Forum konie »

Dr Strasser

co do butów - sama p. Strasser nie wypowiada się na ich temat negatywnie, a nawet dopuszcza ich używanie "podczas okresu przejściowego przemiany do konia bosego" lub "podczas pracy na twardym czy kamienistym podłożu, jeśli koń nie jest do niego przyzwyczajony (...)" - pod waruniek, że samo kopyto jest poprawnie rozczyszczone, a koń również ma możliwość biegania na bosaka... więc buty są jak najbardziej oki

cyt. za Strasser H., 2008: Kucie zło konieczne?, Warszawa, T. Świątek
no tak - wg mnie porównanie do człowieka jest nietrafione.
człowiek zawsze może sobie posiedzieć w fotelu z wyciągniętą nogą jak go boli stopa - a koń nie za bardzo, musi na tych kopytach stać/chodzić.
a jak się położy i za długo będzie leżeć to wiadomo czym to grozi..  🙁

z dzikimi końmi też trochę nie trafione moim zdaniem.
nasze konie nie są dzikie, ich życie toczy się zupełnie inaczej.
zresztą u dzikich koni ochwat występował baaardzo rzadko.

jeśli mogę zapewić kopytnemu lepszy komfort werkując kopyto stopniowo i używając butów - dlaczego z tego nie skorzystać?

czy lepiej narazić na większe cierpienie ścinając drastycznie i kazać koniowi chodzić po padoku na takich kopytach?
na dodatek wcale nie mając pewności że przyniesie to oczekiwany skutek?

jak pisałam - ja wybrałam mniej inwazyjne werkowanie i buty.
nie narzekam - choć nigdy już się nie dowiem jak sprawa wyglądałaby w sytuacji mojego ochwatowca gdybym zdecydowała się na drastyczne cięcia.
podejrzewam że musiałabym kobyłę uśpić - bo dotąd nie może chodzić boso, bez butów - a minęły już dwa lata od rozkucia...
natomiast w butach śmiga jak każdy zdrowy koń  🙂
Pare osób tutaj juz sie wypowiadało, ze wyprowadzaja konie stopniowo, mniej inwazyjnie.
Naomiast tego kuca to i tak i tak musiało boleć. A druga sprawa, pewnie za pare lat, po tradycyjnym kuciu ortopedycznym, koń dostałby i tak wyrok i poszedłby pod nóz.

Gdyby chodziło o wyleczenie mojej nogi- wolę, by pobolało jakis czas, ale by się wyleczyło raz na zawsze (nawet to przeszolam, kilka miesiecy nie chodziłam w ogóle , przez operacje. ale wyleczyło sie całkiem, a tak juz całe zycie bym cierpiała).
To lepsze niz całe zycie cierpieć na raty.

W kwesti konia - bewnie bym zdecydowała się na buty- by obnizyc ból, oraz stopniowo wyprowadzac kopyta, by stawy, zciegna miały szanse nadażać za zmianami.
Natomiast dzikie konie wiedziały, ze albo powleką, sie powolutku ze stadem mimo bólu, albo zjedzą ja rapiezniki.
- To jest to samo co nasza rehabilitacja. W ten sposób organizm najszybciej zdrowieje- ból najkrócej trwa.



Co do pójscia pod nóz , to włąsnie spod niego został wyciagniety 😉.

Sytuacja opisana wygladała tak po zastwosowaniu owje metody, w tej chwili kucor z tego co mi wiadomo ma sie lepiej i już go nie boli i jest na powolnje drodze do zdrowia 🙂

nikomu nie ubliżam ani nikogo nie obrażam -
 


Czyżby??


dokładnie tak uważam - nie powinien się decydować na dziecko/psa/kota jeśli "nie ma kasy".
a tym bardziej na posiadanie konia..






Właśnie to zrobiłaś . I to bardzo mocno.

Masz piękny schemat na życie .  Wychodzi na to , że przeliczasz wszystko na pięniądze.

Widzisz moi rodzice zamożni nie byli , wręcz biedni , ale jestem im wdzięczna ze się zdecydowali na to by dać mi życie .

Zachowałaś się bardzo nietaktownie mówiąc publicznie , że biedni nie powinni się decydować na dziecko.

Oby los Ci sprzyjał , byś była obrzydliwie bogata , i mogła mieć dzieci i nie straciła koni.

Bo wystarczy stracić prace by życie stało sie bardzo trudne.


A tak w ogóle konie nie sa dla mnie hobby , hobby to jest zbieranie znaczków.

Koń to dla mnie życie .




Denerwuje mnie to, bo mogłam przecież wcześniej zacząć z sensem działać. A przynajmniej myśleć w dobrą stronę.


Dokładnie . Gdyby tylko powiedzieli wcześniej , że coś jest nie tak , bo było i ja to widziałam duzo wcześniej, to przecież nie doszło by do takiego cierpienia .
ale najgorsza była właśnie ta dziwna jak dla weterynarzy niewiedza czy przekonanie (sama nie wiem jak to nazwać)  , że koń jest zdrowy, tylko ja przesadzam, albo że jest krzywo zbudowany od urodzenia  🤔, co dziwne bo zanim nie trafił w ręce owego kowala ( wcześniej robił mi konie zawsze dziadek - przez kilkanaście lat - i były zdrowe przez lata - nigdy nie kulały i ten o którym mówie także był zawsze zdrowy i ładnie prosto stał i chodził) .

Nawet gdy koń już całkiem zaniemógł , nawet nie przeszło im przez głowe , że to ich wina .
Kowala w pierwszej kolejności .


I też mi nikt nie potrafił powiedzieć czemu tak sie dzieję.






