[quote author=asia link=topic=3873.msg227668#msg227668 date=1239542040] [quote author=dobby link=topic=3873.msg227399#msg227399 date=1239493810] Jeśli bierzemy do siebie jakiekolwiek zwierzę to ponośmy za nie pełną odpowiedzialność, a nie mówmy, ze to jeździec na koniu jest czymś oryginalnym i skoro możliwość spotkania go jest równa 1/50 to możemy puszczac psa i się niczym nie przejmować. 🤔wirek:
Ale nie znaczy to też, że pies ma iść na 10-centymetrowej smyczce - bo w końcu nigdy nic nie wiadomo 🙄. Moja suka nie należy akurat do najposłuszniejszych stworzeń, dlatego wolę nie ryzykować. Ale jeśli pies słucha to dlaczego mamy mu ograniczać wolność? A odpowiedzialność dotyczy również jeźdźca, jeśli widzę, że w moją stronę idzie jakiś większy pies, to bez względu na to jaki jest spokojny, co mówi jego właściciel, wolę zsiąść i przeczekać aż sobie pójdzie. Z ziemi jest mi łatwiej zapanować nad koniem, poza tym nawet jesli mi się wyrwie, wiem, że przynajmniej ja jestem bezpieczna i mogę spokojnie zadzwonić po pomoc. [/quote]
no to super bo w niektórych miejscach to byś ciągle na tej ziemi stała i czekała aż wszystkie psy sobie pójdą... poza tym moim zdaniem masz wiekszą szansę zapanować nad koniem z góry niż z ziemii ( wystarczy ze skoczy ci na stope i juz go puścisz ...)- nie utrzymasz spłoszonego konia choćby nie wiem co ja wole uspokajać z góry niż szukać rozhisteryzowane zwierze po lesie i martwić sie ze zrobiło krzywde sobie lub komus po drodze... [/quote]
W niektórych miejscach! Tam gdzie ja jeżdżę psów jest mało. A z tymi mniejszymi nasze konie nie mają problemów, nawet jeśli psisko szczeka, skacze po nas, macha szczęką, to co najwyżej dostanie kopniaka w pysk i się skończy. U każdego jest inaczej, niektórzy wolą z góry, niektórzy z dołu. Nie mam super umiejętności jeździeckich, koń w popłochu nieraz wysadził mnie w powietrze, w lepszych przypadkach wyrwał wodze z ręki i pędził cwałem przed siebie. Oczywiście jeśli taka sytuacja następuję nie fruwam z płaczem, ani nie rzucam się z siodła na ziemię tylko robię wszystko, żeby zapobiec tragedii. Czasem się udaje, czasem nie i dlatego znalazłam lepszy sposób. Łatwiej jest mi poradzić sobie z koniem stojącym obok. Postrzela barany, spróbuje się wyrwać... ale zaraz potem uspakaja się, ja go wygłaszczę, wyprzytulam - generalnie z końmi więcej czasu spędzam na pastwisku, na wybiegach, w stajni i dlatego obok nich czuje się pewniej, bezpieczniej. Ale przecież każdy ma swoje metody ważne aby były skuteczne.
[quote author=dobby link=topic=3873.msg227399#msg227399 date=1239493810] Jeśli bierzemy do siebie jakiekolwiek zwierzę to ponośmy za nie pełną odpowiedzialność, a nie mówmy, ze to jeździec na koniu jest czymś oryginalnym i skoro możliwość spotkania go jest równa 1/50 to możemy puszczac psa i się niczym nie przejmować. 🤔wirek:
Ale nie znaczy to też, że pies ma iść na 10-centymetrowej smyczce - bo w końcu nigdy nic nie wiadomo 🙄. Moja suka nie należy akurat do najposłuszniejszych stworzeń, dlatego wolę nie ryzykować. Ale jeśli pies słucha to dlaczego mamy mu ograniczać wolność? A odpowiedzialność dotyczy również jeźdźca, jeśli widzę, że w moją stronę idzie jakiś większy pies, to bez względu na to jaki jest spokojny, co mówi jego właściciel, wolę zsiąść i przeczekać aż sobie pójdzie. Z ziemi jest mi łatwiej zapanować nad koniem, poza tym nawet jesli mi się wyrwie, wiem, że przynajmniej ja jestem bezpieczna i mogę spokojnie zadzwonić po pomoc. [/quote]
Czemu odpowiedzialność za puszczonego czyjegoś psa ma spoczywać na mnie? Czemu niby ja mam uważać czy aby piesek nie podleci za blisko mojego konia? Przypuszczam, ze jeśli taki koń spłoszy się psa i uciekając staranuje kogoś to jest to tylko i wyłącznie moja wina? 🤔wirek: Pomysł z wyrwanym koniem też jest świetny - miałam okazję widzieć jednego konia który właśnie w terenie się wyrwał i poleciał do stajni na oślep - wylądował pod autobusem, całe szczęście, ze autobus szybko nie jechał, ale mimo wszystko koń cudem przeżył, a problemy w wyniku tego wypadku ma do tej pory i nie jest całkowicie sprawny. Jasne, ze na nas spoczywa odpowiedzialność, ze ktoś będzie szedł koło konia to my mamy pilnować aby kogoś koń nie kopnął czy nawet nie nadepnął - nie raz nie dwa zwracam uwagę rowerzystą w terenie, żeby za blisko do zadu nie podjeżdżali, bo mimo że konia znam i nie kopie to jest to tylko zwierzę.
