ja też Cię nie znam, więc tym bardziej mnie zdziwiła Twoja wypowiedź o jakimś koniu co 5 minut nie może ujść 👀 ja nie strugam żadnych koni, więc z kimś mnie pomyliłaś 🚫
ja też Cię nie znam, więc tym bardziej mnie zdziwiła Twoja wypowiedź o jakimś koniu co 5 minut nie może ujść 👀 ja nie strugam żadnych koni, więc z kimś mnie pomyliłaś 🚫
Twój zupelny brak odpowiedzialności za swoje własne słowa i wręcz wypieranie się wcześniej upublicznionych przez ciebie na tut. forum stwierdzeń jest zdumiewający.
Jakakolwiek więc dyskusja z tobą jest w związku z tym, a także w związku pozostałymi cechami twojej umysłowości zupełnie bezsensowana i nie prowadząca zupełnie do niczego.
jako wlascicielka hipotetycznej klaczy z cala pewnosca domagalabym sie pokrycia kosztow badania na zrebnosc i popedzenia ciazy. jak dla mnie wlasciciel pensjonatu ogierow przyjmowac nie musi, a skoro juz przyjmuje to ma to robic tak, zeby moja hipotetyczna kobyla byla bezpieczna. jesli natomiast np wlasciciel konia by go puscil, badz z niego spadl i nastapiloby krycie on powinien pokryc te koszta. nie musi trzymac ogiera, kastracja jest zabiegiem niezbyt niebezpiecznym 😉
A jako właścicielka hipotetycznej klaczy przy decyzji co do wyboru stajni byś brała pod uwagę, czy są tam ogiery? Bo ja jako właścicielka klaczy rzeczywistej chyba bym się nie zdecydowała na taką stajnię. Oczywiście mówię ogólnie, o stajni z warunkami porównywalnymi z innymi stajniami (bo jakieś nadzwyczajne warunki z ceną nie z kosmosu i super dobrym ogiero-zabezpieczeniem to inna bajka).
u mnie w stajni są 4 ogiery, ale się nie martwię o moje klacze, ponieważ są to ogiery sportowe, więc na pewno instynkt rozrodczy zupełnie zatraciły 😁
moja znajoma urodziła ostatnio 2 dzieci z zapłodnienia in vitro właśnie...przyjżałam się im (jak ona nie patrzyła) i rzeczywiście, nie miały one już normalnych narządów płciowych...chłopiec miał taka jakby malutka pipetkę a dziewczynka próbówkę 👀
u mnie w stajni są 4 ogiery, ale się nie martwię o moje klacze, ponieważ są to ogiery sportowe, więc na pewno instynkt rozrodczy zupełnie zatraciły 😁
moja znajoma urodziła ostatnio 2 dzieci z zapłodnienia in vitro właśnie...przyjżałam się im (jak ona nie patrzyła) i rzeczywiście, nie miały one już normalnych narządów płciowych...chłopiec miał taka jakby malutka pipetkę a dziewczynka próbówkę 👀
piglet... ja nie mogę w pracy pluć na monitor! Zła kobieta <rotfl>
A tak serio, co innego podprowadzenie w ręku ogra do kobyły a co innego jak se wskoczy przez płot i ma kilka godzin na wspólne polatanie po okolicy rodem z mustanga z dzikiej doliny i próby podejścia do kobyły. Może się mimo wszystko udać 😉
trusia, jezeli ogiery bylyby dobrze zabezpieczone ( 😁 ) i pilnowane, to ich obecnosc raczej nie mialaby wplywu na moja decyzje o wyborze. jednak uwazam, ze klacze i walachy sa w "standardzie" a ogiery w "opcji" i to wlasnie ogiery maja byc szczegolnie pilnowane itp, skoro wlasciciele decyduja sie na ich trzymanie- wlasciciele i koni i pensjonatu.
czytam o zatraceniu instynktu... zwiewaniu przed ogierami...
Wyobraźmy sobie sytuację z natury - stado koni, znają się, od urodzenia - jest kobyła "szefowa" (bo to kobyła rządzi) są młodziaki, jest ogier-przywódca... I czy myślicie, ze on p.przy co sie rusza? każdą po kolei? gdzieżby tam... jedne się dają, inne mają focha, inne jeszcze czują się niegotowe, a jeszcze inne odchodzą do stada gdzie jest "inny" ogier, więc raz kryje, raz nie, taki lajf, młode konie to obserwują widzą i jest to dla nich normą...
