Gru - ja nie dzielę ludzi wedle płci, rasy czy koloru beretu. Marzy mi się jazda zgodnie z przepisami. Oczywiście pani jadąca autostradą 50 km/h jest równie niebezpieczna co pomykający bmw młodzieniec. Może nawet bardziej, bo każdy musi panią wyprzedzić. Mnie wkurza łamanie przepisów przez te ogromne TIRy . Mają CB, mogą równo , efektywnie jechać. No, ale widać nie mogą. Mają w nosie i przepisy i znaki. "wal w osobówkę" rządzi właśnie na autostradzie. Przyznam,że takie same ściganki widziałam w Czechach i w Belgii. Nie jest to polska specjalność.
Taniu ja też ich tak nie dziele, ale stwierdzam fakt że widać pomiędzy nimi różnice. I bardziej wkurza mnie jadąca lewym pasem na autostradzie kobieta, którą wszyscy muszą wyprzedzać prawym, niż wyprzedzający się kierowcy tirów. Może dlatego że mogę zrozumieć, że mają konkretny czas na dojazd w konkretne miejsce i jak jeden jedzie 80 a drugi może 100 to logiczne że próbują się wyprzedzać. Bo to jest realne skrócenie ich czasu pracy, a że są obwarowani przepisami i mogą jechać tylko konkretną ilość godzin, a potem muszą stać określoną ilość godzin, to pewnie z tego to wynika. Ja też tego nie pochwalam, miałam raz bardzo niebezpieczną sytuacje, właśnie na autostradzie, gdzie kierowca z Ukrainy, próbując wyprzedzać na chama zajechał mi drogę. Mi to się nawet nie marzy jazda zgodnie z przepisami, bo jak nie mam szybkich dróg i żadnej alternatywy na bezpieczne przyśpieszenie, to np. w Warszawie jak mam gdzieś dojechać, to jak bym zwalniała na wszystkich ograniczeniach jakie są, to bym jechała dwa dni, dodając korki w jakich się stoi. Mi się marzy kultura jazdy, której u nas nie ma w ogóle. Kierowcy myślą tylko w kategorii "ja i tylko ja" na drodze i to widać na każdym kroku.
a ja od czasu wypadku boje się wsiąść za kierownicę. Kompletnie nie radzą sobie z lękiem, nawet jak siedzę na fotelu pasażera. A wszystko przez durną kobietę, która jadąc kłóciła się ze swoją matką i nie patrzyła na drogę. Wjechała pełną prędkością na główną ulicę i wbiła się we mnie. Nawet nie miałam prawa spodziewać się, że ktoś będzie z tej ulicy wyjeżdżał, a co dopiero że nie spojrzy czy nikt nie jedzie. Nie próbowała hamować, zauważyła mnie dopiero przy uderzeniu. Straciłam kompletnie resztki zaufania do innych użytkowników drogi, cały czas mam wrażenie, że ten który jedzie z podporządkowanej nie zahamuje, każda podróż to wielki stres. Mam już dość.
Może kiedyś tak było, że ogólnie kobiet za kierownicą było mało i jeździły nieporadnie. Bo ich całe doświadczenie to było podwożenie pijanego męża po imprezie. Było też tak, że się kupowało kobiecie takie autko do jazdy po zakupy= ze słabym silniczkiem. Teraz to się moim zdaniem wyrównało i bardzo zmieniło. Pomaleńku i niepewnie jadą i mężczyźni . Staruszkowie i ci z małych miejscowości i tacy kiepskimi autami. Nie zgadzam się, że wciąż jest tylko owa "baba" fatalna. A czas dojazdu TIRowca mam w głębokim poważaniu. I jego szefa też. Spotkanie z wielką ciężarówką to kierowcy TIR najwyżej potarga grzywkę a w osobówce wszyscy zostaną czerwonym plackiem. Powinny być bardzo, bardzo surowe kary za śmiganie TIR ponad dozwoloną prędkość. Ja jechałam tak do 130 km/h i wciąż jakiś TIR mi dyszał za plecami i świecił na mnie. Na prawym pasie. Dobrze, że nie mam CB bo pewnie bym to i owo usłyszała. Na A4 stoją jak byk znaki zakaz wyprzedzania dla samochodów ciężarowych i autokarów. A każdy ma taki znak w nosie. W Niemczech zapłaciłby tyle, że by zapamiętał. rtk- tak Ci się złożyło, że baba Mój znajomy , kierowca wszechstronny a dawniej wyścigowy walnął swoim Subaru tak samo. Bo gadał przez telefon.
