Forum towarzyskie »

Czy moze byc cos gorszego niz chory mezczyzna ? ;)

Drogie Panie, czy przez Wasze domy, rowniez przetacza sie kataklizm gdy zachoruje mezczyzna stale w nim urzedujacy ?  😁
Oj tak, z przyczyn mi nieznanych chory chłop to zwykle dramat.  Troche pewnie panika, troche pieszczenie sie, troche strach przed zaleznoscia? Nozka toto wierzga, jak umierajacy z "posluchajcie bracia mila" 😉
A czy to chłopów wina, że nikogo tak nie boli jak ich?  😵 😂

Moja ulubiona, kultowa sytuacja:
Chłop: Ała, ała! -krzyczy
Ja: Co się stało?!?
Chłop: Ale boli!
Ja: ????
Chłop: Chyba mnie komar ugryzł!
Ja:  😵 🤔
Czy moze byc cos gorszego niz chory mezczyzna ? 😉
Odpowiedź: NIE.

Jeśli jeszcze formułuje i werbalizuje to pół kłopotu. Gorzej gdy milknie, wściekły taki, że bez kija nie podchodź, warczy na wszystko, fuka na dzieci (!). Pytasz ostrożnie: źle się czujesz, dolega ci to czy to (coś co akurat  może dolegać).
I odpowiedź jest kwintesencją wściekłości: Nic mi nie jest!!!!!! Wtedy wiadomo, że coś jest...

No i jeszcze na jakiekolwiek próby sugestii wizyty u specjalisty, czy jakichś nie daj Bóg zabiegów:
"Nic mi nie jest!! Samo przejdzie!!!!"

I oczywiście najlepszym lekarzem, zabiegiem i specyfikiem w jednym jest apap popity whiskaczem  😵 😵 😵
Nie ma nic gorszego!  😁
Najlepsze jest to, ze do lekarza nie pojdzie, bo wlasnie samo przejdzie. Jednak marudzic, ze boli, co 5 min jeczec i mowic, ze NIC NIE MOZE ROBIC to sie da.  😵
Ja juz puszczam wiele komentarzy mimo uszu i nie dam sie prowokowac warczeniem, bo to i tak nic nie da. Niech samo przejdzie.  😉
Oooo temat dla mnie  😁

Mój chłop jak ma katar to leży w łóżku i wymaga opieki 24h 🙂 Rosołki, herbatki... Katastrofa domowa była jak obydwoje zachorowaliśmy i nie było komu latać 😀

Nie ma nic gorszego!

Zwykły katar, a oni są umierający.
Gorszy od chłopa chorego, jest chłop załamany i pogrążony w depresji. Czego sam byłem (nie... właściwie - to dalej jestem!) doskonałym od piątku przykładem.

Fakt, że przynajmniej wypucowałem pod wiatą dla koni prawie do gołej ziemi - ale nie mogę powiedzieć: nie było ze mną miło...
o dziwo mój mąż wszelakie choroby przechodzi łagodnie. trochę pojęczy, ale w granicach normy. nawet sam pójdzie do lekarza i z własnej woli położy się w łóżku, weźmie leki i zdrowieje bez uprzykrzania życia innym 😉
zuzia. to piona! mój taki sam jak Twój! Myślę, że to ja jestem wtedy gorsza, nie cierpię jak coś mi jest i wtedy nawet potrafię być obrażona(sic!) na wszystkich, że jestem chora i to mnie trafiło! Więc wtedy muszę być obsługiwana i wyręczana i na pytanie ''jak się czujesz kochanie'' odpowiadam: '' a niby jak się mam czuć do cholery?! nie widać?'' Więc bywa i tak, nie wszyscy faceci są źli 😉
Ostatnio przy czwartej "rozmowie" 😀iabeł:  o rozwodzie stwierdziłam: nie ma mowy! poczekamy aż wyzdrowiejesz. I co? I miodzio (po wyzdrowieniu)  😜
ja nie narzekam. Mój TŻ właśnie chory ale jest absolutnie bezobsługowy.
to raczej ja się troszczę i napraszam żeby mu jakoś ulżyć w cierpieniu🙂
Równiez nie narzekam-malzonek nie jest oblozny, kiedy ma tylko katar. Troche tylko narzeka 😉
A mój jak chory  to idzie spać. Zero narzekania.. tylko wspomni że go pobolewa głowa i z nosa mu cieknie. Jednak nigdy to nie było na zasadzie przesadyzmu.
Raczej zbiera sie wtedy w sobie i kumuluje wszystkie siły aby wyzdrowiec. I za to go cholernie podziwiam. 😵
No to szczesciary jestescie 😀 Moj co prawda do lekarza chodzi chetnie ale poza tym to jak chorowanie z 5 letnim dzieckiem. Chociaz przechodzimy przeszkolenie i jest coraz lepiej jesli chodzi o upierdliwosc, zwlaszcza od czasu kilku dramatycznych scen, w ktorych bralam udzial czynny. Poki czynny udzial bral tylko luby wszystko w jego mniemaniu bylo dobrze 😉
Na szczescie jest tez mostwo przyjaznych metod poprawy zachowania obloznie chorego, do nich nalezy dostarczanie napoi wg wskazanych przez niego bardzo dokladnych receptur (herbata za kazdym razem jest inna), nieustanne zapewnianie o milosci i wczoraj odkryty temoforek*, czyli ogolne dopieszczenie.  Po odpowiedniej dawce dopieszczaczy minka w podkowke zmienia sie w normalna i obiekt zajmuje sie sam soba pare godzin i jest spokoj  😎

