Forum konie »

STOP Skaryszew

[quote author=zielona_stajnia link=topic=65714.msg1326169#msg1326169 date=1330861374]
Jeszcze podepnę się do offa 😉. Ukończenie jakiejkolwiek szkoły średniej i zdanie matury jest równoznaczne z posiadaniem wykształcenia rolniczego !!!!


ciekawa teoria, jeszcze sie z takim przypadkiem nie spotkałam, ja mam wyższe rolnicze, mąż miał wyższe ekonomiczne, teraz musiał dorobić średnie rolnicze, bo gospodarstwo jest męża
[/quote]


no ja tez... zeby byc rolnikiem pełną gębą musialam skonczyc Studium Weterynarii.. ( moglam inne, ale to mi pasowalo i bylo w wykazie)
haaaaaalo!!!! o targu!!!
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=378907978785934&set=a.378370332173032.97396.190877387588995&type=3

Czy ten koń ma w oczach strach?
Fakt, kantarki sznurkowe nie wyglądają pro, ale czy ten koń się boi?
nie wygląda na strach chyba że mu lampą błyskową po oczach dała to sie wystraszył. jak każde zwierzę. a kantarki sznurkowe uczą nas robić na zajęciach praktycznych bo taniej wychodzi niż zwykły parciany a szkoła kasy ni ma na kantary dla szkolnych koni  🤔 
a tu co po niektorzy sie  komentarzami nie popisali. jakby koń zabil tego czlowieka tez by konia ubóstwiali  🤔
komentarze faktycznie na poziomie "och jak on paczy"
ale swoją szosą nie wiąże się konia na kantarze sznurkowym - to po prostu nie fair
i wiecie co dziwi mnie jeszcze jedno. na niektórych filmach faktycznie było że wpędzali konie do aut batami ale nie wszyscy. a jest zdjęcie też przed wjazdem na ten targ chyba ze jak ktos widzi okladanego konia niech zadzwoni na policje albo do weterynarza. ale nie widzę żeby tara widzac cos co ich razi zawiadamiala na targu wladze porzadkowe  🤔
A cieakwe czemu nikt z obrońców nie podszedł do tak pakowanych koni, skoro takie to złe i nie pomógł. Może trzeba było pokazać jak siętakieog konia pakuje a nie nagrywać i potem nakręcac aferę że się konie maltretuje.
tak się zastanawiam nad ideą dokształcania handlarzy - czy to w zakresie kopyt czy pakowania.
idea szczytna, ale na 100% nie powiodłaby się bez przygotowania psychologicznego.
wyobraźmy sobie, gdyby do tych facetów podeszło kilka "miastowych" osóbek i oświadczyło mu, że niestety ale on źle robi, i że one te jego 700 żywej wagi kg zapakują teraz inaczej, i niech on się odsunie trochę i patrzy to się czegoś nauczy - to by to wywołało tylko gromki rechot i grube słowa
poza tym pakowanie czyjegoś zimnokrwistego ogiera np. na pakę ciężarówki to nie takie fiufiu.

