Forum konie »

Kącik instruktora

Smok10, nie o to pytam. Nie o rozwiązania "funkcjonalne", choć pośrednio można wywnioskować, że jak jeździć na kucu, to "cudzym" 🤔.
Pytam jak pomóc dziecku, gdy łzy się leją, bo kuc "za krótki", a raczej - własne nogi za długie, a głęboka zażyłość jednak powstała.
Sama oglądałam minę pewnej ówczesnej kucowej zawodniczki, gdy przyszło pomału rozstawać się z kucem, choć drugi był już naskakiwany, i już duży młody czekał (z którym odnieśli sporo sukcesów) i bardzo porywająca nie była, choć zawodniczka z tych mniej sentymentalnych.

Kiedyś przemknął mi przez głowę pomysł, że nie od rzeczy byłby "wynajem" kucy, taki biznes. Bo w atmosferze klubowej dzieci miewają dostęp do kucy, bez takiego ciężaru odpowiedzialności, więzi, ale co z tymi "na prywatnych podwórkach"?

Naprawdę nie widzisz problemu kształtowania ludzi o Nadmiernej znieczulicy? W tak młodym wieku?
Bo, że jeździec profesjonalny musi "większość czasu poświęcać na poszukiwanie nowych, lepszych koni" - jak trafnie zauważył pewien trener, to wiemy. Ale czy naprawdę jest konieczne czynienie "zimnych profi" z małych dzieci?

Jak to rozwiązywać?
Drążę tutaj, bo problem jak najbardziej instruktorski/trenerski. Raz z powodów potrzeby sokcesów, dwa - że szkolenie jeźdźca nie powinno mieć wymiaru wyłącznie technicznego, w dużej mierze dotyczy kształtowania całej osobowości (jak dobrze wiesz). Jakoś mnie razi wizja kształtowania postawy "po trupach - byle do celu" u najmłodszych. "Po trupach" przede wszystkim własnego serca.

Da się w ogóle wychować profi jeźdźca w PL od najmłodszych lat, który by w rezultacie nie był zimnym draniem, miał wiele ciepłych emocji, podejmował decyzje TAKŻE płynące z serca itd. - no, żeby takie dziecko potem było ZDROWE emocjonalnie? Jeśli tak, to w jaki sposób?

Sukces - tak, ale jakim kosztem (i nie mówię o portfelu)? Nie widzisz tutaj kłopotu?

Mnie by się marzyło, żeby na skutek(!) uprawiania jeździectwa świat wypełniał się ludźmi, których każdy chciałby na tym świecie oglądać, a nie - topić w łyżce wody. Wspaniałych, ciepłych i troskliwych ludzi, umiejących ciężką pracą dążyć do celu, traktujących swoją pasję poważnie, a nie jak piąte koło u wozu ani sprawę życia i śmierci (gdy coś na drodze to rozjechać), nie znieczulonych do kamiennej wersji, nie latających wyłącznie na falach emocji, znających radość z sukcesu, tego zasłużonego, ludzi nie miękkich, ale fair.
Mam wątpliwości, czy to w ogóle dziś jest możliwe. Takie kształtowanie osobowości jeźdźca, żeby doceniał sytuację win-win.
To jest twój dylemat. Ja go miałem tak samo jak wielu mi podobnych . Obserwowałem to bardzo czesto , ale muszę ci powiedzieć że to tak nie działa. Oczywiście ,najtrudniejszy jest ten pierwszy raz , u małego dziecka , serce ci się kraje , wydaje ci się że postępujesz bardzo źle , ale . !!! To kwestja podejścia , zapewnienia następnego , uświadomienia że poszedł w inne ręce które go będą bardzo kochały. Z tego czasem nawet tworzą się przyjażnie . Bo dziecko dostaje następnego , ( konia / kuca ) jeździ pracuje ,kocha go , pamięta o poprzednim nawet przyjaźni się z jego nowym właścicielem . To inaczej działa w twojej głowie ,bo wydaje się że robisz dziecku straszną krzywdę ,ale zapewniam cię że nie . Z tego tworzą się czasem pozytywne sytuacje i scenariusze których byś sobie nawet nie wymarzyła  🤣 🤣 🤣 Pomijam że w sporcie to normalka , a ci ludzie mają uczucia jak każdy inny , to wcale nie nie jest tak że ci ludzie nie mają serca ,przeżywają rozstania tak samo jak ty, tyle że z czasem staje się to stałym elementem ich pracy. 😉
Smok10, no, to już jakieś info. Że istnieje rodzaj wspólnoty, że kuc nie znika w niebycie, że można to uświadomić.
Nie, to nie jest "tylko mój dylemat". Ba! Mój ci on nie jest - unikam jego powstania.
Smok10, no, to już jakieś info. Że istnieje rodzaj wspólnoty, że kuc nie znika w niebycie, że można to uświadomić.
Nie, to nie jest "tylko mój dylemat". Ba! Mój ci on nie jest - unikam jego powstania.


