Nie chcę się mądrzyć, ale trzymam przez cały sezon - od końca kwietnia do pierwszych śniegów - konie 24 h na łąkach, gdzie w skład runi wchodzi , obok innych traw, także i tymotka i obie życice i nawet koniczyna (a do tego - ponieważ wcześniej, nim to uprawiłem i obsiałem, były tam przez 20 lat nieużytki - jest mnóstwo ziół przeróżnych i trochę chwastów - coraz mniej w miarę wyjadania i wykaszania) - na zawartość cukru przy zakładaniu łąk w ogóle nie zwracałem uwagi, w dodatku konie dostają 3 razy dziennie ten "straszny" owies. I jak do tej pory jedyny problem z kopytami jaki przez 3 lata zauważyłem, to że za szybko przyrastają...
Jkobus mam podobne doświadczenia i moje konie są zdrowe (łącznie z kopytami). Jednak od pewnego czasu zmieniłam diete i konie wyglądają jeszcze lepiej (i na kopytach widać dokładnie od kiedy zaczęła się zmiana). Zakładam kolejne pastwisko i miałam poprostu nadzieje, że wśród osób, które promują te zmiany, znajdzie się osoba, która zgłębiła ten temat pod każdym aspektem. Tzn. interesują mnie konkretne gatunki traw - zdrowe dla koni. Może poprostu takich nie ma, a może powinno się posiać trawę odpowiednią na pole golfowe? 😉 Chyba jednak, aby zaspokoić swoją ciekawość - napisze do autorek tej książki.
[quote author=Cień na śniegu link=topic=64765.msg1104529#msg1104529 date=1313607074] A jesteś pewien, że potrafisz rozpoznać stan przedochwatowy, flary itp.problemy kopytowe? [/quote]
myślę że Jkobus nie jest świadomy tego, jak poważne procesy chorobowe mogą już toczyć jego konie w wyniku spożywania przez nie złych traw. Aby sie o tym przekonać powinien poddać je dogłębnym, specjalistycznym i szczegółowym badaniom.
Generalnie rzecz biorąc: zgadzam się z Kolendrą, że temat jest poważny i wymaga studiów. Nie jest prawdą, że pastwiska zakładano tylko dla krów - akurat pastwiska dla koni zakładano wcześniej niż dla krów, bo co najmniej od XVIII wieku takie, sztucznie zakładane pastwiska (chociażby w Trakenach, gdzie przecież ani kawałka naturalnej łąki nie mieli, wszystko to było zmeliorowane i sztucznie nasadzone bagno!), przeznaczone specjalnie dla koni były. Oczywiście, nikt wtedy nie badał zawartości cukru w cukrze, znaczy się - w trawie - bo niby jak? Jednakowoż przez te raptem 5 tysięcy lat jak ludzie hodują konie, dało się chyba co nieco zaobserować co do pokarmowych upodobań czworonogów - i na tej podstawie pewne wnioski i bez badania zawartości... itd. - wyciągnąć, nieprawdaż?
Zgadzam się też, że współcześnie, osobliwie w Polsce, gotowej mieszanki traw przeznaczonych specjalnie dla koni w sprzedaży raczej nie ma. Po co komu taka mieszanka, skoro u nas prawie że nie ma koni..? Znaczy się: wśród Re-voltowiczów to akurat koni jest niejaka obfitość, ale tak generalnie - to jeden z rzadziej występujących gatunków zwierząt w Polsce, więc nie powinniśmy się dawać tej obfitości zwodzić: konie to niewielki rynek, dla którego nie opłaca się robić wielu rzeczy skądinąd może i potrzebnych.
Skoro jednak jest taka bieda - to powstaje pytanie: jakie - zdaniem znawców - trawy są przyjazne koniom? Powszechnie dostępna literatura zawiera w tej materii pewne wskazania. Zwoliński, na stronie 368 swego dość już wiekowego dzieła poleca, cytuję: tymotkę, rajgras angielski i włoski, wiechlinę łąkową, kostrzewę łąkową, wyczyniec łąkowy, mietlicę białą, owsik złocisty i kostrzewę czerwoną - oraz "pewien procent" (nie precyzując jaki) motylkowych: espercety, lucerny siwenej i chmielowej, koniczyny białej oraz komonicy rożkowej. Komonicę swoją drogą mam w mieszance - agrotechnik twierdził, że lucerna u mnie nie wyrośnie i komonica miała ją zastąpić, co też jej się dość udatnie udało. Oczywiście Zwoliński - pół wieku temu - też nie badał zawartości cukru w... itd. Co na to badacze zawartości cukru... itd. - w takim razie?
