Nie wiedziałam jak zatytułować . Mam takie pytanie do osób bywalców wysp brytyjskich: -Na wielu filmach widzę,że są tam takie cienkie,pojedyncze drzwi i okna. I z dworu wchodzi się od razu do np.saloniku. To tam jest tak ciepło? Czy ludzie tacy twardzi?
Ludzie twardzi! Tzn. zahartowani. Ale to moja subiektywna opinia 😉 Pamiętam, jak siedziałam przy koniach miesiąc. Najpierw marzłam solidnie - bo w domu było chłodno, bo siedzenie wieczorem na dworze przy kolacji mnie zamrażało totalnie. A potem wróciłam do Polski - i się dziwiłam, co tu wszyscy tacy zmarźlakowaci. Większość już się przerzucała na grubsze kurtki, a ja nadal latałam w wiatróweczce. Dopiero jak przy większych mrozach odkręciłam w domu kaloryfer, to mnie rozhartowało i wróciłam do "normy".
A klimat na wyspie łagodniejszy. Rzadko większe zimno, rzadko wielkie upały. Tylko wilgoć większa. I wiatry. Dla mnie kwintesencja angielskiej (ok, południowoangielskiej) pogody to nie mgły, a chmury pędzone wiatrem. I raz przebłyski słońca, raz deszcz, raz ciemnica, raz światło.
Inny klimat widać też np. po rurach od wody - często na zewnątrz domów, nieizolowane. Bo nikt długich mrozów nie przewiduje. Kilka dni z małym minusem. I tyle. I jeszcze po tym, że w niektórych miejscach palmy sobie rosną. A w podlondyńskim parku mnożą się zielone papugi (nie znam nazwy), co to kiedyś uciekły na wolność. I radzą sobie.
A to prawda,że brytyjczycy są tacy powściągliwi w emocjach? Też tylko z filmów wiem. Oglądam pilnie "Foyle's war" http://www.foyleswar.com/ taki serial twórców moich ukochanych "Morderstw w Midsomer" i tam się wiele dzieje ale bohaterowie reagują inaczej niż np. w filmach francuskich.
Drzwi faktycznie mamy pojedyncze i w związku z tym o oszczędności energii nie może być mowy. Na szczęście mam w domu podwójne okna, co w tym kraju wcale nie jest tak oczywiste. Brytyjczycy mają jakąś niesamowitą odporność na zimno. Podejrzewam, że to za sprawą zahartowania już od bobasa - wciąż widzę dzieci bez czapek, butów, ba, nawet skarpetek w temperaturach niewiele powyżej zera. Jeśli mamy na dworze powyżej 5 stopni (często nawet mniej), panny pomykają w sweterkach i japonkach, kolesie góra w bluzach, ogólnie - szał ciał. Jeśli panna wychodzi na imprezę wieczorem, niezależnie od pory roku, nie zakłada zazwyczaj nic na wierzch - więc widok panien ubranych w kuse sukienki na ramiączka w styczniu to zupełna norma. W jakiś sposób nie dostają zapalenia płuc :/ No i widok centrum miasta w weekendowy wieczór może być dla przeciętnego Polaka szokujący. Ponoć Polak wypić potrafi, ale u nas chyba jednak upijanie się nie jest celem samym w sobie. Tutaj - owszem.
Ale ogólnie to bardzo ciekawy i uśmiechnięty naród 😉 Powściągliwości w emocjach raczej nie zauważyłam, a już na pewno nie w porównaniu z Polakami.
No, jak się napiją, to problemów z ekspresją nie mają 🥂 A weekendowy widok miasta jeszcze bardziej charakterystyczny, odkąd z paleniem trzeba wychodzić na dwór. Kłębiące się winogrona ludzi pod pubami. Chociaż może zawsze tak było? Nie pamiętam... Znajoma mówiła, że oni są narodem "outdoorowym".
