Ooo, dobry temat. Tak, jestem uzależniona. Właśnie od ok. 2 tygodni siedzę na wsi. Na pastwisku biega stado cielaczków, na sąsiednim klacz ze źrebakiem, 10 minut pieszo stąd jest jezioro, a obok stajnia... A ja cały dzień przed kompem. 🤔wirek: Chociaż jak swego czasu wyjeżdżałam na obozy lub gdziekolwiek indziej - komputer mógłby nie istnieć. Telefon też wyłączony walał się po dnie plecaka. Ale w domu... jak widać. Nie potrafię nie oderwać. Nie widzę nic innego do roboty. Czasem w roku szkolnym udawało mi się zabrać do książek. Oczywiście przy włączonym komputerze. Całkiem nieźle mi szło, ale kiedy ktoś napisał na gadu. 😵
Dzisiaj planuję wrócić do domu. Chętnie spróbuję, chociażby dlatego, że boję się o moje oczy. Wieczorem wpadnę do wątku książkowego, bo nic innego mi nie przychodzi do głowy.
Ja chyba też już uzależniona jestem. Pierwsze, co robię po przebudzeniu to włączenie komputera. Potem dopiero idę się ubrać, umyć, pościelić łózko, dać jeść królikowi, wszystko to robię etapami, w międzyczasie sprawdzam co się pozmieniało na stronach. Najgorsze jest to, że jak już nie mam co na nim robić to i tak przed nim ślęczę i włączam te same strony cały czas albo odświeżam. I prawie za każdym razem jak gdzieś wychodzę to spóźniam się na autobus/tramwaj, bo do ostatniej chwili nie wyłączam komputera. I jak siedzę cały dzień w domu to nawet jak idę czytać książkę czy coś to komputera nie wyłączam. Chodzi cały dzień i pół nocy. 😵
Flygirl, no to rzeczywiście ja bym się zastanowiła na Twoim miejscu.
Ja nieświadomie robię sobie odwyk od internetu 🙂 Teraz na przykład włączam wieczorem komputer, ale natychmiast wychodzę z psem na dłuuuugi spacer i jak wracam, to już nic mi się nie chce i wyłączam. mam tylko problem taki, że gdy czekam na autobus, na koleżankę, itp, to włączam sobie choćby revoltę na telefonie. Staram się nad tym panować. Mówię sobie, że jak teraz nie zajrzę, to wieczorem będę miała więcej do czytania.
Krupnik.
flygirl
Jasnowata