Toteż w Rzeszy jeżdżą grzeczniutko - ichnia policja nie zna litości i ma szacunek dla konkretu 😉
Co do kobiet za kierownicą - trudno jest się skupić jak z prawego fotela dobiega marudne gęganie i wskazówki jak jechać, a jak nie jechać. Zresztą niektóre kobiety w kółko bombardowane przekazem w stylu "ty, babo, jeździć nie umiesz i ja cię muszę w kółko pilnować" chyba same zaczynają w to wierzyć i jadą potem jak chora krowa, całe spanikowane, żeby tylko nie uszkodzić samochodu pana i władcy... 😉 Jedyna rada - kazać się zamknąć natychmiast albo wysiąść. Moja ciotka tak wysadziła swojego szanownego małżonka - wracał ze szczerego pola na piechotę, co skutecznie nauczyło go trzymania dzioba na kłódkę.
Ja już nie umiem zgadnąć, jakiej płci jest kierowca. Kiedyś mi się zdawało, że umiem. Ale to pewnie te zmiany, o których piszecie - więcej kobiet jeździ, częściej, sensowniejszymi autami. Może jeszcze przejeżdżanie na "ciemnopomarańczowym" jest mocniej skorelowane z płcią (męską), ale robienie głupot to już niekoniecznie.
Mnie znowu wkurza bardziej bezmyślność. To wjeżdżanie na skrzyżowania, z których nie można zjechać. Ruuuuszaaaanie jak ślimak spod świateł, które wiadomo, że są krótkie i od refleksu zależy, ile osób przejedzie. No i to oszczędzanie migaczy. Włączanie w trakcie manewru (o ile), po co inni mają wiedzieć, co się planuje zrobić?
Chyba mam ostatnio drażliwszy charakter 😉 Muszę sobie Aureliusza poczytać.
Właśnie, najgorsi są Ci, co w czasie jazdy gadają przez telefon/kłócą się ze współpasażerem. Raz gdyby nie moja przezorność i spojrzenie się i zatrzymanie przed drugim pasem (przechodziłam przez pasy, które nie miały sygnalizacji, kierowca na pierwszy pasie się zatrzymał, widząc, że chcę przejść), to pewnie bym kwiatki od dołu wąchała- kretyn gnał, gadał przez telefon jak mnie zobaczył, to dał ostro po hamulcach i daleko za pasami się zatrzymał 🤬
Oj tak, godzine myślenia, czy ruszyć z tcyh świateł, czy też nie 😤 Jakby nie można było wrzucić 1 jak się na światłach stoi 🤔
Mnie znowu wkurza bardziej bezmyślność. To wjeżdżanie na skrzyżowania, z których nie można zjechać. Ruuuuszaaaanie jak ślimak spod świateł, które wiadomo, że są krótkie i od refleksu zależy, ile osób przejedzie. No i to oszczędzanie migaczy. Włączanie w trakcie manewru (o ile), po co inni mają wiedzieć, co się planuje zrobić?
oj tak. u mnie w miescie zalozyli takie sekundniki, odliczaja czas do zapalenia sie zielonego swiatla. i wyobrazcie sobie, ze ludzie i tak nie umieja ruszyc normalnie jak sie swiatlo zapali. ale co do przestrzegania przepisow- nie zgodze sie. sa u nas nawalone bezsensowne ograniczenia predkosci. ja nie mam czasu jechac do pracy godzine i 4 minuty- tak pokazuje mapa google zgodnie z ograniczeniami, skoro moge jechac i jade 20 min.