i nie czarujmy się, ci handlarze to w większości jednak ludzie od lat robiący to co robią i jakaś tam pogadanka obcych mądrali tylko by ich rozjuszyła.
to trzeba by jakoś inaczej załatwić. ale nie wiem jak.
A to na 100% jakkby ktoś oodszedł i poweidział: żle to robisz, ja cię nauczę, to tylko rechot by był. Ale podejśc z taką pewnością: proszę mi dać konia, ja pomogę, czy coś w tym stylu, to myślę że mogłoby to się udać. Nawet na zasadzie: a niech próbuje, bedzie ubaw 😉 (jakby się udało to by się okazalo że się da innymi metodami i wielu by pewnie spróbowało inaczej.
Inna sprawa, że to ię włąsnie łatwo i prosto mówi: zapakować łagodnie i bez stresu. Ale pół tony dziekiego często zwierzaka, ściągniętego z łąki w otoczeniu tłumów, i zestereswoanego samhm otoczeniem już na tyle, że kolejna rzecz w postaci pakowania do przyczepy jest już ponad psychikę zwierzaka.
Na tym filmiku nie dzieje się nic strasznego. A w komentzru słusznie jest napisane: że jak kupił, to co miał puścić luzem, skoro się nie daje zapakować...
Mieszkając na wsi nauczyłam się żyć z  z tutejszymi ludźmi - nie wywyższam się, nie zgrywam miastowej, nie chodzę w różowych gumiaczkach, pracuję tak jak oni. Do takich ludzi nie dotrze jak przyjdzie wypiękniona, "naubierana" i wymalowana panna ich pouczać i "mędrokować". ot, będą się pośmiechiwać pod nosem "co ona tam wie". Przecież często i tłumacząc coś np. współpensjonariuszowi ciężko dotrzeć, a co dopiero do człowieka wychowanego hmm... w nieco innej kulturze i realiach. Mi się udało dotrzeć do kilku sąsiadów - kupują krowom lizawki, jak musiałam służyć pomocą medyczną przy zaleganiu poporodowym, bo weta niet, to nauczyli się dawać krowom witaminy, wapno - weterynarza nie słuchali, bo rzucił hasło, skasował i pojechał w cholerę, ale jak się wytłumaczyło co jak i dlaczego i skąd to się bierze to zadziałało. Nauczyli się, że bardziej opłacalne (dla nich czasowo, finansowo i dla krów lepiej) ogrodzić pastwiska niż palować krowy na łańcuchach, że cielaki lepiej się chowają w kojcach niż na łańcuchu, że koty i psy się odobacza - bo dziecko się znimi bawi (to akurat był kluczowy argument). Jest wiele wiele innych przykładów z mojej wsi, tylko nie można tych ludzi traktować z góry. Często potrzebują czasu, żeby to zrozumieć, bo zawsze ojciec, dziadek tak robił, kazał, a oni sami często poprostu są niesamodzielni, nie potrafią sami kreatywnie myśleć i w ten sposób robi się "zaklęty krąg".
W sumie to nie wiem czy ta dyskusja ie nadaje się do wątku "z miasta na wieś" albo do utworzenia jakiegoś nowego "wioskowo, rolniczego" wątku 😉
Ja spędziłam wiele czasu na wsi, gdzie do ludzi nie dało się niestety dotrzeć nawet takimi argumentami jaki proponujesz zielona_stajnia, bo na każdy mój argument oni mieli swój jeden: że oni sami wychowywali się z psami, które nigdy nie były odrobaczane i robaków nie złapali, że dziad i pradziad żadnej soli czy witamin krowom nie dawali, a krowy i tak żyły i mleko dawały itd. W zaprzyjaźniony gospodarstwie kiedyś poroniła klacz. Weta oczywiście nikt nie wezwał, bo i po co? Kobyła przez kilka dni umierała w oborze (stajnią tego nazwać nie można), po tym gdy już padła, wyciągnęli ją ciągnikiem na podwórko i leżała tak 5(!) dni, bo jakoś nie było czasu, żeby wezwać firmę utylizacyjną. Klacz padła w nocy, a rano tuż po tym odszedł jeszcze cielak, którego wywalono na podwórko na kobyłę. Myślicie, że wyciągnęli jakieś wnioski? Guzik! Nic się nie zmieniło, a przecież ponieśli duże straty finansowe. U nich działa to na zasadzie "no trudno". Jeżeli ludzie ci nie przejmują się tym, że padł koń czy cielak (a przecież dla nich to pieniądze), to tym bardziej nie będą przejmowali się jakimś kundlem, który od pokoleń je suchy chleb z wodą i ma się "świetnie".
Podpis o złamanych nogach zniknał, autorka przeprosiła. Jak widać da się  💃
Tylko jest masa matołków, którzy wyjdą z założenia, że lepiej popodpisywać zdjęcia bzdurnie, żeby wzruszyć ludzi.

Z grupą znajomych wymyśliliśmy, że zrobimy konkurencyjne wydarzenie - przeciwko próbie zlikwidowania targu 😉 Najgorsze w tym wszystkimjest to, że owi "zieloni oszołomi" atakują i traktują jak wroga każdego, kto ma odmienne zdanie od nich.Nie chcą przyjąć do siebie ani jednego argumentu. Połowa z tych ludzi nie wie o koniach więcej niż jest napisane w "Nauce jazdy konnej w weekend". Dwa razy większy pożytek byłby z tego, że coś zrobią sensownego stercząc na tym targu, pomogą, a nie będą się drzeć, stresując konie i irytujac ludzi.

Aha - smaczek z rozmowy z jedną osób z Tary - "fundusze fundacji nie są w złej formie, a utrzymanie koniom powinny zapewnić zbiórki oraz 1%" 🙂
Rozmawiam właśnie z panną od "połamanych nóg". Normalna jest, żadna nawiedzona koniarka. Twierdzi, że ten opis to był zwykły błąd, pomyłka. Podobno kilka osób bardzo ją zrugało za ten opis.
ja jej napisalam maila. normalnego, bez jakiegos zaciecia. ale mi nie odpisala.
Mi też nie odpisała..


A co do zapakowywania koni to radzę nagrać na zawodach parę osób a na pewno będzie to wyglądało sto razy gorzej niż w Skaryszewie. No ale przecież tam są konie sportowe a na targu jadą na rzeź więc to się nie liczy..  👀
Sonkowa, nie każdego konia da się załadować po dobroci, niestety. Czasem trzeba użyć siły.
Sonkowa, nie każdego konia da się załadować po dobroci, niestety. Czasem trzeba użyć siły.


