Forum konie »

Jak odpieścić rozpieszczonego konia?

No właśnie, macie jakieś rady na to?
Koń zadeptałby człowieka za kawałek chleba, nie szanuje, jest wyżej w hierarchii, jak temu zaradzić?
Dzisiaj koleżanka dostała od niego kopa (ma go już od kilku lat), koń stoi sam, ma ogromny wybieg (niestety dużo błota), chodzi rzadko. Ja też ledwo uszłam z życiem jak chciałam go wylonżować, dlatego odpuściłam jazdę, a miałam go ruszać częściej..
na padok mimo błota! Kon musi wychodzic,inaczej mu sie pierniczy 🏇
wychować, wypadokować, wybiegać.
a nie "odpieścić" 😂
a właścicielka... wziąć się w garść. bo to ona powinna agresora wychować - a to dla niej bedzie trudniejsze niż dla niego.
nie dać się zabić !! 😁
on jest caly czas na tym padoku, stajnie ma otwarta.
Goni go po tym padoku, zeby troche sie poruszal.
Problem niestety jest taki, ze podczas jej ciazy kon byl nie ruszany, po ciazy kilka miesiecy tez.
W zasadzie zalamujemy rece, bo nie wiemy czy problem lezy w tym, ze stoi juz dosc dlugo sam, czy to wlasnie ta kwestia rozpieszczenia? Jak miał konia do towarzystwa, to na jakiegos najszczesliwszego nie wygladal. Owsem nie karmiony.

Croopie- walczymy o przetrwanie :P
Rozpieszczony koń to na przykład taki ,który uszczypnie jak nie dostanie cukierka, czy kuli uszy jak wchodzisz z pustymi rękami. Ale taki co się nie daje wylonżować, kopie i to nie jest rozpieszczony koń tylko niewychowany, agresywny gnojek którego trzeba spacyfikować w mniej lub bardziej przyjemny dla niego sposób.
Do niego pasuja oba przyklady..
Moim zdaniem nie ma innego wyjścia niż codzienna rzetelna praca z ziemi i siodła przez osobę która potrafi zdominować konia, ale nie zastraszyć. Czyli osobę z wyczuciem i doświadczeniem.
Warunkiem powodzenia jest regularność dzień w dzień, a na efekty myślę że trzeba poczekać kilka tygodni, jeśli nie miesięcy.
Przy tym padokowanie codzienne to coś, co bardzo pomoże.
A brak padoków to coś, co bardzo utrudni.
troche przesmiewczo, ale jak w kazdym powiedzonku jest ziarnko prawdy 😉

cwiczyc i szkolic jak nie idzie wpierd*lic.
innymi slowy stanowczo, ale nie brutalnie mu sie do ogona dobrac.
na niego to, albo z kostkami cukru, albo wpier**l. Tylko co zrobić jeśli ma się taką przerwę w jeździe?
Ja bym zaczęła od totalnego zakazu dawania mu smakołyków z ręki. Tylko tak bez wyjątków: od jutra do pełnego ucywilizowania koń ani razu nie może dostać nic z ręki. Ja swojego tak kiedyś rozpuściłam i zaczął gryźć. Wprawdzie nie mnie, ale stajenny się żalił, właściciel stajni i w końcu koleżanka, która go jeździła czasami. Nie uwierzyłam aż nie zobaczyłam - wredne gryzienie w ramię, żeby dostać smakołyk. Przez jakiś miesiąc dostawał tylko do żłobu jedzenie i przeszło jak ręką odjął. Tylko, że ja zareagowałam szybko, nie wydaje mi się, że tak łatwo pójdzie z koniem już w tym wprawionym 🙂 Ja myślę, że jemu tylko stanowczość i nie banie się go pomoże. Powodzenia 🙂
A jakby mu tak sprawić towarzysza?
Generalnie to wygląda tak, jakby ten koń z  braku laku uznał, że jego stadem jest właścicielka, ale to on w tym stadzie rządzi 😉

Smakołyki można dawać - ale konsekwentnie, TYLKO za zrobienie czegoś co się chciało by ten koń zrobił. A jeśli jest problem z konsekwencją u właściciela, to tak jak mówi Dzionka - nie dawać wcale, bez wyjątków!
Zgadzam się z przedmówczyniami - mnóstwo pracy (codziennie), mnóstwo padokowania, zero cukierków... z jakimś towarzyszem też by był dobry pomysł, ale najlepiej takim, który nie ulega innemu koniowi, a sam nieco ustawia hierarchię.

I nie cackac się z karaniem - jak koń robi coś dobrze, to owszem, pochwalic, ale jeżeli zachowuje się wobec nas nie fair, to dlaczego mamy go głaskac po główce? Ostry głos (najlepiej taki z "chrypą" - gryyyyyyy przestań!) powinien iśc w ruch już na samym początku, jak widzicie, że coś kombinuje i np. podnosi nogę do kopnięcia. Trzymac go bardzo krótko.

