Wróciłam. Kobyła jakby lepiej. Schłodziłam porządnie nogi i łopatki, puściłam na padok żeby ogarnąć w boksie. Chwilami chodziła nieźle, gorzej jak stanęła na jakąś nierówność, zagoniłam w celu sprawdzenia kulawizny - poszła galopem, w którym nie kulała 🤔 Znów konia ponciągałam, ponaciskałam, mięsień międzykostny, a przynajmniej jego okolice też naciskałam, kręciłam pęciną, nadgarstkiem, odchylałam nogę na bok, do przodu, prostowałam w nadgarstku i wyciągałam - nic. Żadnych objawów bólowych. Łopatki podczas chodzenia luźne. Nie wiem co za dziadostwo 🙁 😕 Mierzyłam temp. kobyle - normalna.
Jutro będzie weterynarz. Zaczynam się bać. Mam nadzieję, że zakończy się na zastrzyku przeciwzapalnym i przeciwbólowym. 🙁
Jeszcze pytanie odnośnie m. międzykostnego- przy ucisku powinno boleć jeżeli ten został uszkodzony? 🤔 W razie czego USG wykaże nieprawidłowość? Strasznie zaczęłam się bać, tym bardziej, że nie mam kasy na większe leczenie 😵
tajnaa, międzykostny USG pokazuje - i, jeśli jest leczony raz-dwa po urazie to może być wszystko ok (gorzej, gdy diagnostyka trwa i trwa). Hmm - są jeszcze więzadła i stawy w kopycie - nie da się zobaczyć, nie da się obmacać...
Puszczanie konia na padok przy nieznanej kulawiźnie i jeszcze poganianiew celu sprawdzenia czy kuleje? Baaaardzo mądrze...
Międzykostny jak jest uszkodzony to powinien boleć, tylko kwestia, żeby nacisnąć w uszkodzonym miejscu. Na USG w tej kwestii wszystko będzie widać.
Nie widzę większej tragedii, poza tym od cmoknięcia mocno obolały koń by nie poszedł galopem 😎 Uciskałam go /m.międzykostny/ od góry do dołu, naciągałam ścięgna. Poza tym chodzi z własnej woli, nie stoi w miejscu jak cierpiący koń.
Cóż widziałam konie z naderwanymi ścięgnami, które brykały pod niebo i puszczone by poszły takim galopem, że hoho! Koń znajomej przy 50% urwaniu mięśnia międzykostnego nawet nie kulał, tylko noga spuchła. No ale każdy postępuje zgodnie z własnym sumieniem, dla mnie kulawy koń stępuje w ręku do czasu postawienia diagnozy (ew. jak bardzo grzeczny można zaryzykować puszczenie w karuzelę).
Weterynarz też każe mi pobiec z koniem w celu sprawdzenia kulawizny. Mój koń kuleje od grudy wielkości łepka od szpilki, więc przy naderwanym mięśniu leżałaby za pewne na plecach. Mam taką nadzieję. No nic, nie chcę wróżyć z fusów. Jutro się okaże.
tajnaaa niestety przykładem jest mój koń, u którego kontuzja objawiała sie tylko kulawizną - nie grzało, nie puchło, nie widać było, któa to część nogi. Przy badaniach, weterynarze kazali mi na niego wsiadać, bo brykła tak,że nie mogli nic zobaczyć ani na lonży ani w ręku
Nie mogłam spać, nie mogę jeść martwię się 😕 . Szczególnie jak mój koń wpada w szał na widok weterynarza. Podanie dożylnie zastrzyku graniczy z cudem 😵 😵 😵 Proszę Boga żeby to nie było nic poważnego.
mój obolały i kulawy też na padoku ganiał jak nowonarodzony, dlatego nie mógł chodzić długi czas, musiał przez to mieć ruch kontrolowany, także zawsze trzeba uważać, żeby nie pogorszyć
Cóż widziałam konie z naderwanymi ścięgnami, które brykały pod niebo i puszczone by poszły takim galopem, że hoho! Koń znajomej przy 50% urwaniu mięśnia międzykostnego nawet nie kulał, tylko noga spuchła. No ale każdy postępuje zgodnie z własnym sumieniem, dla mnie kulawy koń stępuje w ręku do czasu postawienia diagnozy (ew. jak bardzo grzeczny można zaryzykować puszczenie w karuzelę).
Moja kobyła galopowała (!) z pękniętą kością kopytową i dziurą w międzykostnym. Od tego czasu wszystkie kulawizny traktuje aresztem, przykre to bo i pogoda teraz piekna i trawa po pachy, ale lepsze to niż leczenie kontuzji w nieskończoność. Konie niestety nie mają w zwyczaju uważać na chorą kończynę, w końcu biegać można na trzech 🤔wirek: 😵 Tak czy siak dalej trzymam kciuki, oby to było coś niegroźnego :przytul:
Heroina już po badaniu. Weterynarz wykluczył uszkodzenia mięśni, stawów itp., było lekkie tętnienie w pęcinie czyli poszło na kopyto - podbicie. Dostała zastrzyk przeciwzapalny, kazał chłodzić codziennie wodą i tyle. Mówił, że samo się rozejdzie. Ropy w kopycie nie ma - badał czułkami nie było żadnych oznak bólu, ale temperatura była w jednym odcinku kopyta wyższa. Jak nie ustąpi kulawizna będziemy robić zdjęcia, bo ten wet aparatu RTG nie ma, ale mam się nie martwić, powiedział, że zwyrodnienia nie robią się z dnia na dzień, a za dobrze chodzi na pęknięcie czy inną dolegliwość.
Ciekawa jestem ile czasu będzie kuleć jeszcze 🤔 Mam nadzieję, że nie długo. Będziemy codziennie chłodzić i zobaczymy. 🙂 🙂 🙂 Koleżanka mnie uspokoiła, że jej koń jak się podbił nie mógł stanąć na nogę nawet, a moja dziś kłusem biegała sama z siebie na padoku, kulała, bo kulała, ale jakoś chyba specjalnie nie cierpi 🙂
Dziś kobyła o wiele lepiej, kuleje, ale nie wiele - to dobrze, wet powiedział, że jakby kulawizna całkiem minęła po przeciwzapalnym oznaczałoby coś gorszego od zwykłego podbicia. Powiedział, że powinna kuleć mniej, ale nie całkowicie - tak właśnie jest. Myślę, ze za kilka dni wróci do pełni zdrowia, dziś już nie skracała wykroku, szła luźnym pełnym stępem, bardziej to było macanie jak kulawizna 💃 Chłodziłam kopyto 2x. Kłusuje też "na macanego" ale chętniej się rusza, dziś było nawet ADHD przy czyszczeniu 😀 - dobry znak
mój ma dziurę wielkości kciuka na jednej strony klatki, jest to zanik mięśnia po urazie jakimś z czasów źrebięcych - zaproś masażystkę to ci powie, bo po zdjęciu ciężko