No właśnie . A ja teraz doszłam do wniosku , żeby najlepiej zapytać konia . Bo tylko on nam powie całą prawde.
Dorotheah - przepraszam , że posłuze sie Twoim zdjeciem - ja niestety nie mam aparatu więc i zdjęć , ani z czasów choroby, ani z terażniejszych nie mam.
Na tych zdjęciach z sierpnia doskonale teraz widze co koń mi mówi - i teraz żaden weterynarz i nikt inny nie wcisnie mi takiego kitu jak mi wciskali.

Obecne fotki - super . Mój tez już teraz może nóżkami zamiatać   😅, postawa nabiera prawidłowych kątów, no i mięsnie juz bez napięć , stawy nie puchną - i napisze podobnie jak Teodora tylko środkowe słówko zmienie - to są nasze takie duże radości .



Zastanawia mnie to, co pisałaś o "podeszwie wychodzącej przez koronkę" - to musi być jakiś skrót myślowy, bo to jest absolutnie niemożliwe ze względu na anatomię kopyta...




Dea bo tak naprawde to ja nie wiem jak to nazwać . Trduno mi to opisać bez zdjęcia, ale mam nadzieje , że wiesz o co mi chodzi .
Poprostu pęcina nie przechodzi tak ładnie zgrabnie równo w koronke, tylko po obu stronach od koronki wychodzą takie hmmmmm....... guzy , twarde zgrubione nie wiadomo co .
Teraz już powoli zanikają , na lewej praktycznie już nie widać , ale na prawej jest jeszcze bardzo wyraźna . Co to oznacza ? , że niedość , że obydwa kopyta był spaprane na maksa , to jeszcze jedno bardziej od drugiego, sama nie wiem .
Jeden kowal rozpoczął, po pewnym czasie go zmieniłam bo zacinał mi konie , zawsze w którymś poszła krew. Wkurzyłam sie i podziękowałam mu za nieprofesjonalną robote . A drugi dokończył i prawie wykończył konia.

Przyznam szczerze, że teraz zastanowiło mnie ile koni rodzi się z podręcznikowo prawidłowymi nogami. Bo skoro twierdzisz, że takie skątowanie jest dobre dla każdego konia bez wad wrodzonych to może masz informacje, jaki jest to mniej więcej odsetek koni w Polsce?


Nie posiadam takich informacji , i podejrzewam , że takich w ogóle nie ma
po pierwsze dlatego , że w wielu podrecznikach kopyta koni narysowane są prawie kwadratowo , schematy kopyt są tragicznie nieprawidłowe
po drugie m.in. z powyższego - większość posiadaczy koni , wterynarzy i kowali jak zdążyliśmy zauważyć , nie wie jak powinno wyglądać prawidłowe kopyto.

chce prztoczyc pewne moje małe doświadczenie .
Kiedy urodził sie jeden z moich źrebiat pare lat temu - pomyślałam, że będę porównywać jego rozwój i rozwój koni z róznych stajni ..... ot tak z ciekawości .
Właściwie wtedy skupiłam się głownie na samym wzroście, przyswajaniu paszy , rozbudowie m.in. klatki piersiowej, no i wreszcie charakterze. Ale kopyta chcąc nie chcą także były w mojej uwadze mniejszej bądż większej.

Ale teraz przeanalizowałam sobie to doświadczenie tylko i wyłacznie w kierunku kopyt .

Żrebiat było 7 , każde z innej stajni - 2 szkółkowe , 4 prywatne i jeden mój.

I wyszło mi tak.

1 szkółkowy urodził sie z niedźwiedzią pęciną kończyn przednich , kopyta rozwijały się źle , były słabe i całkowicie nieprawidłowe , na początku źrebak miał specjalne przyklejane podkowy , ale nie pomagały - żrebak w około 5-tym miesąciu zniknął ze stajni, nie wiem gdzie , kto i po co go nabył. Czy może wziął - właściciel sie nie przyznał.

2 szkólkowy - wiele czasu spędzał w stajni - miał niewiele ruchu , ale kopyta w miare prawidłowo strugane - dość wcześnie bo już po dwóch miesiacach miał zrobione , ale ogólnie wyglądały dobrze równo , z tym , że były słabe , a kon z wiekiem miał kłopoty w czasie chodzenia po twardych drogach . Z tego co wiem w wieku 3 lat został zajeżdżony i okuty . potem został sprzedany albo wydzierżawiony  .


2 prywatne i mój  - miały bardzo dużo ruchu od urodzenia , chodziły w tereny z matkami , po każdym terenie, dużo po asfalcie - klacze były rownież końmi zaprzęgowymi - tu spotykało się swego czasu( dawno)   bardzo czesto źrebieta towarzyszące matkom przy pracy  . Ponadto reszte czasu od świtu do nocy spędzały na pastwiskach bardzo dużych .
W wieku dwóch lat kopyta miały świetne , bardzo mocne , bardzo dobrze rozwinięte i rozbudowane , piękna podeszwa , zdrowiutka strzałka - pierwsze rozczyszczanie miały zrobione w wieku dopiero dwóch lat i to było takie małe przypiłowanie po zimie - bo wtedy to jednak konie miej chodzą  , jak nie ma trawy to im sie nie chce po padokach chodzić , no i dzień krótszy to wiecej w stajni .
Jeden prywatny został sprzedany w wieku dwóch lat - z tego co wiem ma sie świetnie i kopytka nadal ma zdrowe .
Drugi jest nadal u właściciela (bułany)  , ma już 5,5 roku i kopyta ma robione raz w roku po zimie , przez właściciela , a kopytka są rewelacyjne .
Mój - do 4 roku życia miał kopyta przypiłowane dwa razy (przez mojego dziadka) , i kopyta miał luks. Kiedy musiałam - z pewnej przyczyny- większość sie pewnie domyśli- powierzyć kopyta kowalom - to w ciagu roku według norm kowalstwa miał zrobione 4 razy co ponoć i tak było za rzadko - zacieśniły się troche , strzałka przestała dotykać ziemi ściany wsporowe poszły w góre , ale że mój "mały" baaaaaaardzo lubi westowe zatrzymania z pełnego galopu i robi to nagminnie - to dość sprytnie sobie scierał tyły i chyba dzięki temu nie spotkało go to co mojego drugiego konia. W tej chwili kopyto ma juz poprowadzone prawidłowo , strzałka dotyka ziemi i znów zaczyna być ładna i szeroka jak wcześniej.

