tak naprawde nei nalezala. poszlo do sadu, pisma, swiadkowie... a na rozprawie tylko sedzia zapytal czy moze byc ugoda (posrednia suma), bez przesluchiwania swiadkow itd. obie strony sie zdodzily zeby miec spokoj (firma) i kase ktora sie nie nalezala(facet).
tak wiec...sad pracy dobra rzecz - jesli faktycznie ten trener powinien dostac ta kase, jesli pracodawca niewywiazal sie z umowy (a zawarli ustna ktora jest rownowazna z pisemna) to tymbardziej powinien wygrac. dodatkowo moze skarżyć ze nie dostal umowy pisemnej(podatki!zus!) a chcial, jest to dobrym argumentem przeciw uczciwosci stajni. tylko te sprawy ciagna sie dlugo... moze lepiej zaczac od wyslania powaznie brzmiącego pisma z grozba sadu do stajni ? - moze zmienia zdanie przed sprawą ;]
tyle z mojej logiki i wiedzy. oczywiscie chetnie przeczytam jak ktos ma inne info, bo tez miewalam (i ja i znajomi) roboty bez papierka i mysle co zrobic jak bedzie mnie ktos chcial oszukac? to czesta sytuacja w tym zawodzie (ogolnie w wolnych zawodach)... ja to wystawie rachunek i bede sadzic sie w innym sadzie, ale osoby bez firm?
trener jazdy konnej , ktory był zatrudniony bez umowy
To znaczy, że po prostu nie był zatrudniony. Nie ma czegoś takiego jak "zatrudnienie bez umowy". Zgadzanie się na to jest winą obu stron, ale o wiele bardziej obawiać się musi właściciel szkółki.
A czy to jakaś wielka tajemnica co to za "szkółka"? Ja bym na miejscu tej osoby starała się to rozgłosić.
Nie można być "zatrudnionym bez umowy" - nie da się, bo jak? "Pan będzie pracował, albo nie, jak pan chce, a ja zapłacę albo nie, jak mi będzie pasowało" - to tez jest umowa, tyle, że niezgodna z prawem. Umowa o pracę do ważności nie potrzebuje formy pisemnej. Wystarczy, że praca była świadczona. Ponieważ można domagać się świadczeń z tytułu "umowy o pracę", pewnie dało by się wynegocjować "umowę o dzieło".
knight, ja mialam swego czasu podobna sytuacje- wyszlo, ze miesiac przpracowalam za darmo, bo pracodawca nie uznal za stosowne wyplacenia wynagrodzenia. umowa byla ustna- moj blad, pisemna- obiecana, nigdy nie ujrzala swiatla dziennego. Podobnie oszukal predzej czy pozniej wszystkich swoich pracownikow (najczesciej na czesc wynagrodzenia).
Problem moze byc inny- udowodnic, ze sie pracowalo, to jedno (zawsze znajdzie sie kilku swiadkow), ale udowodnic ILE i ZA ILE to juz inna inszosc. Domyslam sie, ze trener byl na procencie- jak nie rejestrowano jazd, to nie do udowodnienia jest ile tych jazd sie faktycznie odbylo, a wiec jaka powinna byc suma wynagrodzenia. No i znow 'slowo przeciwko slowu' na ile sie umawiali - 10, a moze 50%?