*Termoforek jako niezywkle intersujacy gadzet absorbuje uwage bestii i odwraca uwage od cierpienia, a nawet pozwala dostrzec pozytywne aspekty choroby, jakim jest np mozliwosc korzystania z termoforka.
łomatko........  Każda fizyczna niedomoga to tekst "kończe się"... Takie to bidne jak chore,że nic poza swoją dolegliwością nie widzi.. Ja się wzięłam na sposób.Słysząc "kończe się", odpowiadam "nie tak szybko.. chciałbyś..." i ide w cholere. Pomaga.Nie ma innej opcji.Za stara jestem na biadolenie z byle powodu  😁
Zastanawiam się tylko czy opcja "kończe się" jest w stanie zmienić się na jakąkolwiek inną,tudzież bardziej realistyczną. Chyba nie  😵
Czy moze byc cos gorszego niz chory mezczyzna ? 😉
Odpowiedź: NIE.


owszem jest DWÓCH CHORYCH MĘŻCZYN POD JEDNYM DACHEM  😂 😂 😂
Ja też nie narzekam w tym względzie 😉 Mąż jak chory to w sumie samoobsługowy.
Mój też samoobsługowy, do lekarza nie pójdzie bo po co? A z tego wynik wychodzi taki, że miesiąc kaszle, prycha i zaraża wszystkich w koło, maskra po prostu  😵
heheh, moj sam pojdzie do lekarza,do apteki, sam sobie herbatki z sokami produkuje, ja musze go wyblagac zebu mu moc cos podac...
hanoverka, jak jestem chora to łapie mnie syndrom małego dziecka, muszę jeden dzień pojęczeć, poprzytulać się i później odżywam 😉
oj tak, mój luby umiera na kata każdorazowo, biega do lekarza z byle powodu, jest strasznym hipochondrykiem!
Leży w łóżku, narzeka i jęczy z bólu...  😵

na szczęście, kiedy ja się rozchorowałam i leżałam wściekła, że taka piękna pogoda, wolny od pracy weekend, a ja mam gorączkę zamiast siedziec w stajni - potrafił się mną zając  😉
Odpowiadając na pytanie z tytułu.

Może. Obrażony facet który twierdzi, że o nic mu nie chodzi. 😉
Mój mężczyzn robi się niesterowalny, leki nie, lekarz - zapomnij. Ale nie popiskuje, chumory nie występują 🙂 Wspomnienia z domu miałam gorsze 😉
Może nie tyle co gorsze od chorego mężczyzny ale rownież ciężkie do przeżycia- kobieta w swoim 5dniowym krwawym dramacie.
Jestem straszliwą zołzą kiedym niedysponowana. Pewnie dlatego teraz mi mój odpłaca jakże szaleńczym humorkiem bo paluszek go boli i przecież "umiera".. 👿
nie może.
Pamiętam kolejkę w aptece. Moja mama stanęła przy okienku i powiedziała `mój maż jest chory`. Wszystkie babki w kolejce zrobiły `ojjjj`...
Mój tata ma dzwoneczek, co by nie musiał krzyczeć, żeby mu mama coś przyniosła  😵

a mój mąż jak jest chory to śpi i mamy mu nie przeszkadzać, więc chyba fajny

a mój mąż jak jest chory to śpi i mamy mu nie przeszkadzać, więc chyba fajny


mój narzeczony ten sam typ!  🏇
2 tygodnie leżał w łóżku z zapaleniem płuc i nie było tragedii. Większość czasu przespał.
Może być: gorsza od chorego mężczyzny zazwyczaj bywa zdrowa kobieta.
"czy może być coś gorszego od chorego mężczyzny"?
Tak!
Chore małe dziecko. Bo nie powie co boli, a marudzi i płacze. No i nie tak łatwo wpakować w nie lekarstwa, bo do rozsądku się nie przemówi.


A mężczyźni mojego życia kompletnie do tego powiedzenia nie pasują. Tata jeszcze chyba nigdy nie powiedział, że mu coś dolega. Najczęściej gdy było już naprawdę źle to było to widać.
Mąż powie, ale nafaszeruje się lekami i dalej pracuje. Nigdy nie narzeka i sie nie "rozkłada"
łomatko........  Każda fizyczna niedomoga to tekst "kończe się"... Takie to bidne jak chore,że nic poza swoją dolegliwością nie widzi.. Ja się wzięłam na sposób.Słysząc "kończe się", odpowiadam "nie tak szybko.. chciałbyś..." i ide w cholere. Pomaga.Nie ma innej opcji.Za stara jestem na biadolenie z byle powodu  😁
Zastanawiam się tylko czy opcja "kończe się" jest w stanie zmienić się na jakąkolwiek inną,tudzież bardziej realistyczną. Chyba nie  😵


Mam w domu to samo  😵 Jednak jak słyszę "kończę się" to ja na to "nie obiecuj..."  😁

Akurat przerabiam przeziębienie u mojego. Jest totalnie umierający. W dodatku jest rewelacyjnym aktorem. Najbardziej mnie wkurzył w piątek wracając z pracy. Patrzę przez okno, idzie. Całkiem normalnie. Odsłoniłam firankę żeby mu pomachać, a on łypnął okiem w moją stronę i udawał, że nie zauważył. Natomiast chód momentalnie się zmienił z dziarskiego na powłóczący nogami, głowa momentalnie zapadła się między ramiona, sylwetka przygarbiona... Wszedł do domu i ja do niego jakby nigdy nic "dzień dobry" i usłyszałam umierający głos "czee eee ść". Weekend był oczywiście pod znakiem prawie żałoby, bo mężulka w karczku drapie, katarek nosek zatkał, i kaszelek czasem przydusi... A ja z gorączką 39 stopni biegam do stajni, na zakupy i latam koło chorego męża i nawet się nie poskarżę  😵


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się