O tym,że w sumie życie jest spoko,trzeba tylko umieć przestać przejmować się nieistotnymi sprawami. Aha i zastanawiam się jeszcze dlaczego mam stół zasypany ziemią.
Osobie, którą kiedyś bardzo lubiłam, po długiej walce padł dziś koń... Konia znałam od 4 lat, wspólnie opiekowałyśmy się swoimi zwierzakami. Nie miałam z nią kontaktu od wielu miesięcy ale strasznie jej współczuję i nie mogę przestać o tym myśleć.
Mysle o tym, ze ktos chwali sie swoim szczesciem po to, zeby dac zawistnikom do zrozumienia, ze ma ich w dupie.
Slusznie. Bardzo slusznie.
Tylko chyba nie mysli o tym, ze ktos moze nie zazdroscic, nie byc zawistny, a po prostu nie miec tyle szczescia... I moze sie zrobic smutno na takie dictum. Pomimo podziwu i szacunku dla tej szczesliwej osoby.
Averis, wiem, bo ta osoba to napisala. Jestem szczęśliw................, a komu się nie podoba moje SZCZĘŚCIE niech się ode mnie odpie......li i wyrzuci mnie ze znajomych na fejsie!
Nie chodzi mi o intencje...bardziej mysle sobie, ze jak sie zna taka osobe, to sie wie/widzi na fotach, wnioskuje z wydarzen w zyciu tej osoby, ze jest szczesliwa. I nie majac tyle szczescia mimo to cieszy sie czlowiek z jej szczescia. A takie ostentacyjne oznajmianie, ze jest sie dzieckiem fortuny, w zasadzie niepotrzebe, po prostu mnie zasmucilo. Ze wzgledu na mnie, a nie na ta osobe. Ja mam z tym problem, zdaje sobie z tego sprawe. Ale tak sobie o tym po prostu myslalam, ze mam nadzieje, ze znajomi tej osoby to tez dzieci szczescia i nikomu sie przykro nie zrobilo.
Czyli nie powinna tak się afiszować ze swoim szczęściem, bo innym może być przykro? Abstrahując o sposobie przekazywania takich informacji, bo akurat pisanie o odpi*rdalaniu się jest słabe.
Averis, hmm, chyba o tym wlasnie myslalam. Ale pewnie jestem przewrazliwiona. Po prostu ja bym sie chyba zastanowila wlasnie nad tym, czy kogos nie doluje. Ale pewnie tej osobie bylo to potrzebne, zeby nie zdolowac siebie.
BASZNIA, może mamy inną wrażliwość, ale zastanawianie się nad tym, czy kogoś nie dołuje mój sukces i mówienie o nim jest bardzo...intrygujące. Pewnie, że moje sukcesy dołują koleżanki z roku. Ale gdy one miały wakacje i czytały książki, to ja zapieprzałam jak dziki osioł.
Averis, tylko ze Twoj sukces zalezy od pracy, a tamte, o ktore mi chodzilo, to tylko kwestia szczescia, czysty traf. Pewnie nie bez znaczenia jest tez forma podania informacji.
BASZŃIA, jak ktoś jest szczęśliwy, to nie ma czasu pierdół na fejsa dawać... To takie afiszowanie sie. Wstaw sobie - jestem piękna i mam zajebiste nogi... Tez ludzi powqrwiasz 😉
a ja to juz w ogóle - u mnie w pracy nie ma czegoś takiego, jak Święta, w Wigilie będę miała najbardziej zawalony dzień w roku, do tego stres, bieganie krzyki, zawsze się coś zepsuje, zgubi itp. Moja rodzina jest tysiące kilometrów stąd, do mamy nie mam jak zadzwonić, bo ona też pracuje w Święta i do tego na takim zad*piu, ze zasięgu nie ma, mam nadzieję, ze chocaz da rade do mnie z budki zadzwonić. Moja rodzina w Anglii też nie ma się najlepiej - tesciowa miała wylew i resztki Wigilii oraz następnego dnia spędzę z nią w szpitalu 🙁 Chciałam zostać w wesołym nastawieniu, ale poddałam się 🙁
Przedziwne. Nigdy, ale to nigdy nie pomyślałabym, że... zrozumiem dlaczego Mark Chapman zabił Lennona. A chyba zrozumiałam. Mało - chyba wcale mu się nie dziwię.
Bo obejrzałam w TV krótką biografię M. Ch. i doszłam do wniosku, że Lennon "musiał" stać się dla niego wyłącznie "prototypem celebryty", przodującym wykwitem popieprzonej celebrytokracji, z którą na dobre zaczęliśmy mieć do czynienia wiele lat później.
Myśle o tym, że powinnam skończyć rysunek, ale tak mi sie nie chce... I jeszcze o tym dlaczego moj chłopak nie pojawia sie na skype do tej pory. Eh, ten zwiazek na odległość... :/