Forum towarzyskie »

Rozwód

Podobnie jak Hobgobllin nie rozumiem, dlaczego niektórych tak bardzo oburza zwrócenie uwagi na używanie nieprawidłowego terminu. Jakoś w innych wątkach nikogo nie bulwersuje "prostowanie" błędów, przeciwnie, jest to wręcz wskazane.
Co do samego procesu, to podobnie jak w większości spraw związanych z wiarą, każda osoba biorąca w takim procesie udział we własnym sumieniu wie, czy jest to uczciwe, szczere, prawdziwe, czy nie. Jeżeli powody są sfabrykowane, naciągane, wymyślone to nawet stosowny papier wydany przez sąd kościelny nie załatwi sprawy.
Chciałam przypomnieć (a miałam się nie wtrącać) że mówimy o Sakramencie Małżeństwa. Sakramentu nie da się cofnąć - jak nie da cofnąć Sakramentu Chrztu ŚWIĘTEGO. Można orzec, że nie było "przestrzeni" na łaskę sakramentu, że było w tym zło, że ktoś miał być skrzywdzony. Małżeństwo sakramentalne ma wymiar duchowy - jasne, ważny jedynie dla tych, którzy w wymiar duchowy Wierzą, szczególnie dziś, gdy skutki prawne idą za ceremonią cywilną. Jakoś ucieka uwadze inna treść składanej przysięgi, przy ślubie kościelnym obejmująca: "że Cię nie opuszczę aż do śmierci" - może na skutek małżeństw konkordatowych, w sensie cywilnym potwierdzających jedynie zobowiązanie cywilne. Wg KK wiążąca moc sakramentu wygasa wraz ze śmiercią jednego z małżonków - chyba, że do udzielenia sakramentu nie doszło. Przypomnę jeszcze, że tego sakramentu udzielają małżonkowie sami sobie - jedynie w obecności kapłana, a w szczególnych okolicznościach - i bez tej obecności. Wobec Boga. Przy świadkach.
Olivia7, jeśli by to było raz zwrócone to ok, ale jeśli co druga wypowiedź odnosi się do poprawności terminu, a reszta pisze wiem i ignoruje to robi się to nudne do obrzygu.
Tak samo jak byś napisała łogr i połowa forum używała tego terminu a ktoś z uporem maniaka nawracałyby na ogier. Wszyscy wiedzą jak jest a używają skróconej nazwy rozwód. Tak trudno to ogarnąć?
Porównanie z "łogrem" jest zupełnie nieadekwatne. Może by było, gdyby ktoś nazywał ogiera np. knurem  😉. To byłoby nazwanie czegoś terminem, który w rzeczywistości oznacza coś innego. Zupełnie jak w przypadku nazywania "rozwodem" orzeczenia nieważności małżeństwa.
Co to tego, że wszyscy wiedzą, jak jest, miałabym wątpliwości. Pytania, które się pojawiają w związku z tym tematem świadczą o tym, że właśnie nie wiedzą. Żeby nie wprowadzać tych osób w błąd, lepiej używać prawidłowej terminologii.
Dla mnie przypomina to napominanie, że nie mówi się "tu pisze", tylko "tu jest napisane"- większość wie, że ta druga forma jest poprawna, a i tak używa pierwszej.
Poza tym nazywanie czegoś terminem oznaczającym w rzeczywistości co innego jet też bardzo popularne na tym forum- dziewczyny zamiast koni mają Misiaki, ja mam psa o którym mówię "świnia", a do dziecka wołam "Kotku"  😎
Ładnie proszę o trzymanie kciuków jutro od 9😲0 za mój początek końca.
Za mądrą sędzinę, za moje nerwy żeby stres mnie nie zabił 😉
JeszczeMaż zapowiedział wojnę i zupełnie nie wiem na czym stoję póki co, denerwuję się bardzo :/
Ja potrzymam.  :kwiatek:
A Ty bądź czujna. Si vis pacem para bellum.
RaDag, trzymam. Pamietam z dzieciowego narodziny Emiski....smutno. Byle szybko.
A ja jestem w rozterce, nie wiem co mam zrobić
Mąż nie bije, pracowity, na swój sposób ugodowy......ale nie łączy nas już właściwie nic. Dzieci są, dzieci łączą, dwoje.
Nie czuję miłości, sympatii chyba nawet nie...
Od dłuższego czasu do dupy jest, kłócimy sie prawie o wszystko, kupiłem to, zarobiłem na to, niszczysz, nie szanujesz bo nie zarobiłaś itp
Nie czuję się kobietą, nie czuję się komfortowo, jest mi źle. Chodzi mi ciągle po głowie rozwód, ale wiem ze on by go nie chciał.
Czuję że jest mi obcy, chciałabym być sama z dzieciakami, bo jak się widzimy to nie mam nawet ochoty z nim gadać, gotować mu, prać, prasować itp
Pobraliśmy się bardzo młodo, jakoś przeżyliśmy 22 lata, ale jest coraz gorzej.....
No i jeszcze ten podział majątku, już to widzę  ,,ty na nic nie zarobiłaś, a dzielić się chcesz.." Nie zarobiłam? Owszem wychowywałam dwoje dzieci, byłam na wychowawczym, ale dziadków nie było z żadnej strony i trzeba było, potem poszłam do pracy i pracuję do dzisiaj.Owszem zarabiałam mniej zawsze, ale kto robił wszystko w domu, dzieci i inne obowiązki??? ona zawsze tylko ,,ja mam robotę", na zadnym przedszkolnym przedstawieniu nie był, wywiadówce itp, herbatę tylko umie dziś zrobić, ,,ale ja ci kupiłem, ja zarobiłem, a to teraz nasze jest?"
No ja bym właśnie chciała mieć poczucie że nasze. A nie mam.
Nie mam ochoty się z nim kochać ! spać z nim w jednym łóżku 😕

