jeden z moich koni miał wczoraj robioną biopsję, wszystko wskazuje na nowotwór złośliwy. Jutro jeszcze będą mu brali wycinki do analizy. Masakra... Miał ktoś konia z nowotworem złośliwym? jakimkolwiek?
O ile dobrze wiem , jeśli to ta sama osoba to Monika Bolek miała folbluta Dalmacjo , jak pytałam co mu sie stało jak dowiedziałam , się że nie żyje , to powiedziała , że miał ogólny nowotwór . Ale to było ładnych pare lat temu .
No niestety , tak jak i u nas zdarzają się i u innych koni nowotwory . Mam nadzieję , że u koni nie są częste - to jest jedyny przypadek o jakim słyszałam . Kleopatra zapytała czy ktoś miał - odpowiedziałam że koleżanka miała .
znajduje się na puzdrze 🤔 doktor powiedział, żeby nie robić sobie nadziei, a wycinki to tylko formalność. i humanitarne będzie uśpienie go w niedalekiej przyszłości. Załamka
Znałam konia z nowotworem, trzeba było go uśpić jak już było bardzo źle. U koni jednak nowotwory rzadko występują, ale jak rzadko? Trudno powiedzieć, bo wielu ludzi nie robi sekcji zwłok czy odpowiednic badania. W każdym razie są substancje, które są rakotwórcze dla koni jak żywokost i trzeba na nie uważać. Duże znaczenie ma tez stres, u nas ci ludzie którzy żyją w stresie chorują duzo częściej na raka, u koni pewnie jest tak samo. Są też czynniki genetyczne... Współczuję Ci bardzo, to trudna sytuacja jak koń zachoruje na coś takiego 🙁 Nie chcesz się skonsultować z jakims innym lekarzem jeszcze?
Mój koń ma coś "w puzdrze". Wygląda bardzo brzydko.
przepraszam za wtręt, ale... ten opis mnie rozbroił 😁 dopiero po rozbrojeniu sie kapnęłam, ze tutaj jest powazna rozmowa o nowotworach... bo brzmi mi to... no tak jak brzmi 😉
🙂 miałam napisać na "tym czym robi siusiu"? Faktycznie napisało się dość zabawnie. co nie zmienia faktu, że i tak wygląda bardzo brzydko. Prawdopodobnie jest to brodawczak.
Jesli nowotwór jest złośliwy to nie jest dobrze. Ale słyszałam o nowotworach na prąciu u ogierów/wałachów, nie wiem czy złośliwych ale wycinało sie całe prącie i wyszywało cewkę jak u klaczy. Juz podobno robią takie zabiegi w Polsce. Więc lepiej jak najszybciej podjąc sie takiego zabiegu bo nawet jak nowotwór złośliwy to mozna chociaz próbowac przedłuzyc normalne zycie.
zaczęło się od ropnych wrzodów na całym puzdrze jakieś 4 lata temu. Leczony antybiotykiem na gronkowce i inne pierdoły. Non stop zeskrobiny pobierane, autoszczepionka zrobiona i nic. Od dwóch lat również guzki w środku. Całe puzdro wielkie i twarde, grudkowate, gruba skóra. Latem masakra od much. Wszyscy weterynarze rozkładali tylko ręce
W takim razie trzeba pobrać biopsję i oddac na badanie histopatologiczne. trzeba ustalic rodzaj nowotworu i jak najszybciej zaczać leczenie. Wiadomosci o tym zabiegu wycięcia prącia słyszałam w Gliwicach w szpitalu dla koni. Zadzwon tam i dowiedz sie moze juz tam ten zabieg wykonuja?
Green-girl - kleopatra66 napisała, że miał robioną biopsję i że nowotwór złośliwy.
Kleopatra, rzeczywiście, jesli do kogoś masz się zwrócic w PL, to najlepiej do dr Golonki (do Gliwic). On może sie podejmie, jesli będzie jakakolwiek szansa. Tylko musisz liczyć się z niemałymi kosztami.
U nas była klacz z nowotworem złośliwym nabłonka. Całe płuca jej zżarło, nie miała szans, trzeba było uśpić. Najgorsze było to, że weci baaardzo długo nie mogli tego zdjagnozować. Diagnoz było mnóstwo - mięśnichwat, gronkowiec, zapalenie płóc. Kiedy okazało się, że to rak, było już za późno...