Nie wiem, gdzie o tym napisać, ale oblałam się wczoraj zimnym potem. O mało nie rozwaliłam małego dziecka i jego durnej matki. Godzina 20, czyli ciemno, kawałek prostej drogi pomiędzy wiochami, można jechać 70, nie był to teren zabudowany. W ostatnim momencie zbaczyłam jak mi babsko ucieka spod maski ciągnąc za sobą dziecko. Matka na czarno, dziecko na granatowo. A jechałam prawie środkiem. 😲 Co by było, gdyby z naprzeciwka coś jechało, nawet nie chcę o tym myśleć. A potem nagłówki w gazetach - baba rozjechała dziecko. I to nie pierwszy raz mi się tak zdarzyło. Ludzie na wsiach to ja nie wiem - lobotomię pod tym kątem przechodzą?
chyba tak. celuja w tym rowerzysci- to chyba jakis konkurs, kto lepiej ukryje sie przed kierowca. ostatnio do jednego goscia sie wrocilam. szedl droga, nieprzepisowo, zobaczylam go w ostatniej chwili, ominelam, ale tez fart, ze droga pusta. otwieram okno i sie pytam: czy pan sobie zdaje sprawe, ze pana NIE WIDAC? -eee? -NIE WIDAC PANA, PAN JEST CZARNY! czy pan rozumie, ze mozna pana przejechac? ZABIC, rozumie pan to?- eeee? -czy pan nie moze miec jakiegos odblasku jak pan tedy idzie? -eeeee..... obawiam sie, ze moja proba edukacji ciemnego- doslowinie- obywatela spelzla na niczym.
A mojego kierownika wczoraj w pracy potrącił kolega z firmy... na parkingu ( który jest drogą wewnętrzną i chodnikiem ) Cofając. Jeździ jak wariat - to fakt. Najlepsze, że mimo, że cofał, jechał na tyle szybko, by kierownika odrzuciło kilka metrów, walnął głową o kostkę, masakra. Myślałam, że ze stresu osiwieję jak widziałam, jak leży z zamkniętymi oczami. Mieszkając w centrum na parterze widziałam z 6 czy więcej potrąceń na żywo, ale jeśli się kogoś zna - to niewiarygodnie straszne uczucie na to patrzeć. A jeśli to byłby ktoś mi bliski? Chyba bym oszalała...
katija, mój ulubiony zestaw to noc, cichociemny pieszy lub rowerzysta na poboczu krajówki i kretyn za kółkiem uważający, że robi innym przysługę jadąc poboczem 80 km/h.
a ja od czasu wypadku boje się wsiąść za kierownicę. (...)Straciłam kompletnie resztki zaufania do innych użytkowników drogi, cały czas mam wrażenie, że ten który jedzie z podporządkowanej nie zahamuje, każda podróż to wielki stres.
ja po wypadku, w którym prowadziła moja dobra koleżanka, panicznie boję się jeździć jako pasażer, ciągle mówię "patrz tam", "uważaj na tego białego" etc. Wiem, że to strasznie irytujące, i nienawidzę kiedy ktoś tak robi, kiedy ja prowadzę-ale to silniejsze ode mnie. Wsiadam do samochodów tylko z kilkoma bardzo zaufanymi osobami...ostatnio jechałam z kolegą 800 km, i całą drogę prowadziłam sama, bo bałam się dać mu kierownicę, chociaż to on uczył mnie jeździć 😂
rtk najtrudniej będzie Ci wsiąść pierwszy raz, może lepiej daj sobie spokój na jakiś czas? to mit, że długa przerwa tylko pogłębia uraz.