Problem polega na tym , ze sprawa dotyczy Lodzi gdzie bardzo duzo stajni zatrudnia na czarno. I jak sie pojdzie do sadu pracy , to kto potem zatrudni taka osobe - to srodowisko sie zna. Sprawa dotyczy trenera bardzo lubianego przez swoich podopiecznych , mial obiecywana umowe przez wiele miesiecy i zawsze bylo , ze potem , bo teraz koszty ,ze na konie trzeba wydac ,ze po sezonie wakacyjnym , ze to ze tamto. A czlowiek z niego jeszcze starej daty i wierzyl ze trzeba czekac . I w koncu zamiast umowy bylo zeby od jutra nie przychodzic , a wyplata pojutrze , za tydzien , w niedziele itp. Teraz nie odbieraja telefonow , na proby rozmowy o sadzie pracy odpowiadaja ze wtedy mu narobia kolo piora itp . a nawet cos wiecej...nie mowiac o klientach szkolki ktorzy byli wsciekli bo tez nic nie wiedzieli i zostali na lodzie a nowa trenerka nie kazdemu przypadla do gustu. Mam tez pytanie , czy trenerzy na ogol w szkolkach pracuja na umowach , czy maja swoja dzialalnosc ? I jesli ktos pracuje bez umowy , to czy popelnia jakies wykroczenie jesli pracuje w dobrej wierze?
Problem polega na tym , ze sprawa dotyczy Lodzi gdzie bardzo duzo stajni zatrudnia na czarno. I jak sie pojdzie do sadu pracy , to kto potem zatrudni taka osobe - to srodowisko sie zna. Sprawa dotyczy trenera bardzo lubianego przez swoich podopiecznych , mial obiecywana umowe przez wiele miesiecy i zawsze bylo , ze potem , bo teraz koszty ,ze na konie trzeba wydac ,ze po sezonie wakacyjnym , ze to ze tamto. A czlowiek z niego jeszcze starej daty i wierzyl ze trzeba czekac . I w koncu zamiast umowy bylo zeby od jutra nie przychodzic , a wyplata pojutrze , za tydzien , w niedziele itp. Teraz nie odbieraja telefonow , na proby rozmowy o sadzie pracy odpowiadaja ze wtedy mu narobia kolo piora itp . a nawet cos wiecej...nie mowiac o klientach szkolki ktorzy byli wsciekli bo tez nic nie wiedzieli i zostali na lodzie a nowa trenerka nie kazdemu przypadla do gustu. Mam tez pytanie , czy trenerzy na ogol w szkolkach pracuja na umowach , czy maja swoja dzialalnosc ? I jesli ktos pracuje bez umowy , to czy popelnia jakies wykroczenie jesli pracuje w dobrej wierze?
Po kolei. To, że nie było spisanej umowy - to nie oznacza, że umowa nie została zawarta. Umowa o pracę nie wymaga dla swojej ważności zawarcia (podpisania) jej w formie pisemnej. Pomysł z sądem pracy - bardzo dobry. Trener będzie miał dużą szansę na wygraną. Przed sądem pracy każdy dowód jest dopuszczalny. Zeznania świadków, korespondencja mailowa jak najbardziej. Każdy dowód, który choćby pośrednio wskazywał na pracę trenera. Co do wyliczenia stawki - można podać sądowi stawki trenerów obowiązujące na rynku łódzkim z kilku źródeł/ stajni. Do tego sądy pracy z reguły tłumaczą na korzyść pracownika wszelkie wątpliwości w sprawie. To pracodawca musi się nieźle nagimnastykować, aby wykazać że wszystko po jego stronie było OK. Sąd pracy ma jedną wadę - sprawa wlecze się miesiącami (jak nie latami).
Alternatywa:
1) PIP (Państwowa Inspekcja Pracy)/ oddzialy w każdym mieście wojewódzkim - to urząd mający daleko idące kompetencje. Może prowadzić kontrole u każdego pracodawcy (także takiego, ktory wszystkich zatrudnia na czarno). Może nakładać na pracodawcę wielotysięczne kary. Może również występować przeciwko pracodawcy do sądu. Pracodawcy bardzo boją sie Inspektorów PIP, bo działają sprawnie i konsekwentnie. Doskonale oddziałują psychologicznie.
2) jeżeli trener miał poważanie wśród klientów, to sami klienci (działając wspólnie grupowo) mogą wywrzeć presję na wlaścielu przed dobitny komunikat, że wiedzą o tych "praktykach" i nie życzą sobie, aby ich trener został pozostawiony na lodzie. Siła w kupie!