3 prywatny - spędzał cały dzien na padoku piaszczystym , trawe też tam dostawał. noc w stajni na sporej objętości obornika  , kopyta mial robione co 2 miesiące, ale chyba dość nieprawidłowo bo miał je bardzo wąskie , małe i strasznie się kruszyły, łupały.

4 prywatny - chyba miał najgorzej, na zewnątrz wychodził na 10 minut raz na tydzień ze stajni (facet był lekko obojętny faktem posiadania źrebięcia - mial zamiar go sprzedać, ale , że klacz padła kiedy miał 8 miesięcy - został) - kopyta ma bardzo koślawe , kazde w inną strone - jedno skierowane na Maroko a drugie na Kaukaz . bilarduje przodem , podstawia sie tyłem - kiedy stoi wygląda normalnie , postawa prosta i w miare prawidłowa , ale im szybciej idzie tym bardzie rzuca się w oczy , że chód ma bardzo wadliwy.

To mniej więcej tak wygląda , dokładniejszych szczegółów podac nie moge bo nie skupiałam sie na kopytach tak bardzo.

Obecnie mam tylko "kontakt" z trzema końmi - moim , tym prywatnym opisywanym razem z moim (bułany) i tym ostatnim.

Bułanek ma prześliczne kopyta , piękna noga , zgrabna , wyraźne zdrowe stawy - jak dla mnie koń perfekcyjny .

Mój też nie wygląda źle na całe szczęscie nie zdążył - złapać niczego gorszego . Jak mu poprawie jeszcze kontakt strzałki z ziemią to bedzie luks. Mam nadzieje, że to spapranie przez kowali nie wpłynie na jego zdrowie w przyszłości.
pierwsze rozczyszczanie miały zrobione w wieku dopiero dwóch lat
scierały się idealnie od pierwszych dni zycia?
JolantaG, przestań w końcu ciągnąć  🚫 w moim temacie.
naprawdę nie interesuje mnie zasobność Twojego portfela ani Twoich rodziców  🙄 

i nie widzę nic ubliżającego w zacytowanym przez Ciebie fragmencie.
jedynie wyraziłam swoje zdanie na ten temat.
nie widzę w tym również nic nietaktownego - jak już pisałam wcześniej:
jeśli ktoś wyciąga publicznie zawartość swojego portfela to chyba liczy się z komentarzem i tym że nie zawsze będzie on pozytywny.

za życzenia dziękuję  😉
zaręczam że nawet jeśli zbankrutuję to z pewnością nie będę o tym biadolić publicznie, domagając się współczucia od ogółu..

dla mnie eot
sznurka ścierały sie poprawnie i prawidłowo na tyle, że do wieku dwóch lat nie było zupełnie co tam przy tych kopytach robić.

BeAtra masz tu jakieś specjalne przywileje? Tobie mozna wypisywać , takie bzdurne "swoje zdanie na ten temat" a mi nie wolno?

Mnie nie interesuje Twoje zdanie na temat biedniejszych , a Ciebie zasobność mojego portfela. Więc problem z głowy.

Nie domagam się współczucia - nigdy w życiu , po prostu nie lubie mądrali. 
warty uwagi artykuł

Czy twój koń może chodzić "boso"



Coraz więcej właścicieli koni zaczyna samodzielnie myśleć, zaczyna bardziej aktywnie opiekować się swoimi końmi, bardziej niezależnie szukać „lepszej drogi” dla swoich koni - bez czynienia im szkody. Mając na celu zdrowie i dobro swojego konia odchodzą od stosowania podków. To jest świt nowej ery. „Naturalne” metody, zarówno utrzymania jak i jeździectwa zdobywają coraz większą popularność. Strach, siła i sztuczne ograniczenie ruchów są postrzegane jako niepotrzebne i szkodliwe i są odrzucane. Harmonia i subtelność są drogą do nowego porządku.