Nie wiedziałam jak zatytułować . Mam takie pytanie do osób bywalców wysp brytyjskich: -Na wielu filmach widzę,że są tam takie cienkie,pojedyncze drzwi i okna. I z dworu wchodzi się od razu do np.saloniku. To tam jest tak ciepło? Czy ludzie tacy twardzi?
I ciepło i zahartowani... nie jest tak mroźno jak w Polsce, ale w moim apartamencie, w którym mieszkałam jak pracowałam przy koniach, w lecie przydałoby się grzać na noc... oczywiście kaloryfer był, ale zabraniali mi go włączać, bo przecież jest ciepło no i za drogo to kosztuje... :/ ^^ O.O
no i ta wilgoć straszna cały czas i ciągle i wszędzie...
Znajomy mi tłumaczył,że roczne wahania temperatury są mniejsze niż u nas i dlatego ludzie przywykli. A czemu mają osobny kran na zimną i ciepłą wodę? Mają? Widziałam na lotnisku-bo tylko się w GB miałam okazję przesiadać.
Mają. Nawet widziałam dom Anglików, który sobie na wakacje we Francji przysposobili - oczywiście z dwoma kranami 😉 Starałam się dopytać, czemu to tak. Pewna nie jestem, ale wygrała teoria, że to z oszczędności: zatykasz umywalkę, napuszczasz wodę z kraników, myjesz łapy w tej kałuży. Pod bieżącym "wrzątkiem" trudno łapy myć.
Pogoda faktycznie specyficzna... byłam tam wiosną zeszłego roku i jednego dnia potrafiło być tak: (później zdjęłam również kurtkę, bo było mi zwyczajnie za gorąco), następnego natomiast tak: Byłam też w grudniu 2009(w okresie świąt). Po mieście śmigałam jednego dnia w wiosennej kurtce, następnego w cieniutkim golfiku z rękawkiem 3/4. Patrząc na ludzi wygrzewających się w słońcu na ławce ciężko przychodziła myśl, że w Polsce taki ziąb 😉 W grudniu najwyższa temperatura, którą zaobserwowałam, to było 16 lub 18 stopni. Najniższa jaką odnotowałam to ok 6st 😉
Poza tym cała masa takich wręcz "bajkowych" sklepików - z wielkimi słojami z cukierkami, ozdobami świątecznymi itp:
Okna faktycznie zwykle pojedyncze, drzwi zatrzaskowe (a wejściowe również poj., przeszklone werandy/przedsionki). Z oknami bywa problematycznie z powodu tej wilgoci. Często szyby są wilgotne rano mimo dodatkowego uszczelnienia :/ Wiele mieszkań nie ma centralnego i ogrzewane są grzejnikami elektrycznymi lub gazowymi (takie wolnostojące).
Anglicy niby tacy zahartowani, a w zimę (w czasie, kiedy był ten niby "wielki śnieg", co Polacy tak się z tego śmiali) to w trzech kurtkach nawet chodzili (sama widziałam) i prawie umierali, a było tylko -5...
Ja nigdy nie zauważyłam Brytyjczyka w 3 kurtkach. Narzekali na śnieg, ale na temperaturę nie za bardzo. W Sylwestra przed północą poszłam na miejski festyn i po godzinie prawie zamarzłam, a oni śmigali w trampkach i marynarkach, przy -5 stopniach. Ale 5cm śniegu faktycznie sparaliżowało cały kraj 🤔wirek: Choć może nie ma się co dziwić, opon zimowych nikt nie zakłada, a górek sporo. Mimo to nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego szkoły były zamknięte przy czarnych drogach i niewielkiej ilości śniegu na trawie.
Brytole to faktycznie naród outdoorowy, nie straszny im deszcz czy wiatr, po prostu ubierają kalosze (np. na spacer z psem) i wodoodporne kurtki i heja 😉 Chociaż z tą straszna pogodą też bym nie przesadzała. Może na północy nie jest przyjemnie, ale południe jest bardzo zbliżone do Polski, tyle że zima łagodniejsza. Ja nie narzekam.
