Jak wyżej w temacie. Jak wyglądają Wasze doświadczenia z rodzicami drugiej połówki? Można by zapewne podciągnąć to pod któryś z istniejących już tematów, ale jestem przekonana, że niezbędny jest osobny dział :P W razie co decyzja należy do moderatorów.
Formalnie nie mam jeszcze tesciowej ale juz zaczynam odczuwac dotkliwie jej obecnosc. Te wszystkie dowcipy musza mieć swoją przyczynę. Swoją droga u mnie na poczatku tez było super. Teraz im blizej dnia slubu tym coraz gorzej!!! Moj partner ewidentnie jest przeciwko mnie buntowany. Mielismy mieszkac w domu, ktory razem wyremontujemy( na odczepnego juz dzis mozna tam wejsc), jest stodola, stajnia i zwierzaki. Teraz raptem pare miesiecy przed slubem dowiaduje sie, że mama ( wdowa) nie bedzie sama mieszkala w tak wielkim domu( jest jeszcze 2 pelnoletniego rodzenstwa) wiec my rowniez nie zamieszkamy u siebie tylko u niej- dom rodzinny przyszlego meza. A do koni przeciez moge codziennie dojezdzac- tlko 5 km( no chyba, że jak co roku w zime zasypie drogi na conajmniej 2 dni), ewentualnie wszystko mozna wydzierzawic( dodatkowe pieniadze bo ja obecnie jestem bez pracy)a od sasiada mieszkajacego ok 1 km od domu mamy wynająć chlewik z malym wybiegiem i tak niskim stropem, ze mozna klaustrofobii sie nabawic( kon wejdzie tam na styk) wiem ,ze pewnie przezywam ale informuje, że doceniam to co mam. bo wiem jak trudno o wlasny kat- sama walczylam o ten dom kilka lat. teraz kiedy juz jest, okazuje sie, że mam go zostawic i zamieszkac u kogos. Nie chce tego wiec tym bardziej bola mnie docinki " mamy", że "skoro ona wykurzyla stad swoja teściową to teraz ja wykurzę ją" chce spedzic z jej synem reszte zycia, ale z nia juz niekoniecznie. Co innego mowi do mnie, co innego powtarza lubemu- zglupiec można. Juz nie wiem jak z nia rozmaiwac. Staram sie zrozumieć, że jest zazdrosna i jest jej ciezko, ale sil juz brak 🙁 sorry za tak dlugi post
a jak sie przyszły małżonek zapatruje na to? a tak z innych perspektyw to: koleżanka mamy ma syna który się ożenił i wprowadzili się do jej domu do jednego pokoiku (blok) bo tak jakoś wszysyc zgodnie chcieli, ale szybko jednak się wyprowadzili i wynajęli coś. z jednej strony jeśli ma się możliwość to powinno młode małżeństwo mieszkać oddzielnie od rodziców/teściów. z jednej strony ok ale z drugiej zostawić rodzica samego to też chyba nie bardzo 👀
Aneta zacytuję Ci mojego posta z wątku dla zdołowanych 😉 "A ja na dokładkę miałam dzisiaj ścięcie z teściową i ręce mi opadły. Mój mąż kilka dni temu obiecał mi, że pierwszy i drugi dzień świąt spędzamy sami w domu i nigdzie nie wychodzimy (wigilię niestety spędzamy osobno, bo jedni i drudzy rodzice rozwiedzeni więc 4 wigilie są niemożliwe do obskoczenia...). Wszyscy rodzice przyjęli to ze smutkiem, ale zrozumieli i nie mają żadnych "ale". Zadzwoniłam do teściowej złożyć życzenia i powiedzieć że mnie nie będzie w święta i... usłyszałam po drugiej stronie słuchawki histerię, płacz, krzyk zemdlal oczywiście to wszystko moja wina, że ja kiedyś zobaczę jak to jest zostać samą bez dziecka (ma drugiego męża i jego dwójkę dzieci więc świąt nie spędza sama!), że nieważne że przez moje tegoroczne problemy ze zdrowiem zaniedbuję też moją rodzinę - ważne że ją zaniedbuję, no i oczywiście że to nie mógł być pomysł W. Na koniec dołożyła do pieca smsem oskarżając mnie, że przecież to ona uratowała nasz związek a teraz nie jest mi już do niczego potrzebna. Tylko zapomniała k.... dodać, że najpierw to ona go rozwaliła!!! Nie wiem co w tej sytuacji zrobić... Mogłabym na wszystko zagryźć wargi i jednak do niej iść, ale nie po ostatnim smsie. Jak można mieć tak wybiórczą pamięć!!! "