Zawsze jeszcze pozostaje Policja i doniesienie o próbach szykanowania i oszustwa.
przepraszam, ale tylko zapytam. czy ten "trener" nie mial czasem bardzo duzego problemu alkoholowego, o którym "zapomnial" wspomniec? czy czasem nie przychodzil do pracy, albo sobie po prostu cichcem piweczko sączył, gluchy na prosby rodziców dzieci, przez niego "trenowanych"?
bo srodowisko male. dosc sie czasem ciekawych rzeczy uslyszy. ale byc moze byl to inny trener w innej szkółce. kto wie, kto wie 😉
przepraszam, ale tylko zapytam. czy ten "trener" nie mial czasem bardzo duzego problemu alkoholowego, o którym "zapomnial" wspomniec? czy czasem nie przychodzil do pracy, albo sobie po prostu cichcem piweczko sączył, gluchy na prosby rodziców dzieci, przez niego "trenowanych"?
bo srodowisko male. dosc sie czasem ciekawych rzeczy uslyszy. ale byc moze byl to inny trener w innej szkółce. kto wie, kto wie 😉
Ale nawet gdyby to byl ten trener, o ktorym piszesz - to wynagrodzenie zawsze nalezy się za wykonaną pracę. I to niezależnie od przyczyn zwolnienia.
Jesli by tak bylo to na pewno wlasciciel szkolki wezwal by odpowienie sluzby i sprawdzil alkomatem co i jak, prawda ? Przeciez uczciwy pracodawca nie pozolilby sobie aby prowadzil u niego jazdy ktos nietrzezwy , i ja jako rodzic tez nie wyobrazam sobie abym wsadzil swoje dziecko na konia w takiej sytuacji. Nie wiem jak spedzal ten czlowiek wolny czas wiec sie nie wypowiem co robil poza godzinami pracy , jak jezdzil u niego moj syn i ja tam bylem przez piec miesiacy zawsze jakos byl trzezwy . Za to wiem ze za 1.5 mieisaca przepracowanego bez umowy nie otrzymal wynagrodzenia. W momencie kiedy mu " dziekowano" tez nikt o tym nie wspomnial jako o przyczynie a czy nie byloby lepszego alibi dla takiego pracodawcy ? Wiem ze legalne drogi sa najlepsze i mnostwo ludzi mu to doradza ale on ma skrupuly - ze mlodzi ludzie ze nie wiedza jak z tym biznesem sobie radzic itp. Ja zas uwazam ze to wielkie swinstwo ze takie miejsca sobie bezkarnie funkcjonuja tylko dlatego, ze ktos nie upomni sie o swoje prawa bo daje sie zastraszyc takim... no i jak tu ich na forum nazwac...hm. Ten pomysl z klientami w sumie chyba najlepszy jest wiele osob ktore czuja sie oszukane bo zapisywaly sie nie do szkolki ( paskudnej zreszta ) tylko do tego konretnego czlowieka.. tylko co oprocz drogi prawnej mozemy zrobic - zorganizowac pikiete ?
Poza tym picie alkoholu w pracy trzeba udowodnić. Zawolac policję by sprawdziła alkomatem. Lub badanie krwi. To, ze ktoś pachnie alkoholem nie jest dowodem, żadnym "mylem okno denaturatem, nasmarowalem się amolem, wylal mi się na ubranie płyn do nagrobkow itd." to ze ktoś trzyma puszke piwa " tak trzymalem, stała w stajni, podnioslem, chciałem wyrzucić by koń się nie skaleczyl"
hmm pozwolę się nie do konca zgodzic. wynagrodzenie sie dostaje za wykonaną pracę. a nie pracę którą mimo upomnien się olewa i pije przy dzieciarni. bo opinia potem idzie o stajni. nie o trenerze.