Po czym mamy tą sytuację opisywaną ze stajni - kobyły ogra kryjącego nie widziały, randek nie było, nie czuły sie bezpiecznie, nie miały możliwości zalotów, pomizania ich, obwąchiwania, podgryzania grzywy, związano im nogi, nie wiedziały co się dzieje - wiec co robimy? spi.ier.dal.amy! TO OZNACZA, że absolutnie nie zatraciły instynktu - koń w zagrożeniu spier.dzie.la!! a one poczuły sie zagrożone - wiec instynktownie zwiały...
zwierz to zwierz - w naturze czy kot, czy koń czy pies - jak mu sie "narzeczony" nie podoba to d. nie da i już pochodzić trzeba - na randki
Najgorzej, jak ktoś uwierzy w historie typu Perlicowego o sztucznym zapłodnieniu jako końskim środku antykoncepcyjnym i zacznie wypuszczać kobyły z ogierami, bo one naturalnie nie lubią! 🤦
W wątku o stajniach w Warszawie Megane tak napisała
Co do wtrącania się włascicieli stajni do pracy z końmi... jak najbardziej powinni zwracać uwagę, bo większość pensjonariuszy to MISZCZE, których metody wydają się najlepsze, 🙂 niekoniecznie najlepsze dla konia.
Wtrącający się właściciel by mnie raczej ze stajni wypłoszył. Po pierwsze nigdy bym nie miała pewności, czy na własną rękę, poza moimi plecami nie będzie uszczęśliwiał mego konia. Po drugie skąd założenie, że właściciel stajni zna te najlepsze metody dla konia? Przyznam szczerze, że jeśli już mamy uogólniać, raczej bym się przychylała, że pensjonariusz wie, co lepsze dla jego konia. A wlaściciel stajni niech się skupi na bezpiecznym padoku, naprawie dachu, dobrej jakości sianie i słomie .... A od mego konia mu wara.
Co do wtrącania się włascicieli stajni do pracy z końmi... jak najbardziej powinni zwracać uwagę, bo większość pensjonariuszy to MISZCZE, których metody wydają się najlepsze, 🙂 niekoniecznie najlepsze dla konia.
Wtrącający się właściciel by mnie raczej ze stajni wypłoszył...................... A wlaściciel stajni niech się skupi na bezpiecznym padoku, naprawie dachu, dobrej jakości sianie i słomie .... A od mego konia mu wara.
[/quote]
No i kochana nie mogę się tu z tobą zgodzic.Sa wlasciciele koni i "własciciele " koni. Mialam u siebie dzieczynkę która potrafiła bezposrednio po jezdzie wstawic mega spoconego konia do boksu, nawt nie zakręciła zaworu wody do poidła. Pozniej to ja wraz z koleżanką suszyłam konia (nacierałam) wzywalam weta po nocy itp. Oczywiscie ,że własciciel pensjonatu na codzien gdy nie dzieje sie krzywda zwierzakowi nie powinien się wtracać ale...naprawdę czasem jest to cienka granica czy powinien się wtracac czy nie.Nie azdy własciciel konia jest odpowiedzialny, wiele już widziałam łącznie z wsiadaniem na kulawego konia. 😕 czy wtedy powinnam się biernie temu przyglądać?
Wszystko zależy - są właściciele i właściciele (koni i pensjonatu). Zależy po której stronie się postawimy. Ja również bardzo bym sobie nie życzyła, żeby o czymkolwiek w sprawie moich futer decydował właściciel pensjonatu :/ Np. że folblut musi dostać owsa, tak zdecydował właściciel pewnego (nie obecnego) pensjonatu. Koń stał w boksie (niemożliwe wypuszczanie ze względu na ciężką kulawiznę), ale dawali mu owies. Chodził po ścianach 😤 Robili konikowi dobrze... albo właściciel pensjonatu, który wycina koniowi podeszwę, wbrew woli właściciela konia. Też full prof.
trusia, Pospisuje sie pod kazdym slowem! Faza, raz zwrocic uwage, ale ja sobie wlascicel zyczy na kulawym koniu jezdzic to juz nie do konca twoja broszka. Prosta zasada, jak nie chcesz ogladac kulawych koni pod siodlem, to trzeba jakis inny zarobek wymyslec. Calego swiatu nie uratujesz, a czasem nie wiesz wszystkiego, nie znasz konia tak jak wlascicel. Konie trzeszkowe, zwyrodnieniowe czesto maja zalecenie pracy pomimo kulawizny.
