Forum towarzyskie »

Aborcja - dyskusja

bardzo dobry artykul

solina
dla Ciebie od poczęcia jest już człowiek i nie zarzucaj mi tutaj niewiedzy z zakresu podstaw biologii bo nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz, pisałam już wcześniej, że w początkowej fazie ciąży może dojść do samoistnego poronienia i co, i nikt nie robi komórkom pogrzebów ? tak samo potencjalnym życiem jest komórka jajowa czy plemnik, dla mnie na jedno wychodzi, a jak dla Ciebie to już jest Twoja sprawa, mi chodzi jedynie o nie narzucanie innym swojej woli.
I z jednej strony potępiaja kobiety które ciąze usunęy lub chca usunąc, moralizatorzy od siednmiu bolesci,
a z drugiej strony dopuszczaja mozliwosc - bojąc sie o wlasną dupe.
Bo jakby zostały zgwalcone, albo miały przypłacic ciąze zyciem - to juz wtedy aborcja jest ok.
To nie morderstwo, nie ponoszenie konsekwencji. Mozna usprawiedliwic.

Tego nie rozumiem. Jak mozna krzyczec - niech inni ponosza konsekwencje, a samemu zostawiac sobie furtke "na wszelki wypadek"?


ale to nie chodzi o to, że zostawiają sobię furtke "na wszelki wypadek",
jestem przeciwko aborcji, ale nie mam zamiaru zmuszać kobiet do opieki nad ciężko chorymi dziećmi,
bo najzwyczajniej w świecie nie wszystkie są na to gotowe. to, że uszanowałabym
decyzję kobiety która miałaby usunąć ciążę bo zagraża ona jej życiu, nie jest równoznaczne z tym
że sama bym tak zrobiła.


no i ciekawa jestem jak czują się te wszystkie niepełnosprawne osoby, które słyszą ciągle
o tym jak to pewnie zmarnowały życie swoim matkom i że takie dzieci nie powinny się rodzić.
albo jak to wszyscy wiedzą lepiej jak to one są nieszczęśliwe i że wolałyby się nie urodzić.
bo w końcu niepełnosprawność nie jest równoznaczna z brakiem świadomości.
A gdybym miała być dzieckiem innej kobiety, mogłoby mnie zwyczajnie nie być.
Mogłoby cię nie być, ale czy będą zarodkiem byłabyś świadoma tego, co się dzieje? Przecież zarodek nie myśli, nie analizuje, nie przeżywa, nie jest mu żal.

Z dziećmi i osobami dorosłymi z niepełnosprawnością różnego stopnia mam do czynienia od dziesięciu lat. Żadne z nich nie miało pretensji do swoich rodziców o to, że żyją... Co więcej, rodzice wysyłają swoje dzieciaki na rehabilitację, różnego rodzaju zajęcia, które sprawiają im radość i uczą ich samodzielnego niezależnego funkcjonowania.
To od tych ludzi można się uczyć podejścia do życia.

Skoro się takie urodziły, to nie znają innego życia. Więc nie dziwię się, że się nie skarżą, o ile nie cierpią fizycznie z powodu swojej choroby.
I z jednej strony potępiaja kobiety które ciąze usunęy lub chca usunąc, moralizatorzy od siednmiu bolesci,
a z drugiej strony dopuszczaja mozliwosc - bojąc sie o wlasną dupe.
Bo jakby zostały zgwalcone, albo miały przypłacic ciąze zyciem - to juz wtedy aborcja jest ok.
To nie morderstwo, nie ponoszenie konsekwencji. Mozna usprawiedliwic.

Tego nie rozumiem. Jak mozna krzyczec - niech inni ponosza konsekwencje, a samemu zostawiac sobie furtke "na wszelki wypadek"?


ale to nie chodzi o to, że zostawiają sobię furtke "na wszelki wypadek",
jestem przeciwko aborcji, ale nie mam zamiaru zmuszać kobiet do opieki nad ciężko chorymi dziećmi,
bo najzwyczajniej w świecie nie wszystkie są na to gotowe. to, że uszanowałabym
decyzję kobiety która miałaby usunąć ciążę bo zagraża ona jej życiu, nie jest równoznaczne z tym
że sama bym tak zrobiła.