A propo ludzi ze wsi. Byłam we wrześniu u wujka na wsi. Pare dni przed wyjazdem zrobiła się całkiem ładna pogoda, więc zaczęli ścinać kukurydzę na kiszonkę, pare dni, od groma roboty, kilka ciągników, dwa rozrzutniki (pociętą kukurydzę zrzuca się na pryzmę), robota do 21-22. Ciemno już, 3 ciągniki jadą na pole gdzieś dalej. Zauważyłyśmy z ciotką, że stanęli na awaryjnych przy naszej drodze zjazdowej do gospodarstwa, część na bok (przy drodze normalnej, przy zjeździe na prywatną drogę kuzyn ma dom i sporo miejsca- jest kierowcą w PKS-ie i ma własny autobus). Ciotka jak to ciotka narobiła paniki, mnie zostawiła z dojeniem i poleciała zobaczyć co się dzieje. Okazało się, że jakiś idiota walnął w nasz rozrzutnik. Tam jest tak, że tuż przed domem kuzyna droga ostro zakręca i dalej na wysokości naszej drogi wjazdowej zaczyna się piękna 2 km prosta, jeżdżą tam jak wariaci. No i koleś wypadł z dużą prędkością z tego zakrętu, po ciemku, teoretycznie nic nie widząc (rozrzutnik był podłaczony do nowego ciągnika, o bardzo silnym oświetleniu przednim) i walnął w rozrzutnik. Samochód do kasacji, rozrzutnik do naprawy, szczęśliwie nic się nikomu nie stało. Mało tego, okazało się, że facet miał 1,5 promila we krwi...
No własnie, najgorsze jest to, że można jeździć ostrożnie, mieć oczy dookoła głowy, wielkie doświadczenia, a i tak ktoś może w Ciebie wjechać. Dobija mnie głupota ludzka
Uważajcie na drogach szczególnie teraz. Wczoraj przejechałam kolejne 600 km - tym razem drogi boczne. 😵 Przez przeklętą zmianę czasu ciemno jest już o 17😲0. Na jezdnie wyległo wszystko co ma koła. I lawiruje się pomiędzy : dziadkami w czapkach z górą chryzantem i zapoconymi szybami - robią nieoczekiwane stop lub skręcają bez sygnału a idiotami w autach o mocnych silnikach - walą 180 km/h bocznymi, wiejskimi dróżkami, na trzeciego, jak się da. Po zmroku uroczym dodatkiem są piesi na szaro ( jak pisaliście) . Tegoroczna nowość to reflektory starych aut podrasowane czy coś- takie niebieskie. Nie fabryczne, tylko samoróbki. Nie poustawiane wcale i tak dają po oczach, że po 2-3 godzinach ..... Ja już wędrówki zakończyłam. Ufff. Kto jedzie, proszę - ostrożnie. Powodzenia.
Marzę, żeby policja/straż miejska zaczęły kontrolować ustawienie reflektorów. I może dawać mandaty za źle wyregulowane? Bo jedno, to te oślepiające błękitne i sine światła (co za pożytek, że kierowca widzi dalej, jak jedzie naprzeciwko oślepionych?), a drugie, to nawet zwykłe światła, ale wycelowane w sam raz w moje oczy.
jechałam tydzien temu po 21 samochodem do domu. droga wiejska, mgła, ciemno i seria zakrętów. jadę sobie wolno bo nic nie widac praktycznie przez tą mgłę a tu nagle moim pasem ( mimo ze jest dosc szerokie pobocze) zauwazam jakąs młodą mamuśkę z wozkiem i drugim dzieckiem prowadzonym przez nią za reke. oczywiscie dziecko (!?!?!) prowadzone od strony srodka jezdni. I standardowo ubrani na ciemno + zero odblasków. 😵
Dwa dni pozniej o 7 rano jechałam do domu i na zakrecie pojawił się starszy pan bez włączonych swiateł, w szarym samochodzie jadący MOIM pasem bo sie gapił w lewo nie wiadomo na co i mu się ,,zboczyło z trasy" 😵
Policja.... hmmm...... No to na tych moich 600 km spotkałam DWA patrole. Jeden pędził do wypadku- motocyklista z rozbitą głową a drugi... no chyba powiększył grono aniołków. Drugi patrol miał genialny pomysł łapania za prędkość -po ciemku, we mgle, na łuku drogi i na podwójnej ciagłej. I tam, gdzie nie ma nawet metra pobocza. Naprawdę gratuluję panom wyobraźni. A co do odblasków to brak jest straszny, ale ja bym wysłała w zaświaty pana za zbyt dużą ich ilość. Też na łuku, pod górkę, ciemno i mgła- wyszedł na szosę pan w kombinezonie usianym odblaskami w paski calutki łącznie z czapką i z taką lampą w ręku. Bo chcial zatrzymać ruch, żeby TIR cofnął. I tą lampą nie machał, tylko ją trzymał nad głową na dodatek zielonym do mnie. Ja, po tylu godzinach jazdy byłam otumaniona i na widok pana mój mózg zaczął trybić powoli: -Cooo to, do licha jest? Słuuupek? Robotyyy drogowe? Nieee wiiieeemmm. No i migacz i już miałam omijać jak nagle w poprzek drogi naczepa TIR stoi. Jakoś tam zahamowałam, jakimś cudem bez reszty aut na plecach.
