Forum konie »

stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Nie wyobrażam sobie takiego zwierza w szkółce. W każdym razie życzę powodzenia chociaż biorąc pod uwagę sytuację to niestety czarno to widzę. Koń nie twój, właścicielka wydaje się niepoważna itp.
  No wlasnie,takie tlumaczenie ze kocha tego konia a oddaje go innej osobie na ulozenie...,a mozzeza rok bedzie go chciala odebrac juz ulozonego i bez zwrotu wylozonej kasy...🙁 Fajne zagranie na uczuciach i konia i czlowieka,bo przeciez kon sie przyzwyczaja do czlowieka z ktorym pracuje...:/
Babka gra Ci na uczuciach i wydaje mi się, że jedynym wyjściem jest albo ustalenie jasnych, konkretnych zasad (i najlepiej jakieś ich prawne poparcie) albo odcięcie się od tego. Albo w jedną albo w drugą stronę, inaczej tylko Ty na tym stracisz.
Sahara, a co z hodowlą? Przecież taki wałach nie ma żadnej wartości...
Sahara, a co z hodowlą? Przecież taki wałach nie ma żadnej wartości...
  Nie ma wartosci,to wiem...ale  szkoda mi tego konia,zeby trafil w lapy jakiegos handlarza:/
A dlaczego handlarz zły? Co by nie mówić - większość to fachowcy. Albo w miarę szybko konia ogarnie - i sprzeda z zyskiem, albo koń do ogarnięcie się nie nadaje - i wtedy lepiej, żeby od ludzi trzymał się z daleka, choćby na niebieskich połoninach.

To polskie DIY (i za darmo) zaczyna mnie już nieźle wkurzać.
Sahara - pracuj z tym konikiem jak najwięcej i jak najczęściej (no w miarę - wg przepisu Julie). Zyski mogą być dwa: czas poświęcony koniowi zaprocentuje albo/i - nauczysz się na własnej skórze, co może być z pożytkiem dla wszystkich  😀iabeł: (bo chyba i niejeden rodzic zaakceptowałby przejściową kontuzję w zamian za przybytek oleju w głowie).

🚫
Strzyga ale spójrz na ogłoszenia Sahary, wałach jest do niczego ale jak za 3 tysie sprzedają to "se kupię" - a co mi tam 🤣
Przepraszam za offa 😡
Jak kupiłam swoją klacz ( miała 3 lata) nie umiała nic , chodzić na lonzy ,dawać nóg. Jest koniem strasznie dominującym i lonżowanie jej było koszmarem . Jak sama chciała  to kłusowała , jednak gdy się ją poprosiło o kłus stawała dęba i atakowała przodami człowieka.  Nie bała się podniesionego głosu bata, ciężka z nią była przeprawa. Przestałam ją lonżować ,bo  z siodła łatwiej mi było nad nią zapanować . Niestety bez lonźowania nie ma roboty, postanowilam ją nauczyć i jakoś znależć na nią sposób. Jak już pochodziła solidnie pod siodłem parę tygodni brałam ją na lonże , na ogrodzony lonżownik i nagle się okazało ,że jednak można. Tylko potem zdarzyła się kontuzja i klacz 4 miesiące chodziła tylko w ręku i miała areszt. Przy powrocie do pracy , na lonży znowu był koszmar. Potrafiła albo stanąć dęba , albo zaatakowac przodami w najlepszym wypadku tylko stać , obrócić się i czekać , każda próba posłania jej do przodu=atak.

Wtedy pomogła mi koleżanka , który w chwili gdy klacz stawała z zamiarem póżniejszego ataku , goniła ja batem z tyłu i pomogło. Koń się rozchodził, zrozumiał,że nic nie zdziała i bylo ok. Teraz znowu kontuzja (strasznie pechowa ona jest) i znowu lonża i znowu mega bunt... Teraz ciężko mi o pomoc drugiej osoby , więc na lonżownik wzięłam słupki i pastucha i odgrodziłam ją od siebie. Pierwsze zakłusowanie jest wkurzona , szczurzy się na mnie ale nic nie może zrobić, bo szanuje pastucha a i ja się czuję pewniej. Po parunastu minutach już jest ok, rozlużnia się i współpracuje. Może komuś się to przyda  🙂
Mam problem z wywalaniem z zadu podczas galopu.
Tylko wtedy jak daję palcat po zadzie - oczywiście robię to nie bez powodu ale gdy koń nie reaguje na łydki, lub łydki + palcat po łopatce.

