ami A jaką masz? Ta, o której pisałam wcześniej pali jakieś 9 - 10l więc to nie tak tragicznie 😉 Znajomy ma trójkę z silnikiem 2,5 i leje do niej wiadrami, pali mu jakieś 14l 😵 , to już droga zabawa...
Hehe no ja jeżdżę samochodem do pracy na drugą stronę ronda od mieszkania 😀 Ale auto potrzebne mi jest w pracy do wyjazdów po mieście i w teren - bo jeżdżę swoim.
A SUV jest mi potrzebny bo: - mam małe dziecko i wrzucam wszystkie bambetle bez zastanowienia jak leci i wszystko się mieści, nawet łóżeczko turystyczne z pościelą bez specjalnego składania - jeżdżę do koni ostro pod górkę a potem przez wzgórze drogą polną baardzo dziurawą kamienistą, z koleinami i bajorem a w zimie zaspami i roztopami - dobrze mi się jeździ dużym, ciężkim solidnym autem z automatyczna skrzynią, czuję się bezpieczne, wjadę na każdy krawężnik, a Suv-y podobają mi się bardziej od MiniVanów. - Na wyjazdy weekendowe w różne dziwne miejsca też jest jak znalazł
Właśnie się wczoraj dowiedziałam że mam ugięty wał w aucie. Ała jak ja to zrobiłam?
ami_071, mam nadzieję, że się za ten tekst nie obraziłaś :kwiatek:
Pauli, moja Vectra to kombiaczek 2.0 diesel z 1999r. Mam ją od marca i jak na razie wymieniałam tylko olej 😉 dziś zrobiłam nią 700km i stwierdzam, że to autko jest po prostu kochane, wysiadłam w ogóle nie zmęczona, bo prowadzi się lekko, przyjemnie i komfortowo 😉 wnętrze jak to w Oplu, zabytki i archaizmy 😎 pali bardzo niewiele nawet przy moim bucie.
nie wiem, naprawdę się głowię i głowię. Może jednak nie zmieniac samochodu i zostac przy Vectrze - dam wtedy radę uciągnąc kunia w przyczepie 1,5? 😵 bez spalenia sprzęgła itd?
Gillian myślę, że dasz rade, ale zależy jaki masz silnik. Nasza VW Jetta 1.9 TDI nawet nie czuła za bardzo jedynki. W sytuacji "podbramkowej" nawet ciągnęliśmy na małe odległosci 2 razy nią 2-kę z 2 końmi i tez nie było problemu.
To myślę, że spokojnie dasz rade 🙂 My ciągneliśmy naszą 1,5 konną przyczepe nawet i 180km i było wszystko ok. Fakt, że szkoda takiego samochodu do przyczepy, ale jak nie ma się innego wyjścia to daje rade.
A ja się pochwalę moją czarną niuńką którą jeżdże od ponad roku. To Honda CRX z 1990 roku w kultowej wersji i-vt. Autko jest małe zgrabne i zbiera się naprawdę szybko bo choć silnik tylko 1.6 to aż 150 koników pod maską i trochę ponad tona wagi, niejeden lansiarz z BMW albo Golfa (nikogo oczywiście nie obrażając) się zdziwił jak robiłam papa spod świateł 😀 Mimo że samochód średnio koński bo za niski na wiejskie drogi i przyczepy nie pociągnie to i tak ją kocham całym serduszkiem
Nie pamiętam czy jest watek ogólnomotoryzacyjny. Zatem troszkę OT. Jadę dziś sobie przez las a tam obok starego Poloneza stoi dwu gości i macha bardzo nagląco. Zwykle się nie zatrzymuję -ale pomyślałam,że może coś złego się stało. No i nie miałam wyjścia-Polonezowi zabrakło paliwa i poproszono mnie o poholowanie do stacji-około 10 km. Nie miałam o holowaniu zielonego pojęcia -zatem linka około 2 m wydała mi się ok. Zapięli mi i jazda. Jechałam tak do 60 km/h a gość ciągle hamował i hamował.Pewnie bał się we mnie wjechać. W końcu-niemal u celu linka się urwała,wysprężynowała do pobliskiego ogrodu i koniec. Do stacji zostało 300 m-pod znakiem akurat się urwało. I tyle.Odjechałam. Mam pytanie- jaka ma być taka linka? Jak się jeździ z kimś na holu?