No wlasnie. Nie wszystkie są na to gotowe. A kobiety ktore sa w ciazy i nie mają warunkow finansowych, mieszkaniowych czy zyciowej sily zeby miec dziecko - ich decyzji juz nie szanujesz.
Czy chociazby malolaty, ktora zaszla w ciaze nie do konca bedac swiadomą co to jest i po co to sie robi.
Chodzi tylko o poziom empatii.
Nie wiem skąd przekonanie, ze skrobią sie tylko puszczalskie malolaty.
Dla wielu kobiet ciąza to życiowy dramat wiaza sie ze stratą pracy->stratą dochodów.
Kobieta która ma stałego, odpowiedzialnego partnera, rodzine duzo rzadziej poddaje sie aborcji niz kobieta dla której jest to dramat.

Facet-ojciec moze powiedziec: sorry, nie jestem gotowy na dziecko i dać noge. i placic alimenty albo nie
Kobieta takiej mozliwosci w Polsce nie ma. Bo płod ma swoje prawa. Bo kobieta jest inkubatorem.

Naprawde w imie sama nie wiem czego, sprawiedliwosci spolecznej, uwazasz, ze kobieta powinna urodzic za wszelką cene?
A co tam, niech zyja w biedzie, seks uprawiala konsekwencje musza byc.

Ale ludzie sa tylko ludzmi. Czesto są glupi, czasem popelniają błędy, ale to jest conajmniej glupi powodo by sciagac nowych ludzi na ten swiat.

Zycie ma wartosc jak sie nim zyje, ma sie rodzine, przyjaciol, uczucia, pasje.

a nie jak sie jest 12 tyg plodem, bez swiadomosci istnienia.
Czy chociazby malolaty, ktora zaszla w ciaze nie do konca bedac swiadomą co to jest i po co to sie robi.

więc ja bym poszukała rozwiązania gdzie indziej, postawmy na edukację tych małolat.prawdziwą.
nie ma się co dziwić że nic nie wiedzą skoro na WDŻ uczy się je że seks to po ślubie, i to jest właściwie
najlepsza metoda na antykoncepcję, a o reszcie nie warto wspominać 🤔


poza tym są domy dziecka, uważam że to lepsze rozwiąznie niż skrobanka.

Zycie ma wartosc jak sie nim zyje, ma sie rodzine, przyjaciol, uczucia, pasje.

wiele normalnych, w sensie zdrowych osób mogłoby się właśnie takiego życia uczyć od tych
niepełnosprawnych, nie udawajmy że tak nie jest...


wiele normalnych, w sensie zdrowych osób mogłoby się właśnie takiego życia uczyć od tych
niepełnosprawnych, nie udawajmy że tak nie jest...


Nie pisalam o niepelnosprawnych.
Pisalam o plodach/dzieciach w lonie matki (niepotrzebne skreslic)
dla ktorych zycie wartosci jako takiej nie ma bo nie mają swiadomosci istnienia.
Ktos wczesniej pisal o tym, co by sie stalo jakby go matka wyskrobala.

Mnie tez byloby to zupelnie obojętne.

I czemu nikt nie zamiescil jeszcze wierszyków propagandowych? Jest temat o aborcji, wierszyk musi byc:

Mamusiu...