Niestety ale niektóre teściowe nie chcą żyć własnym życiem, tylko życiem swoich synów. Nie zauważają jak to jest toksyczne. Moja niestety uważa mnie za zło wcielone, bo "odebrałam" jej syna - czytaj: nie przyjeżdża do niej co drugi dzień na obiad tylko ma własne życie.... Nie wiem jak to będzie wyglądać dalej, zwłaszcza jak pojawią się dzieci 🙄 na razie staram się nie martwić na zapas i żyć chwilą. Jedno wiem na pewno - walcz o swój własny dom za wszelką cenę 🙂
new.day- "mama" nie jest sama inie bedzie bo nie chce nikogo nikomu zabierac na drugi koniec swiata, a tylko 5 😵km dalej. Co wiecej jest jescze siostra i brat( oboje nie maja jeszcze wlasnych rodzin) siostra- uczy sie, a brat realizuje zawodowo. Bardzo ich lubie, ale nie umiem pogodzic sie z faktem, że na lubego spada potencjalna opieka nad mama( ktora nota bene ma chyba lepsza kondycje ode mnie- oby jak najdluzej)
Kami- czytalam Twoj zacytowany post wczesniej i przyznam wrednie, ze podniosl mnie na duchu- znaczy sie nie tylko ja mam tego typu problem
Co wiecej " mama" ma przyjaciela, ale nie chce zwiazac sie z nim na stale bo "ma przeciez dzieci"
zostane pewnie zlinczowana bo proszenie o porady na forum niegdy nie wydawalo mi sie rozsadne- chodzi mi o tego typu kwestie, ale teraz juz sama nie wiem jak to rozwiazac. Jak porozmawiac? A może lepiej zgodzić sie i tak jak mowi new. day czekac, aż sam zechce uciekac?
Kami- czytalam Twoj zacytowany post wczesniej i przyznam wrednie, ze podniosl mnie na duchu- znaczy sie nie tylko ja mam tego typu problem
Ja kiedyś marzyłam o tym, żeby mieć fajną teściową. Niestety życie zweryfikowało marzenia i teraz wiem, że dowcipy o teściowych mają w sobie prawdę. Na szczęście też mam przyjaciółki w podobnej sytuacji i to jakoś dodaje sił 😉
aneta, za nic nie daj się wrobić w wspólne mieszkanie. Ja z żadną "teściową" nie mieszkałam. Poza jedną, z którą widywałam się codziennie i miałam relacje prawie koleżeńskie z pozostałymi widywałam się w weekendy i święta 😉, więc nie było nigdy czasu na spory, a obecni "teściowie" są na medal. Nie wtrącają się, pomagają jak mogą, byli w pewnym momencie mediatorem pomiędzy mną a partnerem, kiedy nie byłam w stanie mu wytłumaczyć pewnych kwestii stanęli za mną murem oboje. I zawsze pytają czy P jest grzeczny 😉
aneta, ja bym walczyła o dom, żadnego mieszkania z teściową! Wiem z doświadczenia... rodziców. Czasy były takie że musieli mieszkać ze mną (malutkim dzieckiem w łóżeczku) u rodziców taty. Moja mama musiała robić wszystko "dla nas" a jak próbowała podzielić obowiązki z tatą to od razu babcia wkraczała mówiąc że "jej synek nie będzie prał sobie skarpetek i ona to zrobi". I teraz jest tak że mama robi wszystko w domu (ja też staram się pomagać) a tata ogląda telewizję 😵 Męża będziesz musiała sobie "wytrenować" a przy teściowej nie da rady niestety.
