Forum towarzyskie »

Rozwód

Ale rozwód i podział majątku to dwie rożne sprawy.
Nie trzeba tego robić razem.
Mozna sie rozwieść, a podział przeprowadzić pózniej.
zen matko! Jaka zaliczka🙂?
Ona jak zostanie bez niego będzie klepać biedę, ale woli tak niż życ jak dotychczas. Skąd ma wziąć tyle kasy. To jakiś absurd. Czyli wychodzi na to że rozwody są tylko dla bogaczy 😉
Górne widełki są chyba nieokreślone.
Moja znajoma właśnie rozważa odstąpienie od orzekania o winie (ma mocne dowody) wobec faktu, że mąż zapowiedział "rzeźnię" o podział majątku. W zasadzie to zaszantażował ją - albo bez orzekania o winie albo rzeźnia na całego. Ich sytuacja jest taka, że to będzie trwało 2-3 lata ostrej walki, mimo tych dowodów...
Policzyła, że jeśli nawet wywalczy tę kasę po latach, to wyda z tego jakieś  20 tys na adwokata, ok 10 tys. na terapie i psychiatrów (co istotnie byłoby niezbędne przy metodach działania jej małżonka)  + inne niewymierne koszty - to chyba się jej nie kalkuluje.  Bo zostanie jej część kasy + zrujnowane 3 lata..
Czwórkę to już wydała w ciągu roku przygotowań..

Rozwody to tłusty kąsek prawniczy..
Ja mam taką sytuację, że nawet jakbym miała wydać 50 tysięcy, to wydam. Chcę, żeby rozwód trwał jak najdłużej.
Zostałam bez domu, w który włożyłam dużo więcej. Mąż ma założoną niebieską kartę w tym momencie, bo wypierdzielał mi rzeczy z domu i interweniowała policja. Codziennie słyszę, że mam z domu wyp...
(a już tak jadę na publicznym forum, mam już gdzieś)
Miało być miło, sympatycznie i wogóle zajebiście.
Dziecko TRZYLETNIE codziennie słyszy, że ma matkę kurwę, która dupy daje na lewo i prawo. Przeklina przy dziecku aż miło. Wyzywa mnie. Wozi dziecko do swojej njudupy. Wczoraj usłyszałam, że ciocia Monika powiedziała, że mama jest głupia.

Ja to wszystko nagrywam.
Wysiadłam psychicznie, fizycznie i w ogóle.
Wali mi się wszystko.

Mój rozwód to nie będzie walka na noże, ja już wytoczyłam nukleara na początek.
Co to jest niebieska karta? 😡

pokemon trzymaj się!
To jest taka jakby kartoteka, zgłoszenie o stosowaniu przemocy, które może zrobić np. szkoła, taki sygnał ostrzegawczy.
Coś strasznego.
Ja nie wiedziałam że coś takiego się może dziać, dopóki nie zobaczyłam na własne oczy.
Pokemon bardzo Ci współczuję
I rozumiem Twoją chęć walki.
Moja znajoma ma w zasadzie to co Ty, tylko zamiast nieb. karty są zgłoszenia na policję o kradzież.. Do rękoczynów się nie posunął ale sądzę, że mógłby. Dzieci malutkie zaczynała się bać mu zostawiać.

Ja nie miałam pojęcia co jej "doradzić", oczywiście o ile można cokolwiek komukolwiek doradzić.
Ona też wytoczyła działa i przygotowywała się do bitwy.
I wymiękła właśnie psychicznie. Za chwilę nie będzie w stanie pracować i się utrzymać (jazdy w pracy od małżonka).

Albo rozsypie się psychicznie albo poświęci swoją część majątku.
Niezły wybór..

Trzymaj się pokemon, i koniecznie korzystaj z różnych form wsparcia dla siebie.
Pokemon nie masz możliwości wywieźć gdzieś Pazuzu? Do przyjaciół, rodziców? Takie pranie mózgu jej "tatuś" robi że szok...
Walcz o swoje. Trzymam kciuki z całej siły! Bardzo dobrze, że wszystko nagrywasz, sam siebie w sądzie ośmieszy.
pokemon,  :przytul: :przytul: :przytul:
Jezu, co za dziad się dowalił do twojego życia  👿 Nie możesz dziecka wysłac do babci, albo gdzieś na wieś?
Zgłaszanie kradzieży...
Moj inteligentny inaczej małżonek zgłosił na policję, że wynoszę rzeczy z domu, np żelazko  😁 policjanci go wyśmiali i uświadomili, że to nie jest tak, że wszystko jest jego.
Bo on wychodzi z założenia, że dom jest jego i wszystko w domu jest jego.
pokemon - ja np. mieszkam w mieszkaniu męża. I nic nigdy tu nie zainwestowałabym, czy nie zainwestuje.
Bo nie moje. Wiem, małżeństwo, milosc itd. Wspólnota.
Sorry - ok, jest  "nasze" i nigdy nie słyszałam, ze jego itd.