J.C.Gross pisze, że kucie nie jest właściwym postępowaniem jeśli chcemy utrzymać zdrowe kopyta: „Czy kucie jest sposobem na utrzymanie zdrowych kopyt jest pytaniem, na które otrzymujemy odpowiedź przeczącą. Doświadczenie pokazuje, że im dłużej koń jest kuty, a również im wcześniej koń jest kuty, tym większe szkody powstają w kopycie.”
Weterynarz i doktor nauk weterynaryjnych, Bracy Clark, który pracował jako asystent naukowy na wydziale weterynaryjnym w Londynie około roku 1800, był jednym z pierwszych naukowców, który szczegółowo opisał anatomię kopyta i jego stopniowe uszkadzanie przez podkowę. Przekonywał, że „elastyczny narząd umieszczony w okowach z żelaza musi być szybko pozbawiony wszystkich elastycznych właściwości...” Clark nabył trzyletniego konia i udowodnił swoim eksperymentem, że bosy koń o naturalnym kształcie kopyt może pracować w każdym terenie, nieważne jak gładkim czy stromym, a kopyto o naturalnym kształcie nie ślizga się nawet na: „ulicach Londynu, pochyłościach, rynsztokach, kamiennych płytach, tak niebezpiecznych dla koni okutych”.
Clark pisał także, że kopyto, nawet po jednym roku kucia ulega deformacji, czyli zacieśnieniu. Jak duża jest ta deformacja zależy od kilku czynników, m.in. od tego jak długo koń był kuty, jaki stosowano rodzaj podków, jak często koń był przekuwany, do jakiej pracy koń był używany i jaki był stan jego kopyt przed okuciem.
Jednakże skuteczna przemiana od konia okutego do bosego zależy od stosownej wiedzy i warunków, jakie zapewnimy koniowi, by, po okresie przystosowania, mógł być użytkowany na każdym podłożu - bez najmniejszych problemów.

Dla niektórych koni ta przemiana do konia bosego wiąże się z pewnym dyskomfortem. Nie tylko muszą one przyzwyczaić się do nowego sposobu poruszania ale także borykać się ze zmianą kształtu kopyta i skątowania stawów. Dyskomfort ten występujący w okresie przemiany nie wynikają jednak z nadmiernego zużycia się rogu kopytowego. Większość koni ma możliwość poruszania się tylko przez kilka godzin dziennie, więc nadmierne zużycie rogu nie jest tu problemem. Prawdziwą przyczyną problemów występujących po rozkuciu konia jest proces regeneracji zdeformowanego kuciem kopyta. W zdeformowanym kopycie mechanizm amortyzacji wstrząsów nie działa tak jak powinien. To powoduje ucisk, przeciążenia, a nawet stan zapalny powodujący sztywność czy nawet kulawiznę, szczególnie na kamienistym podłożu.

Jednakże, nawet bose kopyto może, poprzez nieprawidłowe rozczyszczanie, niedobór ruchu, wysuszenie i zbyt mało zróżnicowany teren zostać zdeformowane i sprawiać problemy bez jakichkolwiek oznak nadmiernego zużycia rogu.
Zdeformowane kopyta muszą być wyleczone, by uwolnić konia od bólu, a ruch bez bólu jest możliwy tylko przy prawidłowych kopytach. Jednak zdeformowane kopyto nie wyleczy się samodzielnie tylko dlatego, że zostało rozkute. Nawet buty ochronne nie są tu rozwiązaniem. Koń ze zniekształconymi kopytami może poruszać się stosunkowo dobrze nawet przez wiele lat, jednak nie można tu mówić o procesie leczenia.
Po rozkuciu konia najważniejsze jest prawidłowe rozczyszczanie kopyt przez osobę, która doskonale rozumie termin „naturalne kopyto” - tak, by mogły one powrócić do naturalnego kształtu warunkującego ich prawidłowe funkcjonowanie.

Doskonałym źródłem takich informacji jest książka Jamie Jackson „The Natural Horse”, stanowiąca podsumowanie 20 lat intensywnych badań mustangów Ameryki Północnej. Ponieważ są to potomkowie udomowionych koni europejskich, powtórnie zdziczałych kilka wieków temu, mogą nas wiele nauczyć o naturalnym kształcie kopyt.
Jackson odkrył, że pomimo pokonywania wielu mil dziennie po twardym podłożu, kopyta mustangów pozostają niezmiennie w doskonałym zdrowiu i nie są zdeformowane, co nieodłącznie towarzyszy koniom okutym.

Istnieje wiele innych doniesień na temat zdziczałych koni domowych, koni dzikich i innych koniowatych, które każdego dnia wędrują wiele mil po trudnym terenie, a mimo to nie wymagają żadnej ochrony kopyt. Wszystkie doniesienia potwierdzają, że zwierzęta te są zdrowe, płodne i ogromnie wytrzymałe
Rooney pisze, że „...kopyto jest dynamiczną strukturą, która, jeśli się na to pozwoli, zmienia się i przystosowuje do sił, jakie na nią działają i do powierzchni po których stąpają konie. U koni, które żyją na suchym, twardym, kamienistym podłożu, rozwijają się twarde, gładkie kopyta. Są tak twarde i odporne, że trudno jest wbić w nie podkowiaka. Już setki lat temu zaobserwowano, że kopyta koni bosych są dużo twardsze i bardziej odporne niż kopyta koni podkutych.”

Warunkiem odniesienia sukcesu w tej przemianie do bosego konia jest ogólny dobry stan zdrowia konia, czyli normalny poziom metabolizmu, dzięki któremu jest on w stanie wyprodukować wystarczającą ilość i jakość rogu, by sprostać jego zużyciu przy obciążeniu konia pracą. Musi być zachowany okres adaptacji do rodzaju pracy i terenu.
Właściciele koni, którzy utrzymują je w warunkach spełniających ich biologiczne potrzeby nie skarżą się na zbyt słabą jakość rogu i są w stanie mądrze użytkować swoje bose konie we wszystkich rodzajach i dyscyplinach sportu konnego (ujeżdżenie, skoki, reining, trail, rajdy długodystansowe, powożenie itp.).
Należy mieć nadzieję, że bose kopyto również w niedługim czasie stanie się raczej normą, a nie wyjątkiem... bo co może być bardziej naturalnego niż bosy koń?

