Ja wstałam dziś rano opuchnięta potwornie,twarz,powieki,łydki i wogóle.. Chyba wode zatrzymałam,bo w okresie okołoowulacyjnym jestem i tak mi się wtedy zdarza. Źle sie czuje ogólnie jakoś, od dziś zaczęłam dukanować od początku,po tej porażce wczorajszej. Ryba duszona poszła na obiad.. Ale apetytu tez specjalnie nie mam.. Byle do jutra,może będzie lepiej 🍴
mandi wczoraj miałam identyczną sytuacje . Budze się a moja Mam krzyczy- Jezu ty masz świnkę ! 😁 Na szczęście opuchlizna po dwóch godzinach zeszła. Dzisiaj jest już lepiej, spuchnięty jest tylko lewy migdał i węzły chłonne. 3 dzień. W poniedziałek idę się rejestrować na wszelaki ,,w,, do lekarza.
mnie migdały czy węzły nie spuchły,wogóle gardło nie, tylko kurcze twarz i najgorzej te powieki i łydki, dlatego myśle,ze to efekt zatrzymania wody. Zastanawiam sie nad herbatką z pokrzywy,czy by sobie nie zapodać na wieczór, moczopędnie działa.. Ale z drugiej str.po co tyle kombinowac, samo zlezie... Póki co mnie trzyma od rana...yhhh... 😵
Dzień pierwszy za mną... chociaż zaraz polecę coś skubnąć i padnie albo na jajo, albo na makrelę. Albo to i to... jak wolno, to co mi tam 😁 Chyba faktycznie woda idzie, bo jak zawsze w ciągu dnia waga podskakiwała o kilogram (przy czym przez noc/poranek znikał) I waga wahala się zawsze 58,5-59,5 w ciągu dnia, tak obecnie ten kilogram wcięło i biland dzienny wyszedł: rano 58,4, obecnie 57,4 😀 Ciekawe jak się sprawa będzie miała rano - zostanie, czy pójdzie w którąś stronę :P
Dworcika z 1 kg w te lub wewte to pikuś,ja mam wahnięcia do dwóch kg w czasie okresu czy np owulacji i to właśnie efekt tej zatrzymanej wody,potem złazi idealnie. Nadal opieram się pokusie stawania na wadze,wiem że mnie to uzależnia i potem co rano wskakuję,a jak nie to myślę o tym i myślę 🤔wirek:. Mój ciężki dzień dobiega końca.Jogurt danona wypiłam teraz,przeszłam się na solarkę(co by wypocić 1kg haha, moża te obrzęki jutro zanikną,bo nastrój przy tym też mam kiepski.
aaaa Dworcika to my od tego samego dnia startujemy 😀
mandi, fajnie wiedzieć, że mam kogoś "obok" na starcie 🙂
W czasie okresu to ja zawsze ze 2 kg cięższa jestem, ale mówiłam o takim dziennym wahaniu. Codziennie wieczorem jestem o jakiś 1-1,5kg cięższa niż rano. A teraz chyba faktycznie woda schodzi, bo poszło w dół w stosunku do tego, co było rano 🙂
jestem na etapie największego minusa dla Dukana i jakiejkolwiek diety - pryszczoza :P Moje czoło wygląda jakbym oberwała ze śrutu. 😵 wszystkie toksyny ze mnie wychodza dodatkowo powodując huśtawki nastrojów. 😤 współczuje mojemu partnerowi :P
ja przechodzę na tę dietę od poniedziałku. trochę się boję, ale zobaczymy.. strasznie Was podziwiam, jakie jesteście wytrwałe i jak się wspieracie, strasznie mnie to zmotywowało do działania.