Unikanie to nie jest panaceum . Twoja sprawa , ale wasz wybór. 😉Życie to nie sama słodycz ,a pokazywanie dziecku świata takiego jakim nie jest i unikanie konfrontacji to kłopoty na przyszłość.
Smok10, konfrontacja na siłę to też nie jest panaceum. Że życie nie sama słodycz to mogą się przekonać i przy "cudzych" koniach. I ogólnie - w życiu 🙂
To twoje małpy i twój cyrk. Ja mam inne doświadczenia i wiem że działa to zupełnie inaczej ( nie tylko na własnym przykładzie ). Z czasem tworzą się przyjaźnie i kontakty po całym świecie . 😉 Ja mam doświadczenia po ,a ty przed. Ty na zasadzie gdybania i swoich przemysleń , ja praktyki. Taka między nami różnica  😀 I z drugiej strony , naprawdę dobrze że każde znas jest na swoim miejscu. :kwiatek:

P.S Czym szybciej dziecko nauczy się jaki jest świat tym łatwiej mu będzie się do niego dostosować i znaleźć w nim swoje miejsce. 😉
U nas w Polsce wszystko musi stać na głowie. Wszędzie dzieci uczą się jeździć na kucach, zaczynają od szetlandów jeśli jeźdźcy są maluchami lub na większych, wszystko zależy w jakim wieku zaczynają się uczyć jeździć. W klubach nastawionych na sport dzieci mają albo kuce swoje [przeważnie] lub rzadziej dzierżawione. Rosną , przesiadają się z konia na konia i jakoś nie zauważyłam, żeby z tego powodu dzieci wyrastały na zimnych drani. dzieciaki, których rodzice podchodzą do sprawy bardzo poważnie i STAĆ ich na to mają po kilka kuców, bywa, że nawet 5. U nas uczy się dzieci jeździć na za dużych koniach. To tak jakby 5 latka puścić na narty na sprzęcie pożyczonym od ojca. Na szczęście pomału sytuacja kuców w Polsce się stabilizuje.  Odczuwalny jest wzrost zainteresowania kucami. Szkoda tylko, że jeszcze niektórym trudno zrozumieć, że kuc hodowany do sportu, pomimo podobnych rozmiarów nie będzie kosztował tyle co konik polski.
coś w tym jest co piszesz edzia
ale ceny koni ogólnie już się trochę ustabilizowały, już nie ma dużo takich ogłoszeń "likwidacja stajni" i wszystko za grosze...
a z drugiej strony kuc jak każdy inny koń powinien być odpowiednio zrobiony a czasem widuje się różne kwiatki...cenowe też...

Mam tu na myśli takiego naszego znajomego, który ma kuce powiedzmy sobie średniej jakości, zasadniczo nie zrobione (albo całkiem surowe albo zrobione ale x lat temu i nie jeżdżone) i ceny z kosmosu i narzeka że nie może sprzedać...

Więc przegięcia bywają w obie strony w kucach tak samo jak w dużych koniach.

Myślę, że jak koń jest dobrze zrobiony (kuc też) to się i sprzeda.
Ale fakt że tylko "myślę" bo kucy dawno nie sprzedawałam żadnych
Ogólnie do Polski coraz częsciej trafiają zagraniczni kupcy. To już nie tylko tak że Polacy wyjeżdżają na zakupy ale ruch zaczyna się na wszystkie strony. Co do kuców ,to przez 10 lat ruch był niesamowity . Importowano wspaniałe konie potem sprzedawano je w Polsce i za granicą . Po 2010r. wszystko spadło do poziomu prawie zerowego jak innowatorzy wpadli że dzieci powinny startować na dużych koniach. No ,ale jeżeli coś się zaczyna ruszać , to tylko się cieszyć ,bo sport kucowy a zwłaszcza skoki spadł o 10 poziomów w dół. Wrócić do poziomu z lat 2000 - 2010 będzie bardzo ciężko i podejżewam że niemożliwe , ale obym się mylił.  🤔

