Forum konie »

Kontrole warunków sanitarnych w stajniach.

Zetknęłam się z tym po raz pierwszy (kontroli przyszłego punktu kopulacyjnego nie licząc) - przy okazji starań stajni o dotację. "Warunki" postawione przez lekarza powiatowego zjeżyły nam wszystkim włosy na głowie i przyczyniły się do wątpienia we własne klepki w mózgu. A chyba nie powinno być tak, że po czymś takim zastanawiamy się, do jakiego najbliższego psychiatry się udać? Tzn. ktoś powinien udać się do psychiatry - ale kto właściwie?
Zetknęliście się? Jak sobie z "tym" radzić? Są jakieś sposoby obejścia kretyńskich warunków? A może tylko ten wet był jakiś nadgorliwy? Na pw też może być  😀iabeł:
Najbardziej uroczy warunek dotyczył tego, że na teren stajni mają mieć wstęp wyłącznie osoby w odzieży ochronnej trzymanej w oddzielnej szafce, po przejściu przez "śluzę" i maty dezynfekcyjne. A klienci rekreacji i właściciele koni - wstępu mieć nie mają. Nie mogą też mieć w szafkach ani waty, ani maści z arniką...  🤔wirek: WTF?  🤔
Jest ktoś kompetentny na pokładzie? Ktoś przeżył i dał sobie radę?
A! żadne narzędzia stajenne nie mogą być "groźne". Etc.
halo, postarałaś się o dotacje na budowę stajni czy szpitala ? 😉

Możesz przytoczyć, jakie to dokładnie warunki, nie tylko te absurdalne ?
croopie, na szczęście jestem tylko pensjonariuszem 🙂 Warunków jest 40 czy też 50 - lista taka.
halo zawsze mozesz wyslac oficjalne zapytanie o podstawe prawna owych wymogow -wtedy bedziesz miala jasnosc czy facet namieszal czy  takie sa durne wymogi
sprawdz wczesniej wniosek jaki skladaliscie czy nie przypadkiem jako gospodarstwo doswiadczale czy cos😉 (kiedys ktos pomagal pewnej pani skladac wniosek unijny,oczywiscie wzial za to ciezkie pieniadze, no i wlasnie takie klocki byly pozakreslane...)
Chodzi o dotacje unijne??? Jeżeli tak, to ten weterynarz jakiś mega nadgorliwy był. Bo w zasadzie w przypadku koni obowiązuje ustawa o ochronie zwierzat i rozporządzenie o warunkach utrzymania zwierząt gospodarskich.
I w zasadzie zapisy dotyczące koni ograniczają się do powierzchni boksu, do zapewnienia wody, ruchu, kontaktu z innymi konmi itp.
I pierwszy raz słysze żeby kontrola była w trakcie starania o dotację... życie robi się coraz cięższe  🙄
ale swoją drogą jakaś mała kontrola sanitarna w niektórych stajniach to by się bardzo przydała  👿 i to najlepiej znienacka, póki jest półmetrowy gnój bez ździebka słomy  👿
to normalka...lekarz powiatowy walczy o to żeby być potrzebnym, przecież łatwiej się zarabia przybijając pieczątki niż stawiając diagnozy i lecząc zwierzęta.
np taka Dania zupełnie nie zna tej instytucji i kiedyś po zawodach w Aalborg, stałem na granicy 7 godzin bo "lekarz" nie rozumiał, że w Danii nie miał mi kto przybić pieczątki, poza delegatem weterynaryjnym FEI, że koń był na zawodach. a on potrzebuje pieczątki "urzędowej" żeby mojego konia wpuścić do Polski.
ps to że ten "lekarz" nie zaproponował nawet wody do napojenia, a koń przez te 7 godzin kwitł w przyczepie, to nie będę wspominał...wspomnę, że nawet do tej przyczepy nie zajrzał i mogłem tam przywieść zupełnie inne stado zwierząt.
cóż...nie wszyscy idą na weterynarię żeby leczyć zwierzęta- jedni chcą badać mięso w ubojniach, inni piszą publikacje, a inni stają się urzędnikami.
wymienione  punkty sa z cyklu" mamy chorobe zakazna" musimy wyznaczyc teren zapowietrzeony ( i tu wszystko sie zgadza)
Dzwoncie do powiatu i zapytajcie o podstawe prawna takiej kontroli i wytyczne warunkow jakie musicie spelniac i dlaczego.
repka ja juz nie pierwszy raz slysze o kontroli w trakcie- nie tylko w konskiej branzy

