Mam pewien problem dotyczący jazdy konnej. Otóż konie kocham odkąd pamiętam. Zawsze marzyłam o jakimkolwiek kontakcie z końmi. Niestety nie mogę posiadać własnego. Zaczęłam uczęszczać na lekcje jazdy konnej. Jazda nie znaczyła i nie znaczy tyle samo, co samo bycie blisko tych cudownych zwierząt. Niestety, moich rodziców nie stać, bym mogła jeździć raz w tygodniu, jak większość. Na jazdę chodzę 2-3 razy w miesiącu. Do tego dochodzi brak samochodu. Najbliższe stajnie znajdują się za miastem, 10 km od mojego domu. A dojazd komunikacją miejską nie jest zbyt dogodny. Jeżdżę już 1,5 roku, a nauczyłam się tylko kłusować. Tylko i aż, bo dla mnie każdy postęp jest ważny. Na pracę za jazdę jestem za młoda, mam 14 lat (15 w grudniu), po za tym z moimi "umiejętnościami" to śmieszne... Żal mnie ściska, gdy niektórzy piszą, że jazdy kilka razy w tygodniu to dla nich za mało. Przykro mi, że ja tak nie mogę... I tu się pojawia moje pytanie - czy warto kontynuować realizację mojej pasji, czy odpuścić sobie i poczekać na lepsze czasy?
Livvy, warto, u każdego są lepsze i gorsze czasy, ale mi np. konie w życiu pomogły przetrwać wiele trudnych momentów. A były lata, że nie jeździłam konno po kilka miesięcy.
Najbliższe stajnie znajdują się za miastem, 10 km od mojego domu spokojnie możesz dojechać rowerem
Na pracę za jazdę jestem za młoda, mam 14 lat (15 w grudniu) a pytałaś? ja pracowałam za jazdę jak miałam...jakieś 10 lat? i chyba jazda za pracę, a nie praca za jazdę 😉
po za tym z moimi "umiejętnościami" to śmieszne do wyrzucania gnoju nie potrzeba szczególnych umiejętności.
brak samochodu? masz rower albo autobusy pks 🙂 ja też mam konie ok. 10 km i zanim nie byłam w ciąży to chodziłam nawet spacerem z psem 🙂 15 lat? ale oczywiście możesz sobie znaleźć pracę 🙂 np. wyprowadzanie psów albo zapytać w stajni czy nie możesz pomagać i chciałabyś jedną godzinę jazdy w tygodniu. Wiele jest możliwości, a nie wyżalanie się na forum.
Cóż, nie wiem, czy jest gdzie wyrzucać gnój, bo koło mnie są głównie stajnie GTJ, a tam konie stoją głównie na pastwisku, czasem całą dobę. Znalazłam jedno jedyne ogłoszenie o pracy w mojej okolicy - ale wspomniane jest że dla osoby dobrze jeżdżącej. Ale postaram się spróbować.
Livvy a skąd jesteś?? Nie możesz się w stajni dogadać np. ze będziesz jeździć raz w tygodniu a będziesz przy koniach pomagać? Ściągać konie, czyścić, karmić, zajmować się sprzętem. zresztą 15 lat to już sporo, za rok idziesz do liceum? Wiele osób w tym wieku ma już jakieś dorywcze prace np. roznosi ulotki.
Livvy grunt to dobre chęci. Nie łam się!! Ja w Twoim wieku byłam w bardzo podobnej sytuacji, a teraz mam własnego konia 🤣 Nigdy nie wiesz co Cię spota w życiu. A realizować swoją pasje zawsze warto!!! Nie rezygnuj z tego....
Noris dziękuję za wsparcie :kwiatek: Jestem ze Skarżyska-Kamiennej. Roznosić ulotki chciałam, ale potrzebne jest skończone 16 lat. A w stajni mogę się spytać, ale oferowanie jazd w zamian za pracę skierowane jest głównie do osób dobrze jeżdżących.