,,ty na nic nie zarobiłaś, a dzielić się chcesz.." , ,,ale ja ci kupiłem, ja zarobiłem, a to teraz nasze jest?"



-a nie?!

Dziwię się, jak te 22 lata wytrzymałaś, nie żal Ci było?
Ja mam sama obecnie dylematy, ale: mam gdzie wrócić, mam wsparcie Mamy - tylko że ja z moim dzieci nie mam, i jestem jakiś rok z kawałkiem.
Nikt Ci nie powie, co zrobić, sama musisz wiedzieć.
Trzymam kciuki za to, abyś zadbała o SIEBIE 😉
A ja jestem w rozterce, nie wiem co mam zrobić

Popatrz na plusy. Tyle lat. Nie jesteś sama. Los singla bywa smutny. Nie każdy się do tego nadaje.
Może warto powalczyć o związek a nie o samotność?
mila71, a może ciąg solidnych awantur? Oczyszczających atmosferę. Jakiś zaplanowany wyjazd w pojedynkę pt. "Jadę do SPA, radź sobie sam"? Zmienić coś potrzebujesz pilnie, ale niekoniecznie musi być rozwód jako "opcja pierwszego wyboru". Osobiście zaczęłabym od domagania się(!) wyrazów uznania i zabronienia(!) rzucania wszelkich lekceważących tekstów. Wyprowadzenie z sypialni też może się sprawdzić. Szacunku ani miłości nie wydębisz. Ale zachowania(!) jakby kochał i szanował - domagać się możesz i powinnaś. Twój mąż NIE MA PRAWA sprawiać ci przykrości. Sam na to nie wpadnie. Wywalcz to sobie. Wywalcz własną satysfakcję.
Może brutalnie, ale powiem ci tak: jakiego sobie męża wychowałaś, takiego masz 🙁 No co ja zrobię, z facetami jak z dziećmi i z końmi 😉: pewne zagrania trzeba tłumić w zarodku, inne dyskretnie wspierać 😀
nie mam nawet ochoty z nim gadać, gotować mu, prać, prasować itp