coś się stało, ja żyję

Ja naprawdę żyję. Dar życia otrzymałam.
O, braciszka z boku poznałam,
On też prawdziwie się raduje i świata oczekuje.
Dzięki Ci mamusiu i kochany Tatusiu.
Braciszku patrz, coś się stało,
jakieś światło się tu dostało,
jakieś narzędzie błyszczące.
Ała ! Jakieś kłujące.
Braciszku co oni Ci robią?
Dlaczego dziurę w brzuszku Ci skrobią?!
Mamusiu!
Braciszka rozrywają, rączki mu wyrywają !
Właśnie wykłuli mu oko i serduszko rozdarli głęboko.
Jestem krwią braciszka zbryzgana,
Mamusiu moja kochana.
Już nie ma nas dwoje - zostałam sama,
jak ja się Mamusiu boję!
Pocę się w kolorze krwi!
Mamusiu nie pozwól umrzeć mi.
MAMUSIU!
Ten potwór paluszki mi obcina!
Już jest kaleką Twoja dziecina.
Mamusiu, co ja takiego zrobiłam?
Ja tylko się życiem cieszyłam.
Mamusiu! Ja jestem miłością Boga do Ciebie,
On naprawdę chce mieć nas w niebie?
Jego miłość nigdy się nie kończy,
nawet po śmierci się sączy.
Ratunku Mamo!
On urwał mi już kolano.
Tatusiu!
Ja będę Twoim skarbeczkiem,
Będę Twoim aniołeczkiem, ale pomóż mi
Niech nie wyrywa drugiej rączki mi
Tatusiu, Mamusiu!
Ja mogę być głodna, nie potrzebuję pieniędzy!
Kochani ja mogę żyć w nędzy,
ale nie pozwólcie aby mnie zamordowali
i życie mi zabrali.
Mamusiu, ja jestem jeszcze mała,
Ja będę zawsze Cię kochała,
w Twojej starości będę promyczkiem słońca,
będę miłością Cię obdarzała do dni Twoich końca.
Mamusiu!
Mamusiu!
Czy ja umieram dlatego, że Tatuś Cię dręczy?
Że Cię nie kocha i męczy?
Ja Cię tysiąc razy mocniej będę kochała,
Ja Twoja córunia mała.
Ja będę Ci buzi na dobranoc dawała,
Ja będę się z Tobą bawiła i śmiała.
Mamusiu kochana!
Nie pozwól żebym została zmasakrowana.
MAMUSIU!
On teraz szczypcami oczy mi rozdusi,
Nie będę widziała mojej Mamusi,
ale Ty mnie Mamusiu będziesz widziała.
Spójrz do śmietnika, tam będę leżała.
Mamusiu!
Dlaczego życie mi dałaś
i tak okrutnie je odebrałaś?
Mamusiu patrz!
Twoją córunię w krematorium spalili,
ale duszy jej nie zabili,
ja w Twoim umyśle będę żyła,
będę po nocach Ci się śniła
i będę po nocach do Ciebie wołała,
Ja Twoja Córunia mała.
Mamusiu, dlaczego zatykasz uszy?
Przecież nikt Cię nie ogłuszy.
To przecież ja, Twój skarbek kochany,
ten co miał brzuszek rozerwany.
Mamusiu, pamiętasz jak się bałam?
Jak o pomoc do Ciebie wołałam?
A pamiętasz mamusiu oczy tego lekarza?
Co śmiercią dzieci obdarza?
Kto mu dał prawo, by zabił Twoja dziecinę?
Twoją niewinną kruszynę,
Mamo, czy ta powolnej śmierci porcja nazywa się ABORCJA?
Zapytaj rządzących o nazwiska,
poznaj tych ludzi z bliska;
sprawdź, czy oni tez swoje dzieci zabijają,
czy tylko Ciebie w pogardzie moją?
MAMUSIU.
W naszym kraju mordercy chodzą na wolności,
a niewinnym łamie się kości.
Ustawy ludobójcze podejmują i
Tobą się wcale nie przejmują.
Mamusiu moja kochana,
dlaczego cierpisz i jesteś załamana?
To przecież ja, Twoja Córunia Twoja,
Mamusiu moja, gdybyś wtedy mnie ocaliła,
MAMUSIU!
W Twoim sumieniu, będę ciągle żyła
i będę za Tobą bardzo tęskniła,
że Twoja córeczka najbardziej by Cię kochała.
Mamusiu moja,
ja nawet teraz jestem Twoja!"
.