Myślę, że tylko dzięki wielu letniemu siedzeniu w siodle, jestem w stanie się utrzymać.

I gdy tylko koń wybije z zadu nie pozwalam mu na to, krzyknę i przyłożę jeszcze raz jeśli jest taka potrzeba.

Od wczoraj zaczęłam małą kurację, mianowicie batem ujeżdżeniowym miziam konia od przednich nóg, przez łopatki aż po zad.
Co o tym myślicie?
I czy ma/miał ktoś w ogóle taki problem jak ja i jak się go pozbył?

Z góry dziękuję za wszystkie wypowiedzi  😉
strzemionko, ale po co go miziasz tym batem? Koń ma uderzenie batem po zadzie odbierać jako karę, tak? Więc go na niego nie odczulaj. Chyba, żeby koń panicznie bał się bata, a z tego co piszesz - tak nie jest.
kenna ja chcę mu pokazać, że bat to nie jest nic złego.

Panicznie się nie boi, ale jednak coś mu nie pasuje gdy używam go. I jest tak tylko jak z kłusa chcę przejść do galopu.

Czasami mam prawdziwe rodeo  🏇

I co teraz?
Po pierwsze, dlaczego po zadzie a nie za łydką?
Po drugie, zweryfikuj uważnie, co dzieje się z Twoimi rekami przy pierwszym kroku galopu, czy przy przypadkiem nie blokujesz konia, czy bryki nie są odpowiedzią na nadzianie się konia na wędzidło? Zgaduję tylko i strzelam, czy nie było podobnie jak u nas: koń z początku od bata susał dość gwałtownie i mocno do przodu a mojej ręce i dosiadowi brakowało bardzo elastyczności by za tym ruchem płynnie pójść i koń się wściekał, że obrywa bo nie chce iść a jak poszedł do dostawał no powiedzmy to szczerze - plombę. 
Bat jest przedłużeniem ręki a ręki koń bać się nie powinien ale nie sądzę, że brykanie jest tym strachem spowodowane. Może nie umiesz dobrać adekwatnej siły i techniki użycia bata? Ta "przykra konsekwencja" musi być taka, by była skuteczna ale dobrana też do progu wytrzymałości danego konia np. mojemu Cejlonowi wystarczał trzaska batem na cholewce czy też czapsie a z kolei klacz, na której teraz jeżdżę zdaje się nie dostrzegać 3 szybkich.
Cejloniara  jestem pewna, że z mojej strony wszystko jest w porządku.
To zachowanie jest buntem mojego konia, który po prostu tego nie lubi.
Ale czy to oznacza, że mam przestać, bo jemu się tak podoba? Wydaje mi się, że nie i dlatego jeśli nie odpowiada na łydki i palcat po łopatce to trzeba użyć czegoś więcej.
Być może ma jakiś uraz do bata z przeszłości lub po prostu tak mu się podoba.
Szczerze, obstawiałabym to drugie ponieważ jestem pewna, że u poprzedniej dziewczyny był dobrze traktowany.
A wiem, że koń ma charakterek i potrafi się buntować.

Piszesz, że Twojemu koniu wystarczy trzask bata na bucie - mój jest oporny i to na pewno nie pomoże.
Jest bardziej do tyłu niż do przodu, raczej trzeba go pchać. Choć są dni, że idzie na prawdę żywo od samego początku jazdy.