Normalnie buzia mi sie smieje, gdy czytam Wasze posty! Wyobrazcie sobie, że przy mojej bodajze drugiej wizycie w domu lubego tesciowa stwierdzila, że bede musiala sie z nia NIM podzielic. Wtedy sie z tego smialam, a teraz... 😵
No i to co mow poprzedniczka o praniu skarpetek- cos w tym jest: siedzimy przy stole, jemy- on sie odwraca i ma sol w zasiegu reki, ale prosi mnie by mu ja podac- moja reakcja wiadoma( bo ja musze po nia przejsc( po te sol) pol kuchni. Reakcja tesciowej- " nic z Waszego zwiazku nie bedzie- ciagle sie klocicie" Kiedy probuje wyjasnic o co mi chodzi, ona kwituje to krotko- po slubie bedziesz go wychowywac- a ja czuje sie jak w tandetnym filmie🙁
aneta, współczuję teściowej, ale i po części trudu jaki będziesz wkładać w "docieranie" się z mężem. Moja poprzednia "teściowa" wyciągała mnie na papierosa na balkon i podpytywała jak nam się układa, czy jej syn mi pomaga, czy sprząta po sobie itp. Udzielała mi również prostych rad jak rozmawiać z partnerem by w domu pomagał. Jej proste rady bardzo mi pomogły wtedy. Jedyny punkt, w którym miałyśmy inne zdanie była religia, dlatego poprostu starałyśmy się go omijać.
Wydaje mi się, że zanim kobieta weźmie sobie faceta warto spojrzeć jakie są relacje między rodzicami, jeśli to możliwe. Jednak wiele zachowań wynosi człowiek z domu.
aneta - do czasu jak nie znajdziesz pracy to tak naprawdę jesteś skazana na "łaskę" obcych ludzi (męza przyszłego + teściowej) a moze on pensję będie oddawał jej?? i ona będzie Wam wydzielać??
laska zastanów sie w ogóle nad zwiazkiem... skoro przyszły nie widzi problemu... - to wiałabym gdzie pieprz rośnie...
Ja mam fajnych teściów, ale myślę że nie bez wpływu na ich fajność ma odległość(170 km), rodziców mam bliżej, ale też nie "przez płot". Jest to chyba najlepsza recepta na sukces 😀. Ja wiem, że pod jednym dachem nie wytrzymałbym ani z rodzicami, ani z teściami, byłyby ciągłe konflikty 🏇. A tak odwiedzamy się raz na jakiś czas i jest milutko, a jak atmosfera gęstnieje to powrót na okopane pozycje(tu swoje "śmieci"😉 Aneta - tacy kolesie uzależnieni od mamusi się niestety nie zmieniają, a po ślubie często jest tylko gorzej
aneta przerabialam podobne problemy pol roku temu, kiedy to moja jeszcze niedoszla tesciowa kazala nam sie przeprowadzac, zeby "starszy brat pilnowal mlodszego", ktory to wyjechal na studia do obcego kraju. I w ogole miala pretensje, ze mieszkamy 500km od nich (Bogu dzieki, ze az tyle!). Byla wojna o organizacje slubu, o organizacje naszego zycia nawet na odleglosc. Postawilam sie murem. Absolutnym! Miesiac przed slubem mielismy taka akcje, ze powiedzialam lubemu. sory facet, albo ja, albo mama, bo w podwojnym zwiazku zyc nie bede.
To byl najlepszy krok w moim zyciu... A z tesciowa mam uklad oczywiscie sredni.
Wiej kobieto, gdzie pieprz rosnie, albo okresl jasno swoje granice!!
Ja mojego teścia nie miałam okazji niestety poznać. Moja teściowa ma 80 lat, więc za wiele się nie wtrąca, jest taką bardziej babcią niż mamą. Ale fakt faktem, że tak jak wychowała synka, tak teraz ja musze się z nim męczyć.