Ale  ja mam wewnętrzna potrzebę dzielenia na moje i niemoje.

Ja sie Twoje u mężowi nie dziwie - jeśli byłby to Twój dom (na papierze) - to juz dawno byś go wystawiła.
Czyli nie ma sie co dziwić - on robi to samo.

Nie stoję oczywiście po jego stronie, absolutnie. Ale to jego dom, ja ze swojego bym wywaliła.
A inwestycje - cóż.... to se ne wrati....
pokemon a jak to jest? faktycznie dom jest jego i tylko jego? Teraz nadal mieszkacie razem?
Wzięliśmy rozdzielność majątkową ze względu na to, że moja raczkująca wtedy firma nie przynosiła odpowiednich dochodów i dla banku byłam bezrobotna.  😉
Dom nie jest jego, bo był bogaty, miał na niego pieniądze. Tylko wziął kredyt, który jeszcze 25 lat będzie spłacał.
Na moją propozycję, że wezmę ten kredyt na siebie i niech spierd..., dowiedziałam się, że oprócz tego muszę spłacić jego połowę.  😂


Czyli musiałabym zapłacić za dwa domy.
Niezły interes.

Dom wyremontowałam ja. Ja! Za swoją kasę.
Postawiłam stajnię, aaaaaaaa, w ogóle, szkoda gadać.
Nie odpuszczę!
pokemon warto??? Skoro jesteś w stańie wziąć kredyt na siebie to znaczy ze i drugi dom kupic....
Naprawdę warto walczyć?
Dla mnie dobro dziecka byłoby najważniejsze.
Dziwie sie ze sie nie wyprowadzsz. Tylko dziecko musi słuchać

Ja tam wiedząc ze nie będę nękana psychicznie mogłabym wyjść ze związku bez niczego. Dosłownie.  Byleby miec święty spokój. Ale dla mnie dobra materialne nie maja znaczenia ani nie jestem z nimi związana emocjonalnie.
pokemon, to wszystko sobie na pewno pozbierałaś i trzymasz- rachunki za remont etc. Jak nie masz, to poproś bank o wyciągi historyczne, spokojnie sobie zbieraj dokumenty. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej mieć tryliard świstków i dokumentów i nic na gębę w sądzie. Słowo vs papier zawsze wypada na korzyść papierka. Zastanów się kto może być świadkiem. A przede wszystkim może istnieje szansa na spotkanie we czwórkę- Ty, mąż, i Wasi pełnomocnicy? Może uda Wam się jakoś dogadać? Mój eks dzieli majątek ze swoją eks żoną już chyba z 10 lat. Patrząc na jego sytuację widzę, że za cholerę nie warto, po prostu nie warto się szarpać, szkoda życia. A ile już kasy pewnie poszło na adwokatów, to bajka... i końca sprawy nie widać, przynajmniej przed sądem. Ja przynajmniej bym wolała machnąć ręką, podzielić się, pójść w swoją stronę. Inna sprawa, że na pewno bym nie oddała tak łatwo domu, który utrzymywałam, no bez jaj.
Rozdzielnosc majatkowa i zakup domu to jedno - bo ten dom owszem moze byc jego, ale w jakim stanie on go kupil, a w jakim jest teraz, po tym jak caly czas razem w nim mieszkaliscie? Nie wiem jak to wyglada od strony prawnej, ale jak dla mnie jesli mam dom/mieszkanie przed slubem (czy przez podzial majatku) to dom jako dom jest moj, ale wszelkie prace jakie w niego sie wlozylo potem sie dzieli - tak czy nie?

Pokemon, tez Ci sie dziwie - spakuj sie i wynajmij sobie cos, nie warto szarpac nerwow! Chocbys miala zaczynac wszystko od nowa.
Moja mama wyszla z domu jak stala i juz nie wrocila - masakrycznie ciezko, ale przynajmniej miala spokoj ducha.
Moja mama wyszla z domu jak stala i juz nie wrocila - masakrycznie ciezko, ale przynajmniej miala spokoj ducha.