I proponuję czytać mojego posta - napisałam, ze nie mam nic przeciwko psom bez smyczą, czy na długiej smyczy (sama tak wyprowadzam) ale tylko jeśli właściciel jest w stanie zapanować, bo ja mając dużego psa jak widzę małego biegającego samopas i wiem, ze może podlecieć do mojego to krzywda stanie się temu małemu, ale pretensje będą do mnie, ale jeśli właściciel o tym wie, że jemu psu coś może się stać to ja mam to gdzieś i następnym razem nie będę się zastanawiać czy mój pies mnie posłucha czy nie i jak kundelek podleci do mnie to poprostu pójdę dalej, nie bacząc na to czy kundelek w paszczę mojego psa się nawinie czy nie
Nie mówię, że odpowiedzialność ma spoczywać na tobie :/ Ale jeśli jadę w teren to muszę być przygotowana na wszelkie ewentualności, bo niestety ludzie są mało tolerancyjni w stosunku do koni wędrujących po lesie. I przede wszystkim mają bardzo małą wiedzę na ich temat. Dlatego też czasami trzeba myśleć nie tylko za siebie ale i za właściciela psa.
ale trudno mi uwierzyć aby myśliwi nie wykorzystywali swoich uprawnień i nie strzelali do psów spacerowiczów. a trudno mi uwierzyć bo znam takie przypadki.
no tak bo przeciętny myśliwy to idiota... i tylko czeka az mu jakis pies sie nawinie by sobie postrzelac...
Zapewne większość myśliwych jest ok. Jednak tak jak wszędzie, znajdzie się garstka idiotów. Znam przypadek, gdy myśliwy po pijanemu strzelał z ambony i ustrzelił psa na spacerze. Wtedy jeszcze chyba nie było zakazu puszczania psa luzem.
xxagaxx tylko raz na moją starszą suczkę rzucił się pies. byłam z nią na normalnym spacerze zaraz przy domu. był to pies bardzo agresywny nie wychodzącący na spacery trzymany tylko w ogródku, który rzucał się na wszystko co się ruszało. uciekł jak jego pani wychodziła akurat przez bramkę. nie siedziałam na koniu a i tak nie byłam w stanie obronić mojej suczki. tylko jej zachowanie uchroniło ją przed poważnymi ranami.
dobby o mandatach napisałam żeby pokazać różnice konsekwencji. każde wyjście (odstrzał bądź mandaty) ma swoje minusy.
sznurka znam nie jeden taki przypadek. myśliwi są różni, to też ludzie... tak jak napisała Aquarius napisałam wcześniej. że odstrzał miałby i moją przychylność gdyby faktycznie udało się robić to odpowiedzialnie i bezpiecznie dla innych, przypadkowych zwierząt. uważam że najlepszym rozwiązaniem byłoby zgłaszać pojawienie się sfory bądź pojedynczego niebezpiecznego osobnik aby odpowiednie organy mogłby wtedy podjąć decyzje co zrobić. natomiast wprowadzenie powszechnego prawa odstrzału zwierząt biegających luzem nie jest dobrym rozwiązaniem
rozumiem złość i chęć wybicia wszystkiego co się rusza, jak zagrożone jest zdrowie czy życie naszych pupilów czy rodzin. kiedyś w pewnej stajni, w której jeździłam, był problem z lisem, który atakował konie na padoku i poczucie bezsilności było przytłaczające. nie był on wściekły i po jakimś czasie przestał przychodzić (byc może nasze odganianie i straszenie przyniosło rezultaty byc moze co innego) ale nie żądaliśmy odstrzału wszytskich lisów z okolicy... (sprawa była zglaszana leśniczemu)
[quote author=sosi link=topic=3873.msg228224#msg228224 date=1239572131] ale trudno mi uwierzyć aby myśliwi nie wykorzystywali swoich uprawnień i nie strzelali do psów spacerowiczów. a trudno mi uwierzyć bo znam takie przypadki.
no tak bo przeciętny myśliwy to idiota... i tylko czeka az mu jakis pies sie nawinie by sobie postrzelac...