Trzeba po prostu użyć głowy a nie siły i poświęcić trochę czasu aby zwierzaka czegoś nauczyć  🙄
Niestety nie da się nauczyć czegokolwiek kogokolwiek w 10 min. w sytuacji stresu. Ale jakby co poniektórzy użyli mózgownicy to zabrali by się za naukę wchodzenia do przyczepy dużo wcześniej a nie w ostatniej chwili, a jeśli nie mają takiej możliwości ( ale jakoś te zwierzaki przywożą na targ) to muszą się nastawić na co najmniej godzinne pakowanie dzikiego lub/i wystraszonego zwierzaka, tak aby pozwolił się na drugi raz zapakować trochę lepiej.
Kurczak- Ty piszesz o gospodarstwie rolniczym, a ja napiszę o hodowcy koni małopolskich:
Kobyła była w złym stanie po porodzie- problem z wezwaniem weta, opóźnianie.
Źrebak nie wstawał po narodzinach- olanie sprawy.
Kobyła zdechła- dalsze olanie źrebaka.
Źrebak zdechł- no i co z tego?
Wyciągnięcia kobyły za nogi traktorem , wrzucenie do dołu, odrąbanie nóg ( bo wystawały)
Chęć podobnie potraktowania źrebaka.
To wszystko w ciągu kilku godzin.

Jest to osoba, która w światku koniarzy ma pozycję urzędową (powiedzmy), u której latami stały dobre! ogiery na punkcie kopulacyjnym ( wracały w skandalicznej formie), klacze rodziły rok w rok, padały w dość młodym wieku ( wycieńczone), konie nie mają załatwionej "papierologii".

Czym wobec tego jak traktowane są konie na co dzień u hodowców jest targ w Skaryszewie?

Sonkowa, nie każdego konia da się załadować po dobroci, niestety. Czasem trzeba użyć siły.



Nie wnikam w to. Chodzi mi po prostu o to , że jak koń jest źle pakowany na targu- ogromny skandal , nagrywanie i nie wiadomo co jeszcze. Jeśli taka sytuacja ma miejsce na zawodach to nawet większość ludzi tego nie zauważa.. I gdzie tu logika .. ?
Sonkowa, może na zawody "zieloni" nie zaglądają :P.

marysiu masz rację, "hodowcy" czasem nie wiele się różnią od rolników, a bardzo często rolnik lepiej traktuje swoją Baśkę niż niejeden "hodowca", który konia traktuje wyłącznie jako maszynkę do zarabiania.

Drugi przykład. Ta sama wieś. Miejscowy pijaczyna. Sam nie raz nie zjadł (najczęściej wolał przepić), ale jego kobyła Kaśka zawsze zjeść musiała. Na łąkę wychodziła codziennie, co prawda na łańcuchu, ale wiele koni tam, poza okresem, w którym pracowały, w ogóle ze "stajni" nie wychodziły. Starał się jej zapewnić oprócz tego ruch. Codziennie, a to wędrówki po wsi wozem, albo po prostu na oklep, a zamiast wodzy trzymając sznurki przywiązane do ogłowia (bez żadnych pseudo wędzideł). Kaśka jako nieliczna kobyła we wsi wiedziała co to szczotka, czy czyszczenie kopyt, była niesamowicie ufna i bardzo przyjaźnie nastawiona do człowieka. W pewnym momencie właściciel był zmuszony ją sprzedać. Zrobił to na miejscowym targu, który oczywiście dużo mniejszy, ale ogólnie podobny do Skaryszewa i pewnie też ktoś by powiedział, że to cham, że świnia, że konia w takim miejscu sprzedaje, ale gdzie niby miałby to zrobić? Dać ogłoszenie na Allegro? Przecież on nawet nie wie jak się komputer obsługuje. Dla wielu z tych ludzi taki targ, to jedyne miejsce gdzie można konia sprzedać.
Pamiętam, jak w okolice Rabki rokrocznie jeździłam na wakacje. Gospodarze z tamtych okolic konie kupowali w Bodzentynie. Do dziś pozostanie dla mnie zagadką, jak oni te konie transportowali.

