konie są fajne. łączą w sobie wrażliwość, piękno i ogromną siłę. bardzo lubię przebywać w ich towarzystwie, bo są przede wszystkim ciche 😉. wsiadając na konia znajduję się w innym świecie (terenowy ze mnie zwierz), nie myślę o problemach... lubię obcować z naturą. poza tym dzięki koniom poznałam mnóstwo wspaniałych osób. nie mam pojęcia, jak potoczyłoby się moje życie bez koni, ale na pewno byłoby koszmarnie nudne. brakowałoby tylu wspomnień i wrażeń... i kontuzji 😎
kocham to uczucie kiedy końska głowa przybliża się do twojej twarzy i dmucha ci w ucho ciepłym powietrzem 🤣 a potem skubie za włosy i układa fryzurę chrapami... wiem dziwna jestem 🤣
trenować przy wschodzie słońca, kiedy jest jeszcze delikatna mgła zawody to niesamowite uczucie kiedy coś się nie udaje i nagle zaczyna wychodzić kiedy mogę pójść z koniem na trawę i opalać się na jego grzebiecie kiedy gdy przychodzę do stajni i na powitanie słyszę rżenie to że mogę od czasu do czasu pojechać przed siebie i mieć wszystkich w d to gdy po pojeżdżeniu kilku koni nie mam siły się ruszać
zapach spoconego konia tereny w siodle o wschodzie słońca spacery w ręku po rozległych łąkach, czy lesie natura widziana z siodła szmatki, futerka, nowe sprzęty, witaminki, pasze itp.
To że zwykli "śmiertelnicy" nigdy nie poczują tego uczucia galopu na łące/lesie/nad morzem (niepotrzebne skreślić). Miliony ludzi do poznania, wspaniałe wyjazdy, emocje. W dodatku te urocze laickie odzywki które tylko my zrozumiemy. 😎
To uczucie POROZUMIENIA z koniem kiedy jedziemy tylko we dwoje gdzieś w nieznane. Gdzieś do obcej wsi, do miasta, gdzieś daleko, daleko w las, tak prawie, że na granicy zgubienia się.
Takie uczucie porozumienia i jedności czuję TYLKO podczas wspólnej długiej, letniej, całodziennej wyprawy. I to kocham w jeździe konnej.
To uczucie, że będąc w stajni zapomina się o wszystkich problemach i troskach i że z wysokości siodła świat wygląda o wiele lepiej. I to uczucie, gdy się czuję, że koń jest skupiony na jeźdźcu, pilny i chętnie wykonuje ćwiczenia. A w skokach - ten "szwung", gdy po wygalopowaniu zakrętu koń nastawia uszy, idzię chętnie do przodu, a odległość znajduje się sama. Skok jest wtedy faktycznie, wisienką na torcie. 😍
I może jestem dziwna, ale kocham wiosnę na sopockim hipodromie - Ten pomieszany zapach morza, soli i koni. Nie umiem tego określić, ale wiosenny wiatr jest tam taki... specyficzny. Wywołuje jakieś tam wspomnienia dawnych beztroskich lat.
tak jak napisala Moon - najbardziej kocham to, ze stajnia to dla mnie odskocznia od swiata, zapominam o problemach, a szarosci codziennego zycia. Oprocz tego oczywiscie kocham mojego konia 🙂 I beztroski wyjazd w teren, a najbardziej galop brzegiem morza... Strasznie za tym tesknie 🙂
Re-voltę 😍 😁 A tak serio, to postępy w pracy z końmi- kiedy zaczyna wychodzić coś, co wcześniej nie wychodziło, kiedy udaje mi się nauczyć konia czegoś, czego nie umiał, kiedy zaczyna się zaokrąglać szyja, zad i koń zaczyna "wyglądać" itp. No i jak je wypuszczam na padoki i się cieszą i dokazują 😀
W jeździe konnej kocham to, że cały czas wiele muszę się uczyć. Cały czas do przodu. Co raz trudniej, ale chociaż krok. Nigdy nie zderzę się z "sufitem" poziomu umiejętności jeździeckich do nabycia. To jest pasjonujące i ogromnie mnie "wkręca".