poza tym, jesli np zatrudniałabyś się jako jezdziec w stajni, i powiedziałabyś o swoich umiejetnosciach np, jezdzę spokojnie na poziomie kl C w ujezdzeniu, uczę konie od podstaw, skacze do 130cm. a potem się okazuje ze ledwo ledwo galopujesz, przy skokach spadasz, o ujezdzeniu nie masz najmniejszego pojęcia. to takze mają Ci zaplacic za pracę? przeciez chcieli kogos innego, kim, obiecywałaś, że będziesz. a, że skłamałas, no to niestety, nie wykonałaś pracy, którą miałaś wykonać. i za którą miałaś otrzymać zapłatę 🙂
a jesli trener, obiecuje ze będzie szkolil ludzi, a potem dziewczynce kaze skakac przez przeszkody, zbyt wysokie dla jej umiejetnosci, mimo jej płaczu i protestów, pochlewając sobie z gwincika przy okazji, potem radośnie zataczajac się, prowadzi spienionego, dyszacego jeszcze konia do stajni i daje mu wody, to powinien dostać wypłatę? rly? naprawdę sądzisz, że to jest w porządku? dla mnie przynajmniej nie jest, ale to tylko i wylacznie moje prywatne zdanie.
ale prawo to prawo 😉
Knight, skoro mówisz, ze to nie on, to super. i lepiej dla niego bo będzie mógł walczyc o pieniądze, nie mając sobie nic do zarzucenia 🙂
jak jezdzil u niego moj syn i ja tam bylem przez piec miesiacy zawsze jakos byl trzezwy . Za to wiem ze za 1.5 mieisaca przepracowanego bez umowy nie otrzymal wynagrodzenia. Knight, zaraz, to mial umowę na 3,5 miesiąca, a potem pracował bez przez 1,5 miesiąca...?
Tyle tylko, że ten trener nie chce/boi się iść do sądu, na policję, złożyć zawiadomienie do PIP itd. Stąd też moje pytanie na samym początku jakich rad jeszcze można udzielić skoro na rozwiązania prawne trener nie chce się zdecydować. Uważam, że nie powinien dać się zastraszać, może łatwo nie będzie, ale skoro rzeczywiście jest dobry w tym co robi i ma swoich podopiecznych, to w końcu się uda. Sprawa ma się zupełnie inaczej jeżeli jest to osoba, o której pisze Isabelle wtedy rzeczywiście ma się czego obawiać...
knight odpowiedź na pytanie, które zadajesz w ostatnim poście wcale nie jest taka oczywista. Być może, właśnie z tego powodu zakończyła się współpraca. Widzisz, problem polega na tym, że trener, o którym piszesz pomocy nie chce, a Ty chcesz mu ją narzucić (rozumiem, że chcesz dobrze). Wy, jako rodzice dzieci jeżdżących w tej szkółce, możecie ewentualnie zmienić stajnię i poinformować właściciela z jakiego powodu to robicie. Natomiast czy to go przekona do wypłacenia zaległej pensji trenerowi ciężko powiedzieć.
Isabelle widze ze uderzylem w stol i odezwaly sie nozyce . Pracujesz w tej stajni ? Jesli tak to bardzo sie ciesze ze Ci etu spotykam
1. Pracowal bez umowy przez caly czas wynagrodzenia mu nie zaplacono za 1.5 miesiaca 2. Moj dzieciak uczyl sie jezdic przez jakies 5 miesiecy - kwiecien do sierpnia. Raz ja raz zona bylismy przy tym zawsze. trener zawsze byl trzezwy ! Dziecko bylo tez na polkoloniach i nigdy trenera nietrzezwego nie spotkalem. Czy mam jakies niewyobrazalne szczescie ? Nie znam sie na wymaganiach co do zawodnikow i nie wiem o czym piszesz. Jesli cos komus nie pasowalo , mozna bylo powiedziec - ta dwa tygodnie lub za miesiac pan nie pracuje , oto wynagrodzenie . Ja tez mam doczyienia z pracownikami w swoim zyciu zawodowym i wiesz Isabele , rozstawalem sie juz z paroma osobami. Zawsze z odpowiednia informacja , dlaczego , zawsze uprzedzalem ze sie tak moze skonczyc , i zawsze z zachowaniem okresu wypowiedzenia , nie mowiac juz o wyplacie wynagrodzenia.
