Forum towarzyskie »

"Szybcy i martwi"

Teraz mnie pewnie objedziecie za wypowiadanie niepopularnych przekonań, ale moim zdaniem nie ma nic złego w jechaniu 110 km/h po czteropasmówce - zwłaszcza jeśli jest prosta droga i dobre warunki pogodowe. Nie wiem też, po jaką cholerę na takich drogach jest ograniczenie do 70km/h, skoro można się po nich bezpiecznie poruszać z prędkością 120-130 km/h i większość ludzi tak robi.

Ja naprawdę nie jestem piratem drogowym, wolę hebel od gazu i generalnie mam bardzo dużo powodów, by jeździć wolniej, niż wszyscy inni (i mój ojciec, doświadczony kierowca, doszkalając mnie gdy już dostałam plasticzek, głównie mi wyrzucał, że się wlekę po tych drogach zamiast jechać  😁 ), a mimo to nie widzę żadnego sensownego powodu, by na takich np. Alejach Jerozolimskich jechać 70km/h.

Powiem więcej, dopiero wtedy, gdy ktoś wpadłby na tak oryginalny pomysł przestrzegania ograniczenia do 70km/h, zacząłby sprawiać zagrożenie na drodze - najzwyczajniej w świecie poruszałby się jakieś 30-40 kilometrów wolniej, niż cała reszta i prowokowałby niebezpieczne sytuacje.

Uważam, że obecne ograniczenia prędkości deprawują ludzi, ponieważ właściwie nikt ich nie przestrzega, gdyż są częstokroć z dupy wyjęte. I jak już wszyscy nauczyli się, że prawa się nie przestrzega, to nawet słusznie wyznaczone ograniczenia prędkości są olewane. W Niemczech są miejsca, gdzie można popylać ile tylko mocy w silniku i ograniczenia są poustawiane naprawdę z sensem, dlatego ludzie mają większą motywację, by ich przestrzegać. Bo jeśli tego nie zrobią, to mają duże szanse na szybką śmierć. W Polsce wszystko jest postawione na głowie, dwukrotne przekroczenie dozwolonej prędkości nie powoduje realnego zagrożenia na drodze, granice terenów zabudowanych są jakimś nieśmiesznym żartem. Jadę sobie ładną dwupasmówką, za nią rów, za nią pusta przestrzeń, potem jeszcze chodnik i kolejne 100 metrów do najbliższych domów - ale to jest teren zabudowany i ograniczenie do pięćdziesiątki! Ja rozumiem, że na osiedlach już 40 kilometrów na godzinę to za dużo bo jest blisko do domów, psów, małych dzieci i innych atrakcji, ale jakie spowoduję zagrożenie jeśli na tej hipotetycznej, wcześniej przeze mnie opisanej, dwupasmówce będę jechać 100 kilometrów na godzinę?

MsCarmen - jeśli chodzi o Twoją sytuację. Sama piszesz, że to nie przekroczenie prędkości było powodem niebezpiecznej sytuacji - tak na moje, to po prostu nie bardzo się da uniknąć wszystkich zagrażających naszemu zdrowiu i życiu sytuacji. Wsiadając za kółko mam świadomość tego, że nawet stojąc na czerwonym świetle mogę zostać uderzona przez jakiś samochód i zginąć.
tylko jadac te 70 masz realne szanse zeby wyhamowac,jadac 120 juz nie 🙄, ale zgadzam sie z toba ze ograniczenia w polsce sa smieszne i tragiczne.
Wiecie, jadąc te 120 nawet w nocy i po pustej drodze macie szansę, że pod koła z nagła wyleci Wam jakiś 40kilowy pies samobójca (nasze drogi to niestety nie niemieckie autobahny, gdzie jest siatka trudna do sforsowania dla zwierzyny), a wtedy lot do rowu jest pewny i nie zdąży się nawet powiedzieć k**** mać.

Jak mojemu chłopu przy tej prędkości wyleciał kot z prawego pobocza, to uderzenie telepnęło całym samochodem (dużym). Jakby to był pies, to już w rowie by siedzieli...
Hamulca nawet nie zdążył dotknąć.