P.S Polska bezsprzecznie była rajem dla cwaniaczków ,naciągaczy ,przewalaczy w końskiej branży . Tyle że Unia i jej przepisy , mocno im dały popalić , świadomość prawna Polaków wzrasta ,a na koniec ,ostatnie zmiany w przepisach konsumenckich wbiją im gwóźdź do trumny. Chciał nie chciał ,stajemy się częścią zachodu. 😉 Dzisiaj TUV przy zakupie to standard , a niepoinformowanie o wadach zwrotnych to pewne kłopoty. 😉
Widzę, że nie zostanę zrozumiana/zostałam źle zrozumiana. Ale też na to nie liczyłam. Nie planuję udowadniać, że nie jestem wielbłądem.
Z rady smoka już dziś skorzystałam, co prawda nie o kuca chodzi a o dużego, i nie o małe dziecko a już w zasadzie dorosłą, ale ta rada mi się przydała - wiedziałam co powiedzieć, żeby choć trochę osuszyć łzy. Bo jutro córa pokazuje kupcom konia, nie swojego, którego zdążyła pokochać, a którego jej nie kupimy, bo to nie dla niej koń - przyszłościowo. Mówcie co chcecie - ale to boli. I już nawet mniej chodzi jej o konia, bo zdaje sobie sprawę z wad układu z tym koniem (czy teraz z jakimkolwiek, wobec bliskiej perspektywy półrocznego wyjazdu na drugą półkulę), co boi się, że zachowa się "nieprofesjonalnie" - czyli rozpłacze.
No, "cza być twordym, nie miętkim", wolałabym inne proporcje przy koniach, ale jest jak jest. Proste przypomnienie smoka, że przecież koń nie znika w otchłani - bardzo się przydało.
Smok10, oboje z mężem jeździmy od 13 roku życia. Nie chcieliśmy "życia w koniach" dla dzieci, i tak miały ich full dookoła, aż dziwne, że nie mają przesytu.
Nie chcieliśmy, mimo, że znamy blaski. Ale cienie też znamy.
Ale kto mówi że dziecko ma jedną jedyną drogę . 😲 Najważniejsze to wykształcenie . ( broń boże jeździeckie ) za to jeździectwo to druga alternatywa. Można zrobić MBA  i zamiast pracować w korporacji znaleźć swoje miejsce w branży konnej ,do tego można jeździć ,uczyć ,etc. Wiele osób paytzy w perspektywie własnego czubka nosa i widzi to co jest tu i teraz lub to co było. Ale zaczęliśmy proces integracji Europejskiej i w perspektwie paru lat zaczniemy być wchłaniani przez Europę ,zatrą się różnicę w rynkach i Polska stani się częścią Eurolandu . To tak jak z RFN i NRD . Znam wiele dzici które posprzedawały konie/ kuce za granicę i teraz latają do swoich nowych przyjaciół ,zamieniają się na konie ,przyjeżdżają do siebie .wymieniają doświadczeniami i informacjami.  😉 A że boli ??? Cóż , taka branża , z casem, próg bólu się obniża , skóra twardnieje , ale ból jest zawsze . Pozostaje tylko myśleć , żeby miał jak najlepiej i jak najdrożej był sprzedany , ludzie im za coś więcej zapłacą tym bardziej to szanują , a i ty masz jakieś zadość uczynienie  😉 🤣

P.S Jak pójdą na studia ,to dzięki programowi Erasmus okaże się że mają więcej znajomych z zagranicy jak z Polski. 🤣 Nie ma już Żelaznej Kurtyny ,więc konie za nią nie znikają  😉
Smok10, zdecydowanie się różnimy - ja już mam po dziurki w nosie nieuzasadnionego optymizmu 🤣 No ileż można słuchać (i wierzyć), że "wkrótce będzie lepiej"? Ja tak słucham gdzieś od... 1970 roku. Nieustannie.
Niestety, w moim otoczeniu (na razie  😀iabeł🙂 nie ma takich dzieci, które sobie swobodnie latają po świecie. W zasadzie u wszystkich - co dla koni - jest jakimś wyrzeczeniem.
No, była taka kandydatka, ale tatuś "chwilowo" siedzi za dilerkę  🤔
Młodzi ludzie - to i owszem, ale oni czasu nie mają.