Tak naprawde zreszta , to pisze o tym trenerze ktory wypijal krew dziewic za barakami stajni. Jesli ktos bedzie chcial sie teraz usprawiedliwic to teraz moze powiedziec pewnie powie ze to byl sam Hrabia Dracula . Tyle ze super prowadzil te lekcje ktore widzialem i dzieciaki go bardzo lubily
Albo było tak, że odwlekali podpisanie umowy, albo o umowie nigdy nie było mowy. I tak i tak jest sam sobie winien. Bo jeśli o umowie nie było wspomniane ( czasem jest tak korzystniej dla obu stron) to kasę sie bierze " od ręki", czyli dniówki odlicza sobie z kasy z jazd. Jeśli natomiast umowa była odwlekana, to był wczesny sygnał, że coś jest nie "halo".
Sama od 10 lat pracuję w różnych stajniach, nigdy umowy nie miałam, bo nie chciałam, ale też nigdy przerobiona nie zostałam, bo się nie dam po prostu. Wiem do kogo idę, wiem jak traktuje pracowników ( robię wywiad jak nie wiem i też już wiem) i jak mam podejrzenia kasuję po każdym dniu pracy. Wg. mnie jedyne rozwiązanie to tylko i wyłącznie PIP.
Co do oskarżeń o alkohol- X lat temu prowadziłam jazdy popijając mineralną ze szklanej brązowej lub zielonej butelki. Dzieci dzwoniąc do domu z kolonii oznajmiły rodzicom, że piję piwo na lekcjach🙂
To nie były dzieciaki w sumie, bo to były licealistki, więc wiedziały czym co się je. A z brązowej butelki bardzo lubię popijać, ale nie w czasie pracy. Jeszcze mi się nie zdażyło.
a mam takie pytanie odnośnie podpisywania kwitów jaką kasę się dostało tzn jaka się dostanie bo spotkałam sie z tym że podpisuje się kwitek ze sie dostalo pewna kwotę a dopiero wplynie na konto, a jak nie wplynie? czy mozna zarządac od pracodawcy aby podpisac ów kwitek po dostaniu kasy?
new.day ale po co podpisywać kwitek skoro pieniądze są wpłacane przelewem? Przecież dowodem wpłaty jest wtedy wykaz z konta bądź dowód wpłaty z poczty.
Isabelle, nie masz racji. Za wykonaną pracę należy się - umówione - wynagrodzenie. Pracodawca ma wiele możliwości - primo - sprawdzić kogo zatrudnia, secundo - wypowiedzieć umowę, także dyscyplinarnie, tertio - przesunąć do innych obowiązków ze zmienionym wynagrodzeniem etc. Nie ma czegoś takiego - praca wykonana źle - to nie płacę. Inaczej - gdy chodzi o świadczenie usług - to jeśli coś nie tak, to trzeba reklamować - a zapłacić trzeba. Dzisiaj rzesze osób korzystają z niesprawnego systemu sądownictwa - ale to nie znaczy, że nie istnieje prawo.
marysia550, ogromnie mnie fascynują "dzisiejsze czasy" - że oszukany sam sobie jest winien 💃 Nie - winnym jest oszust. I powinien ponieść karę.