Sama też wcale wolno nie jeżdżę, zwłaszcza poza miastem, ale uważać trza tym więcej im szybciej się jedzie.
Ja często jadę szybciej niż można, ale w kolumnie. Gdzieś na trasie wszyscy jadą 110, to uwieszę się za kolumną i tak jadę. Myślę, że celowa jazda wolniej prowokuje więcej niebezpiecznych sytuacji - ludzie próbują na siłę wyprzedzić "zawalidrogę".

Mam jescze jedno spostrzezenie. Na co dzień jeżdżą małym Seatem Ibizą, który ma dużą moc i bardzo dobrze hamulce. W nim wogóle nie czuć prędkości, można jechać 160 i samochod się nie męczy - ale ma również baaardzo wydajne hamulce.
Mój chłopak ma Suzuki Grand Vitare, ostatnio miałam okazję pojeździć nią po trasie. Ma dużo większą masę, trudniej ją rozbujać, a w dodatku droga hamowania takiej krowy jest znacznie dłuższa. Nie jechałam suzuki szybciej niż 90km/h ponieważ w razie awarii wyskakującej przed auto nie zahamowałabym jeszcze długo.

I jeszcze jedno - nie ważne czy jedziemy przepisowe 70 czy 100, to jeśli z krzaków przed koła wyskoczy nam głupi pieszy albo zwierzak to i tak nei mamy szansy zahamować (możliwy jest ewentualny unik).
Wiecie, jadąc te 120 nawet w nocy i po pustej drodze macie szansę, że pod koła z nagła wyleci Wam jakiś 40kilowy pies samobójca (nasze drogi to niestety nie niemieckie autobahny, gdzie jest siatka trudna do sforsowania dla zwierzyny), a wtedy lot do rowu jest pewny i nie zdąży się nawet powiedzieć k**** mać.

Jak jedziesz tą drogą 70km/h, to zdążysz powiedzieć k**** mać, ale nie zdążysz wyhamować  😀
I jeszcze jedno - nie ważne czy jedziemy przepisowe 70 czy 100, to jeśli z krzaków przed koła wyskoczy nam głupi pieszy albo zwierzak to i tak nei mamy szansy zahamować (możliwy jest ewentualny unik).


Niby tak, o ile rzeczywiście wskoczy nam dosłownie pod koła... ale często zdarza się przecież, że wyleci jakiś zwierzak na drogę kilkadziesiąt metrów przed nami i stanie w bezruchu-sama miałam kilka takich sytuacji.. z resztą przestraszony człowiek też często w takiej sytuacji stoi jak wmurowany na środku jezdni-i w tej sytuacji 70km/h czy 100km/h to naprawdę OGROMNA różnica. Na suchej drodze jadąc 100 samochodem przeciętnej wielkości wyhamujemy do 0 w jakieś 80 metrów, może odrobinę mniej lub więcej w zależności od auta i szybkości naszej reakcji. Jadąc 70 nasza droga hamowania do 'stój' wyniesie już 40 metrów! Dwukrotnie mniej!
Jasne-cudów nie ma, istnieje duża szansa, że i tak się zderzymy, ale przy 70 na godzinę już kilkanaście metrów pozwoli nam na znaczne zmniejszenie prędkości. Zwłaszcza, że na drogi coraz częściej oprócz psów i kotów wyskakują znacznie większe zwierzęta - sarny, dziki, itp.

Druga sprawa to taka, że niestety jeżdżąc u nas samochodem mam świadomość, że wokół pełno takich mądrali, co to odebrali dopiero prawo jazdy albo udało im się parę lat pojeździć nie uczestnicząc w poważniejszym wypadku. Jeżdżą tacy królowie dróg i zaczynają myśleć dopiero jak przejadą człowieka lub spowodują wypadek w którym ginie cała załoga z innego auta 😕
Niestety polski kierowca=chamski kierowca, pan drogi i bezpośredniej okolicy. I jak czytam posty panienek, że jej samochód wyciąga 500/h, to się zastanawiam - bo u facetów fura jest przedłużeniem wiadomo czego, no a u kobiet?? Powiększaniem biustu?
Ja im więcej jeżdżę, tym jeżdżę wolniej. Nie stuknęłam nikogo, ale wbiegło mi raz w auto dziecko z boku. I naprawdę miało szczęście, że jechałam wtedy bardzo powoli i nic się nie stało.
Też miałam syndrom "miszcza świata", gdy zamieniłam auto na takie, co jechało ponad 200 i potrafiłam tyle myknąć - na autostradzie. Ale to jest głupota, głupota i jeszcze raz głupota. Ot co.

