Kiedyś interesowałam się tym bardzo, czytałam dużo na ten temat. Rzecz zakazana w reklamach, przekazach telewizyjnych. Stosowana często przez grupy zorganizowane, etc.
Wg wiki:
Percepcja podprogowa (subliminalna) - oddziaływanie na mózg informacji bez jego świadomości ich spostrzegania. Dotyczy bodźców wzrokowych lub słuchowych, które trwają zbyt krótko, by mogły zostać świadomie zarejestrowane (w przypadku percepcji wzrokowej oznacza to bodźce trwające krócej niż 0,04 sekundy) albo są zamaskowane innymi bodźcami. Bodźce podprogowe mają wpływać na przetwarzanie innych bodźców. Podobnie niektórzy uczeni uważają, że bodźce odbierane podczas snu są przetwarzane w podobny sposób. Niekiedy uważa się, że takie słabe bodźce nie powodując świadomej refleksji, czynią nas bezbronnymi, gdyż nie możemy się obronić przed zawartą w przekazie sugestią. W efekcie sugestia ta mogłaby być traktowana jako własna myśl lub zalążek pomysłu bądź pragnienia, podobnie jak w przypadku sugestii hipnotycznej. http://pl.wikipedia.org/wiki/Przekaz_podprogowy
Placebo (łac. będę się podobał) – substancja lub działanie (np. zabieg chirurgiczny) obojętne, nie mające wpływu na stan zdrowia pacjenta, podawane choremu jako terapia. Chory nie wie, że to, co zastosowano nie jest prawdziwym leczeniem, zaś wszystko (dla leku głównie: wygląd, zapach, smak, konsystencja), oprócz leczniczych właściwości placebo jest takie samo, jak rzeczywistej terapii. Często zastosowanie prawdziwego leku mogłoby być szkodliwe dla pacjenta, ale oszukanie go przez wmówienie, że przyjął lek, może poprawić jego sytuację psychiczną. Placebo stosuje się również w badaniach nad działaniem leków, zabiegów medycznych i niekonwencjonalnych, używając go w podwójnie ślepej próbie.
Jeden ze słynniejszych przekazów podprogowych? Chociażby sam Disney - niezła z niego świnia 😉 Postaram się jeszcze znaleźć kilka programów o PP i EP, ale ciężko z tym. Na yt prawie nic konkretnego nie ma, a było parę w miarę wiarygodnych dokumentów.
Oczywiście w to, że do mózgu docierają bodźce umykające świadomości nietrudno uwierzyć - powszechna jest wiedza, jak niewielki jego potencjał obecne wykorzystujemy. A że inni chcieli, do celów komercyjnych i nie tylko, wykorzystać te fakt to już niemal logiczna konsekwencja, bo wykorzystują wszystko, co się da.
Nie twierdzę, że to jest dobre, ale też nie uważam za gorsze, niż kadzenie różnymi cynamonami i lawendami w sklepach. Zasada jest generalnie podobna.
Ostatnio ktorys z instytutow psychologicznych w Niemczech(wylecialo mi glowy kto dokladnie) na zlecenie koncernu Danone przeprowadzal badania dot. przekazow podprogowych w reklamach. Wynik, co dziwne, byl negatywny, tzn. ze cos takiego jak przekaz podprogowy nie ma wplywu na (to co istnieje koncerny) wybor produktu.
kiedyś subliminale też mnie szaleńczo ciekawiły, po przeczytaniu którejść z książek Koontza - horroro/kryminał, gdzie zostało to wykorzystane do manipolowania i kierowania ludźmi zamieniając ich niemal w roboty 😎
dla mnie ciekawy temat, a że mózg do końca poznany nie jest, to licho wie 🤣
katija, niestety innego filmiku nie mam, ale facet ma nieźle narobione w głowie. Pokazują jednak to co disney sprytnie ukrył, ale może to być równie dobrze spreparowany obraz.