więc ja bym poszukała rozwiązania gdzie indziej, postawmy na edukację tych małolat.prawdziwą.
nie ma się co dziwić że nic nie wiedzą skoro na WDŻ uczy się je że seks to po ślubie, i to jest właściwie
najlepsza metoda na antykoncepcję, a o reszcie nie warto wspominać 🤔




O ile dobrze pamiętam, to na moim WDŻ słowo seks nie pojawiało się ani razu 😎 Nastolatki o seksie uczą się z gazet typu "Bravo", z pornosów i ogólnie internetu. Nie od rodziców, nie w szkole. Poza tym seks to przecież dorosłość, a wiadomo, że dzieciarnia zawsze chce być już bardzo dorosła - papierosy, alkohol, inne używki oraz współżycie. Dla nich to zabawa i okazja do popisu :|

Ja się tylko boję, że jak będzie refundowana aborcja i w pełni legalna to nastolatki już w ogóle nie będą brały za nic odpowiedzialności. Wyjdą z założenia, że zabawią się i w razie czego problem usuną.. Nie będzie już tego strachu i względem ostrożności przed zajściem w ciążę..
Spytam się raz jeszcze bo widać chyba pytanie jest za ciężkie...

Skąd wiecie czy płód/dziecko nie czuje (w sensie metafizycznym), nie pamięta, nie "myśli" - a ma już mózg w 3 tygodniu? Jak możecie być tego tak wręcz bezczelnie pewni skoro nie ma na ten temat badań? Skoro żaden z wielkich naukowców do tej pory niczego nie dowiódł? Już w ogóle pomijam fakt, że są to sprawy praktycznie nie do zbadania (chociaż kto wie co zaawansowana medycyna potrafi...)
I proszę nie mylić tego z badaniami na temat odczuwania bólu kiedy to pojawiają się połączenia nerwowe bo to wielka różnica. Nie zadowolą mnie odpowiedzi i nawet nie silcie się na pisanie takich w stylu, bo tak uważam, bo tak jest i już, bo dziecko nie może czuć bo nie ma wszystkiego wykształconego.
Jeśli chcecie tak epatować stwierdzeniami, że płód/dziecko nie "czuje" więc można się pozbyć problemu to gdzie macie na to dowody?
Ja Wam odpowiem - NIE MA JEDNOZNACZNYCH!

poza tym są domy dziecka, uważam że to lepsze rozwiąznie niż skrobanka.


🙁 🙁 🙁 o Jezu 😵 i ty twierdzisz że z moich wpisów wyziera prostactwo?  😲 😲

..są domy dziecka...tak są...wiesz jak tam jest? teraz mi cie naprawdę żal, trzeba być okrutnym człowiekiem żeby napisać coś takiego
i to jest właśnie cała głębia ideologii obrońców płodów

"sa domy dziecka"

😤


... bo nie mają swiadomosci istnienia.

Definicja i kryteria tej świadomości?

Wg. tzw. "nauki" W 2006 roku Stuart Derbyshire na łamach British Medical Journal stwierdził, że odczuwanie bólu jest uzależnione od rozwoju zdolności poznawczych i emocjonalnych, zachodzących po porodzie
Po polsku znaczy to tyle, że dziecko "uczy się" bólu - więc nawet po porodzie go nie odczuwa, dopóki go się nie nauczy - chyba, że "nauka bólu" jest funkcją delta Diraca, tj. że rodzące się dziecko uczy się go do wartości zadanej w nieskończenie krótkim okresie czasu.
Daje to podstawy do wielu ciekawych wniosków (W GB "uprawnia" do debaty na temat aborcji postnatalnej - jak noworodek nie przejdzie kontroli jakości).
Nie bardzo rozumiem, na czym polega (w sensie naukowym) nabycie świadomości w chwili porodu - zakładając (bądź nie), że to nie kwestia bólu jest objawem tejże - to co nim jest? Czyżby w chwili porodu dochodziło do skokowego nabycia świadomości? Pod wpływem tlenu zawartego w powietrzu? Jeżeli ta świadomość jest nabywana - i zdaniem "naukowców" ma, podobnie jak ból charakter społeczny, to kiedy ta świadomość osiąga poziom uprawniający do pozostania wśród żywych? (lewacki guru "etyk" Singer twierdzi, że do ok. 3 miesiąca życia noworodka).
To nie jest wariat - a profesor Uniwersytetu Princeton, renomowanej uczelni, który W wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel" zakwestionował prawo do życia dzieci już urodzonych, proponując wprowadzenie "okresu przejściowego", np. czterotygodniowego, "po którym dopiero dziecko nabywałoby pełnię praw" albo: W przypadku aborcji jednak zakładamy, że ludzie najbardziej dotknięci -- przyszli rodzice czy przynajmniej matka -- chcieli jej dokonać. Toteż zabijanie niemowląt może być zrównane z aborcją tylko wtedy, gdy ci najbliżsi dziecku nie chcą, żeby żyło.
Zaczyna brzydko pachnieć eugeniką i "czyszczeniem rasy".