Ja się nad jedną rzeczą zastanawiam, przy okazji kolejnego długiego weekendu, kolejnego święta, dlaczego jeszcze nikt nie wymyślił aut, bądź urządzeń montowanych do aut, połączonych ze stacyjką/kluczykami/skrzynią biegów/i co tam jeszcze można wymyślić, które powodują, że jak wyczują alkohol u kierowcy (mógłby być problem przy tym, bo wiadomo, że trzeźwy kierowca, nie równa się wcale trzeźwi pasażerowie) nie uruchomią auta i nie pozwolą dalej jechać? Takie urządzenia byłyby obowiązkowe.
Ja nie mówię, że ma być to coś ogromnego. Zapłacić będzie musiał właściciel auta, może by to ludzi nauczyło, przynajmniej jakiejś większej części idiotów, że nie pije się jak się jest kierowcą. No ale do tego jeszcze by trzeba zmienić prawo, kary grzywny, więcej patroli, które by kontrolowały czy takie urządzenia są zamontowane. w nowo produkowanych autach byłyby automatycznie montowane.
Ja dziękuję, postoję, mnie nie trzeba uczyć, że za kierownicą się nie pije 🙂 I nie mam ochoty nic montować, za nic płacić. Odpowiedzialność zbiorowa to jakoś niekoniecznie...
Idea walki z % za kierownicą słuszna, ale to nie takie proste... Ot, choćby różne kraje mają różne normy, ile alkoholu można mieć we krwi, prowadząc samochód - co by skomplikowało sprawę, gdyby już nawet auta miały jakieś czujniki montowane fabrycznie.
Najlepiej ustalić jedną "normę" na cały świat, żadnych liczb po przecinku poza dwoma 0! Nie rozumiem tego, że można mieć malutką ilość po przecinku, po co to w ogóle? Każdy organizm jest inny i jeden przy tych cyferkach będzie trzeźwy, inny w sztok pijany. Zapłata za montaż niewielka, symboliczna, ale kary pieniężne za brak ogromne. Urządzonko też tanie, albo za darmo.
Bischa, a choćby dlatego, że niektóre leki mogą "wyjść" na alkomacie. Czasem zje się cukierka z jakąś śladową w zasadzie ilością alko, a urządzenie to wyłapie - różnie bywa. Czasem również odczeka się tyle godzin, żeby alkohol zszedł z organizmu, a jednak jakieś śladowe ilości się jeszcze wydmucha (chociaż dawno już nie odczuwa się ich obecności). Zasadniczo na takie przypadki zakłada się ten margines po przecinku. Druga sprawa, że marginesy te są różne w różnych krajach i to mogłoby zostać ujednolicone (przynajmniej na terenie UE np.). Inną rzeczą jest fakt, że debile się zawsze znajdą...
Pewnie pdatnicy 😎 Ale ja wolę, żeby mój podatek na to poszedł, niż na pijaków, którzy kasę dostaną i wydadzą na alkohol, zamiast na dzieci, których produkują po kilka-kilkanaście.
Ja do antyalkoholowegoimmobilizera dołożyłabym inny. Taki, że jakoś satelita namierza i nie pozwala jechać szybciej niż. A jak kierowca naciska gaz=auto gaśnie. 😉 Kiedyś Wojtek Mann miał inny pomysł.Jemu się marzył taki czołg, który by miażdżył nieposłusznych kierowców wraz z autem. A pijanym za kierownicą od ręki bym dożywotnio zabierała prawko a między oczy przybijała pieczęć -JESTEM IDIOTĄ.