No i kilka: - w bajce na serio to widać 😂 Reszte sobie poszukajcie, bo nieletni też tu wchodzą 😉
Działanie przekazu podprogowego nigdy nie zostało udowodnione w żadnym wiarygodnym badaniu. Za to efekt placebo istnieje i jest przebadany na wszystkie możliwe strony (a mimo to wciąż zadziwia). Tak więc są to dwie całkowicie różne rzeczy, nie wiem czemu połączone w jednym temacie.
A jak dla mnie przekaz podprogowy może działać w drugą stronę - widzimy, to co chcemy. Tak samo, jak podświadomie wszędzie dopatrujemy się ludzkich twarzy. Umysł niektórych dopatrzył się twarzy ludzkiej nawet na księżycu. No a że rozmnażanie się jest celem całego istnienia, to nic dziwnego, że wszędzie dopatrujemy się wszystkiego, co związane z seksem. Bo ja nie rozumiem, jaki interes miałaby firma - dajmy na to produkująca zupki w torebce - żeby bombardować naszą podświadomość seksem? 🤔wirek:
Edit: Poza tym przeciętne 5letnie dziecko nie wie, jak wygląda męski członek i do czego służy. Nie wie też (a przynajmniej taką mam nadzieję!) co to jest seks. Więc jaki cel miałby Disney we wstawianiu takich rzeczy do swoich bajek?
A że się czepiają, że Disney pokazuje małym dzieciom, że homoseksualizm to coś normalnego, to już w ogóle ręce opadają.
Działanie przekazu podprogowego nigdy nie zostało udowodnione w żadnym wiarygodnym badaniu. Za to efekt placebo istnieje i jest przebadany na wszystkie możliwe strony (a mimo to wciąż zadziwia). Tak więc są to dwie całkowicie różne rzeczy, nie wiem czemu połączone w jednym temacie.
Też od razu tak pomyślałam jak zobaczyłam tytuł tego wątku. Co ma piernik do wiatraka? Nie słyszałam żeby cokolwiek konkretnego na temat tzw. "przekazu podprogowego" udowodniono. Moim zdaniem to bzdura. A efekt placebo istnieje bez wątpienia, siła sugestii i autosugestii jest ogromna, zwłaszcza u ludzi którymi łatwo manipulować. Jeśli się w coś wierzy to może mieć to ogromne znaczenie np. przy dochodzeniu do zdrowia przy chorobie. No chyba, żeby połączyć te dwie rzeczy w takim sensie, że jeśli ktoś bardzo mocno wierzy w działanie przekazu podprogowego, to może faktycznie coś tam zadziałać... Ale też w to wątpię, bo przecież cała filozofia przekazu podprogowego polega na tym, że "pacjent" nie jest świadomy że "coś " ma działać.
Tu o efekcie placebo: [[a]]http://www.pulsmedycyny.com.pl/index/archiwum/5095,efekt,dzia%C5%82ania,placebo.html[[a]]
Działanie przekazu podprogowego nigdy nie zostało udowodnione w żadnym wiarygodnym badaniu
napisalam w poscie powyzej, ze niemieccy psychologowie robili jakis czas temu badania na ten temat i owe badania sa wiarygodne, wykonane przy uzyciu wszelkich obowiazujacych standardow. Jak znajde notatki z wykladu, to wkleje, ktory to byl dokladnie instytut. 🙄
Działanie przekazu podprogowego nigdy nie zostało udowodnione w żadnym wiarygodnym badaniu
napisalam w poscie powyzej, ze niemieccy psychologowie robili jakis czas temu badania na ten temat i owe badania sa wiarygodne, wykonane przy uzyciu wszelkich obowiazujacych standardow. Jak znajde notatki z wykladu, to wkleje, ktory to byl dokladnie instytut. 🙄
Chciałam tylko przypomnieć, że żeby wyniki mogły zostać uznane jako wiarygodne i prawdziwe, to samo badanie musi wykonać seria innych instytutów/naukowców i zobaczyć, jak wyniki mają się do tych z oryginalnego badania i do siebie nawzajem. :kwiatek:
Ok, ja pisze tylko o tym, czego nas uczyli i jakiej wersji mamy sie trzymac. Skads to naz profesor musial wziac i biorac pod uwage jego autorytet w swiecie naukowym nie bede sie z nim klocic. Znalazlam materialy, ale po niemiecku oczywiscie. Jest opisany przebieg eksperymentow- raptem 65 stron 🙂.