Naprawdę fajnie, że piszesz, jak do tego podchodzić, że "nie ma problemu". Bo ten kłopot ma każdy instruktor, rodzic, trener. Na podstawowym poziomie każdy instruktor ma "kruczki" jak podchodzić do "ten i tylko ten". Ale im dalej w las, tym niekoniecznie łatwiej. Wyjaśnić, że ten koń nie pasuje, para nie rokuje dobrze (naprawdę, nie naciągactwo).
Jakoś zachęcić, że czasem perspektywa sukcesu też jest fajna, i może przeważyć przywiązanie do jednego wierzchowca.
Nie uwierzę, że nie ma z tym problemu - ze sprawną wymianą koni, i wcale nie chodzi o aktualny rynek w PL. Widuję dookoła jeźdźców powszechnie rezygnujących z jakichkolwiek sportowych perspektyw - ze względu na przywiązanie do konia. Widuję też stajnie pełne sprawnych nierobów, bo z danym koniem nie szło, ale sprzedać - za duży koszt emocjonalny. Więc sobie chodzi po trawie 20 szt - boskie życie, fakt, ale niewielu ma takie możliwości. Dobrze pamiętam też niewyraźne miny juniorów-kadrowiczów, gdy im trener tłumaczył, że "stan zmiany konia" u jeźdźca to constans. Jakoś nie tryskali entuzjazmem.
Dobrze pamiętam też niewyraźne miny juniorów-kadrowiczów, gdy im trener tłumaczył, że "stan zmiany konia" u jeźdźca to constans. Jakoś nie tryskali entuzjazmem.


Alke nikt nie mówi że nie ma emocji ani problemu , tyle że ze wszystkim da się żyć . Co do wyjazdów i kosztów to co piszesz to śmieszne . Dzisiaj taniej kosztuje bilet do  Londynu ,Lisbony czy Rzymu jak do Gdańska czy Wrocławia . Nie musisz czekać miesiącami na paszport i wizę tylko bierzesz dowód w kieszeń i lecisz gdzie chcesz .Więcej kosztuje godzina jazdy konnej niż wyprawa za granicę . 🤣 Nie wiem ,może tam gdzie mieszkasz świat biegnie inaczej ,ale w wielkich miastach wygląda to inaczej . Pomijam fakt że jest to męczące jak pół Polski pracuje w twoim mieście . Jeżeli widujesz jeźdźców którzy rezygnują ze sportowych perspektyw ze wzgl. na przywiązanie do koni , to znaczy że to nie są sportowcy i jeździectwo jako sport jest nie dla nich . To są osoby jeżdżące rekreacyjnie , nawet jeżeli reprezentują jakis poziom sportowy.  🤔
Wolałabym widywać więcej sportowców.
Niektórzy z sentymentu, inni z... sentymentu do już włożonej pracy, niechęci do spasowania (ta osoba z tym koniem).
Wiem, że dowód nie kosztuje i jak tanie są upolowane bilety, ale zrobienie i pokazanie konia/kuca na tyle, żeby się dobrze sprzedał "gdzieś", żeby z tego wynikały przyjaźnie i kontakty - to już tanie nie jest.
I, jak sam wielokrotnie pisałeś, ludzi w PL mających tyle zasobów finansowych ile potrzebują do jeździectwa 😉 - w zasadzie nie ma.
W skali bezwzględnej - do ogółu obywateli, do ogółu koniarzy, i w skali względnej.

Czyli jednak konsensus: nikt nie udaje, że problem zmiany koni nie jest problemem. Jest - od przydomowego pieszczocha po wiodącyh światowych jeźdźców (każdy chciałby wreszcie trafić na tego "swego" i zawsze utrata dobrze rokującego boli). Problem jak problem - jest problem, musi być rozwiązanie. O rozwiązania pytałam. W odniesieniu do dzieci. Podałeś fajny sposób przedstawiania sprawy. Może ktoś jeszcze by napisał jak to rozwiązywał.
u mnie konie na których moje dziewczyny zaczynały zostały jako konie do nauki i zarabiają na siebie ucząc inne dzieciaki jazdy a mam trochę takich uczniów którzy doganiają poziomem.