Faza, a jak ocenić kompetencje właściciela stajni w stosunku do koni pensjonariuszy? Taka jesteś pewna, że każdy właściciel stajni ma wystarczającą wiedzę, żeby udzielać nauk? Ja tego nie zaobserwowalam, niestety.
Tak jak piszesz, granica jest cienka. Dlatego bym np. nie chciała, żeby właściciel stajni podkarmiał mego konia, bo biedny głoduje, bo wredna pani zabrania mu dawać owies. Albo żeby wypuszczał go na trawę, jeśli ja tego nie chcę. Albo przykrywał derką, bo na pewno mu zimno. Wsiadanie na kulawego konia tez nie jest jednoznaczne. Ja np. miałam z kulawym zalecone stępowanie i mogło być albo prowadzenie w ręku, albo stępowanie z siodla. Tak zalecił wet. Już widzę "najlepiej" wiedzącego właściciela stajni, który zacznie głosić, że jeździ się na kulawym koniu.
Nie powinien przyglądać się biernie, jak koniowi dzieje coś złego pod nieobecność pensjonariusza.
haha 😂 trusia taki mały OT ale normalnie widze moją sytuacje...tylko że tu chodzi o babcie, co do koni zaglądała bo miała pod nosem. Byłam wredną Panią bo zabroniłam kupować owsa ( konie całorocznie praktycznie wolny chów, wiosna-jesien na łąkach, do tego warzywka, owoce-konie nie pracują pod siodłem), bo kazałam dla tatuśka zmniejszyć ilość siana-bo sie marnowało, bo zakazałam jakiegokolwiek zamykania koni zimą w szopie, no bo zmarzną.
Trusia, bo mało może jeszcze w stajniach widziałaś, albo nie zwracasz na to uwagi, są przypadki, że nawet właściciel (przez małe w 😉) powinien zwrócić uwagę, a nie zwraca, bo szkoda mu stracić pensjonariusza. A ja wychodzę z założenia, że lepiej zwrócić uwagę, stracić pensjonariusza niż chodzić koło chorego konia (robić wcierki, zastrzyki, okłady, opatrunki - bo przecież właściciel konia pracuje i nie ma czasu) lub mieć d. obsmarowaną na forum, że koń kolkował i pewnie zle siano było. Nawet nie wiesz, czym pensjonariusze potrafią karmić swoje konie. 🙂 I to nie dotyczy tylko karmienia, ale rozczyszczania (po co zmieniać podkowy, jesienią sie je zdejmie), dostosowania jazdy do wieku i kondycji konia, do przebytych chorób. Tak jak napisala Faza, ludzie siadają i na kulawe konie. (i nie mówię o tym, że np. trzeba stępować konia po kontuzji,, który jeszcze znaczy, a wet zezwolił na stęp pod siodłem) W takich przypadkach jak najbardziej właściciel stajni powinien się wtrącić. No... i jak patrzę na wpisy niektórych forumowiczów, tzn. na zadawane czasem pytania, które są podstawą, to lepiej, jak ktoś takiego delikwenta poprowadzi za rączkę przez jego przygodę z końmi.
Truśka Nie powinien przyglądać się biernie, jak koniowi dzieje coś złego pod nieobecność pensjonariusza, ale nie powinien też przyglądać się biernie, jak coś dzieje się pod jego obecność.
Nie, nie zgodzę się – bo jak wybieram stajnię, chcę mieć pewność wiedzieć, że ja decyduję, co będzie się tam działo z moim koniem. Bo mam prawo nie mieć zaufania do wiedzy właściciela stajni na temat potrzeb mojego konia. Dobrymi chęciami piekło wybrukowano.
Tak jak piszesz o złych pensjonariuszach kontra dobrzy właściciele stajni, tak samo można mówić o złych właścielach stajni kontra dobrzy pensjonariusze. Skąd w ogóle ten dziwaczny pomysł, że jak ktoś posiada stajnię, to wie wszystko najlepiej na temat pielęgnacji, treningu czy leczenia konia? Na dokładkę do wiedzy na temat prowadzenia stajni? Normalnie omnibus.
Dlatego każdy powinien pilnować tego, co do niego należy. Tak jak nagle nie wtargnę i nie zacznę przebudowywać padoków, bo uważam, że potrafię zrobić to lepiej, tak jak nie wprowadzę do boksu kozy, bo co za różnica, jakie zwierzę tam stoi, skoro za ten boks płacę, tak samo mam prawo oczekiwać, że właściciel stajni nie będzie oceniał, jaka jest kulawizna mega koni i co w związku z nią można robić, a czego nie można, kiedy i jak ma być werkowany mój koń, czy mam go podkuć czy rozkuć, itd, itp.