Tania nie wiem jaka powinna być, ale ja holowniczą mam ok 4-5m. Liczy się płynność jazdy, bardzo powoli ruszamy, jedziemy bez gwałtownego przyspieszana, odpowiednio wcześnie dajemy kierunkowskaz. Ja jeszcze jak kogoś holuję i rozpoczynam hamowanie, to wpierw wciskam lekko hamulec, tak, żeby jadący za mną się zorientował, i dopiero wciskam hamulec mocniej, ale i tak hamowanie ostrożne. Chyba tyle 😉
Według przepisów odległość między holującym, a holowanym powinna wynosić 4-6 m (przy połączeniu giętkim- czyli rzeczona linka) i DO 3 m przy sztywnym 😉 Dodatkowo pośrodku powinna być widoczna chorągiewka i biało-czerwone oznaczenia. Bo ja na świeżo z tymi rzeczami jestem 😉
Biegli w motoryzacji :HELP! Jaki samochodowy majster naprawia zamek centralny? Byłam wczoraj w salonie i pan mi bateryjkę zmienił tylko i nie wyczaił,że to cały zamek nie działa-bo kluczem zamykając nie zamyka. Umówił się ze mną na dziś-ale ceny salonowe są zaporowe. Każdy mechanik z elektrykiem to zrobi?
Tania, wiem ze zamki centralne i alarmy naparwiaja przy BP na Prandoty na przeciw cmentarza. spróbuj tam. Trzymam kciuki.
Tam z tyłu za BP? To blisko mnie bardzo. 🤣 Jest jakiś szyld czy coś? Wczoraj byłam w trzech miejscach i mnie wkur.... zirytowali znaczy. Bo BABA SIĘ NIE ZNA. 😤 I bateryjkę wymieniali namiętnie i usiłowali kodować po sto razy. A ja myślę ,że jak komputer nie widzi zamka to znaczy,że się jakiś kabelek poprostu odczepił gdzieś i tyle. No,ale PANOWIE WIEDZĄ LEPIEJ.
Tani, tak, tam dokładnie.... zaraz jeszcze zadzwonie do meza i sie dowiem bo moze on zna jakies inne dobre miejsce. no i nie znamy innego miejsca, spróbuj tam. sa ok.
Centralny zamek powinni potrafić naprawić ci, co zakładają alarmy, radia itd. Warto zdobyć wiedzę, kto w okolicy robi to dobrze - ale to niestety wymaga poszukania po forach entuzjastów poszczególnych marek. W nowszych samochodach może być problem o tyle, że jeżeli układ elektryczny oparty jest o transmisję sygnałów, szynę danych - to ingerencja w układ elektryczny, polegająca np. na rozłączeniu jakiejś "kostki" z przewodami może spowodować, że komputer samochodu uzna Ciebie za intruza i konieczna będzie wizyta w autoryzowanym serwisie.
W jednym z magazynów "dla mężczyzn" opisywano ostatnio przypadek, jak ktoś chciał w BMW wymienić świece - żeby się do nich dostać należało rozłączyć wiązkę kabli. Po jej złączeniu okazało się, że należy udać się do serwisu fabrycznego, bo nawet najnowszy sprzęt diagnostyczny Bosch'a sobie nie poradził z żądaniem komputera samochodu. Cena za poinformowanie komputera, że wszystko jest OK - 1200 zł.
Skąd ja to znam 🤔 Mówię tak, tak i tak - a panowie 😲 i na wszelki wypadek - nie chcą słuchać, a mnie zostaje zęby bezsilnie zagryzać 😀iabeł:
Pewnie nie możesz ustalić tego doświadczalnie - ale "panowie" nie są traktowani w serwisach lepiej - i dotyczy to również serwisów "renomowanych marek". Być może dlatego anglojęzyczne fora samochodowe używają określenia "stealer" w miejsce "dealer", od zbitki słownej dealer+steal, co jest zdecydowanie pejoratywne.
Miłująca pokój i bezpieczeństwo Unia ma zamiar tak zorganizować ten proceder, by korzystanie z usług stealer'ów było koniecznością, a nie kwestią wyboru.