wrotki w Dani takze jest inspektorat, tyle, ze oni maja co innego a nie jakies pierdy typu zawody😉 na glowie- co kraj to inna specyfika pracy inspekcji,inne  zadania no i inne place:/
a czy latwiej? ja pracuje pol na pol (ale na szczescie  nie jako typowy urzedas za biurkiem w powiecie) i powiem szczerze czasem jak mam cos podbic i potem np. miec na sumieniu zdrowie lub nawet zycie kilku tysiecy ludzi to wole jednak sobie podiagnozowac pieski,kotki,koniki,ostatnio nawet sie  do koszatnic przekonalam...ryzyko i cena mniejsza. Wszystko zalezy gdzie i kto trafia,bo powiaty sa bardzo rozne....byl ostatnio w tvn program o jednym powiacie,ohyda,byly takze kontrole (chyba nawet goscie z Danii i Belgii) i bardzo im sie podobala  praca innego powiatu, sa tez takie, ze jak mam jechac goscinnie to mnie odruch wymiotny dopada
Może chodzi o:  Wymogi Wzajemnej Zgodności Cross Compliance ?
To nie moja działka, ale może idzie o to ??
link
Jeśli dostałaś od Powiatowego pismo to musi tam być podstawa prawna.
Inaczej pismo nie jest ważne.
Z tego co wypytałam u nas nie ma jakichś szczególnych wymogów.
"Chcieliście kumie, no to i macie - skumbrie w tomacie..." - czy jakoś tak. Otrzymanie dotacji nie jest "prawem człowieka i obywatela" - a ten, kto owych dotacji udziela, ma święte prawo żądać, czego mu się tylko żewnie podoba. Nawet tego, żeby wszystkie konie miały kolczyki w nosach i świeżo odprasowane kantary, zmieniane każdego dnia! Jedyna rada - nie występować o dotacje... Przecież na siłę ich chyba nikomu nie wcisną?
Może po : tym mazowiecka Inspekcja się jakoś uaktywniła?
ale swoją drogą jakaś mała kontrola sanitarna w niektórych stajniach to by się bardzo przydała  marze i to najlepiej znienacka, póki jest półmetrowy gnój bez ździebka słomy
Gillian, o tym samym pomyślałam, jak w ogóle zobaczyłam ten wątek...
Taniu..o tym powiecie wlasnie pisalam:/
u nas juz kupe czasu jezdza po stajniach,wsiach  itp. ale to w kwestii akcji dobrostan
[quote author=Karla🙂 link=topic=69556.msg1149949#msg1149949 date=1317880988]
Taniu..o tym powiecie wlasnie pisalam:/
u nas juz kupe czasu jezdza po stajniach,wsiach  itp. ale to w kwestii akcji dobrostan
[/quote]
OT: Karla powiat od kur rzeczywiście niezły. A Twój główny Szef strasznie podobny do mojego.Jak syn.
W cross jest działka dobrostan a maty zdaje się rzeczywiście są w tym dziale zakaźne.
k.. czepiają się juz Bog wie czego. Co prawda nie w temacie koni lecz krów ale..tez absurd. Sasiad musial przerabiac oborę, musżą byc powerzchnie scian latwozmywalne (glazura) na podlodze gres , odpowiednie odprowadzenie scieków, maty przed wejsciem przymusowo. No i raporty co robi z gnojem ,lub musi miec podpisaną umowę z innym rolnikiem na odbió gnoju itp itd.
Kurcze tu prawo działa i to jeszcze jak..natomiast pare domó dalej stja sobie konie w stajni, gnój siega im po brzuchy. Czasem konie zwieją , czasm starz miejska wlepi gosciowi mandat na 100 zł za wałęsające sie samopas zwierzęta a czasme tylko upomni. No..scyzryk otwiera się w kieszeni
Dzięki za wyjaśnienia  :kwiatek:
Zrozumiałam tyle, że z absurdami trzeba sobie radzić "jak zwykle"  😀iabeł:
Jak to cudownie, że to nie moja działka  💃 "nie moje małpy..."
Jednak - takowe rozporządzenia (na pewno jest podstawa, ale nikt mnie nie zmusi do czytania  :cool🙂 będą wdrażane?
Przeraża mnie bezosobowość różnorakich rozporządzeń, brak jasnej drogi jak protestować przeciwko absurdom.
Ale to znacznie szerszy temat  🙁
To chyba nie jest złe, że mleko będzie produkowane w czystym miejscu?
Lepiej jest jak w przypadku kur z programu Uwaga?
Ja już nic nie rozumiem. Każdy chce żeby było czysto a zwierzaki miały dobrze
a z drugiej strony każda próba zrobienia porządku to zamach na swobody obywatelskie.
😲
Pamiętam niedawne krakowskie wojny o psie kupy. Kupa a sprawa polska.
Dziś na moim osiedlu każdy lata z woreczkiem a koszący trawniki nie jest narażony na obryzganie.
Wlasnie sie usmiecham, bo czytam ten watek, mieszkajac w kraju, gdzie BHP traktowane jest niemal jak religia 😁 Za 2 tygodnie mam egzamin (tutejszy odpowiednik brazowej odznaki) i oprocz wiedzy o koniu bede np. prezentowac, jak podnosze ciezkie przedmioty i jak trzymam widly (powaznie, przez to mozna oblac).
Co robimy z absurdalnymi wymaganiami? A nic, robimy tak, jak jest napisane. Za kilka tygodni bede golic konie w kamizelce ochronnej i w kasku, a kon bedzie stal na macie gumowej. Taki jest przepis i tak robic musze. Life is brutal.