Livvy ale od czegoś trzeba zacząć.. Ja nie wiem jak tam u was sytuacja wygląda, ale u nas dzieciaki pomagały żeby np. na początek odstępować konia, raz w tygodniu miały po prostu lekcje i tyle. Z czasem jeździły coraz lepiej i lepiej.
Zwłaszcza że dla Ciebie już będzie dobrze jak choć raz w tygodniu sobie pojeździsz. To się naprawdę da zrobić. Tyle ze trzeba być upartym. Jak ci zamkną drzwi wejdź oknem 😉
xxagaxx Postaram się, ale nie wiem co z tego wyjdzie 😉 Happiowa, nie bardzo rozumiem, o co ci chodzi. A mi chodzi o to, że jakaś osoba pracuje, a w zamian za to dostaje jazdy za darmo. I właśnie żeby tak pracować, trzeba być dobrze jeżdżącym.
chodzi mi o to, że u nas ludzi zaczynali od zera i też pracowali: uczyli się ścielić, zamiatać, wyprowadzać i czyścić koni itp. Za to mieli jazdę pod okiem instruktora. Pierwsze razy były trudne bo trzeba było mieć taką osobę non stop na oku, ale po pewnym czasie stajnia zyskiwała niezastąpioną pomoc.
Livvia, nie trzeba... Ale jak widać Ty widzisz tylko problemy... 15 lat to poważny wiek, może czas zacząć myśleć pozytywnie? Coś wymyslec a nie smecic na forum... Bidulka... Może zacznij od zamieszczenia ogłoszenia na wszelakich konskich forach i stronach www, ze za naukę jazdy pomozesz przy koniach w stajni? Zrobilas to? W ilu stajniach w okolicy pytalas?? Powiesilas ogłoszenie??
Rozumiem, ale właśnie nie wiem czy znajdę takie oferty w najbliższych stajniach. Ale postaram się. I nie widzę problemów, ja widzę realia. Ale macie rację, może nie będzie tak źle... Temat do zamknięcia.
Jeżeli jazda konna jest twoją wielką pasją i chcesz ją za wszelką cenę kontynuować, to nie powinno być dla Ciebie przeszkód nie do pokonania. Zrób tak, jak dziewczyny Ci radzą, zapytaj o możliwość jazdy za pracę. Ja będąc nawet młodsza od Ciebie, przez całe wakacje musiałam zapierdzielać i pomagać przy obozach konnych, robić oprowadzanki dzieciom, siodłać, czyścić, poić, karmić, wypuszczać konie, których było 20 parę sztuk, dwa razy dziennie zmiatać całą stajnię, dodatkowo dojeżdżać codziennie 4 km rowerem na 8 czy 9 rano, wracać tylko na przerwę do domu na obiad, a potem z powrotem do stajni i tak do 21. Najlepsze było to, że przez cały tydzień takiego zasuwania miałam jedną, czasem dwie godzinne jazdy tygodniowo, na dodatek nie na jakimś tam super, ekstra koniu, na którym chciałam jeździć, a na takim, który nie został zajęty przez obozowiczów. W sezonie sianokosów za pomoc przy układaniu kostek siana na szopie, zarabiałam sobie na dwugodzinny rajd. Bardzo ceniłam sobie tą pracę i to, że dzięki niej mogę się czegoś nauczyć i przede wszystkim przebywać z końmi. Po jakimś czasie, kiedy rodzice zobaczyli moją zawziętość w tym, co robię kupili mi konia, półroczną źrebówkę (fakt, że koń zimnokrwisty, ale zawsze to coś 😉 ) miałam wtedy 13 lat, dziś mam 24, a klacz cały czas mi towarzyszy, na dodatek teraz pomaga mi uczyć moje dzieci zachowania przy koniach. Żeby za bardzo nie odbiec od głównego tematu wątku... chcieć to móc, a z odrobiną zawziętości i samozaparcia jesteś w stanie realizować swoje marzenia.