nam zaraz stuknie 8 lat mieszkania pod jednym dachem z teściami - moimi;]
mamy jedno wejście, jedną pralnię, choć osobne kuchnie, łazienki - na upartego można prawie się nie spotykać żyję z nimi dobrze, ba nawet bardzo wiadomo że dymy się zdarzają bo są starcia o bzdety typu zastawiona brama czy owies w piwnicy ale to są bzdety i tyle
myślę że śmiało mogę powiedzieć że ich kocham, że oni mnie kochają, mówię od początku do nich bez oporów mamo i tato, ale przed ślubem znałam ich 6 lat, bywałam w ich domu, jak mam smutki mogę się im wypłakać, mogę wykrzyczeć jak jestem zła ale myślę że to też kwestia tego że nie dałam sobie wejść na głowę;]
Ja w sumie nie narzekam na teściów, moja teściowa zawsze jest chętna do pomocy, szczególnie teraz jak jest Filip. Ale oczywiście zdarzają się sytuacje że mnie wkurza 😉 Nie ma co ukrywać. Jednak z całym przekonaniem mogę powiedzieć że teściów mam dobrych i takich ze świecą szukać. I myślę że mój mąż o swoich teściach a moich rodzicach może powiedzieć to samo 😉
ja mam.... tych samych tesciów już 27 lat. Tesciowa - upierdliwa , nie do wytrzymania ale... taki ma charakter a nie że robi coś złosliwie. Jest taka jaka jest.Po tylu latach nauczyłam sie juz ,że jak wpada do mnie i np stwierdzi ,że w lodówce jest brudno i zaczyna sprzątac to trzeba jej na to pozwolic i poprostu ładnie podziekowac za pomoc - wtedy jest meeega zadowolona. A kiedys jako młoda żona przy takich uwagach mocno sie denerwowałam, zabierałam jej scierki no i o nieporozumienia gotowe.Za to mój Tesc- to człowiek o wielkim sercu, zawsze pomocny, zawsze usmiechniety i życzliwy. Tak naprawdę nie powinnam narzekac ,tymbardziej ,że bardzo kochaja moją córę a swoją wnuczkę.
Moi teściowie... no cóż... Początkowo ta wstretna baba robila wszystko byśmy nie byli razem, nawet wyslala mojego (w tedy jeszcze narzeczonego) męża do Anglii, ale ja okropna ściągnęłam go tu spowrotem. Znienawidzila mnie jeszcze bardziej. Co ciekawe nigdy nie widziala mnie na oczy a ja juz bylam w ciazy. I oczywiscie uznala ze przestapie prog jej domu po jej trupie. Tesciowi to wisialo, nie wtracal się. Przyszedl dzien slubu i... ona oczywiscie nie przyszla bo: jest bardzo chora i zeby jej tesciu przywiozl weselny obiad do domu 😵 Pozniej mój mąż przyprowadzil mnie do domu a ona sie nie odezwala do mnie. Dopiero po czasie to pzetrawila, bardzo kocha swoje wnuki ( ale tylko przez pierwszą godzinę) pozniej sa niegrzeczne, rozwydrzone i niewychowane. Raptem dwa razy moje dzieci zostaly u niej na noc i dostalam wielkie OPIER... jak moglam ją tak nadwerężyć. Ale wszystkim wokół mowi ze ma zarąbistą synową hehehe... Teścia mam super, dla nas i dla swoich wnuków uchylilby nieba... Teraz rodzi się pytanie w mojej glowie: co jest nie tak na starosc z nami kobietami? Czy ja tez będę tak postrzegana przez synową i zięciów? Czy też będę taką wstrętną torbą? 😜
Pewnie wszystkie będziemy takimi starymi torbami. Chociaż ponoć nasze pokolenie się zmienia i będziemy takimi babciami, co jeszcze są aktywne zawodowo/towarzysko/wyjazdowo.
Po tylu latach nauczyłam sie juz ,że jak wpada do mnie i np stwierdzi ,że w lodówce jest brudno i zaczyna sprzątac to trzeba jej na to pozwolic i poprostu ładnie podziekowac za pomoc U mnie niestety jest odwrotnie, jak wpadamy do nich - raz na rok (teściowie jedyne 500 km od nas i dziękuję za to 🙇 ), to ja sprzątam teściowej lodówkę i zmywam naczynia, bo brzydzę sie cokolwiek u nich jeść. Tak samo, jak przyjeżdżają do nas to trafia mnie szlag, bo robią taki syf, że brzydzę się wchodzić do własnej kuchni i dotykać rzeczy po nich. Męża długo uczyłam "niesyfienia" po sobie i jak się zmywa naczynia - nie w kropli zimnej wody jednym palcem bez płynu do naczyń.