Z drugiej strony bardzo przyjemnie sie oglada, jak osoby zaniedbujace swoje stajnie siedza do wieczora i dezynfekuja zielone i zgrzybiale sciany, maluja specjalna farba i staja na glowie, zeby bylo dobrze, bo inspektor jutro przyjezdza. Albo jak klientowi typu "uparciuch, ktory wszystko wie lepiej" inspektor wyrzuca rozklekotane siodlo, ktore mocno ranilo plecy konia z siodlarni, mowiac, ze jesli jeszcze raz je zobaczy, to bedzie telefon do RSPCA.
Wszystko ma swoje dwie strony 😉
Tania, ikarina, nie jestem przeciwnikiem przepisów (fajny zapis o goleniu konia, z pewnością kilku urazów da się uniknąć), jedynie tych, których wdrożenie rodzi absurdy.
Przepisy zbiorcze cierpią na powszechny brak "common sense" - brak elastyczności w odniesieniu do sytuacji. Podejrzewam, że tę "sztywność" powinni "buforować" przeszkoleni ludzie. Tymczasem - nie wiadomo o co chodzi  😉
Np. jestem ciekawa, jak miałyby się takowe wymogi do sytuacji, gdy wszystkie konie w stajni mają wpis o nie przeznaczeniu do celów spożywczych? Czy taki stan rzeczy jest opisany w przepisach?
Inna rzecz - to zwyczajna nadgorliwość - np. pretensje, że większość koni jest niezaczipowana.
Halo- sama sobie przeczysz. Co wiesz o przepisach, jeśli jak wspomniałaś ich nie czytasz?
W linku było o identyfikacji zwierząt.
Jednak spotykam podobne podejście niemal codziennie.
I przyznaję, że przydałoby się więcej krzewienia wiedzy o przepisach.
Tylko z doświadczenia wiem, że na szkolenie stawia się 20 % zaproszonych
a z tego większość i tak nic za chwilę nie pamięta. Groch o ścianę.
Przepisy nagle się przypominają jak sąsiad złamie prawo.  😉
Tania, znam te przepisy, które potrzebuję znać. Stajni nie prowdzę, więc mi to na gwizdek. Od kiedy i wg jakich przepisów wszystkie (!) konie mają mieć czipy? Przecież czipuje się przy wydawaniu nowych paszportów?
Chodziło mi o szkolenia WETERYNARZY - chyba powinni znać przepisy na tyle, żeby wiedzieć co kiedy ma sens i móc odpowiedzieć na pytania? No - jeśli weci odpowiedzialni za kontrole unikają szkoleń - to nie mam pytań.
Szkoleń unikają rolnicy.
Nie bardzo zatem rozumiem po co założyłaś ten wątek?
Rzecz, jak rozumiem nie dotyczy Ciebie. Gdzieś dzwonią, nie wiesz, w którym kościele.
A wysnuwasz wnioski bardzo ogólne.
Po co to?
[quote author=Karla🙂 link=topic=69556.msg1149933#msg1149933 date=1317879731]j? ja pracuje pol na pol (ale na szczescie  nie jako typowy urzedas za biurkiem w powiecie) i powiem szczerze czasem jak mam cos podbic i potem np. miec na sumieniu zdrowie lub nawet zycie kilku tysiecy ludzi to wole jednak sobie podiagnozowac pieski,kotki,koniki,ostatnio nawet sie  do koszatnic przekonalam...ryzyko i cena mniejsza.[/quote] przeszacowanie swojej roli w społeczeństwie, to naturalne zjawisko u każdego urzędnika...przypominam, że większość swojej bytności na tej ziemi, ludzkość przeżyłą bez sanepidów i inspektorów weterynaryjnych, a np najpiękniejsze dzieła renesansu, powstały bez Ministerstwa Kultury i wyłacznie za pieniądze prywatnego mecenatu...i jakoś trudno znaleźć ładniejsze obrazki 😁
...a Leonardo  śmierdział jak stary cap 😉
Tania, dotyczy mnie - nie będę trzymać konia w stajni, w której nie mogę do niego wejść.
Uparłaś się, żeby nie rozumieć?
Rolnicy unikający szkoleń nie maja wpływu na moje życie. Natomiast "poinformowani inaczej" weterynarze-urzędnicy - owszem. Np. przetrzepują mi szafkę (bez mojego pozwolenia)  👿
Czy "wy" w ogóle jesteście szkoleni jak utrzymywać dobre relacje z "podopiecznymi"? Jak im pomagać? Jak tłumaczyć ile zyskają (!) realizując zalecenia? Rozwiewać wątpliwości? Być "dla" a nie - "ponad"?
Niejasno przypuszczam, że Ty akurat, personalnie - to potrafisz  🙂 Ale - miałaś tego typu szkolenie?
Wlasnie sie usmiecham, bo czytam ten watek, mieszkajac w kraju, gdzie BHP traktowane jest niemal jak religia 😁 Za 2 tygodnie mam egzamin (tutejszy odpowiednik brazowej odznaki) i oprocz wiedzy o koniu bede np. prezentowac, jak podnosze ciezkie przedmioty i jak trzymam widly (powaznie, przez to mozna oblac).