to po prostu tego nie rób, ja olałam nie robię i mi skoczyć może
na pytanie = co na obiad = odpowiadałam = a co ugotowałeś?, co proponujesz?
nie mam czystych rzeczy? = tak?? ja mam
prasowanie? ja sobie nawet nie prasuje...
Zrób sobie listę tego, co robisz w domu. I wylicz, ile by to kosztowało, gdyby te usługi trzeba kupić na rynku (sprzątaczka, pralnia, opiekunka itd.). Może się okazać, że dokładasz do wspólnego budżetu znaaacznie więcej, niż się mężowi wydaje. Jeśli już przekładać wszystko na kasę.

To tak a propos tego domagania się uznania, o którym (słusznie) pisze Halo.
[quote author=mila71 link=topic=5739.msg2084938#msg2084938 date=1399278912]
nie mam nawet ochoty z nim gadać, gotować mu, prać, prasować itp



to po prostu tego nie rób, ja olałam nie robię i mi skoczyć może
na pytanie = co na obiad = odpowiadałam = a co ugotowałeś?, co proponujesz?
nie mam czystych rzeczy? = tak?? ja mam
prasowanie? ja sobie nawet nie prasuje...
[/quote]

Jesteś moim mistrzem dbania o siebie! 👍
Thymos szczerze??
wolałaby to robić i mogę to robi dla osoby z którą byłoby mi dobrze
No tak, tylko ja tak robiłam (w sumie to robię nadal, ale ostatnio ograniczam te moje dbanie o niego, bo niestety on nie dba o mnie - tak jak powinien, szczerze, niestety oczekuje tego samego w zamian - a to już chyba za wiele. Niby związki idealne są tylko w komediach romantycznych...  🤔
Thymos, a kiedy Ty zona zostalas?
Nie zostałam, mi są pisane koty w dużej ilości  😉
Idealne moze i tylko w filmach, ale bardzo dobre sa. Kwestia rozmawiania, dogadywania sie, kompromisow, i przede wszystkim checi.

Mila71 rozwod to ucieczka i ostatecznosc. Kwestie finansowe sa bardzo trudne, ale mysle ze to tylko przykrywka dla innych stlumionych w was uczuc. Pozwolilas mezowi wlezc sobie na glowe, stad pewnie czuje ze ma nad Toba wladze i nie musi okazywac Ci szacunku. Zacznij dbac o siebie - zacznij sama siebie szanowac, cenic, wymagac dla siebie dobrych rzeczy. Zawalcz o zycie spelnione dla samej siebie. On tez to zauwazy i doceni.
To sa bardzo trudne sprawy, moze wspolna terapia by wam pomogla? Potrzeba wam szczerosci i otwarcia na siebie.
Przy rozwodzie, jednym z argumentów jest ustanie więzi. Tej łóżkowej również, zatem ktoś powinien wylądować na kanapie.  😉
Mila71 - masz PW
Zależy mi na pilnej odpowiedzi więc celowo nie edytuję posta powyżej:
Czy pozbawienie władzy rodzicielskiej a powierzenie opieki nad dzieckiem jednemu z rodziców to to samo?
Tzn. jeśli np. żona chce by dzieci mieszkały na stałe z nią i chce dostawać na nie alimenty, to jednocześnie mąż musi być pozbawiony władzy rodzicielskiej, czy nie?
udorka, nie, to nie to samo. Ustalanie kwestii alimentów i zamieszkania to normalne postępowanie przy rozwodzie. Tylko drugi rodzic ma dalej wpływ na decyzje dotyczące dzieci. Do pozbawienia praw trzeba mieć solidne podstawy.
oczywiście, że to dwie różne rzeczy
Dzięki, tak myślałam ale wolałam się upewnić 🙂
udorka nie jest do końca tak jak dziewczyny mówią. Przy rozwodzie, jeśli brak jest porozumienia co do wykonywania władzy rodzicielskiej, sąd ogranicza władzę rodzicielską jednemu z rodziców.