Że może trochę dogryzam, to nie przez złośliwość, czy wrogość - jak największą otwartość na nowe idee pod tym względem deklaruję - tylko dlatego, że "badacze zawartości cukru... itd." - występując ze swoimi rewelacjami zachowują się nienaukowo, tylko mesjanicznie - a to siłą rzeczy budzi nieprzyjemne skojarzenia, bo też mniejszych i większych mesjaszów w koniarstwie mimo, że to mały rynek - i bez nich nie brak!
Dlaczego tak piszę - bez obrazy, mam nadzieję? Dlatego, że tego rodzaju zależności w naturze mają charakter statystyczny, a nie kauzalny. Spożywanie takich to a takich traw, cechujących się taką to a taką zawartością cukru w... itd. - u takiego a takiego procenta koni zbiegło się z występowaniem stanów przedochwatowych itp. To jest przykład poprawnie, tj. naukowo zbudowanej wypowiedzi. Wypowiedź w stylu "jeśli twój koń zje tymotkę łąkową, to się ochwaci" - nic już z nauką nie ma wspólnego, bo takiego związku na pewno nie da się udowodnić. Gdyby się dało, to by to zostało tysiące lat temu spostrzeżone i wszyscy by o tym od dziecka wiedziali (jak od dziecka wiadomo np., że konie nie powinny jeść piołunu, bo się potrują...).
Jeśli zaś mówimy o związkach statystycznych, to nie przestaje to być bardzo ciekawe i pouczające, ale też nie można twierdzić, że jedzenie czy niejedzenie takiej lub innej trawy, to przyczyna wszystkich możliwych chorób, albo panaceum na zło całego świata: bo tak na pewno nie jest!
Jak zwykle - rozpędem i w ścianę 😉 To nie jest tak, że każdy koń ochwaci sie na trawie! Tyle razy już było mówione, ze zdrowy człowiek może wciągnąc pączka. Ba, nawet trzy! Bez szkody dla zdrowia. Co nie oznacza, ze powinno sie karmić ludzi pączkami.
Jest wiele innych czynników poza cukrem. Minerały w glebie i pożywieniu konia - BARDZO ważne! Rodzaj gleby - jedna będzie "wspierać" gatunki bardziej "przyjazne koniowi", druga będzie wspierać gatunki niespecjalnie "prozdrowotne" (np. intensywnie nawożona azotem). Obciążenie konia pracą. Rasa konia (łatwość wykorzystywania paszy).
Z naszych koni w tej chwili: kuce chodzą na wybiegu beztrawiastym albo ze znikomą iloscią trawy i nie bedę tego zmieniać. Im trawa zwyczajnie szkodzi. Folblut chodzi na trawie - jemu zabranie z trawy szkodzi - schudł i zmarniał, za to trawa (krowia!) mu nie szkodzi. Kwitnie, pasąc się na niej cały dzień. Ślązaczka jest juz przygruba i będziemy kombinowac z przestawianiem jej między korytarzem bez trawy i trawą. Ogólnie konie, które w naszej stajni stoją kilka lat WSZYSTKIE są otyłe (niezależnie od ilości pracy - te chodzące rekreacyjnie codziennie, również - żaden pola nie ora i nie startuje w wyczynie). O ile właściciel odrobacza skutecznie. Ciekawi mnie, czy na pastwisko o innym składzie roślinności mogłabym puścić całe stadko nie obawiając się, że przekroczą normy wagowe dla rasy o 100% 😲
...to jak, możemy wrócić do tematu? Wszyscy rozmasowali guzy na głowach od walnięcia w ścianę przesady?
w świetle powyższego co napisałaś ja sobie zwyczajnie nie wyobrażam w jaki sposób można prowadzić dalszą dyskusję.