Pycha chlebek wyszedł, a co najważniejsze nie mam wrażenia, że na diecie jestem, bo kanapeczki niemal jak zawsze, tyle ze bez masełka 🙂 A jeszcze jak mi dojdą warzywa, to już całkiem będzie luz. Mam tylko nadzieję, że te kg to faktycznie będą lecieć.
aien ale pamiętaj,że po dupie się dostaje jak człek wymięknie chwilowo,wiem coś o tym 😁 .Pomaga powiem Ci 😁 Najbardziej mnie dziś rozbawiło zamieszczenie naszego wątku tuż nad "wypieki i słodkości domowej roboty" - nie wlazłam z przyczyn obiektywnych.Na szczęście chwilowo tak było.
Ja przestałam zagłodać do obiadowego, do słodkości i w ogóle jak widzę, że gdzieś mowa o jedzeniu, to uciekam, żeby nie kusilo 😁 Ale na szafce obok łóżka mam kosz cukierków i raz dziś tylko musiałam ze sobą powalczyć. Kawa na szczęście pomogła. I twarożek z rozlupanym słodzikiem - nie było różnicy.
Melduję, że skonsumowałam pierwsze 2 kromki chleba pełnoziarnistego od września. Faza III nie gryzie.
Co do uciekania od jedzenia - w jednej z książek przeczytałam, że sposobem na to jest przyzwyczajenie się do planowania tego, co zjemy, żeby nie być głodnym. Póki na dworze chłodno, spokojnie jogurcik można wrzucić do torebki, albo kilka placków otrębowych ( doprawionych na słodko dla odmiany ), ciasteczek otrębowych itp. Znacznie fajniej jest siedzieć ze znajomymi, którzy jedzą " normalne" jedząc swoje i pijąc kawę/herbatę, niż uciekać albo zaglądać im w talerze 😉 Szczerze mówiąc myślałam, że pod tym względem będzie gorzej, ale nie jest źle, czas od września minął bardzo szybko, a znajomi są na tyle kochani, że biorą na mnie lekką poprawkę, więc np. idąc na jedzenie myślą o tym, żebym jakaś sałatka lub grillowana rybka dla mnie też się znalazła 🙂
a ja dziś wróciłam z 3 do 2 fazy i planuję pociągnąć jeszcze przez 2-3 miesiące, rytm 5/5, szczerze? będzie mi brakować 2 normalnych posiłków w tygodniu, ale dam radę 🙄
No ja brnę jakoś. Gwash świadkiem naocznym. Zaliczyłam wpadkę - 2 wafelki - wszystkiemu winne "puste kalorie" 😉 No, ale już spokojnie-kurczak + ogórek. Nie mam pomysłu jaki rytm przyjąć . Chciałam1:1 ale muszę chwilkę odpocząć od braku warzyw. A czuję się bardzo dobrze, jak koń co zjadł z 10 kg owsa. Rozpiera mnie energia. Mówię jak katarynka . Nieznośne,
A ja bezproblemowo 4 dni przeszłam. Ze względów zdrowotnych zrobiłam sobie już dzisiaj dzień warzywny. Na obiad ryba z brokułami, szpinakiem plus zapiekany pomidor. Na deser plasterki krojonej papryki. I czuję że zyję 🙂 😉
Słuchajcie, czy ja dobrze widze,że owoce są dopiero w III fazie? Taki kiwi czy jabłuszko przynajmniej -zakazane? 😵 Od jutra lecę po jakieś witaminy -bo mi zęby wylecą.
W dniu warzywnym masz papryke która ma pełno wit. C, można jeść też brokuły,kalafior, pomidor, ogórek, sałata- tam jest pełno naturalnych witamin i minerałów. Witaminy w tabletkach najlepiej brać w dni czysto proteinowe. Ja dodatkowo rybę polewam kawałkiem cytryny - nie jest ona zabroniona ale trzeba uważać co do ilości.
A co z kwaskiem cytrynowym? Można czy nie można? Bo mam do niego obrzydliwą słabość 🤔 Wiem, że sok z cytryny, to w malych ilościach, tylko jak przyprawę, ale kwasek, to co innego :P