Raczej technika i siła używania bata jest dobrana. Nie walę batem z całej siły, najpierw na prawdę leciutko, jeśli widzę, że koń "chce ale mu się nie chce" ale jeśli ma "zły dzień" i wiem, że samymi łydkami nic nie zdziałam uderzam mocniej, ale nie z całej siły i nie żeby dało się to odczuć jako katowanie, tylko jak sygnał do pójścia szybciej.
Trzeba być naprawdę bardzo pewnym siebie i dobrym jeźdźcem, żeby z całą pewnością stwierdzić, że w przypadku jakiejś końskiej niesubordynacji wina leży w 100% po stronie konia.
Ja bym w pierwszej kolejności stawiała na to o czym napisała Cejloniara, lub na to, że przy zagalopowaniu tracisz (chociaż delikatnie) równowagę i sprawiasz koniowi dyskomfort, albo dajesz sprzeczne sygnały ( z jednej strony łydka do zagalopownaia, a z drugiej blokująca ręka), ewentualnie niedopasowane siodło, problemy z plecami, a dopiero gdzieś na szarym końcu pomyślałabym, że to koński bunt.
Sama piszesz, że dzieje się to jedynie przy zagalopowaniu (rozumiem, że jak pomożesz sobie batem stępując, czy kłusując to koń nie oddaje z zadu).
I czego nie lubi Twój koń? Galopować? Ogólnie nie lubi ruchu do przodu?
pati12318 to, że wina leży w 100% po stronie konia zaobserwowało parę osób. I nie "znających się na koniach bo jeżdżą od 2 lat, wow", tylko na prawdę dobrych jeźdźców, z dużą wiedzą na temat koni i takich właśnie zachowań.

Jeśli chodzi o pewność siebie - tak, jestem. Jestem konsekwentna i za każdym razem nie pozwalam koniu na takie zachowania. I nie tylko na takie, ale na wszystkie.
Jeśli chodzi o mnie jako dobrym jeźdźcu - myślę, że długoletnie, częste jazdy nauczyły mnie wiele. Nie chcę się chwalić co umiem, a co nie. Jestem krytyczna i nie uważam się za osobę, która przejechałaby parkur z przeszkodami 150 w górę, lub nowym kandydatem na potęgę skoku.
Aczkolwiek jeździć umiem - i to nie tylko moje zdanie.
Wydaje mi się, że bez umiejętności jeżdżenia nie potrafiłabym utrzymać się w siodle po takich zachowaniach. A czasami jest to wywalenie z zadu 3 razy pod rząd. I nie jest to spowodowane batem - tzn. pierwszy bunt tak, ale podczas drugiego i trzeciego raczej chyba nikt nie da rady za każdym wywaleniem z zadu dać bata, ale jeśli jest taka osoba to podziwiam.
Ja w tym czasie skupiam się na utrzymaniu się w siodle, by nie dać koniu satysfakcji, że jednak postawił na swoim.

Mój koń uwielbia galopować - ale czasami ma dni, że nie chce, nie podoba mu się.
Ogólnie jeśli chodzi o galop jest do przodu i na ujeżdżalni i w terenie.

Jeśli chodzi o ruch do przodu w stępie i kłusie to różnie - raczej 70/30 - więcej jest do przodu ale zdarzają się dni, że ma lenia i bez palcata się nie obędzie.

Wszystkie inne opcje wykluczam - od niedopasowanego siodła, po sprzeczne sygnały itp.
Dlatego tu napisałam.

I proszę o pomoc co robić w takiej sytuacji a nie o przyczynach dlaczego tak się dzieje.
Strzemionko, czyli rozumiem, że udało już ci się dopasować siodło na wykłębionego konia?
Pytam bez żadnej ironii czy złośliwości- po prostu zapadło mi w pamięć Twoje szukanie siodła w wątku o dopasowaniu siodeł.