Albo należy dodatkowo podzielic ten temat na konkretne:
Pastwisko dla kucy zagrożonych ochwatem
Pastwisko dla folblutów (niezagrozonych ochwatem)
Pastwisko w kontekście rodzaju gleby dla kucy zagrożonych ochwatem
Pastwisko w kontekście rodzaju gleby dla dla folblutów (niezagrozonych ochwatem)
No i nadal nie mamy tu w tym temacie punktu zaczepienia w postaci publikacji naukowych na temat zawartości cukru w... itd i ich wpływu na zdrowie konia różnych ras
Bo na razie twoje porównanie o spozywaniu pączków naprawdę mnie nie przekonuje - choć jest obrazowe
...że konie nie powinny jeść piołunu, bo się potrują... Od mojego dziecka mi nie wiadomo. Dlaczego tak jest? Piołun działa i żołciopędnie i przeciwpasożytniczo. Zwierzakom w zoo specjalnie się piołun kosi na ląkach i daje. I żyją. Znałam wielbłąda, osły i zebry co się zajadały piołunem. Koniom szkodzi? http://www.poradnia.pl/bylica-piolun.html O! Piołun jest na wszystko dobry.Ja pochodzę ze wschodu - u nas piołun się stosowało. Do dziś herbatkę z piołunu piję . Daje kopa energii bardzo miło.
Przeważony mrozem piołun, który traci gorycz jedzą konie w chowie tabunowo - pastwiskowym nad Morzem Kaspijskim (na Wołgą i nad rzeką Ural), bo tam porasta wielkie przestrzenie stepu. Podejrzewam że jedna gałązka czy dwie nie zaszkodzi - ale poza tym, to przecież trucizna jest, dla ludzi też, a że w małych dawkach lecznicza? Tak jest z większością roślinnych trucizn... A wódce typu absynt słyszałaś Taniu? To przecież na piołunie właśnie, co prawda - północnoafrykańskim. Długo zażywany niszczył system nerwowy, co zresztą bardzo się niektórym poetom podobało.
Ela - folbluty SĄ zagrożone ochwatem i to bardzo. Większośc tych które widuję, ma obrzydliwe, rozjechane kopytonaleśniki ochwatowe. Trawa dobra dla nasyzhc kuców i folblutowi by nie zaszkodziła. Poza tym hmmm... właśnie sobei uświadomiłam, ze czas go odrobaczyć. Ktoś mu może pomagać w przejadaniu siana. Badania naukowe o ochwacie który u wszystkich ras wywoływany jest CUKREM wklejałam w wątku ochwat - dwukrotnie, jeśli pamiętam. Badania zawartości cukru w trawach w zalezności od warunków masz na safergrass.org. Rodzaj gleby - chodzi o minerały, które są drugim czynnikiem wpływającym na problemy o których mówimy. Najprostsze wytłumaczenie: jesli minerąły są w mocno nieoptymalnych ilosciach lub proporcjach, to koń zukajac brakujących (bezwzględnie lub względnie) ZJADA WIĘCEJ. Podobnie jak koń zarobaczony ŻRE zamiast jeśc. W ten sposób na pastwisku które może i byłoby OK ze względu na cukry, w wyniku porblemów z minerałami, konie będą się sypać. Czy to, ze istnieje druga zmienna w tym równaniu (minerały) a moze i trzecia, czwarta (rasa,...) oznacza że "karmimy pączkami", mimo że dowiedziono, że to wywołuje ochwat? (link do badań w temacie ochwat, ja juz muszę wychodzić)
Oczywiście,że słyszałam o Absyncie. http://pl.wikipedia.org/wiki/Absynt Uzależniał i doprowadzał do szaleństwa bo dodawano do niego opium. 😂 Teraz stoi w każdym czeskim sklepie. A koń głupi nie jest, skubnie jak chce albo i nie skubnie. Ja bym z piołunu na pastwisku się cieszyła i skrzypu i z końskiego szczawiu. Jednak to nie na temat bo o trawie miało być. 😡
Taniu, a skrzyp nie rowna sie problemom neurologicznym? konski szczaw rosnie, ale nie jedza, musze go wykaszac
Oj, off topujemy. http://pl.wikipedia.org/wiki/Skrzyp_polny U nas skrzyp rośnie a konie żyją. Skubną sobie czasem . Same dozują. Mnie się zdaje, że taka właśnie sztucznie ułożona łąka to może szkodzić.