już kiedyś pisałam o teściowej... mojej miłosciwej... cóż, z tego co opisujecie to kobieta-anioł 😂 😂 mieszkamy ok 5 przystanków autobusem od niej, ona już nie pracuje, była u nas w domu z kilka razy (przez osiem lat) na wyraźne zaproszenie - nigdy nie wpadłaby "tak se" chociaż ma klucze, nie wtrącała sie w urządzaniu mieszkania, w ślubie, w weselu itd. (dodam, ze mieszkanie jest męża- teście je mu kupili, wiec wtrącanie w urządzanie byłoby zasadne 😉) przez dwa lata opiekowała się moim dzieckiem, bez zapłaty - karmiła (za swoje), opiekowała się, nigdy nie chciała za to pieniędzy (chociaż proponowaliśmy),
mozna ją o wszystko poprosić - i ona pomoże (jak ma możliwość), czesto (2-3x w tygodniu) podrzucam jej dziecko (w stylu - dzwonie czy mogę przywieźć za 1/2h dziecko np. an 2h) i ona nie ma nic przeciwko,
cóż, trudno mi sie wypowiedzieć czy ją lubie - czy nie... ona jest z zupełnie innej bajki... kompletnie, charakter i wygląd mohera, praktycznie wymyśla sobie choroby spędza czas u lekarzy, nie czyta, w sumie chyba nic nie robi... gotuje fatalnie (sama mówi, ze nie lubi), za to sprząta ciągle...
potrafi mi zwrócić uwagę - ale w naturalny sposób - bardziej przepraszająco... (np. że dziecko ma za lekkie ubranie) na pewno nie byłaby moją "koleżanką" bo ja nie mam z nią o czym rozmawiać... ale jako babcia sie sprawdza (jest dla dziecka bardzo wymagająca, absolutnie nie typ wciskający cukierki)
ogólnie mówiąc, nie oczekuję nigdy nic od ludzi, nie miałam wyobrażenia teściowej, jak wychodziłam za mąż byłam już "leciwa" więc i tak nie dałabym sobie wejść na głowę 😉
Dodo i dlatego,że masz taką teściową(jak też zaznaczyłaś wymagającą dla dziecka)to dlatego masz oki męża 😉 Jak wiadomo,czym skorupka za młodu nasiąknie tym..... Oj przerobiłam już teściową w moim zyciu i JEJ SYNUSIA 😁 Synusie mamusiów... jezuuuu... sama mam syna 🤣
Nie przeżyłabym mieszkania z teściowa, za nic. Najchętniej nawet do sypialni by nam zajrzała 😵 Staram się zachować dobre stosunki i utrzymywać jakis kontakt, ona też się chyba stara ale wtrącanie sie jest silniejsze od niej. Nie powiem, że jest najgorsza, ale chyba dzieki krótkim wizytom pozostajemy w w miare dobrym kontakcie.
Na szczęście mój mąż też jest najszczęśliwszy kiedy mamusia jest daleko, zwykle jakis kontakt to moja lub teściowej inicjatywa... Teść niestety nie żyje, z nim mąż miał dużo lepszy kontakt.
Brat męża zamieszkał z rodzina właśnie u teściowej, przez nią rozpadło się jego pierwsze małżeństwo, żona nie wytrzymała tej wiecznej kontroli i pouczania, a on nie widział nic złego w tym, co robi mamusia. Mamusia przecież wie najlepiej... 😵
Moją mamę mąż bardzo lubi, głównie właśnie za to, że do niczego sie nie wtrąca i nie komentuje, sam ją chętnie zaprasza, ale mimo wszystko nie sądzę, żeby chciał z nia zamieszkać 😉 Zreszta ja tez wole nie, mimo, że to do mamy uciekam zawsze w trudnych chwilach, ale nasz dom to nasz dom, ciasny ale własny🙂
aneta za żadne skarby nie daj się wrobić w mieszkanie razem z teściową- zwłaszcza, jeżeli już teraz widzisz, że coś jest nie tak! Moja kuzynka poślubiła faceta- maminsynka.. Teściowa na początku była wspaniała, "do rany przyłóż".. Gdy zamieszkali razem zaczęła się istna masakra. Dlaczego? Bo A. chciała mieć męża dla siebie, a nie dzielić go z teściową. Wytrzymała tak 8 lat (!) po czym postawiła warunek- albo zamieszkamy osobno, albo odchodzę. Na początku byli w separacji, ale mąż wybrał matkę. Dzięki Bogu nie mieli dzieci, bo dziś są po rozwodzie.