jesli pan trener nie chce wejść na oficjalną drogę prawną (lub chociaż jej zacząć, postraszyć), a prośby jego nie działają (plus podopieczni nie mają wpływu), to pozostaje tylko droga neioficjalna, czyli wynajęcie kilku duzych facetów którzy obrazowo wyjaśnią włascicielowi szkółki co mu zrobią jeśli nie zapłaci. swoją wypłatę odbiorą od niego sami 😉
tak czy siak...wszytskie te metody mogą ex-szefa skłonić do checi "narobienia kolo piora" trenerowi. (no moze oprócz bandy miesniaków -po ich akcji za bardzo bedzie sie bal zeby bruździć 😉 ). wiec...jesli nei moze zalatwic sprawy polubownie to albo niech idzie do władz, albo poprostu pogodzi się ze stratą. innego wyjsc nie kojarze 👀
Wiem ze legalne drogi sa najlepsze i mnostwo ludzi mu to doradza ale on ma skrupuly - ze mlodzi ludzie ze nie wiedza jak z tym biznesem sobie radzic itp.
Ma skrupuły, ze młodzi ludzie i sobie z biznesem nie radzą? No chyba sobie świetnie radzą, bo mieli czelnośc nie wypłacić wynagrodzenia (kasa została u nich w kieszeni) i mają odwagę postraszyć innych gorźbami róznymi. Moim zdaniem świetnie sobie radzą. Niech ten trener idzie do sądu i nie obawia się, że mu byli pracodawcy narobią złej opinii, bo pewnie się okaże ze jak dostaną wzwanie do sądu to zmiękną i pójdą na ugodę od razu.
zreszta... czego on sie obawia? (zakladam) trener byl uczciwy, przepracowal te 1,5 miesiaca, kasy nie dostal, wiec "źli" to sa własciciele szkołki. po procesie to oni beda mieć złą opinie a nie on - poszkodowany, on bedzie mogl gadac na nich, oni co powiedza? pracowal i niezaplacilismy mu? w inne wersje i tak nikt nei uwierzy . chyba, ze naprawde cos takiego przeskrobal ze woli to utrzymac w tajemnicy.... (albo ma slaby charakter/nie ma ochoty walczyc) wtedy twoja pomoc pisaniem nawet na forum tez mu szkodzi. to jego wybor i przemyślana decyzja zeby siedzieć cicho i sie nie wychylac. i chyba wlansie taka przyjął. ktos w ogole z nim rozmawial?
knight, pudło. nie pracuję w ŻADNEJ stajni, wrecz przeciwnie, mamy z mężem warsztat samochodowy i jestesmy wyłącznym przedstawicielem firmy Kamasa Tools, produkujacej wysokiej klasy narzedzia reczne, oraz chemii technicznej, przemyslowej warsztatowej Wiko, Enyrun, Molydal, Car-tech oraz innych.
czy wystarczajaco rozliczylam się z mojego sposobu zarabiania na zycie😀? ba, ja nawet nie mam oprócz technika żadnych uprawnien instruktorskich🙂
i jesli mowa o uderzaniu w stół, nie zbulwersowała by Cię tak moja wypowiedz, gdyby na rzeczy nic nie bylo. notabene, dziwi mnie fakt, ze rodzic dziecka, które uczyl instruktor, specjalnie rejestruje sie na forum internetowym, aby zapytac jak ów instruktor ma dociekac swych praw😉
ale to nie jest absolutnie moja sprawa, tylko słyszałam od znajomego, ze wyrzucil niedawno trenera, bo o malo dzieciaków nie pozabijał. i tyle. jak juz powiedzialam, jesli mówisz, ze byl osobą rzetelną, trzezwą i odpowiedzialną, to zapewne mowa o kims innym. w łodzi sporo stajni.
Halo, z punktu prawnego masz zapewne rację, ja jedynie mówię, ze jesli ktos by moje dziecko narazał na niebezpieczenstwo, to bym w zyciu mu zlotówki nie dala 😉
co do trenera, zapewne stajnia bedzie chciala ugodowo wszystko zalatwic jesli dostanie zaproszenie do sądu, bo będą wiedziec, ze to i tak oni wiecej dostaną po glowie, bo praca byla na czarno.