Nie ma to jak z nudów pomarudzić na forum 😀 W mojej stajni 15latka do pomocy to jak skarb, bo u nas same kucyki i mnóstwo chętnych pomocników w wieku 8-13 lat. Bezproblemowo może pracować za jazdę osoba, która kompletnie nie zna się na koniach - zamiata, sprząta, wyciera kurze, omiata z pajęczyn, myje okna, grabi obejście, przynieś/podaj/pozamiataj dla instruktora, a w trakcie uczy się obchodzić z końmi, po kilku przeszkoleniach może robić na oprowadzanki, wyrzucać gnoju pomocnikom nikt u nas nie każe, ale np. zmiatać po ścieleniu jak najbardziej. Przy wypuszczaniu/sprowadzaniu koni nawet laik miałby co zrobić, bo zawsze dużo jest rozciągania/zmieniania trasy przepędów (bo konie idą z różnych stajni i trzeba trasę zmienić). 10 km rowerem dla młodzieży, co to jest? Kiedy ma się wakacje, cały dzień do dyspozycji, nie trzeba martwić się, jak zdążyć dojechać tam po pracy i jeszcze przed zmrokiem wrócić... Dzieciaki - "A little less conversation, a little more action please" 😉
o matko, dziewczyno. Zamiast mierzyć wyżej spójrz może na tych co z kolei mają takie same marzenia co Ty ale w odróżnieniu od Ciebie, nie mają nic ❗ nawet gospodarskiego konia pod nosem co by oczy nacieszyć. Ale zamiast czerpać radość z tego co masz, chyba w miare jedzenia apetyt Tobie wzrósł. Ja też odkąd pamiętam nawijałam koniach, że chce mieć, itp. itd. Od majtka do chyba 11 roku latałam do konia sąsiada-całe wakacje, pod lasem-od taka była moja najlepsza rozrywka. Potem konia sprzedał i był ryk 😁 (szukałam konia przez nastepne wakacje po całej okolicy aż znalazłam haha) od 10 roku jeżdże-a jeździłam 1 na miesiąc/półtorej. Przy czym sezon listopad-kwiecień w ogóle odpał. Do najbliższej stajni normalnej za moich czasów miałam 60 km. Los sie uśmiechnął i rodzice kupili konia jak miałam chyba 16 lat. Obecnie na koniu od roku nie jeżdże w ogóle, generalnie jesteśmy w czarnej d*** bo odkąd wyjechałąm do wawy nie mam kasy na utzrymanie tu i cała poprzednia robota poszła ....w las. Też bym chciała trzymać konia w wawie, mieć trenera, zeby mnie było stać na wypasioną stajnie, sprzęt i cała mase przesłodziudkich czapraczków, kompletów....chociaż nie aż w taką durnote bym nie popadła. Ale wiem że już jako jeździec pewnie sie nie rozwine, na nic już liczyć nie moge, ale to wcale nie znaczy że mam rezygnować z czegokolwiek, sie dołować i przez pryzmat innych popadać w doła, bo to do niczego nie prowadzi. Czerp energie z tego co masz, nawet jeżeli to Ci sie wydaje trudne. Przeciwnie-ten trud może i wiele Cie kosztuje ale dzięki temu spełniasz pasje co powinno Cie stawiać na nogi za każdym razme. Poza tym jak piszesz masz 15 i wszystko przed Tobą. Chyba że sie chełpisz na cos zbyt może za szybko, to klapki z oczu niestety nihdy Ci nie zejdą. pozdrawiam i życze powodzenia :kwiatek:
czesto w malych stajniach ludzie szukaja pomocy, masz też obozy jezdzieckie. znam dziewczynki które na cale wakacje wyjezdzaly. a ja zaczelam majac 16 lat wyjezdzac i pracowac. wspaniala sprawa, zjezdzilam masę miejsc, od mazur, przez pomorze konczac ma południu polski. wyjezdzalam na dwa miesiace wakacyjne, czesto nawet nie mialam do roboty nic ciezkiego, tylko objezdzac konie. wspaniala metoda na wakacje, a jako, że jest jeszcze sierpien, to w sezonie duzo szkółek szuka kogos, kto pomoze, chodzi o np osiodlanie i wyczyszczenie konia przed jazda, utrzymywanie porzadku i ogólna pomoc, bo wiadomo jak sie przewija tłum to czesto kazda para rak jest na wagę złota.