Nie wyobrazam sobie sytuacji, ze wlasciciel pensjonatu wlazi mi buciorami w metody terningowe czy inne sprawy zwiazane z moim koniem. Do jego obowiazkow nalezy nakarmienie zgodne z MOIMI zaleceniami, posprzatanie, wypuszczenie na wybieg. Natomiast wychowanie, pielegnacja, trening konia jest moim zadaniem. A jak nie mam ochoty przez tydzien byc w stajni to tez nikomu nic do tego.
szczerze, to nie spotkalam się z wlascicielem stajni, który by robił na przekór decyzjom np. weta, tak więc nie mówmy o omnibusach, właścicel może się nie znac na wszystkim, ale musi słuchać. Dlatego też, każdą wizytę weta powinno się przedstawiać wlaścicielowi i stajennemu, tak aby nie było niedomówień. Własciciele stajni nie są chętni aby dosypywać na przekór dodatkowej porcji owsa, czy samemu z siebie dokładać marchewki, buraczki itp. bo to strata dla niego, tak więc takie opcje tez wykluczam. Właścicel też nie musi być trenerem/wetem, ale niewiele wiedzy potrzeba, aby widzieć, że na poobdzieranym, zranionym, zasmarkanym, kulawym (bez diagnozy przez weta) koniu się nie jeździ. Nie trzeba być trenerem aby wiedzieć, że na koniu, który sporadycznie pracuje 3 - 5 razy w miesiącu nie jedzie się na rajd, czy nie skacze 130 ... bo delikwent chce sprawdzić, czy koń pamieta jeszcze jak sie skacze. (a dyskusja się rozwinęła w innym wątku po tym, jak wlascicielka zwrocila pensjonariuszowi uwagę, że koń tydzień nie pracował i może by sobie odpuścili dziś skoki - część cytatu przeniesiona do tego wątku)
Jeśli byłabym włascicielką pensjonatu i miała takiego pensjonariusza jak opisałam wyżej, to podziękowałabym za współpracę, z prostej przyczyny... Ja nie zbiednieję, a ktoś niech sobie męczy swojego konia na innym podwórku a nie z moim cichym przyzwoleniem. FirstLight - nikt tu nie mówi o metodach treningowych, bo powyższe przykłady nie mialy nic wspólnego z treningiem 🙂
Własciciele stajni nie są chętni aby dosypywać na przekór dodatkowej porcji owsa, czy samemu z siebie dokładać marchewki, buraczki itp. bo to strata dla niego, tak więc takie opcje tez wykluczam.
...no to nie wykluczaj. Ja z takiej stajni wynosiłam się w podskokach. Dosłownie :/
Megane, troche racji masz, ale ten medal ma niewatpliwie dwie strony. Owszem, czasami uwagi wlasciciela (a czesto bardziej nawet stajennego niz wlasciciela) bywaja bardzo pomocne, bo to on mojego konia widzi przez ilestam godzin dziennie i np. zauwaza, ze notorycznie nie dojada sniadania, smiga po scianach, albo kopie sie z sasiadem na padoku.
Ale - widzialam na wlasne oczy (nie slyszalam, jak ktos slyszal, jak jego kolezanka...) takie ruchy wlascicieli stajni jak: obcianie wszystkim koniom siana do 'plasterka' na posilek, 'bo sie odchudzaja', dosypywanie albo zabieranie owsa bo 'wszystkie jedza po dwie miarki i tak wygodniej', zdejmowanie derkowanemu koniowi derki na padok przy -15 stopniach 'bo ja wiem lepiej', wypuszczanie kulawego konia z nadanym przez veta 'aresztem boksowym' na padok, albo 'zaboksowywanie' zdrowego 'bo cos'. Takich atrakcji ja sobie wpensjonacie nie zycze.
po prostu nie spotkałam się z takim procederem... ale też nie często zmieniam stajnie, może dlatego 😉 (przez 10 lat stalam w 4-rech i raz chwilkę gościnnie) ... i dlatego dziwne dla mnie jest to, że własciciel dokłada coś sam od siebie, wykladając na to kasę, bo przecież nic za darmo nie ma. Raczej spotkałam się ze stajniami (z opowieści na szczescie), że konie miały podbierane na rzecz innych, lub miały mniej dawkowane niż ustalenia z właścicielem. dea, a nie dalo się dogadać z wlascicielem? szafirowa ... to tylko współczuc takich stajni...