[/quote]
Mam w rodzinie myśliwych i niestety mówią, że bardzo wykorzystuje się uprawnienia w ich branży. Strzelaja będac niepewnymi strzałów(pomimo że to zakazane), zastawiaja sidła i nie sprawdzają czy się coś tam złapało, itp. Boje się, że jakby mogli strzelać tez do psów to by tego tez nadużywali - nie mówię, że wszyscy, pewnie w ogóle mniejszośc, ale jednak nawet ta mniejszość jest dość znaczna...
niestety....przeciętny myśliwy to idiota 😁. Nieprzeciętni również są, ale niestety na przeciętnego łatwo trafić. Najgorszy alkohol podczas polowań. Pewien myśliwy zawsze mówi, że jeśli jesteś w lesie na spacerze i masz cień podejrzeń, że w pobliżu są myśliwi, to psa na smycz i w drugą stronę, jak jesteś na koniu to śpiewaj, może się domyśli, mimo kilku głębszych, że na łani się nie jeździ i łanie nie śpiewają ludzkim głosem. 😁
dobby pies też nie powinien zaatakować szczeniaka... A ja mojego Goldena musiałam ratować z paszczy dobermana... Niby był w kagańcu, ale takim metalowym nieźle mógłby małego poturbować...
Dzisiaj podczas spaceru widziałam 2 panów z jakąś bronią w lesie... pełno ludzi, rowerów no i konie a oni sobie wyszli postrzelać... 🤔wirek: 🤔wirek: Przecież to już chorym na umyśle trzeba być.
jak już niektórzy pisali - wszędzie zdarzają się debile. w policji, w służbie zdrowia, wśród koniarzy, to czemu nagle wśród myśliwych ma ich nie byc???
w poważnych kołach łowieckich za każde uhybienie regulaminowi natychmiast wyciąg się konsekwencje wobec delikwenta,a co do alkoholu - tak, jak najbardziej, ale PO polowaniu.
ze śpiewaniem na koniu, kiedy w lesie mamy podejrzenie o obecności myśliwych, to jest całkowicie poważnie bardzo dobry motyw - sam szefo, od wielu lat mysliwy, kiedyś mi to poradził.
[quote author=dobby link=topic=3873.msg228310#msg228310 date=1239575620] xxagaxx pies suki pierwszy nie zaatakuje, chyba że jest jakiś nie teges (wściekły itp) 🤔wirek:
ale suka sukę może... [/quote]
Jak najbardziej, w pojedynku suka-pies pierwsza zaatakuje suka (oczywiście zdarzają się wyjątki). W przypadku suka-suka no to któraś zaatakuje. Swoją droga jak byłam mała to chodziły wtedy jeszcze takie legendy, ze pies z psem i suka z suką pogryzą się zawsze
xxagaxx wyjątki się zdarzają, zwłaszcza u psów ras dominujących (nie agresywnych bo takich psów nie ma), gdzie właściciel nie umie psa wychować 🙄
dobby może nie ma ras agresywnych ale są takie które mają do tego skłonności. Trudniej jest "zepsuć" i doprowadzić do agresywnych zachowań Labradora niż np. Amstafa, czy Pit Bulla.
no i sa jeszcze rasy "dzikie", np husky, i jako, ze jestem wlascicielka takiego osobnika musze stwierdzic, ze sporo osob na codzien twierdzi, ze to sa psy agresywne, niebezpieczne i najlepiej wszystkie wybic...a do tego trudne i zdarzaja im sie ucieczki, wiec nie chcialabym, zeby moj pies zostal odstrzelony, dlatego, ze go instynkt prowadzi oczywiscie, to jest moj problem, ze mi pies zwieje, ale nie chcialabym, zeby przez niewiedze innych ktos ja zadzgal, a wierzcie mi gdyby poszla gdzies w wies dlugo by nie pozyla
dobby może nie ma ras agresywnych ale są takie które mają do tego skłonności. Trudniej jest "zepsuć" i doprowadzić do agresywnych zachowań Labradora niż np. Amstafa, czy Pit Bulla.