I to uczucie, gdy się czuję, że koń jest skupiony na jeźdźcu, pilny i chętnie wykonuje ćwiczenia. A w skokach - ten "szwung", gdy po wygalopowaniu zakrętu koń nastawia uszy, idzię chętnie do przodu, a odległość znajduje się sama. Skok jest wtedy faktycznie, wisienką na torcie. 😍
😍nie umiałąbym tego lepiej ująć🙂
I kocham to ile dzięki koniom się nauczyłam nie tylko pod jeździeckim względem, ale to jak z każdym dniem uczą mnie pokory, cierpliwości, samozaparcia i jak potrafią poprawić humor po ciężkim dniu. Uwielbiam gdy mi się nic nie chce, gdy jestem tak zmęczona, że nawet do stajni nie chce mi się jechać, a kiedy już wsiadam na konia wszystko odchodzi gdzieś daleko i już się nie liczy bo liczy się tu i teraz🙂
Kocham ciche rżenie moich kobyłek, jak tylko mnie widzą 💘 Skrzypienie siodła , co uświadomiłam sobie jak zaczęło mi tego brakować🙂 Dzięki koniom, mam siłę , motywacje..mam pasję :kwiatek:
Uwielbiam przede wszystkim to, że konie uczą wielu ważnych rzeczy, np miłości, przyjaźni, wiary w siebie, wytrwałości, a to tylko przez swoją obecność - bo przecież nawet nic nie mówią. Kocham to uczucie kiedy zgubisz się w terenie ale koń znajdzie drogę powrotną za ciebie. Bardzo doceniam to, że dzięki jeździectwu nauczyłam się bardzo wiele i poznałam fajnych ludzi. Ale przede wszystkim kocham Kodera. Możliwe, że go już nigdy nie zobaczę, ale właśnie to jest magiczne - ta więź, która mnie z nim połączyła, mimo wszystko.
Ja w jeździectwie kocham to, że z cichej, nieśmiałej, wystrachanej dziewczynki zrobiło ze mnie wiedzącą, czego chce, równą babę 😉 że w chwilach, kiedy było bardzo źle, kiedy nie miałach ochoty nawet na to, żeby życ, konie dawały mi powód, aby rano wstac i wyjśc na słońce że kiedy problemy nadchodziły z każdej strony, dawały mi uciec i odpocząc pschicznie że mam bogatą kolekcję wspomnień z terenów w kilku przepięknych miejscach świata że dzięki jeździectwu mam pracę i zarabiam na tyle, by móc godziwie życ że dzięki niemu poznałam miłośc swojego życia że poznałam wielu wartościowych ludzi i nauczyłam się pozytwnego stylu życia że zawsze mam temat do rozmów, gdy gatka się nie klei że mogę się obżerac ile chcę i co chcę, a i tak jestem szczupła że nikt nie zalicza mnie do kategorii "nudnych" i bez celów w życiu" że mogę poczuc adrenalinę na zawodach że wiem, co to znaczy byc w euforii zwycięzcy
Ale przede wszystkim: że jest mi dane przebywac z tak wspaniałymi przyjacielami, psychologami i partnerami, jakimi są konie
Własciwie wymieniłyście już wszystko co i ja kocham. Dodam / nie jeździeckie/ : cud narodzin źrebaka , jego wiewiórkowy ogonek , pierwsze kroki i to jak szybko zaczyna się zmieniać w konia.
Kocham rzezbic z naszym rekreancikiem jeden malutki elemencik przez miliard jazd i nagle poczuc ze wychodzi, kiedy tylko o nim pomysle🙂 i kocham slyszec jak ktos mowi: oliwka, ten kon jest brzydki jak stoi w boksie, ale pod toba na czworoboku naprawde wyglada!🙂
Ja kocham jeździectwo za dostarczanie uczuć obcych dla zwykłych śmiertelników ; gdy coś wychodzi nieopisana satysfakcja ,motywacja ... Gdy nie wychodzi ,stan zamyślenia ,chęć dalszej pracy. Uwielbiam to uczucie ,gdy wchodzę do boksu i czuję motyle w brzuchu ,przyspieszone bicie serca ... Ubóstwiam konie same w sobie ,ich zapach ,sposób poruszania się 🤔wirek: Jak byłam mniejsza i wyjezdzalam na zielone szkoły z klasą nikt nigdy nie rozumiał mojego zmartwienia ,gdy idąc gdzies na wycieczkę mijaliśmy konie. Mało kto chyba zrozumie to uczucie tęsknoty przeradzającej się w smutek/złość. Lubię swoje wiecznie poobcierane ręce ,ciągłe zabieganie ,a przede wszystkim uczucie ,ze to co robie ma sens .