Fakt, że też uważam niektóre ograniczenia w Polsce za śmiechu warte. Np - teren zabudowany się zaczyna, tzn tablica, jedziemy milion kilometrów i mamy jeden dom, w krzakach kilkaset metrów dalej drugi, jedziemy następne milion km i teren zabudowany dopiero wtedy się kończy...
Ja też wyrosłam z szybkiego jeżdżenia. To mija jak trądzik-z wiekiem.
Moim zdaniem są i sensowne ograniczenia - ale to na ogół te naprawdę niskie, typu 30, 40 km/h. Postawione np. na źle wyważonym zakręcie. Lepiej, żeby był prawidłowo zbudowany - ale nie jest. To już niech tam to ograniczenie stoi i ostrzega.

A z cyklu "kierowco, pożal się komuś!"... Niektórzy kierowcy to jednak są kretyni. Jadę wczoraj lubelską. Ciemno. Dla mnie wystarczający powód, żeby nie zjeżdżać na pobocze, żeby kogoś przepuścić. Nie wiem, co w mroku siedzi. A tu jeszcze masa gałęzi po burzy, która przed chwilą przeszła. Jechałam 80, czyli i tak wcale nie wolno jak na nocno-gałęziowe warunki z potencjalnymi niespodziankami. A tu mi taki wskoczył na ogon, podjeżdża, miota się. Wyprzedzić nie mógł, bo z naprzeciwka sznur niedzielnych powrotów. Zdematerializować się miałam? Zatrzymać na poboczu i przepuścić? Kilka minut tak się pieklił. Niech se helikopter kupi.
Takich to olać trzeba. Teo, szkoda nerwów 😎
Takich na drodze to chyba każdy spotkał. Dla mnie podjeżdżanie komuś na zad i miganie światłami to jest największe buractwo jakie może być. Niestety włącza mi się wtedy agresor i zazwyczaj jadę przepisową prędkością szczególnie tam, gdzie nie może wyprzedzić, co gościa doprowadza do coraz większego szału...
Bo sie jemu spieszy 🤔wirek: to wszyscy maja z drogi zmiatac!
Teo dobrze  mowi,niech se helikopter sprawi, tak mnie to denerwuje ze ughh
zawsze można mocniej zahamować..... wiem,że sporo ludzi tak robi- dla odszkodowań....sama jednak bardzo bym się bała, nigdy nie wiadomo jakie mogą być skutki...
Sytuacja z niedzieli...
Stoję sobie na jednej z krzyżówek w moim mieście. Wyjeżdżam z bocznej drogi w celu włączenia się do ruchu na E-4. Chcę skręcać w kierunku Rzeszowa a że pierwszeństwo gdy jest zielone mają Ci którzy wyjeżdżają naprzeciw z bocznej, czekam aż przejedzie sobie jedno auto. Zaczynam ruszać gdy nagle przed nosem na czerwonym świetle krzyżówkę przecina mi golf jadący E-4. Czerwone światło jest od jakiejś minuty. Dogoniłam frajera i jechałam obok trąbiąc i mając ochotę mu wjeb** zatrzymać się nie chciał, bał się chyba dziewczyny 161cm wzrostu. Do samego Rzeszowa jechał chyba już 50km/h. Moje zdanie jest takie- drogi to świetne miejsce do selekcji naturalnej. Przegrywa słabszy gatunek. Jakoś nie mam współczucia dla informacji w radiu, telewizji czy prasie że mieli po 18 lat i zginęli. Cóż, lepiej że zabili siebie niż kogoś.