Co do kranów, masakra - albo się parzysz, albo myjesz ręce w lodowatej wodzie. Na szczęście mój landlord pochodzi z Serbii i w domy mamy jak najbardziej normalne baterie, poza malutką umywalką w dolnej ubikacji. Kiedyś pytałam Brytyjczyków, dlaczego nie mają normalnych kranów, i większość mi odpowiadała, że są za drogie 🤔wirek: Ciekawa teoria.
To nawet nie to, że Polak, bo takie łączniki sprzedawane są w sklepach typu "Funciak" (odpowiednik naszych "wszystko za 5zł"😉 na każdym rogu 😉
U nas (I live in Poland) normalny człowiek kupiłby sobie i zamontował baterię z mieszaczem - czyli normalny kran. Wnioskuję, że w Albionie albo straszna bieda, że jedynie jakieś gumowe surogaty w modzie, albo faszyzm i prawo zabrania montowania normalnych kranów 🙂
ikarina: Anglicy niby tacy zahartowani, a w zimę (w czasie, kiedy był ten niby "wielki śnieg", co Polacy tak się z tego śmiali) to w trzech kurtkach nawet chodzili (sama widziałam) i prawie umierali, a było tylko -5...
W mojej firmie były takie dialogi:
Polak z Polski do Anglika w Anglii: - miałeś mi to k... zrobić do piątku, dzisiaj jest środa, a gdzie moje urządzenie, kiedy je wyślesz? Anglik do Polaka: - ale u na śnieg spadł, jest dużo śniegu... P_d_A: - no dobrze, a na kiedy możesz to zrobić? A_do_P: - ale śnieg, u nas śnieg spadł....
Nawet jak się stopił, to w mózgach zalegał.
Niemiec d. NRD, prawdopodobnie byłe STASI, pracuje w angielskiej filii niemieckiego koncernu. Właśnie awansował na kierownicze stanowisko. Dzwoni do niego Polak i opieprza, że coś źle zrobili, niezgodnie z zamówieniem i że termin dłuższy niż w potwierdzeniu zamówienia. Po piętnastu minutach Niemiec oddzwania do Polaka: - ale ty tak do mnie nie możesz mówić, ja jestem kierownikiem!
Cóż, byc może to ja mam po prostu takich znajomych zmarźluchów 😀 A z oponami to fakt, nie wymieniają na zimę. Kiedyś się zapytałam koleżanki :"jakie masz opony?" odpowiedziała "normalne". Zimówki tutaj to powiedziałabym jakaś ekstrawagancja.
A te krany to jakaś tragedia. Jak tu włosy umyc, kiedy nie ma prysznica? Moja ciocia używa garnka...
A jedzenie? Takie typowo brytyjskie- też czytałam,że kuchnia inna niż wszystkie. W wielu ksiązkach np Francuzi się oburzają na brytyjską kuchnię a w wielu filmach widziałam -to jedzą ze smakiem jakieś apetyczne rzeczy.