No to jeżeli jesteś w 100% pewna, że wina jest po stronie konia- na każde oddanie z zadu na bat (i bat będący wspomaganiem łydki dajemy za łydką a nie w zad) ty oddajesz batem (nie emocjonalnie, nie nerwowo- takie same puknięcie jak za pierwszym razem), aż przestanie.

nie, nadal jeżdżę na wypożyczonym siodle Diana, a co do pojęcia "siodło na wykłębionego konia" może jednak istnieje takie pojęcie, bo w sklepach jeździeckich przy niektórych siodłach jest dodane "idealne na wykłębione konie"  😉

🚫 A co do kupna siodła - czekam aż koń będzie dobrze wyglądał i wtedy będę myśleć, na razie na 1szym miejscu jest stawianie ogrodzenia i stajni.

Staram się oddawać bez zwiększonej siły, czasami pomaga.
Jednak gdy nie da to rezultatu to mam "przywalić" mocniej?
Ja bym nie oddawała mocniej (ale to tylko moje zdanie) bo wtedy łatwo się po prostu wkurzyć i z działania "na zimno ale konsekwentnie" robi się na gorąco i w emocjach.
Ewentualnie dodałabym w momencie kiedy bryka przed ponownym użyciem bata krzyknięcie na niego- "ej, nie wolno", czy cokolwiek innego (ale dokładnie w momencie kiedy bryka).
Przecież nie będzie oddawał na bat przez dwie godziny bez przerwy- w końcu się zmęczy prawda?
Wtedy bym zagalopowała, przejechała dosłownie kilka kroków, przeszła do stępa, pochwaliła i skończyła jazdę.
a co do krzyku - zapomniałam napisać, że stosuję  😉

dzięki  :kwiatek:
pati12318 to, że wina leży w 100% po stronie konia zaobserwowało parę osób. I nie "znających się na koniach bo jeżdżą od 2 lat, wow", tylko na prawdę dobrych jeźdźców, z dużą wiedzą na temat koni i takich właśnie zachowań.

Skoro masz w otoczeniu tyle osób tak dobrze znających się na rzeczy, to czemu nie spytasz o radę ich (zwłaszcza, że oni widzą tą sytuację, my ją znamy tylko z Twoich opisów), tylko pytasz o to na forum? 🙄
[quote author=strzemionko link=topic=7002.msg1952620#msg1952620 date=1387104327]
pati12318 to, że wina leży w 100% po stronie konia zaobserwowało parę osób. I nie "znających się na koniach bo jeżdżą od 2 lat, wow", tylko na prawdę dobrych jeźdźców, z dużą wiedzą na temat koni i takich właśnie zachowań.

Skoro masz w otoczeniu tyle osób tak dobrze znających się na rzeczy, to czemu nie spytasz o radę ich (zwłaszcza, że oni widzą tą sytuację, my ją znamy tylko z Twoich opisów), tylko pytasz o to na forum? 🙄
[/quote]

ponieważ oni tylko obserwują czasami te wybryki i stwierdzają, że to ewidentnie bunt ale sami doradzają tylko żeby się nie bać i nie przestawać.

Dlatego pytam na forum (bo w końcu chyba po to jest...  😉) i być może znajdzie się osoba, która też ma/miała taki sam problem i mi pomoże.
Ja miałam taki problem. Mniej żreć, więcej pracować, pomaga.


Tylko wtedy jak daję palcat po zadzie - oczywiście robię to nie bez powodu ale gdy koń nie reaguje na łydki, lub łydki + palcat po łopatce.