Przezywalam mniej lub bardziej straszace sytuacje na drodze i jeden horror ktorego nawet nie bylam wstanie opowiedziec znajomym gdy juz dojechalam - blada - na miejsce, bo mi sie jeszcze jezyk z paniki platal. Czuje respekt na drodze, chociaz zdarza mi sie jezdzic szybko - gdy warunki na to pozwalaja. Ale przestalam bac sie wsiadac do samochodu tu, w Irlandii. Nie wiem, na czym to polega, ludzie tez jezdza szybko, ale nie zdazyla mi sie ani jedna "trudniejsza" sytuacja odkad tu jestem, czyli od prawie 5 lat. Wieksza kulkura jazdy, patrzenie tez na innych, nie sciganie sie na "pale" nie wymuszanie, nie wyprzedzanie w karkolomny sposob.. moze.. W kazdym razie, w Polsce 'dzikie" sytuacje, gdzie serce mi wyskakiwalo na ramie, zdarzaly mi sie z regularnoscia lepszej sprawy, tu czuje sie na drodze bezpieczniejsza..
A mnie jeszcze denerewuje strasznie, nie stosowanie sie do swiatel,przepisów i znakow poziomych i pionowych w miescie, szczegolnie w miescinach.
Bo kazdy jedzie sobie po swojemu ,(tak jak za czasów dziadzi  🤔wirek🙂,nawet jak czlowiek chce jechactak jak mu nakazuja znaki to sie nie da , bo panie tudzież panowie rajdowcy,uważaja że sa ''Panami'' miasteczka i nikt im nic nie zrobi, a ty człowieku zastanawiaj sie czy jakis idiota w Ciebie nie przypie...
Sanna - Jak byłam w Irlandii to byłam w szoku, jaka tam jest kultura jazdy. Jak jechało buractwo to widać było że to Polska jedzie.
Presja, ja poczatkowo tez zaliczylam pozytywny szok  🤣 teraz juz sie przyzwyczailam  😂 i rozbestwilam  😎 ( w sensie, ze jak czekam chwilke aby mnie ktos wpuscil / przepuscil to sie niecierpliwie cichutko  🤣 )
sanna, tak samo jest w Anglii. Bardzo, ale to bardzo przyjemnie się jedzie. Zero trąbienia, zero stresu, wszyscy cię przepuszczają, a jak jeździsz przepisowo, to nikt cię nie wyzywa od !@#$%%^ 🙂
a mnie obrzydliwie irytuje brak kultury w puszczaniu kierowców, którzy wyjeżdżają z bocznych, jak jest korek. w większych miastach ludzie wiedzą, że jak się stoi w korku, to sie puszcza "boczniaków", bo sami mogą być w takiej sytuacji. miejski tryb jazdy jest bardzo fajny, najgorzej jak się pojedzie do mniejszej mieściny (nie ubliżam miastom, tylko kierowcom), którzy są kul je i joł. tam już nie ma kultury na drodze.
mówcie co chcecie, ale Warszawa ma bardzo kulturalnych kierowców - oczywiście zdarzają się wyjątki, jak wszędzie, ale ja nigdy nie czekam na puszczenie mnie dłużej niż trzy samochody. nawet przy zmianie pasa jadąć dość płynnie przy gęstym ruchu - ZAWSZE wpuszczają.
mówcie co chcecie, ale Warszawa ma bardzo kulturalnych kierowców - oczywiście zdarzają się wyjątki, jak wszędzie, ale ja nigdy nie czekam na puszczenie mnie dłużej niż trzy samochody. nawet przy zmianie pasa jadąć dość płynnie przy gęstym ruchu - ZAWSZE wpuszczają.

Zdarzyło mi się parę jeździć po Warszawie i śmiem twierdzić co innego.

zawsze można mocniej zahamować..... wiem,że sporo ludzi tak robi- dla odszkodowań....

Ja tak raz przyhamowałam na maxa takiemu właśnie burolowi w ciężrówce co jechał 15 cm za mną i usiłował wyprzedzić na jednopasmówce. Myślałam, że się zatrąbi na śmierć potem.  🤣