nie poddawaj się, kazdy ma momenty zwatpienia. jesli to kochasz, nie rezygnuj, znajdz prywatna stajnie, nie wielki gmach, zapytaj czy mozesz pomagac i wsiadac za to, a moze jesli bedzie blisko, to zapytaj czy na kawalku pola nie mozesz rozbic namiotu, i tam sobie mieszkac. i wtedy od rana mozesz juz byc z konmi, poznawac tajniki karmienia, podstawy opieki codziennej, a jesli blisko, to rodzice moga zawsze pomoc gdyby cos bylo nie tak.
Powinnaś jeździć dalej 😉 Ja do stadniny dojeżdżałam 45 km :p A pytałaś się właściciela/właścicielki stajni czy nie możesz na pewno pracować za jazdę, jeżeli 15 lat nie masz ? Może zrobi wyjątek ? 😉
Ja mam 14 lat. I gdy się spytałam w pewnej stajni, okazało się, że bym mogła częściowo odrabiać możliwość jazdy pracą. A do tej stadniny mam coś ok. 20 km jak nie więcej, na dodatek przez miasto. I trasę bym musiała pokonywać rowerem. Widać, że wszystko jest możliwe, tylko trzeba trochę chęci i samozaparcia, co z resztą wspomniały już moje poprzedniczki 😉
Pewnie, że jest możliwość, tylko trzeba chcieć... Ja to bym np. chętnie wzięła do siebie osobę do pomocy za jazdy... Tyle, że u nas wszyscy by chcieli jezdzić ale za free, a jak przychodzi co do pomocy, to wszystkie chętne, albo czasu nie mają nagle, albo są uczulone 🤔
a to powszechna przypadlosc... jazdy taaaak, jak najbardziej, za darmo koniecznie, ale jak trzeba tylek ruszyc to pusto. a to proste jak budowa cepa, placisz albo pracujesz.
Pewnie, że jest możliwość, tylko trzeba chcieć... Ja to bym np. chętnie wzięła do siebie osobę do pomocy za jazdy... Tyle, że u nas wszyscy by chcieli jezdzić ale za free, a jak przychodzi co do pomocy, to wszystkie chętne, albo czasu nie mają nagle, albo są uczulone 🤔
albo pada, albo mróz, albo sprawdzian, albo dojazd 3 km na kzyż - a nie pod domem... ile jest ludzi co gadają, że chcą pomagać za jazdy, a póżniej zawsze jakieś ALE...
Znam to aż za dobrze :/ A ja mam właśnie stajnię zastraszające 4 km od centrum 😜 Głównym problemem jest pobliska pseudo stajenka z umęczonymi, zaniedbanymi końmi, które właściciel daje do jazdy każdemu kto przyjdzie z ulicy i można na nich sobie pojechać w teren nie tłumacząc się gdzie, za ile się wróci itd. I oczywiście za free :/
Taaa... u nas nawet nie ma takiej konkurencji i co? 2 miesiace wlascicielka szuka luzaka za jazdy, po prostu do pomocy, pracy niewiele, bo konie AZ 3, stojace od wiosny 24h na dworzu, wiec nawet boksow nie trzeba szorowac. wazne zeby byc regularnie. dojazd od petli tramwajowe cale 6 min autobusem i 8 min spacerkiem. konie grzeczne, fajne, zrobione, nawet startowac mozna jak ktos ma ambicje. chetnych jak na lekarstwo, albo przyjda 3 razy i znikaja bez slowa 😵