Niestety nie moge wstawic folii z wykladow, bo maja copyrights, ale generalnie przewija sie na nich nazwisko A. Öhmann , jako osoby prowadzacej badania. W podreczniku Zimbardo "Allgemeine Psychologie" (najnowsze wydanie) jest tez cos na ten temat.
Celem mojej wypowiedzi nie jest wskazanie, ze taki fenomen istnieje, czy nie, lecz iz sa prowadzone na swiecie badania w tym kierunku. Niemiecka psychologia dziala bardzo preznie, moze nie na rowni z amerykanska, ale mimo to maja bardzo duzo w swoim dorobku.
Julie- o przekazie podprogowym wiem tyle co i Wy. 😉 Bo to raczej rejon badawczy dla psychologów.
Zaś efekt placebo JEST oczywiście. I w pracy lekarza psychiatry jest bardzo ważny. Bo większe znaczenie będzie odgrywał w chorobach natury psychicznej, niż w chorobach typowo somatycznych. Prędzej efekt placebo pomoże człowiekowi wydostać się z depresji, niż pozbyć się zmiany nowotworowej na skórze, prawda? Wiara w wyzdrowienie, wiara w lekarza, wiara w skuteczność stosowanego leku jest naprawdę bardzo pomocna w leczeniu schorzeń psychiatrycznych. Aczkolwiek umysł ludzki jest nadal nie poznany i ciągle jest obszernym polem do badań.
Natomiast co do badań, to są przeprowadzane. Skuteczność leków, także psychiatrycznych jest porównywana właśnie do placebo. I podparte jest to badaniami.
Z placebo były ostatnio ciekawe badania, które pokazały że jak ludzie biorą placebo i wiedzą, że to placebo, to i tak procent zdrowiejących w tej grupie jest wyższy i to znacząco bo o kilkadzisiąt procent, niż w grupie kontrolnej, nie dostającej nic.
Co do przekazu podprogowego - nie ma żadnych badań, które byłyby zreplikowane, które potwierdziłyby że przekaz podprogowy w reklamie ma jakikolwiek wpływ na konsumentów. W ogóle to napisze wam potem jaki to był myk z tym wszystkim - bo to było oszustwo zwykłe, że niby przekaz podprogowy cos daje. Tylko musze posprawdzac w ksiażkach szczegóły, bo jak już mam to opisac to tak żeby czegoś nie namieszać :P
kiedys ogladalam program o przekazie podprogowym, i z tego co pamietam, to byly to komunikaty na innej czestotliwosci<?> którą odbiera tylko nasza podswiadomość, np" kup omo, kup omo, omo najlesze, kup omo"i badana grupa ludzi najczesciej wybierala omo. a nie mieli pojecia o badaniu, bo mieli najpierw do wypelnienia ankietę z pytaniami o produkty które najczesciej kupują, potem mieli jakies inne testy, żeby zapomnieli co pisali, takie zmylki rózne, a potem wyslali na zakupy, i nawet osoby piorące wizirem braly omo, oczywiscie nie wszystkie, ale skutecznosc z tego co pamietam bliska 90%.
i to bym przekaz podprogowy, którego bez specjalistycznego sprzetu nawet wychwycic nie mozemy, a nie jakies zwolnione tempa, czy rysunek penisa. kiedys ogladalam stronę z róznymi takimi "wpadkami" disneya, i z tego co pamietam, to najczesciej byly zarty twórców, których male dzieci nie wyłapią, a dorosli jesli zauwaza to ich to rozbawi. ja osobiscie uwielbiam starsze bajki disneya, króla lwa czy pocahontas czy little mermaid pasjami. i uwazam je za urocze. a doszukiwanie się na sile czegos, czego nie ma, a jesli jest, to w konwencji zartu. nigdy nie zauwazylam fujar ani napisów, mimo wielokrotnego ogladania. dopiero gdy gdzies trafilam na stronę ze screenami z takich wpadek.