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat zdrowego, naturalnego kopyta, poznać warunki, jakie należy zapewnić, poznać zasady prawidłowego rozczyszczania kopyt, umożliwiające każdemu koniowi naturalne, „bose” życie, chcesz dowiedzieć się jak zapobiegać schorzeniom takim jak ochwat, syndrom trzeszczkowy, zacieśnienie kopyt czy gnicie strzałki - weź udział w trzydniowym seminarium prowadzonym przez wybitnego specjalistę z dziedziny rozczyszczania kopyt # dr nauk. wet. Hiltrud Strasser. Szczegóły na stronie www.ochwat.pl
Kontakt: ochwat@ochwat.pl

tekst: Tomasz Zakrzewski
zdjęcia: Copyright Dr. vet. med. H. Strasser

 zakładanie nowych kont nie zdejmuje ostrzeżeń i nie uchodzi uwadze moderatorek
W temacie osi pęcinowo-kopytowej - bo była w tym wątku (o ile dobrze kojarzę) dyskusja w tym temacie.
Oddaję głos ekspertowi z bogatym doświadczeniem praktycznym (niegdyś kowal "kujący" przez wiele lat, dokształcił się w bosych kopytach, zrobił ich naprawdę wiele, zajmuje się wykupowaniem koni ochwaconych i trzeszczkowych, doprowadzaniem ich do zdrowia i użytkowaniem w przejażdżkach terenowych; jest orędownikiem bosych koni w każdych warunkach).
Dokładniej - cytat z książki Pete Rameya "Making Natural Hoof Care Work For You" (połknęłam tę niezwykle ciekawą lekturę w dwa wieczory 😉)

Najpierw oryginał, dla znających język:
Horses with heel pain will tend to "lean forward" and toe pain causes them to "lean back". This has dramatic effect on the hoof/pastern relationship, as can muscular or skeletal problems. All of this can play tricks on your mind and attempting to force the hoof and pastern angles to match becomes a real joke if you try to be truly particular about it. What I have found is that a horse that has grown his optimum hoof and is free of any pain will wind up with a perfect hoof/pastern relationship almost every time. I agree that it is correct for angles to line up. I simply know from experience that it is a terrible idea to alter the hoof from its natural form based on the pastern angles.

Tłumaczenie na szybko:
Konie z bolesnościa w okolicach piętki będą "pochylać się do przodu", a ból w przedniej cześci kopyta spowoduje odchylenie do tyłu. To ma znaczący wpływ na relację kopyta do pęciny, podobnie jak problemy z mięśniami i szkieletem. Wszystko to może oszukać twój umysł, a próby przypasowania na siłę kątów kopyta i pęciny stają się śmieszne, jeśli traktujesz je bardzo dosłownie. Odkryłem jednak, że jesli koń ma wykształcone optymalne kopyto i nic go nie boli, będzie on miał idealne skątowanie pęciny i kopyta niemal w każdym przypadku. Zgadzam się, że kąty powinny się zgadzać. Wiem po prostu z doświadczenia, że fatalnym pomysłem jest odbieganie od naturalnej formy kopyta z powodu skątowania pęciny.

Mam nadzieję, że teraz jaśniej widać, o co chodzi i nikt nie będzie mówić, że "olewanie" osi pęcinowo-kopytowej jest przejawem ignorancji 😉

Jako "kropkę nad i" dodam jeszcze, że uzasadnienie leży w separacji ściany kopyta od kości (tzw. rotacja kości kopytowej) - która zachodzi bardzo często nawet u "zdrowych" koni. Schemat z przykładem krańcowej rotacji kości kopytowej (ochwat), czy tutaj można się kierować osią pęcinowo-kopytową?

Oczywiście w zdrowym kopycie się zgadza:

Żeby było zbieżnie z tematem wątku: obrazki by dr Strasser 😉
Dea masz te ksiazke?
Tajest, mam, już przeczytana 😉 Zdecydowanie dobrze wydane $20...
ja mam taką schowaną, w prezencie dla pewnego pana od mikołaja;]
Sznurka, a nie boisz się, że przeczyta i wyda się, co chowasz?    🤣
nie bo on tu nie zagląda hihi
i ma dosc kategoryczne zdanie na temat tego forum 😎
ale juz zapakowalam wiec juz nie znajdzie nawet jakby szukał 😅
...i jak, podobał się prezent? :P

Mnie się teraz marzy jakiś bogaty sponsor, który fundnąłby mi serię DVDków szkoleniowych tegoż autora ($250, ktoś chętny..?) 😉

Mnie się teraz marzy jakiś bogaty sponsor, który fundnąłby mi serię DVDków szkoleniowych tegoż autora ($250, ktoś chętny..?) 😉


Dużo osób na forum się interesuje tym tematem...
Proponuje znaleźć 10-15 ludków i się złożyć... Jedna osoba zapłaci ciut więcej (do uzgodnienia) i dostanie płytki, a reszcie roześle kopie  🏇
Jeśli cena byłaby przystępna to się piszę 🙂. Tylko nie rób konkurencji Strasser, bo to niby jej temat 😉.
Znalazłam coś w temacie Strasserowym: porównanie metod werkowania Strasser vs wild horse trim.

Comparing trims

Here are the differences and similarities between Dr. Strasser's "Basic Trim" as I learned it in 2001, and the "wild-horse" trim; with the reasons as I understand them.

Dr. Strasser originally designed her trim for the rehabilitation of extremely deformed, lame hooves that other veterinarians had given up on -- sometimes after years of "conventional" treatment. Her strategy is to remove most of the deformed material and quickly give the horse a basic hoof that will circulate blood (hoof mechanism), so that he has the means to heal his own hoof.