Przypomina to tekst z opowiadania Philip K. Dick'a ("Pre-ludzie"😉:

Cały błąd zwolenników usuwania ciąży, myślał, od początku polegał na tym, że arbitralnie ustalili granicę. Do embriona nie stosują się prawa Amerykańskiej Konstytucji i może być legalnie zabity przez lekarza. Ale starszy płód był "osobą ludzką" i miał prawa, przynajmniej przez jakiś czas. A potem zwolennicy aborcji zadecydowali, że nawet siedmiomiesięczny płód nie jest "człowiekiem" i może być zabity przez dyplomowanego lekarza. A potem nowo narodzone dziecko... to właściwie jarzyna, nie potrafi skoncentrować wzroku, nic nie rozumie, nie mówi - argumentowało proaborcyjne lobby w sądzie i wygrało dzięki tezie, że noworodek jest tylko płodem na skutek przypadkowego procesu usuniętym z organizmu. Ale, nawet wtedy, gdzie należało przeprowadzić ostateczną granicę? Kiedy dziecko po raz pierwszy się uśmiechnie? Kiedy wypowie pierwsze słowo, czy kiedy po raz pierwszy sięgnie po upatrzoną zabawkę? Legalna granica była bezlitośnie odpychana coraz dalej i dalej.*  I wreszcie teraz najbardziej okrutna i arbitralna definicja: zdolność do rozwiązywania zadań algebraicznych. W ten sposób starożytni Grecy z czasów Platona nie byli ludźmi, gdyż nie znali algebry, tylko geometrię. Algebra była znacznie późniejszym wynalazkiem arabskim. Arbitralność, i to nie teologiczna, tylko prawna. Kościół od dawna, właściwie od samego początku, twierdził, że nawet zygota i późniejszy embrion to są równie święte formy życia, jak wszystkie inne na ziemi. Kościół wiedział, co wyniknie z arbitralnych ustaleń, kiedy "dusza wstępuje w ciało", albo w nowoczesnej terminologii, kiedy "osoba zyskuje pełnię praw ludzkich". Nie było teraz nic smutniejszego niż widok małego dziecka bawiącego się dzielnie na podwórku, usiłującego żyć z nadzieją i poczuciem bezpieczeństwa, którego nie ma. Cóż, pomyślał, zobaczymy, co ze mną zrobią. Mam trzydzieści pięć lat i magisterium z Uniwersytetu Stanforda. Czy wsadzą mnie na trzydzieści dni do klatki z plastykową miską na jedzenie, źródłem wody i nie osłoniętym miejscem do załatwiania się? A jak nikt mnie nie zaadoptuje, to czy poślą mnie na automatyczną śmierć razem z innymi?

Mam nadzieję, że nie dożyję czasów, kiedy trzeba będzie nosić ze sobą PIT i certyfikat genowy, by dowieść, że jest się godnym życia.

p.s. nie ma sensu epatować przypadkami skrajnymi - bo te obowiązująca ustawa obejmuje legalnością - podobnie, jak bezpłatnością.


Myślałam, że te wszelkie oburzenia i protesty związane z legalizacją aborcji są głównie ze strony starszych osób.
Jednak to co tutaj czytam jest dla mnie ogromną zaskoczeniem.