Tak tak... Można oblać przy podnoszeniu wiader z wodą, jeśli się nie ugnie kolan! 🙂
No ale te absurdy, w porównaniu z tym co pisze halo, to pikuś.  🤔wirek:
Ja miałam.
Nie zdziwicie się chyba, jeśli napiszę po raz kolejny - to jest tylko objaw, rezultat - a nie przyczyna. Otóż, jak słusznie zauważył kol. wrotki - ludzie sobie radzili, lepiej lub gorzej, przez tysiące lat. Po czym nagle coś takiego się stało, że ludzie do tej pory sobie radzący - zaczęli się domagać, żeby kto inny za nich myślał, żeby ktoś im zagwarantował sterylność mleka (a po co? Czy z takiej sterylności cokolwiek dobrego wynika? Poza brakiem możliwości robienia w domu zsiadłego mleka, bo to kupione w markecie już się nie zsiada - i poza alergiami, bo organizm ludzki, nie ćwiczony od maleńkości, wpada w historię przy zetknięciu z lada pyłkiem?), brak wypadków przy goleniu koni czy urazów kręgosłupa przy podnoszeniu wiader. A skoro ludzie tego chcą - to i mają. I nie należy się dziwić, że tego rodzaju przepisy głęboko ingerują w ludzką wolność i że z zasady są absurdalne. A jakie mają być..? Inaczej napisać się ich nie da... Mamy przecież wątek o ZUS-ie dla koni i nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt - każdy może sobie zajrzeć...