Nestor- a panów też pytają czy się paliwo nie skończyło jak auto zdechnie? 😤
Czasem tak. W wielu nowych samochodach brak paliwa objęty jest gwarancją, tj. gdy się skończy dzwonisz do serwisu, że samochód nie jedzie i powinni dowieźć. Nie sprawdzałem, czy tak jest 🙂 Serwisy w ogóle mają ciekawe pytania - np. mnie zapytali, czy nalewałem wody do akumulatora bezobsługowego, przy okazji awarii wspomagania (prawdziwa przyczyna - nieusuwalna wada fabryczna). Nie dalej jak wczoraj - serwis "skorzystał' z niejasnego zapisu w instrukcji dla stacji obsługi dot. ilości oleju silnikowego, jaka jest wlewana do silnika - i wlał o pół litra za dużo. Przelanie oleju (może nie o pół litra, lecz więcej) może spowodować uszkodzenie turbiny i kilka innych przypadłości - ale najwidoczniej serwis woli, gdy silnik padnie po 150-200 tys. km, po gwarancji, niż jak się zatrze z powodu braku oleju. Inny serwis, w stolicy wypuścił mojego znajomego "na miasto" z odłączonymi światłami "stop" - jego męskość niewiele mu pomogła. Spotkałem się też z opinią, że TPMS (system monitorujący ciśnienie w oponach) do gadget "dla blondynek" - faktycznie jest to przydatne wyposażenie, szczególnie, gdy stosuje się opony "runflat", tj. takie, na których da się pojechać po przebiciu - użytkownik może tego nie zauważyć, że samochód prowadzi się inaczej. Serwisy niechętnie widzą te czujniki - bo łatwo je uszkodzić przy demontażu opony, łatwo urwać końcówkę wentyla przy pompowaniu - a wymiana takiego "wentyla" to ok. 300 zł i więcej - klient dostaje szału, jak ma za to zapłacić, więc lepiej, żeby nie miał.
No to już mi lepiej. Czyli nie robię wrażenia kompletnego dyletanta . Może te pytania to swoisty wywiad kliniczny?
Część użytkowników samochodów (nie ma to nic wspólnego z płcią), to techniczni troglodyci - stąd serwis chce wykluczyć przypadki trywialne. Co do zasady wszystkie awarie w rodzaju "nic nie działa", nie tylko samochodowe, sprawdza się od ustalenia, czy jest zasilanie. Może to być obraźliwe, dla kogoś, kto ma pojęcie - albo wie, co jest uszkodzone.
Siłę przebicia daje dopiero bycie klientem korporacyjnym. Znam przypadek, gdy kierowca rozbił przód samochodu, w takim stopniu, że z miski olejowej wylał się olej i doszło do zatarcia. Właściciel samochodu (duża firma, która kupuje na raz kilkaset samochodów) zażądał naprawy w ramach gwarancji - i było to bardzo poważnie rozważane, być może, że "przychylono się do prośby", nie pamiętam.
ja sie jeszcze nie spotkalam z traktowaniem mnie inaczej, bo jestem kobieta. po ostatnich przebojach ze skrzynia biegow dostalam list z przeprosinami od firmy, butelke dobrego alkoholu oraz kolejny przeglad kompleksowy samochodu za friko. zyje w miare dobrych ukladach z kierownikiem serwisu, poza incydentem ze skrzynia biegow, nie mialam nigdy przenigdy klopotow z tym serwisem. na telefon zalatwialam prawie wszystko, nigdy mnie nie probowano naciagnac. jak mowie, ze nie podoba mi sie sposob w jaki samochod reaguje na zakretach, to samochod sprawdzaja- jak nic nie znajda to nie place za diagnostyke ani zlotowki, tylko za roboczogodzine chlopaka, ktory jedzie na test.
w zeszlym tygodniu odebralam samochod z innego warsztatu, gdzie mlodzieniec usilowal mnie wyreczyc w wyjechaniu tylem miedzy rzedami samochodow. mine mial w stylu 'ehh, blondyna, dawaj to auto bo bedziesz wyjezdzac dwie godziny i pewnikiem porozpierniczasz wszystko na placu'. podziekowalam przez zeby, trzasnelam drzwiami, odpalilam-pan w tym czasie oparl sie plecami o murek i patrzyl z wyzszoscia- kliknelam wsteczny, puscilam oczko do pana, prawie pelen but na gaz i bylam na zewnatrz 😉 facet wylecial za mna z rodziawiona buzia, moj malzonek rechotal oparty o swoj samochod i mowi 'oj prosze pana, czyzby pan zasugerowal ze zona nie wyjedzie? hahhaa, ona powaznie jest calkiem wprawna w manewrowaniu tym malenstwem' pan tylko cos probowal przeprosic, ze nie mial wcale na mysli, ze nie wyjade, tylko, ze duzy samochod, no i ciasno i tylem..przerwalam ten monolog i mowie, ze ja lubie tylem robic wiele rzeczy i chyba nie watpi, ze calkiem niezle mi to idzie? pan spalil buraka, cos tam baknal i sobie poszedl.