To czego dzisiaj słuchałam w radiu.. Nie powinno się mieć prawa do usunięcia ciąży z gwałtu lub w przypadku choroby dziecka.
A dlaczego? Bo matka kocha go już od poczęcia i pierwszego USG  😵

Solina, nie życzę Ci, żebyś w przyszłości mogła uczyć się miłości od chorego dziecka.

Moim zdaniem to jest takie pieprzenie.
Wszystko jest różowe, dopóki nas nie dotyczy.
Najłatwiej oceniać i decydować za wszystkich dookoła, szczególnie za tych, których taka tragedia dotyczy.
smutek smutek smutek o Jezu zemdlal i ty twierdzisz że z moich wpisów wyziera prostactwo?  😲 😲


powiem nawet więcej, cały czas mnie w tym przekonaniu utwierdzasz


..są domy dziecka...tak są...wiesz jak tam jest? teraz mi cie naprawdę żal, trzeba być okrutnym człowiekiem żeby napisać coś takiego
i to jest właśnie cała głębia ideologii obrońców płodów


po raz kolejny wykazujesz się ignorancją, tyle z mojej strony do Ciebie
Faza napisała, że ma 47 ;-)

BTW - rozumiem, że osoby wypowiadajace sie przeciw były w sytuacji - znaczy w ciaży i urodziły i wychowują dziecko upośledzone? z brutalnego gwałtu? w skrajnej nędzy? i do tego pogorszyły sobie znaczaco zdrowie?

naprawdę radykalne poglądy są OK - ale uwierzcie do czasu kiedy Was to nie dotyczy - można sobie tak dywagować...
znacie kobiety po aborcji? znacie ich powody?
bo ja kilka znam, i naprawdę ostatnie co mogę sobie wyobrazić to być w ich sytuacji ....



Moja siostra miala aborcje.

Moja kolezanka miala aborcje (wywolana farmakologicznie w UK; co jest absolutnie legalne)

Ja mialabym aborcje gdyby mnie bylo stac w 1998, cierpie na (pieknie nazwana) chorobe afektywna dwubiegunowa - czyli depresje maniakalna i uwazam ze nigdy nie powinnam miec dzieci.

Moja corka meczy sie ze mna. Jest duza szansa ze zachoruje na to co ja (moja babcia - matka -ja; najprawdopodobniej rowniez ojciec)

Majac lat 14-15 mialam wielkie prestensje do matki, ze mnie nie wyskrobala, bo musze meczyc sie na tym cholernym swiecie, ktory mnie nie rozumie. Mecze sie, moja matka byla cholerna egoistka, bo nie poszla na skrobanke. jestem jednym z tych dzici, co sie mecza, i beda meczyc sie do konca zycia. Moja corka rowniez meczy sie ze mna.



(wreszcie takie wyznanie szczere, kto mnie lubi, bedzie lubic i tak, kto nienawidzi: to niczego nie zmieni)






A. a myślisz, że takie dziecko naprawdę się męczy?




jestem/ bylam takim dzieckiem. W zwiazku z tym wiem, ze sie meczy.



Coz A.ja sie ciesze, ze zyjesz bo lubie czasem poczytac co piszesz. Pewnie jest mnostwo ludzi, ktorzy ciesza sie, ze jestes z bardziej waznych powodow. Moze jest to chociaz troche pocieszajace.
A ja zapytam- a skad ta pewnosc, ze kazdy plod/ zarodek/dziecko - jak zwal tak zwal- posiada chec do zycia?? Nie jestesmy do tego zobligowani z urzedu, tylko przyjmujemy, ze tak wlasnie jest i kropka.
Wg mnie nie musi takowej woli posiadac.

Wg tego, w co wierze duszy moze byc potrzebne doswiadczenie aborcji, aby odpracowac swa karme, badz czegos sie nauczyc (i to dziala w obie strony, takze jesli chodzi o matke, ktora sie takiego czynu dopuszcza) przez wlasnie takie szybkie zakonczenie zywota (albo i nie, poniewaz wiele pism wschodu podaje w miare dokladny cyas wcielenia sie duszy w cialo !! i jest to ok. 3-4 miesiaca ciazy, badz pozniej!)