Dodo i dlatego,że masz taką teściową(jak też zaznaczyłaś wymagającą dla dziecka)to dlatego masz oki męża 😉 Jak wiadomo,czym skorupka za młodu nasiąknie tym..... Oj przerobiłam już teściową w moim zyciu i JEJ SYNUSIA 😁 Synusie mamusiów... jezuuuu... sama mam syna 🤣
problem w tym, że on nie jest OK, być może obiektywnie jest ok, ale nie dla mnie
Wiecie co? to wszystko co czytam jest sensowne i jak najbardziej logiczne. Nasz zwiazek od poczatku byl trudny- ja spokojna, marzycielska, zodiaklana ryba;on uparty i wojowniczy baran. Moze powinnam byc ta madrzejsza i wysluchac porady bliskiej mi osoby- pozwolic mu sie sparzyc. Zamieszkac na kupie i czekac cierpliwie, az sam zapragnie uciec? W sumie tak to zoorganizowac by byl przekonany, że to jego decyzja?
Ryzyko spore ale moze warto je podjac dla swietego spokoju? Z drugiej strony boje sie, że nie bedzie widzial wielu spraw, o wielu sytuacjach nie bedzie mial pojecia-przeciez nie moge ciagle latac do niego na skarge, ze " mama" znowu mi dokuczyla- swiadomie czy tez nie.
Czuje sie jak mala dziewczynka, a kiedy czytam to co napisalam to wrecz smiesznie 😵 Doświadczone babeczki co myslicie? Czasu mam niewiele na podjecie decyzji. Kocham tego faceta i chyba powinnam sprobowac...
aneta, a starczy Ci cierpliwości? Ja bym użyła innych argumentów "za" zamieszkaniem osobno niż charakter teściowej. np. - wy młodzi na swoim możecie sobie zapraszać gości, a "mamę" będzie to męczyć, - jak będziecie sami, to możecie wprowadzić w swoje życie trochę urozmaicenia i znaleźć różne przeznaczenie mebli 😉 - co będzie jak pojawi się dziecko? mame będzie męczyć płacz itp. Musisz mu uzmysłowić, że to wy będziecie przeszkadzać teściowej, wasz tryb życia itd. Jak zaczniesz od narzekania na teściową to pewnie będzie bronił mamusi i tylko wywołasz kłótnię.
prawie, prawie jednym krokiem byłabym tesciową. Niestety związek mojej córki po 5 latach się rozpadł. A ja przeżyłam to chyba bardziej niz moja cora. Zdązyłam swojego przyszłego ziecia pokochac jak rodzonego syna. Uczynny ,miły zawsze nam pomagał w trudnym okresie (śmierc Ojca,mąz w szpitalu itp). zawsze mówiłam o Nin syn , syneczek itp. Jak zatem będę mogła przyzwyczaic sie do nowego faceta córki? Czy nie będe go porównywała do poprzedniego narzeczonego? Czy .... i tu mnożą sie pytania. Wiem, wiem ,że to wybór córki a nie mój, wiem ,że to Ona będzie musiała życ ze swoim wyborem a nie ja? Czy jednak napewno? Zapewniłam swojej córce wiele - własne mieszkanie, samochód. Dziewczyna skonczyła studia, zna perfekcyjnie dwa jezyki. Kocham ją bardzo i czy będę potrafiła sie powstrzymac przed uwagami, wtrcaniem się itp. W przypadku jej pierwszego faceta -potrafiłam ale naprawdę bardzo go lubiłam. Lubił go tez i mój mąż. Czy unikniemy porównań?
Nie wiem a naprawdę chciałabym byc Tesciową taką okey. Ale co pokaże życie? Moja córa jest w takim wieku ,że mogłaby już miec dzieci a ja zas jestem w takim wieku ,że jestem aktywna zawodowo. Zatem nie bedę babcią która będzie mogła aktywnie pomagać przy dzieciach. Do emerytury wszak pozostało mi 13 lat pracy. Jaką bee tesiową? Jaką bacią? No cóż czas pokaże, mam nadzieję zę nie bedę Babą Jaga opisywana tu przez niektórych. A co do mieszkania razem. Moja cora ma własne mieszkanie ale...szczerze mając własny dom , bardzo chętnie mieszkałabym z własnymi dziecmi i przyszłymi wnukami. To moim zdaniem w przypadku normalnych relacji rodzinnych może i powinno byc korzystne. Ja np na stare lata chętnie wzięłam swoją mamę do siebie, jest mi zdecydowanie łatwiej się nia opiekowac niż dojezdzac do Niej, martwic się czy ma coś w lodóce, czy nie upadła itp itd.