Forum towarzyskie »

Czy warto być szczerym?

Jak to jest u Was? Czy zawsze szczerze o wszystkim mówicie? Czy kiedyś dostaliście po głowie za bycie szczerym? Czy z każdym można szczerze porozmawiać? Czy w pracy szczerze mówicie co Wam przeszkadza? Jak to jest z tą szczerością?
zawsze dostaję w łeb za szczerość. Więc obiecuję sobie - nigdy więcej. A potem znowu jestem szczera, znowu w łeb i tak od 27 lat. Uchh.
No właśnie szczerość,niby nie popłaca,ale co zrobić jak jest sie szczerym?  Często obrywa sie za to niestety.Jednak mimo wszystko wolę być szczera,znać tylko fakty,ponieważ kłamstwo czy półprawda donikąd nie prowadzą.
ja tez niestety zaczelam czesto dostawac w tylek za szczerosc. wiec pewne fakty od pewnego czasu pomijam milczeniem... chociaz bardzo tego nie lubie.
Dlaczego obrywacie za szczerość? Sposób przekazywania informacji nie jest odpowiedni, czy szczerość sama w sobie jest nie do przełknięcia dla drugiej strony?
szczerość sama w sobie

Zawsze byłam za szczera. Od dzieciństwa. I często tego żałowałam. I obiecywałam sobie, że "nie będę". I gucio.

Co prawda nauczyłam się trzymać język za zębami w niektórych sytuacjach i powstrzymać się od nadmiaru szczerości.
Zwłaszcza właśnie w pracy, wobec osób od których jestem w jakiś sposób zależna, w sytuacjach gdzie nadmierna szczerość może mi w jakiś sposób zagrozić.

Ale często, gęsto bywa, że jednak wyskoczę z nadmierną szczerością na gruncie towarzyskim i ... potem żałuję.
No właśnie...lepiej ugryźć się w język, czy mówić nieprawdę?
do bólu...
Nieprawdy mówić nie lubię. I raczej tego nie robię.
Albo zmieniam temat, albo lawiruję, albo uśmiecham się i coś tam ściemniam.
Jeśli ktoś bardzo drąży, to pytam "chcesz usłyszeć szczerze co ja o tym myślę?" Zwykle pada "chcę" i wtedy walę. Dobrze jest "osłodzić" prawdę.
Wszystko zależy o czym mówimy, nie? O jakiej sytuacji.

Bo nasze zachowanie często zależy od danej sytuacji, osoby, której to się tyczy, sprawy o jakiej rozmawiamy.
Nie da się uogólnić moim zdaniem.  🙂
Moim zdaniem dobrze jest mówić prawdę, ale nie obcesowo i bezczelnie tylko możliwie jak najdelikatniej bez ranienia osoby.
Ja jestem na etapie uczenia się nie bycia zawsze szczerym. Ostatnio sporo za to obrywałam i widzę, że kłamstwo popłaca. I tyle. Taka smutna prawda. W pracy, w stosunku do rodziców... Święty spokój mam przynajmniej i tak naprawdę nikt na tym nie traci. Ciekawe czy przeniosę to kiedyś na związki z facetami, bo widzę po znajomych, że to chyba kolejny etap wtajemniczenia :] Na razie naiwnie łudzę się, że ja tak nie będę. 
Zdecydowanie lepiej przemilczeć niż nakłamać. Czasem nawet trzeba, by komuś czegoś oszczędzić. Granica jest mocno płynna- kiedy nie powiedzenie czegoś to przemilczenie, a kiedy właściwie już kłamstwo.
U mnie niestety druga polowa czesto nie moze przelknac mojej szczerosci. Wiec nauczylam sie zatajac, ale staram sie nie klamac. W stosunku do rodzicow czasami tez sie to sprawdza.
czasem to lepiej nie mówić nić niż być szczerym :/
zawsze dostaję w łeb za szczerość. Więc obiecuję sobie - nigdy więcej. A potem znowu jestem szczera, znowu w łeb i tak od 27 lat. Uchh.