Mysle, ze temat wchodzi w tak glebokie obszary naszego pojmowania rzeczywistosci, niektorzy beda chcieli nazwac to wiara, ze ta dyskusja nie ma sensu...
Jestem za wolnym wyborem kobiet jeśli chodzi o prawo do aborcji. A mało tego, uważam że lekarz, który za darmo nie wykona aborcji w szpitalu, a zrobi to za kasę w zaciszu domowego gabinetu powinien być pozbawiony(czasowo) praw do wykonywania zawodu. Tudzież osoby sprzedające leki w aptekach powinny mieć obowiązek realizowania recept lekarskich bez względu na ich treść. Tak jak ekspedientka w sklepie musi sprzedać alkohol trzeźwej pełnoletniej osobie, chociaż wie że nabywca po alkoholu to dewiant.
Swoje lata mam i wiem, że aborcja nie pozostaje bez wpływu na psychikę kobiety, która się na nią decyduje, a jeśli któraś traktuje to jako metodę antykoncepcyjna to na matkę się nie nadaje.
Coz A.ja sie ciesze, ze zyjesz bo lubie czasem poczytac co piszesz. Pewnie jest mnostwo ludzi, ktorzy ciesza sie, ze jestes z bardziej waznych powodow. Moze jest to chociaz troche pocieszajace.



jestem niestety g...nym powodem. mam balagan w glowie od kiedy odeszlam ze sluzewca (ktory byl moja ostoja przez lat wiele i zapewnial mi poczucie bezpieczenstwa) i nie moge sie odnalezc.

dzieki za mile slowa  :kwiatek:  ale naprawde: jestem niewyskrobanym dzieckiem ktore nacierpialo sie w zyciu wystarczajaco (nie mowiac wylacznie o chorobach psychicznych)
Ta dyskusja ma taki sens, ze pozwala nam sie nawzajem zrozumiec. To raz.
A dwa, nie kazdy ma konkretna wiedze, tutaj moze ja choc troche poszerzyc, a wiedza wlasnie czesto wiele zmienia. Nawet jezeli teraz zbudza sie tylko watpliwosci, to watpliwosci sklaniaja do dalszych poszukiwan albo wiekszej otwartosci.
A ja zapytam- a skad ta pewnosc, ze kazdy plod/ zarodek/dziecko - jak zwal tak zwal- posiada chec do zycia?? Nie jestesmy do tego zobligowani z urzedu, tylko przyjmujemy, ze tak wlasnie jest i kropka.
Wg mnie nie musi takowej woli posiadac.





Niewiele mialam checi do zycia przez wiele lat, rowniez bedac doroslym czlowiekiem, w pelni siebie swiadomym.

Nadal mam do mojej matki pretensje, ze mnie nie wyskrobala, za komuny nie bylo to az tak skomplikowane jak teraz. Ignorujemy sie nawzajem od wielu lat.

A, na prawdę nie masz nic, a nic radości z życia?
Wydaje mi się w każdego życiu jest wiele momentów, kiedy człowiek cieszy się, że żyje.Bo po prostu..jest fajnie.
A, na prawdę nie masz nic, a nic radości z życia?




Nie. Mialam kiedys, dawno temu, na Sluzewcu, gdzie mnie wszyscy znali, ja znalam wiekszosc i bylo bezpiecznie, jak w domu.
A. otoz to. Jaa twierdze, ze namawianie kogokolwiek do zycia i wmawianie mu, ze jest tu pieknie i kolorowo, to czysta obluda. Zycie  na ziemi to ciezka charowka i odrabienie bardzo trudnych lekcji, niemniej jednak mozna ich odrobic bardzo duzo i wg filozofii wg ktorej zyje  warto sie tutaj z tego powodu wcielic. I kazdemu ma prawo sie odechciec! To nie jest bron boze zacheta do podjecia radykalnych srodkow, lecz tylko suche stwierdzenie faktow.
Pandurska

z moja choroba jest tak: nie moge niczego, doslownie niczego doprowadzic do konca. Nienawidze mojego zycia od kiedy zaczelam sie nad tym zastanawiac, poza tym zawsze bylam inna, tylko i wylacznie moje srodowisko szalonych wyscigowcow mnie akceptowalo.