She kept the horses on rubber mats for several months until the hooves recovered enough to go on soft ground comfortably. If you don't have a large rubber-matted area, you should modify the "Basic Trim" toward a much less radical trim. For hooves that are not extremely deformed, Dr. Strasser's "Basic Trim" can be unnecessarily severe.

The "wild horse" trim was designed to return shod horses to a barefoot condition, shaping the hooves like those that free-roaming horses produce through constant growth-and-wear. Since the hooves are already sound, or nearly so, the shape can be changed gradually towards the ideal, while the horse continues to live on its usual terrain.

In order to quickly increase circulation, the Strasser trim does several things to increase or even exaggerate hoof mechanism:

1) Strasser trim: Trim the sole to mimic the concavity of a sound hoof. The reason is that the thinner sole spreads easily, which allows the bottom edge of the hoof wall to flex wider during weightbearing, giving increased hoof mechanism.

Wild horse trim: Leave the sole at its full thickness. The sole is considered to be an important structure. It helps to hold the hoof together, helps prevent white line separation, and protects the interior of the hoof from the ground. In a sound or nearly-sound hoof, there is already sufficient hoof mechanism. Leaving the sole at its full thickness avoids soreness and abscessing. Concavity will occur naturally when the white line has fully recovered from the damage caused by horseshoes.

2) Strasser trim: Shorten the bars to end halfway along the frog, with a bar height of 1 cm halfway along the bars; then slope the sole in the seat-of-corn to meet the shortened bar. This is done to help de-contract contracted heels, which increases hoof mechanism.

Wild horse trim: Trim the bars to the level of the sole or slightly longer, though not in contact with the ground. The connection between the bars and the sole is considered an important part of the heel structure; it helps to hold the hoof together under the forces of weightbearing. De-contraction is accomplished, instead, using the toe rocker (see Trim page) or mustang roll to eliminate forward toe leverage on the heels.

3) Strasser trim: Make notches or "opening cuts" if contracted heels are curved inside a line from the point-of-frog to the outside of the bulbs. The reason is to encourage contracted heels to de-contract, which increases hoof mechanism.

Wild horse trim: Omit "opening cuts." Depending on climate and terrain, they can actually increase heel contraction (heels leaning inwards), or increase white line separation (heels leaning outwards). Instead, de-contraction is accomplished gradually by rockering or mustang-rolling the toe to eliminate forward toe leverage on the heels.

4) Strasser trim: Trim the heels to a 3.5 cm height (vertical from the back corner of the lateral cartilages). The reason is to quickly place the coffin bone in a ground-parallel position, which increases hoof mechanism. If, when shortening the heel to this measurement, you get to blood in the seat-of-corn, wait till the sole recedes before you shorten the heels more.

Wild horse trim: Trim the heels only to the outside edge of the sole in the seat-of-corn. The reason is to avoid thinning the sole, which can sore the horse. If the heels are long when trimmed to the sole, the sole in the seat-of-corn will recede over time (as the bone re-shapes itself), allowing gradual shortening of the heels.

5) Strasser trim: Trim the hoof to a 30-degree hairline while the hoof is on the ground, with front toes at about 45 degrees and hind toes at about 55 degrees. The reason is to quickly place the coffin bone in a ground-parallel position, which gives the hoof capsule the most efficient shape for hoof mechanism.

Wild horse trim: Trim the hoof wall to the edge of the sole. Often, trying to get an exact 30 degree hairline makes you shorten either the toe or the heel too much, thinning the sole and soring the horse. The hairline angle will change gradually as the hoof returns to its own inherent shape.

There is one more difference between the two trims, not related to hoof mechanism:

Strasser trim: Finish the hoof wall with a flat bottom. The reason is that the long, flat toe will encourage the pastern to a lower angle, in hooves that have had the heels too long. A flare, or a toe "long out in front," can be backed with a vertical cut, to where the outside of the wall (if not flared) would meet the ground.

Wild horse trim: Finish the hoof with a rounded bevel ("mustang roll"😉 to the water line (inside layer of hoof wall). The reason is to give the hoof a fast breakover; reduce flaring (white line separation); and remove the lever force of a long toe, which contracts the heels. A flare, or a toe "long out in front," can be rockered and then rounded as far as the edge of the sole, reducing the additional lever effect of the flare.

Dr. Strasser sometimes uses a "modified" trim on sound horses. This trim is quite similar to the wild horse trim and omits these radical steps (except for the long breakover). I believe she would serve the population of sound horses better if she would teach her "modified" trim at the 3-day introductory seminars, where many of the students are beginners, and save her "basic," more radical trim for students in the professional course.

źródło: http://www.barefoothorse.com/barefoot_Strategy.html


Komuś zależy na tłumaczeniu, czy tylko mnie interesują te różnice, ew. wszyscy zainteresowani rozumieją? 😉
dzięki, to chciałam wiedzieć !
Dea, możesz teraz spełnić swoją propozycję 🙂.
Ja bardzo chętnie poczytam po polsku, jak będziesz mieć dłuższą chwilkę, żeby przetłumaczyć.
Porównanie metod werkowania

Oto różnice i podobieństwa pomiędzy "Podstawowym werkowaniem" wg dr Strasser, w postaci jakiej nauczyłam się w 2001 roku, oraz werkowaniem "na wzór dzikiego konia". Dodaję uzasadnienie, tak jak je zrozumiałam.

Dr Strasser opracowała swoją metodę z nastawieniem na rehabilitację bardzo silnie zdeformowanych kopyt kulawych koni, przy których inni weterynarze się poddali - czasem po latach terapii konwencjonalnych. Jej straetegia polega na szybkim usunięciu większości zdeformowanego materiału i daniu koniowi szybko podstawowego kopyta, w którym będzie krążyła krew (będzie dzialał mechanizm kopyta), tak, by miał szansę wyleczyć kopyto sam.