tak samo, tylko ze 34 lata...
Płynna granica jest też między szczerością a chamstwem. i dużo ludzi jest po prostu chamskich a nie szczerych.
Nie, mnie chodzi o szczerość bez chamstwa. Po prostu powiedzenie co człowiekowi leży na wątrobie i jak to wszystko widzi, co chciałby zmienić. Tylko po to ta szczerość aby było lepiej, a nie gorzej.
zależy...
jak leży...
szczerość... trudna rzecz... czasami można kogoś urazić zranić...
zależy w jakiej sytuacji...
jak ktoś mnie PYTA - staram sie być szczera - bądz umiejętnie omijam odpowiedź - jeśli wiem ze bardzo uraziłoby to tą osobę...
ale czasami... cóż... trzeba, aby wstrzasnąć...
- przykład mojej przyjaciółki... znamy się z 20-ścia lat...
po urodzeniu dzieci niestety spasła sie jak świnia, zaniedbała kompletnie,
nic z tym nie robiła... w końcu po jakiejś imprezie wybuchnęłam... -  na jej słowa
= "nie powinnam tego jejść bo utyję" jej siostra powiedziała "no coś Ty, dobrze wyglądasz, weź sobie dołóż"
jak wszystcy wyszli po prostu wybuchnęłam...
że ma spojrzeć w lustro, wziąć sie za siebie, zacząć dbać, że wygląda beznadziejnie, ubiera sie jak babcia w worki po pyrach, ze ludzie mówią jej że dobrze - bo co mają mówić - ze sie spasła?
...
ona sie nie obraziła... myśle, ze było jej przykro... ale pogadałayśmy wtedy długo i stwierdziła, ze mam rację, że jej sie nie chce,
i wiecie co?? zmieniła się... i teraz mi dziekuje
No właśnie dodo, mam nadzieję, że moja szczerość coś pomoże. Wyjaśniłam wszystko spokojnie i dlaczego mam takie zdanie a nie inne. Jedna osoba zrozumiała...druga...chyba nie za bardzo i jest obrażona. Ja nie chcę źle, ja chcę dobrze.
Tak jak pisze Dodo- jak ktoś PYTA to trzeba powiedzieć to, co się myśli.
Tylko do takiej umiejętności dochodzi się długo i zawsze na błędach.
CuLuLa potrwa nim osiągniesz jaką taką wprawę.
To trudne. Nieraz mówimy szybciej niż myślimy, nieraz to co czarne jednego dnia staje się białym drugiego.
Po latach -staram się unikać i pytań i odpowiedzi i zajmowania jedynie słusznego stanowiska.
A jak już muszę- najpierw rozmyślam długo.
Generalnie bezczelna jestem, więc mówię prawdę i zwykle dostaję za to po łbie. Cóż zrobić. Gdzieś tylko kołacze mi się zdanie: "Jeśli masz na celu życie przyjaciela - wtedy skłam".
Warto być szczerym wobec siebie. To bardzo trudne. Ale warto.
Na przykład szczerze ocenić siebie -czy jestem dość mądry, kompetentny, sprawiedliwy,żeby walić szczere teksty innym?
Nie warto, bardzo nie warto. A nie umiem kłamać. Potem dostaję bardzo mocno po głowie. Powinnam się już nauczyć, a nie umiem.
Słyszę potem masę epitetów pod swoim adresem kierowanych z ust ludzi, którzy prawdy przyjąć nie umieją albo nie są na nią gotowi. Wiem, że mówiąc prawdę, muszę spodziewać się różnych komunikatów zwrotnych, bardzo często tych nieprzyjemnych, dlatego też nikomu nie odbieram prawa do poczucia się urażonym słowami, które wypowiadam. Tyle, ze często ludzie mszczą się za powiedzenie prawdy. I to jest przykre, bo każą czuć mi się źle, żałować za to, że powiedziałam coś, co jest prawdą.
Wydaje się, że kłamstwo jest prostsze, ale nic bardziej mylnego. Kłamać też trzeba umieć, żeby się nie pogubić co i komu się powiedziało, bo wtedy dopiero można narobić bigosu. A szczerość często jest nie do zniesienia. Każdy mówi, że chce usłyszeć prawdę, ale gdy już ją słyszy to wcale taki pewny tego nie jest... A niektórzy słuchają prawdy ale jej nie słyszą, to bardzo wygodne, tak zamknąć uszy i umysł.