Jakby ktoś miał dokładne informacje jak to jest ze szkodliwością skrzypu to bardzo proszę :kwiatek:
W podanym linku jest napisane :
W większych ilościach skrzyp polny jest trujący dla zwierząt. Szczególnie wrażliwe na skrzyp polny są konie i świnie. Udokumentowano śmiertelne zatrucia koni, zwłaszcza źrebiąt. Objawami zatrucia u koni jest niespokojne zachowanie – konie gryzą i kopią. Spożycie znacznych ilości powoduje odurzenie zwierząt i bezwład mięśni. Występuje porażenie ośrodkowego układu nerwowego i zmiany patologiczne w narządach wewnętrznych.
Ponieważ nie wiem czy konie nie zeżrą w sianie to walczę z tym paskudztwem od lat. Nie zbieram siana (tzn koszę i wyrzucam) z części łąk najbardziej zaskrzypionych, wapnuję i pryskam.
I nie wiem czy to histeria czy racjonalne działanie ?
To jest racjonalne jak najbardziej. Kiedy koń jest zmuszony do zjadania w sianie nie siana. Ale jak sam tam sobie skubnie ile mu się zechce to chyba należy wierzyć jego instynktom? Ta rozmowa jest o pastwisku czy łące? Bo się zgubiłam.
Skrzypu w sianie nie ma się co bać: o ile siano jest dobrze przesuszone i o ile nie będzie skarmiane od razu, tylko swoje trochę odleży. Skrzyp po wysuszeniu łamie się i kruszy na proszek - już po miesiącu nie widać go wcale, a pozostały pył się po prostu wytrząsa przekładając i rozścielając kostki.
Skrzyp występuje obficie tylko na glebach kwaśnych i bardzo kwaśnych, więc jego obecność jest dobrym wskaźnikiem zakwaszenia - u nas pierwotnie skrzyp (i kupkówka owcza), to był w ogóle dominujący element runi! Teraz, po 3 i 4 (odpowiednio, bo zależy które pastwisko) latach uprawy, występuje raczej incydentalnie. Jednak walkę ze skrzypem należy stanowczo zacząć od odkwaszenia gleby - i trzeba, niestety, ten proces powtarzać co jakiś czas.
Ciekawe, że skrzypu jest teraz mniej niż było nawet na fragmentach terenu, którego w żaden sposób nie nawoziłem, ani nie uprawiałem - np. na naszej (prowizorycznej skądinąd) ujeżdżalni, a nawet na podjazdach i "parkingui"! Ekspandują za to szlachetne trawy z padoków...
W dalszym ciągu uważam, że dyskusja o gatunkch traw może być bardzo ciekawa. Byłoby jednak miło ze strony znawców tematu, gdyby spróbowali rzecz usystematyzować.
Oczywiście rozumiem, że należy uwzględnić więcej czynników niż tylko zawartość cukru w... itd. - i że tak naprawdę to powinno się każde pastwisko traktować indywidualnie, decyzję o wyborze roślin do nasadzanej runi podejmując po przeprowadzeniu badań gleby. Skądinąd ja tak właśnie zrobiłem. Co nie zmienia faktu, że zimą/wiosną chciałbym te badania powtórzyć: zaobserwowałem, że konie po powrocie z Wielkiego Padoku (spędzają tam teraz 24 h, 3-krotnie w ciągu doby: na śniadanie, obiad i kolację - wracając na padok zimowy gdzie mają wiatę, siano, wodę i sól) rzucają się na sól. Nabrałem w związku z tym podejrzenia, że może brak mi w glebie jakichś mikroelementów? Rozsądnym zatem byłoby rzecz zbadać po sezonie i jeśli to możliwe, odpowiednim nawożeniem uzupełnić braki. Przy tej okazji być może mógłbym też co nieco dosiać. Myślałem do tej pory o dodaniu lucerny - jakość gleby mi się, mimo wszystko, poprawiła, agrotechnik nie powinien mieć więc już obiekcji co do jej zdolności do zadomowienia się w tym miejscu. Tym bardziej, że mam fragmenty zniszczone przez dzkii, gdzie dosianie byłoby pożyteczne...