Megane, wspolczuc nalezy nieswiadomym pensjonariuszom. Wiekszosc nie wie tak naprawde co sie dzieje- bywaja w stajni w weekend, albo nie-zalezy jak wypadnie. Nie neguje tego- ich wybor, po prostu sila rzeczy bywajac w stajni niemal codziennie lub w ten czy inny sposob w niej pracujac- widzi sie duzo wiecej. Ale i wiecej mozna na bierzaco dogadywac/ustalac/obserwowac zmiany. A przypadki o ktorych pisalam mialy miejsce w kilku roznych stajniach- takich od 600 do 2000zl i nie mialy za duzo wspolnego z ich 'ogolnym standardem', ot 'wlasciciel, co wie lepiej'.
Ale nie powiem- kiedys regularnie po wyjsciu jednego z pensjonariuszy wyjmowalam szybciutko ze zlobu jego konia swiezutki, pachnacy chlebek 😉
a ja sie czesto spotykalam z procederem odgórnego obciecia owsa. nie pochwalam, ale ...
wlasciciel bywa u konia rzadziej, a jak kon jest niebezpieczny dla obslugi, kopie w sciany, podczas wyprowadzania taranuje ludzi, rozsadza go energia, to nawet czesto nie ma mowy o tym, zeby dostawal taka dawkę jedzenia"bo wlasciciel konika wie najlepiej" i czesto wlasciciel nawet nie wie o tym, ze kon dostaje mniej. bo ludzie czesto są głusi na argumenty.
u mnie w stajni konie dostaja wyznaczone dawki przez wlascicieli. ja zywienie konia oddalam w rece wlascicielki, i ona super to reguluje, jak widzi ze kon chodzi mocniej-daje ciut wiecej, jak widzi, ze kon ma w dupce za duzo-troszkę zabierze. zdrowo i efekt jest.
u nas jedna dziewczyna tez sadziła ze jej kobyłka powinna dostawac wiecej, dostawala, ale kon wariowal, wlascicielka zaproponowala zeby zmniejszyc dawkę, dziewczynę przekonała i oboje są zadowoleni-kon ma idealnie zbilansowaną dawkę energii.
sądzicie, ze kon moze taranowac ludzi, stawac dęba, niszczyc sciany, tylko dlatego ze wlasciciel ma widzimisię zeby dostawal np 8 kg owsa? co zrobic gdy jest głuchy na argumenty, ze konia rozsadza? wlasciciel stajni powinien obciąć "bo tak sadzi" czy dalej sypac tyle ile chce wlasciciel konia i narażać się prowadząc konia na wybieg? ja takowego problemu nie mam, ale jestem bardzo ciekawa opinii 🙂
Ja bym sypała zgodnie z zaleceniem pańcia, ale odmówiła wyprowadzania, bo koń swoim zachowaniem stwarza zagrożenie. Jakby taka pańcia-wypasaczka sama musiała poużerać się z wściekającym się koniem, to szybciutko by przemyślała zalecone żywienie 😀iabeł:
Megane - nie dało się, mimo moich próśb owies był zadawany. Kolejne problemy to było notoryczne pragnienie u konia (zawsze wciągał ponad wiadro jak u niego byłam) oraz grzejąca się kobyła za kratką - a to był ogier wtedy. Z wielu przyczyn zmieniłam tę stajnię i sposób w jaki zostałam pożegnana z tym koniem nie zachęca mnie, żebym tam chciała wracać kiedykolwiek 😉 Teraz chłopak owsa nie dostaje, wodę ma, jajek nie ma - jak miał, to obok stał wałach. Jak widać, wszystko się da zrobić...
dea, sorki że podpytam w nieodpowiednim wątku, a co podajesz swojemu koniowi/koniom energetycznego zamiast owsa? bo rozumiem, że to ze względu na kopyta... może być PW. Kurcze, no własnie tego nie rozumiem, co wypisujecie 😉 jakoś w głowie mi sie nie mieści 🙂 rozumiem, jakby sobie gość życzył wiadro owsa, ale jeśli się z jakichś względów prosi o niedawanie (zalecenie nawet czasem weta), to już dla mnie dziwne. No brak wody to rozumiem, pewnie trzeba było się ze studni nanosić 🙂