chyba mylimy tu dwie rzeczy: mowienie komus 'jaka jest prawda' i szczera opinie na jakis temat. Jesli chodzi o to pierwsze, nie wszyscy chca slyszec nasza prawde, bo maja swoja i ona ich satysfakcjonuje. Zreszta, byc moze to ich prawda jest prawdziwsza, to subiektywna sprawa.
A co do szczerosci, sa takie sytuacje kiedy wole cos przemilczyc albo troche, jak to ktos wyzej napisal, troche oslodzic moje zdanie (to zalezy od osoby - czy mloda, czy stara, czy ja dobrze znam czy jest mi obca itd). No i tak samo czesto, albo nawet czesciej, szczerze wyrazac sie na plus. Czyli nie byc takim 'szczerym czepiaczem' 😉 tylko zachowac rownowage.
Uważam ,że do szczerości jest również potrzebny twardy tyłek , bo nie każdemu nasza szczerość może przypaść do gustu. Oczywiście trzeba również umieć być szczerym a nie kłapać gębą tak ,że buraki z buzi wypadają.
Również trzeba umieć obronić swoją szczerość, mówicie komuś coś a ta osoba z grymasem na twarzy mówi"wiesz co dzięki ale miła jesteś" -Szczera , bo chyba lepiej usłyszeć prawdę i dać dobrą rade niż pozwolić tej osobie na oszukiwanie samej siebie , a uwazam ze oszukiwanie samego siebie jest gorsze niż bycie oszukanym przez kogoś.
Co do prawdy to uważam ,że prawda ułatwia życie, zero kombinowania , wymyślania po prostu mówimy jak jest bo prędzej czy później i tak wszytko wyjdzie... No chyba ,że będziemy kombinować jeszcze bardziej żeby nie wyszło ..tylko kto jest w stanie temu sprostać ?? Ja długo można ciągnąc za sobą kłamstwo , odsuwać jedno by zrobić miejsce na drugie?
Taniu, rzecz się działa w mojej pracy. Nie mogłam już patrzeć na panujący chaos. Widziałam, że frustracja pracowników narasta. Konstruktywnie wyjaśniłam kierowniczkom na czym rzecz polega i jak ja to widzę. Po to aby im pomóc, bo obawiam się, że niedługo rozpęta się wojna. Ponadto troszkę zawalczyłam o swoje, ponieważ chciano mi zabrać urlop, który mi się należy i przydzielić mnie na stanowisko, na którym nie pracuję (ot, miałam załatać dziurę).
Zapomnialam o czyms dla mnie waznym. Jesli jestem szczera w jakies 'przykrej' sprawie, to po to, zeby cos zmienic na lepsze, a nie po to zeby sie czepnac. Dlatego tez warto przedstawic sprawe tak, zeby nasz rozmowca chcial przynajmniej rozwazyc to co powiedzielismy, bo czasem jak polecimy zbyt dosadnie to efekt bedzie przeciwny i ta osoba albo poczuje sie zle czy wpadnie w depresje 😉 albo przestanie nas sluchac w ramach reakcji obronnej.
Mój podstawowy problem to fakt, że ciężko jest mi dostosować "poziom szczerości" do osoby, z którą rozmawiam, w związku z czym często bywam po prostu chamska czy bezczelna. Nie robię tego nigdy w złej wierze, ale czasami zapominam, że nie na wszystkich działa to samo. Mnie najbardziej pomaga, kiedy ktoś swoimi słowami wylewa mi na głowę wiadro zimnej wody, bo raz zaboli, a potem trzeba zakasać rękawy i wziąć się w garść. Ale niektórych najpierw trzeba pogłaskać, zanim się im pewne prawdy podsunie, a i tu trzeba być ostrożnym... Dużo jeszcze doświadczeń muszę zebrać, żeby nauczyć się być szczerą (albo po prostu milczeć/kłamać, ale w tym jestem kiepska).
Gdyby ludzie ZAWSZE mówili prawdę( marzenia)  to wydaje mi się ,że nie byłoby problemów ze szczerością itp. A ,że niektórzy żyją w swoim własnym świecie fikcji i kłamstw to nie dziwie się ze reakcją na prawde jest oburzenie, smutek ból itp.
Kubeł zimnej wody jak najbardziej bez wyrzutów sumienia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się