Mysli samobojczych (jeszcze nie prob, ale kto wie) mialam az nadto.
A czy ktoś z Was w ogóle miał do czynienia z takim dzieckiem?
Agenezja ciała modzelowatego czyli spoiwa łączącego dwie półkule mózgowe. Taki problem ma syn mojego kuzyna. Lekarze mówili, by matka usunęła ciążę, jednak ona twierdziła cyt. "mamusia mówiła, że pomoże wychować mi kalekę". Lekarze mówili, że w najlepszym wypadku będzie mieć padaczkę. Chłopiec we wrześniu skończy 2 lata, a jedyne co potrafi powiedzieć to: dada (tata). Wyobrażasz sobie jak on krzyczy kiedy nie może nic powiedzieć? Nie umie wyrazić złości, radości, smutku..

Żadne z nich nie miało pretensji do swoich rodziców o to, że żyją...
Bo żadne nie posmakowało nigdy prawdziwego życia, bez chorób, z problemami i obowiązkami. Porównaj osobę chorą od urodzenia z osobą, która zrobiła się warzywem. Czemu tak wiele ludzi prosi o śmierć, bo leżenie w łóżku to dla nich największa kara.
Nie tęsknie za drogimi samochodami, wakacjami na Bali ani złotymi łyżkami, bo nigdy z tego nie korzystałam.
Babcia chciala usunac moja mame. Miala malo pieniedzy, po domu juz latalo kilkoro dzieci... najgorsze jest to, ze powiedziala o tym corce, gdy jeszcze byla dzieckiem. Moja mama zawsze byla "popychadlem", nie wspomina dziecinstwa z utesknieniem 🙁 Ale teraz uzywa zycia w pelni i ma corke, ktora swoim zyciem tez sie bardzo cieszy 😉

Żadne z nich nie miało pretensji do swoich rodziców o to, że żyją...

Bo żadne nie posmakowało nigdy prawdziwego życia, bez chorób, z problemami i obowiązkami.


O, a od kogo ten cytat, bo jakos przeoczylam?
[quote author=JARA link=topic=60588.msg1060662#msg1060662 date=1309555497]

Żadne z nich nie miało pretensji do swoich rodziców o to, że żyją...

Bo żadne nie posmakowało nigdy prawdziwego życia, bez chorób, z problemami i obowiązkami.


O, a od kogo ten cytat, bo jakos przeoczylam?
[/quote]

http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,60588.msg1059662.html#msg1059662
Znam kobiety, które zdecydowały się na aborcję. Nie spotkałam żadnej, która by tego nie żałowała, która by nie płakała po nocach.

Znam kobiety ktore zdecydowaly sie na aborcje. Nie spotkalam zadnej, ktora by tego zalowala.


Na koniec, bronicie usilnie osób niepełnosprawnych przed cierpieniem. A czy ktoś z Was w ogóle miał do czynienia z takim dzieckiem? Jestem pedagogiem specjalnym. Z dziećmi i osobami dorosłymi z niepełnosprawnością różnego stopnia mam do czynienia od dziesięciu lat. Żadne z nich nie miało pretensji do swoich rodziców o to, że żyją...




Ja mam. Zaj...cie duze pretensje. Nie rozmawialam z ojcem przez 14 lat, do jego smierci rok temu, nie rozmawiam z matka od 7 chyba lat. I nigdy jej nie wybacze. Moja corka prawdopodobnie bedzie miala do mnie takie same pretensje.


A ukonczenie pedagogiki specjalnej nie znaczy, ze sie wie coskoliwek o zyciu. Na ogol g... sie wie.




(dzieki JARA  :kwiatek🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się