Tak, ta moja znajoma zrobiła to samo, z dwójką dzieci rok i trzy latka.
Do pewnego momentu się jej dziwiłam. Potem przestałam.
Sprawa się rozwiązała sama (mam nadzieję). Sam wypierdziela z domu do swojej njudupy (i jej mamusi).
Tak z ciekawości: zażądałaś rozwodu, przez x czasu się starałaś go z chaty wywalić, a teraz masz pretensje, że sobie znalazł kochankę/partnerkę/dupę (jak zwał tak zwał) i się do niej wyprowadza?
Moim zdaniem to za cywilizowane podejście do rozwodu odpowiadają obie strony.
Sprawa się rozwiązała sama (mam nadzieję). Sam wypierdziela z domu do swojej njudupy (i jej mamusi).



pokemon, pogadaj z adwokatem , idź do sądu aby przed rozprawą na szybko przyzna;i ci alimenty na dziecko oraz to, że dziecko zostaje przy Tobie
wiem że coś takiego w trybie szybkim można zrobić
bo sprawa może być za jakiś czas

wiesz, jego wyprowadzka nie rozwiązuje sprawy - bo dom jest cały czas "jego"
może np. przestać płacić raty za dom - i bank go weźmie (w sensie dom, nie męża)
a teraz masz pretensje, że sobie znalazł kochankę/partnerkę/dupę (jak zwał tak zwał) i się do niej wyprowadza?


Proszę o cytat, w którym miejscu są pretensje.
Pretensje są o robienie wody z mózgu trzyletniemu dziecku.
dziewczyny kopiuje tu z sercowego bo faktycznie tu są większe szanse że ktoś coś wie!

orientujecie się może jak to jest z unieważnieniem kościelnym? ja o nie absolutnie nie chcę występować bo i ślub kościelny brałam ze względu na niego, a poza tym nie zamierzam przez następne kilka lat opowiadać księżom o tym w jakich pozycjach uprawiałam seks:/ ale on stwierdził że dla niego to ważne (to nic, że przez ostatnie 2 lata był w kościele raz - podczas ślubu) i pewnie będzie chciał to zrobić. Jaki to jest koszt? ktoś to przechodził? Mogę powiedzieć że nie chcę i procedura się nawet nie zacznie czy jak on wystąpi o to to nie mam nic do gadania?
No nie do końca możesz powiedzieć, że nie. Jeśli on Ci udowodni, że jesteś chora psychicznie, że nie chcesz mieć dzieci, że nie było pożycia etc., to procedura i tak ruszy. Czemu nie chcesz unieważniać?
Z tego co wiem, to ciężko jest taki rozwód uzyskać i  trwa latami. Tak jak napisała Zen, musiałby udowodnić, że zataiłaś przed nim jakaś chorobę, jesteś alkoholiczką, chyba też zdrada partnera się w to wlicza, oszustwa ...
pokemon, cały post raczej wyrazem szczęśliwości nie jest. Ja nie znam osoby, która takiego tonu i wyrazów by używała jeśli nie ma pretensji.

whisperer13, w Kościele nie ma rozwodów, jest tylko unieważnienie (uznaje się ślub za taki, który nigdy nie miał miejsca).
a precyzując - nie unieważnienie, a stwierdzenie nieważności.
Breva, koszty są spore, a ciągnie się to latami. Mój kuzyn przechodzi przez mękę od 9 lat i może w tym roku będzie finisz.
Jego żona tuż po narodzinach ich syna uciekła za granicę porzucając półroczne dziecko i męża.
no właśnie dlatego nie chcę unieważniać. bo dla mnie to lata babrania się w shicie, wciganie w to rodziny i znajomych, i "spowiadanie" się obcym księżom z własnego intymnego pożycia. ja tego nie chce bo szkoda mi zdrowia i nerwów. ale jak on będzie chciał to chyba nie będę miała wyjścia...
Muffinka, oczywiście, że może być taki koszt rozwodu 😉 Wszystko zależy od tgo do jak bardzo "prestiżowego" prawnika trafisz.
Mój kuzyn od ręki musiał wywalić 2400zł, nie wiem na jakich kosztach się skończyło.
Oczywiście pozew (a był bardzo skomplikowany) napisał prawnik, wszystko załatwiał, stawiał się w sądzie za mojego kuzyna itp.

Pomijam to, że po dziś dzień rozwodu nie ma 😉
ash to straszne, co piszesz  🙁


A co w przypadku, kiedy ktoś chciałby w przyszłości wziąć ślub kościelny po raz drugi? Jest to w ogóle możliwe?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się