Pytanie brzmi po co dajesz palcat po zadzie jeśli koń nie zrobił nic złego. Bata używa się za łydką żeby wzmocnić impuls. Bat po tyłku jest karą. Reasumując - ja w ogóle zaprzestałabym dawania bata po zadzie albo po łopatce (po co?) i jeśli mam go użyć, to tylko za łydką. Bat po zadzie dopiero w momencie gdy koń bryknie, ale wtedy bat konkretny.
Niechęć do galopu uważam za coś złego - nie tragicznego. Ale jeśli koń, który jest odpowiednio występowany i rozchodzony a galopować po jasnych sygnałach "łydkowych" nie chce z własnej fanaberii to muszę użyć czegos więcej niż same łydki. Nie zejdę przecież z konia i nie zakończę jazdy.
Jeżeli Twój post odnosi się do mojej poprzedniej wypowiedzi to powtórzę jeszcze raz - użyj bata ZA ŁYDKĄ  a nie po zadzie czy łopatce  😉
Miał ktoś do czynienia z koniem który pod siodłem jest agresywny w stosunku do innych koni? Jakiekolwiek gwałtowne ruchy innego konia (lotna, dodanie, skoki etc) wzmagają tą agresję. Przejeżdżanie między dwoma końmi powoduje bryk i zryw do galopu. Przejeżdżanie blisko innego konia to odrazu próba ataku. Im większy koń i im większa ekspresja ruchu tym więcej w nim negatywnych emocji. Jest to okropnie deprymujące bo koń i tak ma tendencję do rozpraszania się, a jazda z więcej niż jednym koniem na hali to koszmarek :/
Bez siodła też nie jest najprzyjemniejszy dla kolegów, ale nie ma aż tak otwartej złości.
Szaga, ale rzuca się na konie? Czy tylko spina się i zryw? Bo to pierwsze nie ma zwyczaju mijać 🙁 A to drugie całkiem podatne na "leczenie" ekspozycją na bodźce 😲
Jeszcze mu się nie udało rzucić na żadnego, ale ma dwóch takich upatrzonych na których gdybym go nie przytrzymała to by się rzucił. Agresja jest do opanowania ( tzn. przytrzymam go i mimo że jest wściekły to tylko zazgrzyta zębami), ale jego zachowanie rozwala całą jazdę.
Dopóki miejsce było nowe i koledzy nieznani to był grzeczny, a teraz 😵 Nic tylko rozpierduche by robił.
Ja mam doczynienia... agresję wzmaga hala/lonżownik/obce konie łagodzi ujeżdżalnia zewnętrzna/teren/znajome konie. U nas nie dało się wyeliminować ale zredukować w znacznym stopniu. Jednak czerwone kokardki i w grzywę i ogon zawsze wplatamy między obce konie i ludzi :-)
Jak zredukować w takim razie? Do ludzi też jest zaczepny, ale się kontroluje. Na szczęście w pensjonacie mamy doświadczonych ludzi i wiedzą jak z nim postępować żeby tonować jego chojrakowanie 🙂
Koń na którym jeżdżę zaczął się odsadzać. Zajmuję się nim od mniej więcej 3 miesięcy i wczoraj zrobił to po raz pierwszy w mojej obecności (szarpnął, prawie się wywalił, puściło kółko od kantara, odbiegł kawałek i zaczął skubać resztki trawy), wcześniej słyszałam od właścicielki i ludzi w stajni, że zaczął to robić. Zwierzak nie jest płochliwy, w stajni nie ma niczego czego mógłby się przestraszyć. Potrafi stać i w jednej chwili zacząć szarpać, wcześniej stał grzecznie bez względu na to co się działo, nic go nie ruszało. Niestety nie jestem jedyną osobą, która się nim zajmuje, nie wiem do końca jak wygląda praca pozostałych. Nie mogę wykluczyć tego, że miało miejsce coś co raz go sprowokowało.
Wydaje mi się, że jeśli zacznie się przeciwdziałać to można go tego oduczyć póki sobie nie utrwalił nawyku. Co powinnam zrobić?
Słyszałam o metodzie polegającej na przywiązaniu konia do czegoś elastycznego (dętka?), tak, żeby poszarpał, poszarpał i odpuścił widząc brak efektu ale jednocześnie, żeby nie zrobił sobie krzywdy, w stajni gdzie jeździłam wiąże się konie do sznurków sizalowych ale to chyba nie pomoże w oduczaniu.
O ile na samym szarpaniu na czyms giętkim poprzestanie. Moja się niestety odsadza i jak już wpadnie w panikę to walczy do końca tzn do momentu aż sie wywali albo zerwie, więc.wiąże ją albo bardzo luźno albo na bezpiecznym karabinku, ale może Twój nie jest takim świrem i jak.mu się raz nie uda to odpuści. OBY!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się