wtedy pan mi nadepnal na odcisk, ale generalnie to sie nie pcham do wyprowadzania samochodu- uwazam, ze place-wymagam i samochod maja mi podstawic pod nos tak, zebym tylko na wprost wyjechala. pierwszy raz jak bylam w serwisie to przy odbiorze pan mi podaje kluczyki i zaczyna tlumaczyc gdzie samochod stoi. w polowie jego objasnien 'miedzy pita czerwona a jeepem' odepchnelam kluczyki przez lade i mowie, ze czekam na auto na zewnatrz i wyszlam.
jeszcze lubie sie przysluchiwac jak sie spotka w serwisie dwoch najmadrzejszych- czyli madrala wlasciciel auta plus mechanik. mozna czasem komedie napisac. 'dlaczego daje mi pan gwarancje na to na rok?' 'bo tyle przewiduje umowa odgorna' 'a jaki limit kilometrow?' 'bez limitu' 'a co jak samochod bedzie stal dwa lata w garazu?' 'a jak bedzie stal 20 to mam panu na 20 wystawic?' ehh, no czasem jest fajnie 😉
Technika nie jest moją mocną stroną. Jednak używam w pracy urządzeń bardziej złożonych chyba niż samochód. I często udaję "blondynkę" ,żeby ocenić mechanika. Nawet zabawne bywają takie gierki. Potrafi pleść jak przysłowiowy Piekarski na mękach. A jeszcze jak zaczyna siadać na siedzenie w tym usmarkanym kombinezonie to już kończy się "blondynka" a zaczyna wredna suka,która pyta,czy pranie fotela zrobi na poczekaniu. 😉
Ostatnio jak byłam w serwisie opla, kazali mi wymienić 2 zawiasy od drzwi, bo drzwi się nie domykały. Najpierw kazali wymienić jeden, potem jak się umowiłam na wymianę to powiedzieli, że jeden wymieniać to bez sensu i trzeba dwa. Mówię ok, ale temperatura mi skoczyła. I ciśnienie. Umawiam się na drugi termin, zawiasy sprowadzają z Niemiec dwa tygodnie. 😎 Wymieniam. Jeżdżę tydzień, drzwi szlag trafia, opadają, wginają blachę. Dzwonię kulturalnie, że ja z reklamacją, pan do mnie-że oczywiście, prosze podstawić auto jutro, tylko najpierw zadzwonić. Dzwonię nazajutrz -i pierwszy zonk - dzisiaj to oni nie mogą. Ja tylko syknęłam do słuchawki, że mnie to gówno (naprawdę 😡 tak po buracku od razu) obchodzi i że za 15 minut jestem z autem. Dojechałam, próbowałam trochę załagodzić sytuację i kazali wjechać mą krową na warsztat. Przylazł Pan Fachowiec i po 30 sekundach sprawdzania dowiedziałam się, że miałam stłuczkę 😵 Mówię do gościa - tak miałam, koń mi samochod przestawił, ale PRZED Waszym sprawdzaniem co trzeba z opadającymi drzwiami zrobić! No i zaczęło się - w tym momencie usiłowali mi wmówić, że ja baba jestem i się nie znam i ta stłuczka była na pewno po wymianie zawiasów. Efekt był taki, że zrobiłam taką awanturę, że samochód naprawiało mi 3 mechaników i 2 kierowników nad nimi czuwało. Defekt znaleźli. Naprawili, nie zapłaciłam nic. Wystarczy, że niepotrzebnie wydałam 500 zł na zawiasy. Myślę, że jak odjechałam to i tak mówili, że głupia kretynka się nie zna. Np twierdzili, że może na parkingu mi ktoś stuknął i nawet nie wiem. Ja się pytam na którym - na moim jednym prywatnym pod gabinetem, gdzie auto stoi mi za oknem za plecami, czy pod moim prywatnym domem, gdzie droga się kończy, a ostatni sąsiad mieszka 400 m przede mną?