Pytanie tylko: co takiego właściwie się stało, że ludzie aż tak pożądają bezpieczeństwa? Ma ktoś jakiś pomysł?

"Choroba" ta jest powszechna. Jeden z zaprzyjaźnionych bloggerów (http://racjonalne-oszczedzanie.blogspot.com/) na ten przykład, skądinąd na ogół całkiem wolnościowy, obsesyjnie wręcz namawia rowerzystów,. żeby się obklejali odblaskami. To oczywiście jest racjonalne - i ma sens. Zastanawiam się jednak - na kim bym bardziej polegał, gdyby miało przyjść do bitki: na tęgim może i silnym młodzieńcu, bo na "siłkę" regularnie uczęszcza, który jednak nie wsiada na rower bez kasku, ochraniaczy i odblasków - czy na chłopie z Boskiej Woli, który po pijanemu przewozi nocą, we mgle na rowerze bez lampki nawet - świeżo wyklepaną kosę? Obawiam się, że ten drugi, choć stary i zapity - pogoni młodzieńca w podskokach!

Ludzie po prostu stracili "jaja" - ot co...
Halo- ja pracuję w innym dziale IW. Wyjaśniłam jak się bronić- spytać o podstawę prawną i ją przeczytać.
Zawsze staram się jasno tłumaczyć o co chodzi i w życiu i w pracy.
Sama podałam przykład negatywny -link do programu Uwaga.
Z szafkami być może szło o leki. Te do użytku lekarza.
Tak mi się wydaje.
Nie wiem dlaczego nie wytłumaczono co i jak.
Mnie bardziej chodzi o to, że jak jest temat zagłodzonych koni to się każdy złości, że IW nie działa jak trzeba.
A jak sprawdza skrupulatnie ( dla dopłat) to jest zamach na niepodległość.
Ciekawa jestem szczegółów. Na jakim ta akcja jest etapie?
Ukarano kogoś? Udaremniono uzyskanie korzyści?
Pytam bo pierwszy raz słyszę o tego typu kontroli.
,
[quote author=Tomek_J link=topic=69556.msg1150892#msg1150892 date=1317969306]

Taniu, rzecz nbie w tym, że "jak jest temat zagłodzonych koni to się każdy złości, że IW nie działa jak trzeba, a jak sprawdza dla dopłat, to jest zamach". Rzecz w tym, że nie sprawdzają tych pierwszych, za to ochoczo sprawdzają i przywalają kary tym drugim. Powtórzę po raz n-ty, że prawo jest jak płot: tygrys zawsze przeskoczy, żmija się prześlizgnie, a tylko głupie bydło nie włazi tam, gdzie nie powinno.

[/quote]
No,niestety bywa i tak. Tak samo jak z drogówką. 
Nie twierdzę, że mi się to podoba.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się