Utrzymywała konie na gumowych matach przezkilka miesięcy, aż kopyta zregenerowały się na tyle, żeby zapewnić komfort poruszania się po miękkim podłożu.Jeżeli nie masz dostępu do większego obszaru wyłożonego matami gumowymi, powinieneś zmodyfikować "Podstawową metodę" do mniej radykalnej formy. Dla mniej ekstremalnie zdeformowanych kopyt, metoda dr Strasser może być niepotrzebnie ostra.

Werkowanie "na wzór dzikiego konia" zostało opracowane, by wspomóc kute konie w powrocie do dobrej kondycji na bosaka, kształtować kopyta podobnie do takich, jakie wolnożyjące konie wypracowują sobei poprzez ciągłe budowanie i ścieranie. Ponieważ kopyta już są sprawna, albo prawie sprawne, ksztalt może zmieniać się stopniowo, dążąc do ideału, podczas gdy koń żyje nadal w swoim codziennym otoczeniu.

Metoda Strasser robi kilka rzeczy poprawiających, albo nawet przesadnie wzmacniających mechanizm kopyta, żeby szybko zwiększyć przepływ krwi przez kopyto:

1) Strasser: wytnij podeszwę tak, by naśladować miesczkowate zagłębienie w zdrowym kopycie. Powód jest taki, że cienka podeszwa łatwiej się rozciąga, co pozwala spodniej części ściany kopyta mocniej się rozszerzać podczas fazy obciążenia, w ten sposób wzmacniając mechanizm kopyta.

"dziki koń": pozostaw podeszwę nienaruszoną. Podeszwa jest uważana za ważną część kopyta. Pomaga ona w utrzymaniu kopyta w całości, w zapobieganiu rozrywaniu linii białej i izoluje/chroni wnętrze kopyta od ziemi. W sprawnym lub prawie sprawnym kopycie funkcjonuje już wystarczająco mechanizm kopyta. Pozostawienie podeszwy nienaruszonej w pełnej grubości pozwala uniknąć bolesności i powstawaniu ropieni. Miseczkowate zagłębienie pojawi się naturalnie samo, kiedy linia biała zregeneruje się w pełni po uszkodzeniach powstałych z powodu podków.

2) Strasser: Skróć ściany wsporowe tak, by kończyły się w połowie długości strzałki, tak, by wysokość ściany wynosiła 1cm w połowie długości ściany [przyp. dea: to chyba mierzone od dna rowka przystrzałkowego??]. Później wystrugaj ukośnie podeszwę w kącie wsporowym tak, by spotkała się ze skróconą ścianą wsporową. Robi się to, żeby wspomóc rozszerzanie zawężonych w piętkach kopyt, wzmacnia to mechanizm kopyta.

"dziki koń": przytnij ściany wsporowe do wysokości [żywej] podeszwy lub pozostaw odrobinę dłuższe, ale tak, by nie stykały się z ziemią. Połączenie pomiędzy podeszwą i ścianami wsporowymi uważane jest za ważną część budującą piętkę - pomaga kopytu utrzymać się "w kupie" podczas obciążenia. Rozszerzanie zawężonych kopyt uzyskuje się w zamian używając [toe rocker - dea: nie wiem co to jest] (patrz: strona Trim - dea: nic tam o tym nie ma albo ślepa jestem 😉) lub zaokrąglenia mustanga, żeby wyeliminowac efekt dźwigni [zbyt długiego] palca na piętki.

3) Strasser: Zrób nacięcia albo "cięcia otwierające", jeżeli ścieśnione piętki są zakrzywione do wewnątrz, poza linię  prostą prowadzącą od grota strzałki do zewnętrznej części piętek. Powodem jest "zachęcenie" ścieśnionych piętek do rozszerzenia, co wzmocni mechanizm kopyta.

"dziki koń": omiń etap "cięć otwierających". Zależnie od kliamtu i terenu, mogą one spowodować silniejsze zawężenie piętek (piętki kładące się do wewnątrz) albo zwiększyć rozdarcie linii białej (piętki kładące się na zewnątrz). Rozszerzanie uzyskuje się natomiast stopniowo poprzez ukosowanie albo "mustang-rolowanie" czubka kopyta, w celu wyeliminowania dźwigni działającej na piętki.

4) Strasser: Skróć piętki do wysokości 3,5cm (pionowo od tylnego rogu chrząstek kopytowych). Powód: szybko umieścić kość kopytową w pozycji równoległej do ziemi, co poprawia mechanizm kopyta. Jeżeli skracając piętki do tej miary dojdziesz do krwi w kątach wsporowych, odczekaj, aż podeszwa wycofa się, zanim skrócisz piętki bardziej [przyp. dea: ufff.. dobrze, że nie każą ciąć aż do chrząstek 😉]

"dziki koń": skróć piętki tylko do poziomu zewnętrznego brzegu [żywej] podeszwy w kątach wsporowych. Powód: nie chcemy ścieniać podeszwy, bo mogłoby to spowodować bolesnośc u konia. Jeżeli piętki skrócone do poziomu podeszwy są nadal długie, podeszwa w kątach wsporowych z czasem się wycofa (z przekształceniem kosci/chrząstek), pozwalając na stopniowe obniżenie piętek.