O...z tym jeżdżeniem jak się pogoda zmieni to fakt... W zeszłym roku miałam okazję przekonać się jak wiele jest prawdy w tych wszystkich opowieściach, które zawsze uważałam za lekko przesadzone. Długa trasa, wyjeżdżaliśmy i była piękna pogoda, więc ludzie nieźle śmigali. Po paru godzinach pogoda uległa zmianie - najpierw drobny deszczyk i mój pierwszy szok - wszyscy Anglicy baaardzo zwolnili zwolnili, a kiedy zaczęło lać, to po prostu telepali się naprawdę masakrycznie wolno 😉
Co jeszcze o kierowcach... niesamowita uprzejmość. Każdy każdego wpuszcza. Momentami robiło się to dosyć upierdliwe, bo uprzejmość uprzejmością, ale w niektórych miejscach z tego powodu ciężko było przejechać, bo co chwilę ktoś wpuszczał po kilka samochodów z podporządkowanej. Przy dużym ruchu... 😉
Do tego dochodzą starsi ludzie za kierownicą. Przyznam szczerze, że zęby z chodnika zbierałam widząc podjeżdżający na parking samochód, w którym po zatrzymaniu otworzyły się drzwi, wysiadła z niego babuleńka, która ledwie się na nogach trzymała, ale wytaszczyła z tyłu "balkonik" i poszła na zakupy 😉
No i właśnie - babcie z balkonikami. Chodzą całymi stadami 😉
Kuchnia? Mi nie smakowała. Tzn. kuchnia jak kuchnia, bo żywiłam się jednak u samych Polaków, ale produkty mają zupełnie inny smak, są takie hmm... sztuczne, "nadmuchane". Na szczęście teraz nie ma rpboemu z kupnem polskich produktów, więc coraz więcej można zdziałać 🙂
Nestor, jeśli o łączniki do kranów chodzi, ja się nigdy z takim badziewiem nie spotkałam, a w "kilku" łazienkach byłam. Zazwyczaj, jeśli ktoś ma śmieszną baterię przy wannie, to oprócz tego montują na ścianie prysznic z przepływowym ogrzewaczem wody (czy jak to się nazywa) i już. Ale trzeba przyznać, że łazienki są nieco z innego świata. Kiedy odwiedziła mnie siostra, pyta po wyjściu z toalety, dlaczego spłuczka nie działa 😁 A tam po prostu trzeba ją bardzo mocno nacisnąć. I tak jest wszędzie. W reszcie Europy są spłuczki na guziczek, na dotyk palca, a ty na "korbkę", i to nawet w najnowszych toaletach 🤔wirek:
W reszcie Europy są spłuczki na guziczek, na dotyk palca, a ty na "korbkę", i to nawet w najnowszych toaletach 🤔wirek:
Kurczę, Lotnaa, dopiero teraz to zauważyłam! Faktycznie!
A jeśli chodzi o brytyjskie jedzenie - jest strasznie napakowane chemią, do mięsa nagminnie wstrzykuje się wodę, żeby wyglądało lepiej, owoce wyglądają jak plastikowe. Jak widzę reklamy z aktorem mówiącym o jedzeniu "pure British" z dumą to aż mam napady śmiechu. W ogóle zauważyłam, ze odkąd się tu wprowadziłam, to odwiedzam toaletę dużo częściej. Chleb - ohyda, do tego czasami pleśnieje już po dwóch dniach, więc trzeba trzymac w lodówce. Jeśli chodzi o typowo angielskie potrawy - to niektóre nawet polubiłam (dobrze przyrządzony cottage pie - mmmmmniam :icon_razz🙂, chociaż christmas pudding ledwo przeżyłam - wlali za dużo wódki :pijacy:
Polskie sklepy to zbawienie, chociaż tzw. "polski" chleb, który można tam kupić jest niemożliwy do przełknięcia.
A zauważyliście może pewien fakt - nie da się uzyskać tego samego smaku polskich potraw? Choćby użyć wszystkich składników z Polski, to i tak zawsze wszystko smakuje inaczej, jak w Polsce.
Lotnaa, faktycznie. Z tymi kibelkami to coś nie halo jest. Myślałam, że to tylko ja takiego pecha miałam 😀 ikarina, kiedy byłam u Siostry kupowałyśmy chleb polski, mazowiecki bodajże, dobry był. Jasne, że to nie to samo co na miejscu, bo to nigdy nie będzie chrupiący chlebek, ale ogólnie był ok. Różnice w smaku mogą brać się już chociażby z powodu używania innej wody. Chociaż tę to akurat mają lepszą niż chociażby w Toruniu 😉
co do dziwnych toalet to w dalszym ciagu nie moge pojac jak w Grecji ludzie nie brzydza sie wyrzucac zuzytego papieru do kosza,dla mnie to byla masakra, fuj 😫
najfajniejsze kible to sa w japonii! Matka moja doliczyla sie 17 funkcji w najbardziej skomplikowanym xD w ogole w Japonii toalety sa piekne i czyste :P nawet w najbardziej obskurnym bardze, kiedy wchodzi sie do toalety, nie ma sie ochoty wychodzic (to odwrotnie niz u nas...)