Isabelle, a od kogo slyszalas, ze wyrzucili instruktora? Moze "twoja" osoba nie ma szczegolowych informacji, tylko plotke rozsiana przez nieuczciwego pracodawce? Pytam sie, bo znam lodzkie srodowisko i nie pierwszy raz widze, jak ktos "zniszczyl" instruktora tylko dlatego, ze byly pracodawca probowal sobie podbudowac ego, albo quoniareczkom sie cos nie podobalo :/ Co nie znaczy, ze beznadziejnych instruktorow w Lodzi tez jest pare. Teraz sie zastanawiam, gdzie jest "najprawdziwsza" prawda. Pewnie jak zwykle - po srodku 😉
Tak to sobie czytam i zastanawiam się czy Klient w takich wypadkach wie, że wszystko za co płaci jest na wariackich papierach? Instruktor na czarno. Kiedy jeszcze korzystałam z koni rekreacyjnych jakoś wstydziłam się spytać o zasady. Jednak teraz chyba są inne czasy?
Witam wszystkich z rana Na wstepie przepraszam za pisownie wczorajszych postow ,wracalem wczoraj z delegacji i pisalem w pociagu na telefonie... Chce wam tylko na chwilw obecna powiedziec , ze na moje posty dostalem wiele slow wsparcia droga prywatnych wiadomosci ktore pozwole sobie przekazac zainteresowanej osobie
Ale przede wszystkim - dostalem 4 emaile od roznych osob potraktowanych w identyczny sposob przez pracodawcow z konskiej branzy . Dwie z Lodzi , jedna z okolic Lodzi , jedna z Poznania . Tylko jedna z tych osob doczekala sie wynagrodzenia - po 6 miesiacach , ale nikt nie odwazyl sie wystapic na droge prawna.Przygnebiajace to jest , a ja chcialem sie tu podpytac jak ludzie sobie radza w podobnej sytuacji Po prostu nie radza sobie
Dziekuje bardzo za rady - niektore z nich juz sprawdzam i byc moze jesli uda sie zebrac jeszcze kilka osob ktore zechca byc swiadkami w tej sprawie wkrotce wcielimy je w zycie. Nie bedzie to proste dla tego czlowieka przejsc przez fale zwrotnej negatywnej opinii ktora pojawi sie jako reakcja niedojrzalych i nieprofesjonalnych osob prowadzacych ta szkolke , odwracania kota ogonem oraz oczerniania go.Werze jednak ze to co umie i to co juz osiagnal , a przede wszystkim ludzie ktorzy zycza mu jak najlepiej pomoga mu odzyskac swoje wynagrodzenie.
jeśli ktoś by moje dziecko narażał na niebezpieczeństwo, to bym w życiu mu złotówki nie dala 😉
Hmm... to wszyscy trenerzy/instruktorzy mają przerąbane - bo bezpiecznie to jest tylko trzymać się z daleka od koni, jak sama doskonale wiesz 🙂 Pojawia się uznaniowość - co to jest "narażał na niebezpieczeństwo", jednak wynagrodzenie nie zależy do uznaniowości. Umówione - należy się. Można domagać się "z powrotem" odszkodowania, za np. straty dla reputacji ośrodka, itp. Nie żyjemy w państwie feudalnym - nie ma czegoś takiego: nie podoba mi się praca - to nie płacę. To się rozwiązuje albo płacąc i "dziękując" za dalszą pracę, albo na drodze ugody - zmniejszenia wynagrodzenia, niewypłacenia ze względu na poniesione straty - za zgodą obu stron, ot, żeby sądzenia się uniknąć. Inaczej: krótka piłka: była praca - należy się zapłata. osoba, która samodzielnie podejmuje decyzję, że nie zapłaci - jest zwyczajnie nieuczciwa - i nie ma zmiłuj. Tania, niekoniecznie na czarno. Może być etat (część), może być umowa o dzieło - np. na procent, może być własna (instruktora) działalność usługowa...