To nie są skłonności do agresji, a jak już pisałam - psy rasy dominującej. Jeśli taki pies ma nad sobą mądrego opiekuna to jest naprawdę psem cudowny. Z racji chodzenia z psem ojca na szkolenie widziałam nie jednego rotka w którym było zero agresji, zresztą nigdy nie zapomnę sceny jak psy były puszczone luzem i mały york podleciał do rotka, a rotek schował się za właścicielem 😂
Widziałam zarówno agresywnego labradora, jak i spokojnego amstafa. No ale niestety większość ludzi patrzy na wygląd psa a nie na zachowanie - swoją drogą dzisiaj stojąc na światłach widziałam ciekawą scenę - chłopak prowadził amstrafa, a o drugiej stronie szła dziewczyna z dwoma beaglami. Beagle się rozszczekały, a amstaf stał spokojnie. Oczywiście w połowie przejścia doszło do "spotkania" na zasadzie że beagle zaczęły niebezpiecznie blisko doskakiwać (dziewczyna nie była w stanie ich utrzymać), amstaf też raz czy dwa szczeknął i się nastawił na beagle co mnie nie dziwi, ale chłopak kucną jak przeszedł i psa uspokoił, ale jeszcze widziałam jak strasze małżeństwo zaczęło do niego doskakiwać 🤔wirek: A nikt nie bierze pod wagę, ze 90% psów które pogryzły były mieszańcami, tyle że miały wygląd amstafa, rottweilera, dobermana itp.
Ja też uważam że wszystko zależy od właścicieli. Bo każdego psa można wychować i nauczyć. Nie ma złych z natury. Ale ja nadal się trzymam tego że są rasy które mają do tego skłonności. Łatwiej je zepsuć i doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji.
a na marginesie to sama mam Beagla i niezły z niego agent. Charakter niesamowicie dominujący, jak idzie na symczy to już niejedną awanturę rozpoczął.
Eh, ja mam sznaucera miniaturkę i z racji jego charakteru ze smyczy jest spuszczany tylko w miejscach gdzie raczej nie ma zbyt wielu "czynników potencjalnie niebezpiecznych" tzn czasami w lesie kabackim no i u mnie na wsi (gdzie konia wierzchowego widziałam jeden jedyny raz jakieś 5 lat temu), czasem na spacerach przy domu (jak wychodzę z nim po północy i nie ma żywego ducha) On w sumie gdy "lata" bez smyczy to jest spokojniejszy niż "na uwięzi", ale wolę nie ryzykować bo mimo iż on pierwszy nie zaatakuje to psy różne spotykałam 🙄. Raz pies rasy niby spokojnej się na niego rzucił i skończyło się dość poważnymi obrażeniami malucha. Ale, co mnie bardzo zdziwiło gdy na wsi wpadliśmy na stado koni jakiegoś tam dalekiego kuzyna, Rekin nawet nie zareagował, nie żeby miał zaatakować czy coś ale hałasu to on potrafi narobić jak to mały pies 😁 - normalnie jestem z niego dumna, tylko popatrzył na konie i zajął się swoimi sprawami. Tak samo jak go zabrałam do stajni to zero reakcji więc nie jest aż tak źle 😉
ja znam mysliwego co jak wraca z polowania to zawsze wylicza mi co upolował ... dwa zające i dwadzieścia dwa psy ...
uważam że polowanie na wolno łażące psy powinno być to obowiazkiem każdego myśliwego ...
na wsi w święta znajmomi nie zabrali kozy na noc z uwiązu ( z łąki w pobliżu lasu ) rano wokół niej była watacha psów a koza nie miała jednej strony ...
wolno łażące psy w odległości większej niż 200 m od zabudowan do odstrzału ...
mój kolega mówi że jego żona też może chodzić wszędzie na długość domowego łańcucha ... hahaha
hmm w sumie sznurka nie do końca. Sa psy które mają charakter bardziej dominujący niż inne rasy. Choć według mnie to i tak najbardziej zalezy od charakteru.
xxagaxx, porozmawiaj z jakims sensownym psim szkoleniowcem bo dla mnie to mity, prawie jak takie ze białe kopyta są słabsze a kołtuny koniom robią zmory
Sznurka nie czepiaj się, dobrze wiesz o co chodzi, tylko jak zwykle starasz się być mądrzejsza. mój kolega mówi że jego żona też może chodzić wszędzie na długość domowego łańcucha ... hahaha
Arkady, Ty się nie będziesz musiał martwić, Ciebie żadna nie zechce z takim podejściem.
Śmieszy mnie ta dyskusja. Ja jestem za odstrzałem ludzi jeżdżących na koniach 200 m od zabudowań, bo mi depczą buraki 😵 Pies albo słucha właściciela, albo nie, instynkt ma tu guzik do gadania i nikt nie musi się z tego tłumaczyć i to będzie jego problem, jeżeli taki nieposłuszny pies spieprzy i myśliwy go odstrzeli. Ja ostatnio prosiłam znajomego myśliwego, żeby mi na lisy popolował koło domu, faktycznie boją się, bo to jest problem.