Pamiętam jak zimą puszczany koń ze stajni na podwórze siał spustoszenie wśród gości "obiektu". Latem palikowany na łączce był i pracował rzadko. W gospodarstwie obok były zadbane dwie klacze (pracujące) i sporadycznie zaźrebiane- tego to mieli za "gospodarza pełną gębą".
A wiecie co, jak tak porównujecie hodowców do rolników, to jakoś mi jako rolnikowi się niefajnie zrobiło, bom wrzucona do jednego wora z z pijakami i chamami. Może zacznijcie traktować rolników jako NORMALNĄ grupę zawodową.
Kurczak- Ty piszesz o gospodarstwie rolniczym, a ja napiszę o hodowcy koni małopolskich:
Kobyła była w złym stanie po porodzie- problem z wezwaniem weta, opóźnianie.
Źrebak nie wstawał po narodzinach- olanie sprawy.
Kobyła zdechła- dalsze olanie źrebaka.
Źrebak zdechł- no i co z tego?
Wyciągnięcia kobyły za nogi traktorem , wrzucenie do dołu, odrąbanie nóg ( bo wystawały)
Chęć podobnie potraktowania źrebaka.
To wszystko w ciągu kilku godzin.

Jest to osoba, która w światku koniarzy ma pozycję urzędową (powiedzmy), u której latami stały dobre! ogiery na punkcie kopulacyjnym ( wracały w skandalicznej formie), klacze rodziły rok w rok, padały w dość młodym wieku ( wycieńczone), konie nie mają załatwionej "papierologii".

Czym wobec tego jak traktowane są konie na co dzień u hodowców jest targ w Skaryszewie?




utylizacja konia niestety kosztuje więc wielu po prostu tak robi. i nie tylko rolnicy niedokształceni . znam dziewczyne która od 20 lat zajmuje się końmi w tej chwili ma kilka swoich. na jej pastwisku zakopane są 2 kucyki i kobyla ktore u niej padly bo ,, 1000 zl nie bede placic za trupa" ... a jest normalna konie ,,kocha" na zawody powiedzmy ze jezdzi. ale u niej podobnie jak ktos wyzej napisal. sama nie ma czasem kasy ale na owies i siano dla koni jest. a jak zabraknie dzien dwa konie od switu do zmierzchu trawe na padoku jedza
A wiecie co, jak tak porównujecie hodowców do rolników, to jakoś mi jako rolnikowi się niefajnie zrobiło, bom wrzucona do jednego wora z z pijakami i chamami. Może zacznijcie traktować rolników jako NORMALNĄ grupę zawodową.


Właśnie tak traktuję rolników, ale jeżeli opisuję rolnika, który jest pijakiem (chociaż mężczyznę, którego wymieniłam nazwałam pijaczyną, a nie rolnikiem, bo poza mieszkaniem na wsi, nic wspólnego z rolą nie miał), to nie nazwę go pijący prawnikiem, w właśnie pijącym rolnikiem, bo to, że pije zawodu mu nie zmienia, tak samo jak zawodu nie zmieni mu to, że nad zwierzętami się znęca, czy traktuje je lepiej od własnej żony. Nie przesadzaj.
marysiu masz rację, "hodowcy" czasem nie wiele się różnią od rolników, a bardzo często rolnik lepiej traktuje swoją Baśkę niż niejeden "hodowca", który konia traktuje wyłącznie jako maszynkę do zarabiania.



No akurat tu dobitnie porównałaś pseudohodowcę do rolnika. Z tego zdania wynika jednoznacznie, że rolnik to niekoniecznie się z konmi obchodzi ok.

Akurat nie piję do ciebie, ale ogólnie do tonu wypowiedzi wszystkich, nawet nie tylko  w tym wątku.

A nawiązując do padniętych zwierząt, to Agencja dopłaca rolnikom i hodowcom do utylizacji zwierząt większą część kosztów.
Ok, masz rację tutaj faktycznie tak to wyszło, ale chodziło mi właśnie o to, że rolnik nie zawsze oznacza zło. Z drugiej strony prawda jest taka, że większość polskich rolników, to ludzie bardzo prości, żyjący tak jak ich dziadkowie, czy pradziadkowie i nie koniecznie chcący cokolwiek zmieniać.
Tu masz rację, często ludzie ze wsi żyja we własnym świecie, nie rozwijając się, nie ucząc się. Ale miejmy nadzieję że to wymierający gatunek, że ich dzieci mając już wiekszy dostep do informacji chociazby poprzez internet będą już bardziej świadomi. A i chęć skorzystania z unijnych pieniędzy zmusza do reformy własnego świata na korzyść.
Ja wiem, utylizacja. Ale ja swojej kobyły, jak odejdzie, nie oddam do utylizacji (jak to brzmi), tylko ją zakopię na jej ulubionym padoku i tyle. NIe chcę, zeby mojego ukochanego konia wpieprzały potem lisy czy inne zwierzaki. Oczywiście dół musi być duży, posypane to wszystko wapnem etc. A że konia przeciągnęli traktorem martwego? Trudno, przenieść, jak psa, się nie da, a i konia już nie boli. NIestety, minus jest taki, że to nielegalne ;/
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się