edit.
Co do kultury jazdy w innych krajach - jeździłam po Holandii i Hiszpanii. I tu i tu pełna kultura. Szczególnie w Hiszpanii jeździliśmy po takich górskich, krętych dróżkach i nikt tam nikogo światłami nie poganiał.
Ale! W życiu za żadne skarby nie chciałabym jeździć po Rzymie  hihi polscy kierowcy przy nich to normalnie angielscy lordowie. To, co się człowiek naoglądał tam, to masakra, łączie z wypadkami i ciągnięciem motocyklisty przez ileś metrów samochodem po potrąceniu...
pokemon ja miałam podobnie, tylko że nie hamowałam, jechałam wg przepisów 50- mogłabym depnąć, bo szeroko i była to główna trasa z Ostrowa na Poznan, ale wiem,że często tam stoją niebiescy- a 50 to 50 i tyle. Gość straszny burol- nawet jak skręciłam do miasta jeszcze trąbił  😤
W życiu za żadne skarby nie chciałabym jeździć po Rzymie  😁 polscy kierowcy przy nich to normalnie angielscy lordowie. To, co się człowiek naoglądał tam, to masakra


Taaa.. Nigdy nie zapomnę jak we Florencji, babka biła gościa w samochodzie  😁 Oni to mają temperament!
Znajomy mi opowiadał ze jak stanał w Rzymie na czerwonym to policjia,darła sie do niego ze co robi idiota i ze jak czerwone to ma jechac,bo tu się tak jezdzi
w Warszawie jest się kulturalnym "inaczej". jak się tu jeździ sporo, to się uczy pewnych określonych manewrów. z resztą tak jest w każdym mieście. ale naprawdę uważam, że tu się jeździ bardzo dobrze. są wariaci, owszem, ale zachodzi pewna telepatyczna więź (haha ładne określenie) i wiesz co i kiedy robić. zawsze kierowcy sobie dziękują i to jest fajne.

PS. nauczyłam się od wujka fajnego motywu 😁 jak chcę się wbić przed kogoś od razu mu dziękuję, on sobie myśli "o rany, podziękowała, może dałem jej znak, żeby wjeżdżała..." i ZAWSZE działa.
Ja też uważam, że po Wawie jeżdzi się bardzo dobrze i nie ma większego problemu z wjeżdzaniem czy zmianą pasów, a że ktoś trąbi, jak ktoś inny się zagapi na światłach czy jak blokuje lewy pas, to jak dla mnie ma pełne prawo do irytacji😉
Irytacji? Z reguły, jak się z przodu zagapi, to się trąbi, żeby go obudzić. No zdarzają się przypadki, że emocje biorą górę. A Wawa? Wawa standardowo rusza na czerwonym 😁

PS - Uogólniam, proszę nie czuć się urażonym, bo to nie dotyczy absolutnie wszystkich 😉
Wawa standardowo rusza na czerwonym 😁


Nie wiem na ile standardowo, ale z tego właśnie powodu byłam ostatnio świadkiem śmiertelnego wypadku w Wawie.

Po Wawie jeździ się nieźle o ile doskonale się wie jak dojechać z punktu A do punktu B. Jeśli jednak trzeba szukać drogi wcale tak fajnie nie jest. Warszawiacy często mają niesamowicie wielkie tendencje do totalnego olewania, albo wręcz wykorzystywania samochodów na obcych blachach, którym chętnie zajeżdżają drogę w perfidny sposób lub właśnie za żadne skarby nie wpuszczą na swój pas o ile ten "obcy" sam, na chama się nie wciśnie. I chyba frajdę sprawia im przyspieszanie w czasie, kiedy ktoś ich wyprzedza - to zazwyczaj na trasie poza miastem o.O
Byłam kiedyś świadkiem takiego o to zdarzenia. Byłam u rodziny w Gdyni, stałam na pasach. Korek, dwupasmówka. Nie pamiętam o co tam poszło, ale facet na mojej wysokości, na numerach trójmiejskich otworzył szybę trąbiąc i wydarł się :

-Ty ku*** warszawska!

Tak właśnie nas inne miasta postrzegają. Ale co im się dziwić, jak warszawiacy czują się panami i królami szos.
Bischa L, nie zgodzę się. Dużo jeżdżę po polskich miastach i śmiem twierdzić, że w Warszawie jest najkulturalniej. Zawsze można liczyć, że dość szybko ktoś Cię wpuści do ruchu. Tępione jest tylko cwaniactwo.
Za to najgorszym miastem jest dla mnie Lublin. Z podporządkowanej trzeba stać dobre 10 minut, żeby ktoś łaskawie wpuścił. I wpuszczają najczęściej na innich niż lubelskich tablicach.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się