Tak czy inaczej jednak, rodzą się pewne pytania: 1. Jakość gleby przesądza o tym, jakie rośliny można na niej z sukcesem uprawiać - to oczywiste - czy jednak, biorąc pod uwagę zawartość cukru w... itd. - są takie gatunki traw, ziół i innych roślin, których koniom w żadnym razie proponować nie należy..? 2. Nie da się kontrolować zawartości WSZYSTKICH pierwiastków w glebie. Tym bardziej, że w większej ilości występuje tylko kilkanaście z nich - uzupełnianie niedoborów pierwiastków śladowych jest technicznie bardzo trudne, bo przy bardzo małej dawce na jednostkę powierzchni trudno jest "trrafić" z dawkowaniem - m.in. dlatego w dawnych czasach występowała swoista "rejonizacja" hodowli zwierząt, albowiem najbardziej cenione były te, wypasane w miejscach przez samą naturę obdarzonych właściwym składem gleby (co w ogromnej mierzy zależy od rodzaju i składu skał zalegających pod glebą - ta uwga nie dotyczy Mazowsza, bo tu mamy bodaj kilometr piasku i gliny do najwyżej położonej warstwy granitów...). W naszej części świata przez jakieś 800 lat najwyżej ceniono konie pochodzące z Podola - co mogło wynikać z wapiennych gleb tamtej okolicy: stąd koncentrowałem się do tej pory na wapnie, jako na pierwiastku kluczowym, w dodatku takim, którego u mnie najbardziej było brak. Czy są jednak, obok tej wiedzą historyczną popartej intuicji, jakieś badania wskazujące na to, które pierwiastki mają kluczowe znaczenie dla zdrowia wypasanych koni?
Pewnie znów odbiegnę nieco od tematu. Jak wspomniałam byłam w Belgii. I widziałam tam mnóstwo zwierząt na pastwiskach. Owce, kozy, bydło mięsne, konie i nawet osioł. Pastwiska maleńkie jak znaczki pocztowe. Zwierzak na zwierzaku. I trawa zielona i bujna. Jak oni (Belgowie) to robią? U nas wypuści się konie na wielki wybieg i jest łysy po tygodniu. Klimat inny? Mieszanki traw inne? Może ktoś wie ?
jkobus - tego że w roślinach pratycznie nie ma sodu, nie przeskoczysz raczej żadnym nawożeniem. Nie możesz koniom na pastwisku udostępnić lizawki w jakimś zadaszonym miejscu? Co do pierwiastków śladowych: sypanie ich na ziemię jest marnotrawstwem, drogi sposób i nieskuteczny (jak nie ma naturalnych "wiązaczy" to większość się podobnoż bardzo szybko wypłukuje). Najrozsądniejsze co do tej pory wymyślono w tym zakresie, to badanie trawy/siana na zawartośc minerałów i uzupełnianie brakujących - koniowi do żłoba.
U nas też kwaśno, skrzypy, maruna, szczawiu od pierona :/ A gospodarz kiedyś chyba chciał zrobić dobrze i nawiózł pastwisko... solą 😲 Tak się dziwiłam co to wyjarało dziury w darni. Poza kwasnością mamy podwyższony poziom żelaza i manganu - w wodzie i glebie. To akurat nie jest skład mineralny sprzyjający końskiemu zdrowiu... ale znowu dryfuję, przepraszam 😉
Nawożenie solą jest jak najbardziej racjonalne - o ile wie się, jak to zrobić! Coś na ten temat na pewno pisał mój przyjaciel, Wojciech Majda: http://permakultura.net/
Podobnie jak całkiem racjonalne jest nawożenie np. pumeksem - już starożytni Rzymianie tak robili (inna sprawa, że we Włoszech pumeks jest pospolitą skałą, u nas - niekoniecznie).
Właśnie się zastanawiam, czy nie przywiązać do drzewa kostki soli?
I dalej nie padło ani słowo - w wątku teoretycznie odnoszącym się do "gatunków traw właściwych dla zdrowia" - czy są przynajmniej jakieś rośliny, których na pastwisku być nie powinno..?