predzej jesli chodzi o tresci nieodpowiednie to niech sie wezmą za te krwawe i obrzydliwe kreskówki które ludziom serwuje Cartoon network badz podobne.
kiedys bylam wielką pasjonatką japonskiej sztuki rysunku, i oczywiscie animacji, z tym, że anime było przeznaczone dla róznych grup, byly to filmy, z tym ze po prostu animowane. urocze i radosne dla dzieci( pamietacie królestwo kalendarza, yattamana? czy zorro? a potem sailor moon, ale to juz mlodsze pokolenie?) po poważne, psychologiczne, z trudnymi tematami, czesto krwawe, brutalne, badz zwyczajnie trudne. czyli jak filmy. ale animowane. co juz kaze twierdzic ze "dla dzieci" i potem wąty o paskudnych animowanych bajkach, ktore sa brutalne i krwawe i je dzieci maja ogladac! a manga to śmierć i szatanizm. bo wiadomo, jak animowane to od razu dla dzieci :/ i z tego nieporozumienia wynika demonizowanie.
jak komus sie zechce przeczytac calosc, to dziekuję 😉 :kwiatek:
W Strefie 11 by program o przekazie pod progowym, puszczali ludziom w kinie film z wmontowanym obrazem, na którym było napisane żeby kupili Coca Colę. Sprzedaż napoju nie wzrosła 😀
Naprawdę wierzycie w to, co ten facet z filmiku mówił o Disney'u? Jak byłam mała uwielbiałam oglądać te bajki, w Królu Lwie za każdym razem wzruszał mnie moment śmierci Mufasy i jego późniejsze słowa "pamiętaj kim jesteś..." z chmur, w 101 dalmatyńczykach za każdym razem przeżywałam chwile, kiedy Nochal i Baryła szli z pogrzebaczem szukać piesków, a w Dzwonniku z Notre Dame za każdym razem oburzał mnie stosunek "reszty" do Quasimoda. To są złe wartości, przekazywane przez bajki? Nie wydaje mi się. Teraz, z perspektywy czasu, widzę o ile lepsze i mądrzejsze były to rzeczy, od całej masy głupot serwowanych najmłodszym na kanałach bajkowych, o bijących się i walczących robotach, supermenach, albo o bezmyślnych dzieciakach mających dziwne problemy. Oglądając obrazek wrzucony przez Notarialną nie dopatrzyłam się niczego w tym pyle, dopiero po dowiedzeniu się co "powinnam" zobaczyć zaczęłam to widzieć. Tak naprawdę w wielu filmach można złapać moment, kiedy da się zauważyć coś "dziwnego". Pamiętacie ile podtekstów wywołało zdjęcie ze ślubu Williama i Kate, kiedy ona kucnęła po swój bukiet? To właśnie przykład niefortunnie złapanego momentu. Męskiego członka na okładce Małej Syrenki też nie dopatrzyłam się od razu. bemyself ma rację, że nawet jeżeli coś takiego się pojawia, to dzieci nie rozumieją albo zwyczajnie nie widzą tego, co zauważają dorośli. Wracając do wspomnianych Dalmatyńczyków - Nochal i Baryła śledzili psy po śladach na śniegu i przechodzili nad ogrodzeniem pod prądem, jeden z nich "nadział się" na nie kroczem. Wtedy śmieszne było po prostu to, że faceta poraziło, a teraz, wiadomo, śmieszy, że akurat temu i owemu "elementowi" jego ciała się dostało. Mam oczywiście na myśli te "stare" bajki, sprzed 10 czy 15 lat, nie Hannę Montanę, czy inne różowe laleczki.