5) Strasser: Werkuj kopyto tak, aby uzyskać 30 stopni na linii koronki, kiedy kopyto stoi [dea: czy ktos może mi wyjasnić, gdzie te 30 stopni m być? nie jestem pewna czy dobrze rozumiem - chodzi o to, żeby patrząc na kopyto z boku koronka schodziła pod kątem 30 stopni do ziemi?], przednia ściana kopyta ma mieć ok. 45 stopni a tylna 55 stopni. Powód: szybko umieścić kośc kopytową w poziomym położeniu, co daje puszce kopytowej najbardziej efektywny kształt pod względem mechanizmu kopytowego.
[dea: tutaj mam wcześniej podnoszoną wątpliwość "kątomierzową" - najbardziej sensowny jest ten kąt koronka/gleba - o ile dobrze to rozumiem - ale i on nie jest 100% pewny w zniekształconym kopycie, koronka jest mocno elastyczna]

"dziki koń": skróć ściane kopyta do brzegu podeszwy. Zwykle próby uzyskania dokładnie 30 stopni na linii koronki powodują że za bardzo skracasz czunek kopyta lub pietkę, ścieniasz podeszwę i powodujesz u konia bolesność. Skątowanie koronki zmieni się stopniowo z czasem, kiedy kopyto powróci do swojego właściwego kształtu.

Jest jeszcze jedna róznica pomiędzy tymi metodami, nie powiązana z mechanizmem kopyta:

Strasser: Wykończ scianę kopytową "na płasko". Powód jest taki, że długi, płaski "pazur" zachęci pęcinę do przyjęcia niższego kąta [??] w kopytach, które miały zbyt wysokie piętki. Rozlanie albo pazur "zbyt długi z przodu" mogą być wycofane pionowym cięciem, do miejsca, w którym zewnętrzna część ściany (gdyby nie byla rozlana) stykałaby się z ziemią.

"dziki koń": Wykończ brzeg ściany kopyta "na okrągło" ("mustang roll"😉 do linii wodnej (wewnętrzna część ściany kopyta [przyp. dea: bezbarwna/niepigmentowana]). Powód: dajemy kopytu możliwośc szybkiego odbicia/oderwania od ziemi (breakover), zmniejszamy rozlania (rozrywanie linii białej), usuwamy siłę, która poprzez dźwignię na długim pazurze zawęża piętki. Rozlanie, pazur "zbyt długi z przodu" może być zukosowane a następnie zaokraglone az do brzegu podeszwy, zmniejszając dodatkowy efekt dźwigni powodowany przez rozlanie.

Dr Strasser czasami używa "zmodyfikowanego" werkowania na zdrowych koniach. Ta modyfikacja jest podobna do strugania "dzikiego konia"i omija te radykalne punkty (pomijając daleki punkt odbicia). Wierzę, ze lepiej przysłużyłaby się populacji zdrowych koni, gdyby uczyła tej "modyfikacji" na 3-dniowych seminariach wprowadzających, gdzie wielu uczniów to początkujący, a swoją "podstawową", bardziej zaawansowaną metodę zostawiła na kurs dla zaawansowanych/zawodowców.


...fajnie, że komus się przydało 🙂
Ad "toe rocker":



To jest (jak rozumiem) to zestruganie przodu podeszwy pod kątem, które ma skrócić kopyto i przemieścić punkt odbicia bardziej do tyłu. Więcej jest na podstronie "Breakover".
Dzięki, Teo - czyli jednak "skosowanie", tak mi wychodziło z kontekstu.
Bałabym się stosować rocker u moich - podeszwę jednak wolę zostawić w spokoju na wszelki wypadek. Ciachamy tylko przednią ścianę do białej linii, ale za to często.
Dodatkowo zwalczam rozwarstwianie białej linii. U siwej gorzej z tym, u młodszej lepiej, ale cały czas działamy 🙂

Jak Wasze na grudzie się czują?

Edit.

Małe porównanie postawy:

siwa w wakacje - słonik na piłce, sztywna stroma łopatka, zadek nie lepszy.


siwa z dzisiaj, w padokowych papciach mojej produkcji 😉


Desperacji dostaję, bo jak na złość moje kobyły mają zwyczaj parkować w tym kącie wybiegu, gdzie jest największa gruda.

A tu jeszcze mały filmik - punkt odbicia i lądowanie kopyt okutych i bosych. Zwróćcie uwagę na fragmenty o kłusakach - to dopiero jest obciążenie...
+div
Kary koń, stęp i kłus w ręku - taki "rekreacyjny" ruch, prawda? 😉

I jeszcze w bucikach:

Strasser: Wykończ scianę kopytową "na płasko". Powód jest taki, że długi, płaski "pazur" zachęci pęcinę do przyjęcia niższego kąta [??] w kopytach, które miały zbyt wysokie piętki. Rozlanie albo pazur "zbyt długi z przodu" mogą być wycofane pionowym cięciem, do miejsca, w którym zewnętrzna część ściany (gdyby nie byla rozlana) stykałaby się z ziemią.
dea, po co te znaki zapytania?
nie rozumiesz o co chodzi Strasser czy miałaś problem z przetłumaczeniem?
Wstawiam fotke po ostatnim rozczyszczeniu.
Właśnie, Dramka, jak koń się miewa? 🙂
BeAtra - nie jestem pewna czy dobrze rozumiem, co za tym idzie nie jestem pewna czy wiernie przetłumaczyłam. Wg Ciebie jest OK?
Wiwiana,

Kulawa ciągle. Czy ktoś z doświadczeniem może zerknąć czy tak powinno wyglądać rozczyszczenie według Dr. Strasser?
Po jednym zdjęciu trudno powiedzieć. Ona jest trzeszczkowa?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się