Jak cokolwiek z nim robicie (czyszczenie, sprzątanie w boksie), żeby uniknąc kopnięc bądź ugryzień - przywiązac gdzieś, albo wyprowadzic tak, aby nie dawac mu szans się "mścic"

I dużo wytrwałości, dziewczyny 😅 Nie dajcie się chamowi ustawiac.
Temat jakby dubel -tylko pod innym tytułem ?
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,41489.0.html
Tzn mnie się wydaje że wszystko i tak spełznie na niczym jeśli ten koń będzie nadal własnością dotychczasowej właścicielki. Nie wierzę w to by osoba ta radykalnie zmieniła  swóch charakter a co za tym idzie postępowanie z koniem.
ElaPe - można się pewnych rzeczy nauczyć, fakt trzeba bardzo dużo samozaparcia do tego i kogoś do pomocy na początku, ale da się. Z moją kobyłą, jak ją kupiłam, była podobna sytuacja. Dużo pracy kosztowało mnie aby zmienić jej zachowanie i swoje też (a nie należę do cierpliwych osób) ale udało się.
z tego co wiem, to koń kiedyś dostał "wpier***" (celowo cudzysłów) za nieposłuszeństwo i się uspokoił, ale przez to respektuje chyba tylko facetów.
Chyba najlepiej, żeby Łysy się wypowiedziała
Jak do tej pory jestem jedyną osobą, którą ten koń czasami posłuchał. I nie chodzi tu o to, czy ja go głaszcze, bo jest wręcz przeciwnie. Dawanie smakołyków było jednym z lepszych pomysłów, bo na prawdę zaczął współpracować. Łysy jest bardzo łapczywy. Jeśli chodzi o gryzienie; w życiu nie widziałam, żeby kogoś ugryzł. Tupie nogą, albo trąca nosem. Problem leży w tym, że jest wprost stworzony do rodeo.... a jego lenistwo przekracza wszelkie granice...
Jeśli chodzi o towarzysza, niedawno był drugi konik. Specjalnie zadowolony z tego powodu nie był (musiał się dzielić jedzeniem). Zawsze był trochę antyspołeczny, nawet w terenie jak konie zaczęły kłusować, galopować on nigdy nie poszedł szybciej, dopóki mu nie kazałam.
Kiedyś to był super koń. Brak pracy i ewidentne rozpieszczenie przez sąsiadów i rodziców zrobiły swoje... a po takiej przerwie moje doświadczenie jest znikome. Dlatego proszę o rady, jak zacząć od nowa.
To, że koń zachowuje się nerwowo przy jedzeniu, lub że "szczurzy się" do innych koni, nie znaczy, że ich nie lubi i nie potrzebuje.
Wręcz przeciwnie! Potrzebuje i takie zachowania, typowo końskie są mu potrzebne dla zdrowia psychicznego bardziej niż cokolwiek innego.
Koń, który nie ma możliwości BYCIA KONIEM (czyli realizowania swoich normalnych potrzeb stadnych, ustalania między sobą hierarchii) często próbuje "bawić się w stado" z człowiekiem.
Ten koń w stadzie byłby pewnie tym dominującym. A Ty masz widocznie mało doświadczenia i wiedzy na temat psychiki i zachowań koni, stąd problemy.
Samotny koń jest najczęściej bardzo nieszczęśliwy i sfrustrowany.
Jeśli nie ma wyjścia i nie masz możliwości zapewnienia mu towarzystwa własnego gatunku, ani wstawienia go gdzieś w pensjonat, to konieczna jest pomoc osoby doświadczonej, bo rady internetowe nic nie dadzą.
Dużo konsekwentnej roboty i powinno się unormować... mój koń jest bodaj najgrzeczniejszym i najbardziej ciapkowatym koniem w obejściu i np przy padokowaniu (totalny cipeusz wobez innych koni), ale... jak nie ma roboty (np podbity jest i tylko spacery w ręku zostają) to jest KOSZMAR(wyrywa się, kręci niemiłosiernie przy czyszczeniu, na spacerach się wspina i bryka)! Konie potrzebują ruchu i tego padokowego i wymuszonego. A odnośnie padoków to mój np jak chodzi sam, to w zasadzie chodzi stępem, 2 razy bryknie, raz się wytarza i woła "chcę do domu", natomiast jak ma towarzystwo to biega aż miło, a potem głupoty mu nie przychodzą do głowy, czy to w jeździe, lonżowaniu czy w czyszczeniu... Dlatego dobrze by było pomyśleć o jakimś kumplu... mój np chodzi z dwoma szetlandami. Zakup i utrzymanie takiego konika to groszowa sprawa, a jednak to koń, a nie koza, człowiek czy pies...


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się