Podstawa prawna:

Art. 107. § 1. Jeżeli władza rodzicielska przysługuje obojgu rodzicom żyjącym w rozłączeniu, sąd opiekuńczy może ze względu na dobro dziecka określić sposób jej wykonywania.
§ 2. Sąd może powierzyć wykonywanie władzy rodzicielskiej jednemu z rodziców, ograniczając władzę rodzicielską drugiego do określonych obowiązków i uprawnień w stosunku do osoby dziecka. Sąd może pozostawić władzę rodzicielską obojgu rodzicom, jeżeli przedstawili zgodne z dobrem dziecka porozumienie o sposobie wykonywania władzy rodzicielskiej i utrzymywaniu kontaktów z dzieckiem, i jest zasadne oczekiwanie, że będą współdziałać w sprawach dziecka. Rodzeństwo powinno wychowywać się wspólnie, chyba że dobro dziecka wymaga innego rozstrzygnięcia.
Jolaa,
ale już w pierszym ustępie masz napisane:
"Jeżeli władza rodzicielska przysługuje obojgu rodzicom żyjącym w rozłączeniu"
czyli żadne z nich nie jest pozbawione władzy,
i potem
"Sąd może (nie musi)powierzyć wykonywanie władzy rodzicielskiej jednemu z rodziców, ograniczając władzę rodzicielską drugiego do określonych obowiązków i uprawnień"

nie ma mowy o pozbawianiu władzy rodzicielskiej, które jest orzekane w skrajnych przecież przypadkach:
Art. 111. § 1. Jeżeli władza rodzicielska nie może być wykonywana z powodu trwałej przeszkody albo jeżeli rodzice nadużywają władzy rodzicielskiej lub w sposób rażący zaniedbują swe obowiązki względem dziecka, sąd opiekuńczy pozbawi rodziców władzy rodzicielskiej. Pozbawienie władzy rodzicielskiej może być orzeczone także w stosunku do jednego z rodziców.
§ 1a. Sąd może pozbawić rodziców władzy rodzicielskiej, jeżeli mimo udzielonej pomocy nie ustały przyczyny zastosowania art. 109 § 2 pkt 5, a w szczególności gdy rodzice trwale nie interesują się dzieckiem.
§ 2. W razie ustania przyczyny, która była podstawą pozbawienia władzy rodzicielskiej, sąd opiekuńczy może władzę rodzicielską przywrócić.

Chodzi mi tylko o to, czy jeżeli władzę będą mieli oboje rodzice to da się zrobić mimo wszystko tak by dzieci mogły mieszkać tylko z matką i dostawać alimenty.
Bo np. mogłoby być tak, że skoro władzę ma też ojciec, to nie musi płacić alimentów a dzieci mogą sobie mieszkać u niego jeśli tak będzie chciał.
Chodzi o to, czy może być tak by ojciec nie był pokrzywdzony odebraniem władzy ale by dzieci nie mogły z nim mieszkać i by musiał na nie płacić.

Mam nadzieję, że to czytelne.

Czyli wykonywanie władzy rodzicielskiej przez 1 z rodziców, a pozbawienie władzy rodzicielskiej drugiego to dwie osobne sprawy - tak?
Tak.
A alimenty to jeszcze inna sprawa. 🙂
Czym innym jest posiadanie i wykonywanie władzy rodzicielskiej nad dziećmi, czym innym prawo (obowiązek) do utrzymywania z dzieckiem kontaktów osobistych, a zupełnie odmienną kwestią jest obowiązek alimentacyjny.

nawet pozbawienie władzy rodzicielskiej nie oznacza wyzbycia się obowiązku alimentacyjnego
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się