Tak napisała ze biopsja zrobiona ale nie ma jeszcze wyników a wycinki mają dopiero pobrac. Wiec trzeba je pobrac i zbadac i dowiedziec sie dokladnie jaki to nowotwór bo byc moze jest szansa na wyleczenie.
wyniki biopsji były po kilku godzinach, a jutro będzie miał robione wycinki, wyniki będą po tygodniu koń przebywa w klinice i mam nadzieję, ze da się coś jeszcze zrobić
dzisiaj przyszły wyniki mojej klaczy - czerniak złośliwy ma go zlokalizowanego przy samym odbycie, aż tak, że odbyt jest trochę przesunięty - jest wielkości pięści, niedawno zrobiło się kilka małych guzków
narazie ogólny stan zdrowia konia jest dobry
miał ktoś może konia z takim nowotworem? albo wie, jak najprawdopodobniej będzie przebiegać choroba? wet pierwszy raz się z czymś takim spotkał kolejny wet przyjedzie na konsultacje pod koniec tygodnia
jesteś pewna że to czerniak? wyniki na 100% potwierdzone? w pracowej stajni jest siwek po czerniaku - mial go na szyi, zaraz za ganaszem. został ambulatoryjnie wycięty. nic sie nie dzieje. z ilosci przypadków o jakich słyszlam i reakcji wetów "e...to czesto u siwych" - to chyba dość popularne schorzenie? i rokowania są dobre
niewiem jak u koni, ale u ludzi pojawianie się w kolejnych miejscach źle rokuje 🙁 -tzn jest ciężej ale...jesli wytnie się całość, z marginesem zdrowych tkanek, nie ma przerzutów - rokowanie jest dobre 🙂 jesli to to, trzeba wyciac jak najszybciej i jak najwięcej, jak co innego to pewnie też....
Również znałam konia z nowotworem. Kobyła miała guzy na ganaszach i między ganaszami. Chodziła normalnie w rekreacji jakiś czas, potem ją uśpiono. Większych problemów z funkcjonowaniem nie miała. Jedyne co nie to nie można było jej ganaszować, bo guzy w tej pozycji utrudniały oddychanie.
z ilosci przypadków o jakich słyszlam i reakcji wetów "e...to czesto u siwych" - to chyba dość popularne schorzenie? i rokowania są dobre
[/quote]
dokładnie, bardzo częste, ale często nawet nie wykryte/ nie widoczne ja słyszałam też teorię, że koni siwych w wieku powyżej iluś lat (10-15) nie biorą na mięso dla ludzi, ponieważ zdecydowana większość może posiadać czerniaki 🙄 czyli czasami czerniak to dobra rzecz, hehe 🤔wirek:
bardzo krótko mialam u siebie klacz z czerniakiem złosliwym. Byly (niestety) tę z przerzuty do oskrzeli (badania weterynaryjne w klinice). Kon ten był odebrany interwencyjnie włascielowi , który zapomnial o karmieniu koni , klacz chora , chuda no ogólnie masakra. Była u mnie coś ok 3 do 4 miesięcy. W koncu klacz trafiła do fundacji, wiem ,że zostala adoptowana i zyje do dnia dzisiejszego , choc od momentu diagnozy minęło ponad 3 lata. Nie jest użytkowana, ot poprostu zyje. Ma nieduże problemy z oddychaniem , wymaga wiec boksu angleskiego , jak najwiecej powinna przebywac na powietrzu , nie powinna byc męczona itp. Z rozmów z dr Dziekanem (to On badal i diagnozował klacz) wiem ,że u konia rak zlosliwy rzopwija się znacznie dłużej , choroba postęuję dużo wolniej niż u ludzi. Jednak rokowania w przypadku zlosliwego raka i to dającego przerzuty są raczej słabe. Co do siwych koni , tak zdecydowanie częsciej chorują na raka skóry lecz trzeba pamietac ,że mówimy raczej o koniach białych a nie siwych. Czyli takich z różową niepigmentowaną skórą/
robiłam badania wycinka w klinice anatomii patologicznej na uniwersytecie rolniczym w Lublinie, potwierdzone że złośliwy
wet zabardzo nie wie co z tym fantem zrobić, ja nie wiem czy przez to że wiem że jest diagnoza, czy tak jest rzeczywiście - wydaje mi się że klaczka z dnia na dzień jest słabsza, że coraz wolniej chodzi i wogóle
właśnie nie wiem czy jest sens cokolwiek robić, czy lepiej po prostu czekać
zadzwonie do dr Golonki i zapytam o ten lek
po prostu nie wiem co robić czekam na jeszcze jednego weta
Odkopuje stary temat. U konia koleżanki (siwego) pojawiają się od jakiegoś czasu guzki w okolicy odbytu. Było ich mniej i były miękkie, obecnie zrobiły się twarde i jest ich więcej. Lekarz prowadzący podejrzewa czerniaka. Są jakieś procedury leczenia w takiej sytuacji?