W ten sposób nie było konieczności rozstania z końmi ale to oczywiście nie ten poziom o którym pisze smok.
Łzy dziecka bardzo łatwo osuszyć. Wystarczy wcześniej zakupić innego konia/kuca i co najważniejsze, od samego początku tłumaczyć, że przyjdzie taki dzień, w którym kuca trzeba będzie sprzedać, bo dziecko z niego wyrośnie lub z powodu niedogadania. Dziecko może utracić kuca nie tylko z powodu sprzedaży. Koń może po prostu paść. Przecież to się niestety zdarza. Życie niesie za sobą różne niespodzianki.
Jeździectwo wogóle tanie nie jest i nie ma się co oszukiwać że kuc do sportu będzie tańszy od dużego konia bo jest mniejszy. A ile kosztują dobre duże konie ,to już wiemy z obrazu przedstawionego przez Donie Aleksandrę   😉 Pomijam że dla niektórych to fortuna , pomijam że to dopiero początek kosztów , to gdzie reszta i to tylko 1 koń . Więc co tu się oszukiwac . Jak ktoś sobie kupi konia za 5 tyś zł i będzie się bawił jeżdżąc na podwórkowe zawody i jeździł sobie L -eczki czy P- eteczki , nawet N -eczki  , to nigdy nie pojmie o czym mowa. Dla takich ludzi wymiana koni czy kuców ,to niepotrzebny problem i w sumie nie bardzo ich dotyczy.  😉 Problem się zaczyna dla tych co chcą uprawiać jeździectwo jako SPORT !!! Wymiana kuca na lepszego , zakup innego , zmiana grupy , potem jest koń profesor dla Juniora ,potem koń na Młodzieżowca , potem kilka koni seniorskich , na 140 + itd. Jak powiedziała Edzia69 , łzy dziecka można osuszyć a i dorosły też nieraz zapłacze , ale !!! Następny , lepszy też będzie kochany , a ten troszkę gorszy pomoże innym , nieraz powstają przyjaźnie , czasem spotyka się te konie na zawodach , czasem kupują ludzie których potem trenujesz . Róznie to bywa.  😉
Koń tonie pies. Koń nie tęskni za człowiekiem, choć potrafi się obrazić. Na pewno rozpoznaje i jednych lubi drugich nie, ale jakoś nie widywałamkoni w depresji z powodu zmiany stajennego czy też grooma.
ale przywiązują się konie na pewno, to nie ulega dyskusji. Tyle że przywwiązują się te z którymi dużo czasu spędza ten sam człowiek. jeśli koło konia kręci się wiele osób to chyba jest mu po prostu wszystko jedno...
Natomiast problemem emocjonalnym jest niewątpliwie przywiązanie człowieka do konia.
Mi jest każdego konia ciężko sprzedać!
Jeśli koń jest non stop z jednym człowiekiem to na pewno się przyjaźnią. Jeśli jest to koń sportowy,który ciągle zmienia miejsce zakwaterowania, ludzi koło niego pełno i ciągle nowi to już kiepsko. Choć jak jeździłam na zmianę z jeźdźcem co na danym koniu startował to konie doskonale wiedziały, że z nami [groomkami] to spacerki i spokojna jazda, a "od pańci" wycisk.
Na pewno , dużo bardziej ludzie są związani z końmi niż konie z ludźmi. Niektórzy personifikują swoje konie ,ale to już kwestia ich wrażliwości . Konie najbardziej lubią tego kto ma dla nich jedzenie  😉
Wydaję mi się, że wybrałam najbardziej odpowiedni wątek. Zastanawia mnie pewna sprawa. Dużo osób prowadzi jazdy na swoich własnych koniach. Powiedzmy, że ma ona duże doświadczenie, uprawnienia i ubezpieczenie oc. Czy w takiej sytuacji można spokojnie prowadzić jazdy bez posiadania np. działalności gospodarczej?
NO DOBRA , to w końcu PZJ wytoczył jakieś wyjaśnienia itp ? miał zmienić typ kursów wiadomo co ?
Witam!

W tym roku po raz pierwszy będę "prowadzić" zimowisko.
Turnus ma trwać 6 dni, właśnie przygotowuję program zajęć dodatkowych poza jazdami i .. mam pustkę w glowie!
Nigdy nie byłam jako dziecko na obozie jeździeckim, w domu jedynie prowadziłam jazdy, nie obchodziło mnie nic więcej.
Nie wiem co dzieciaki lubią robić podczas zajęć dodatkowych.
Będą na turnusie same dziewczynki, myślałam o zajęciach gdzie będą uczyć się "końskich fryzur"- robienie koreczków itp, wiadomo zajęcia teoretyczne typu- budowa konia, omawianie zachowań, nauka różnorodności maści końskich, dopasowanie sprzętu, być może ktoś ma jakieś inne propozycje? boje się że zanudze te biedne dzieci.. w lecie byłoby łatwiej, zima, a raczej jej brak bo sniegu zero troche ogranicza możliwości,
Czy dzieciaki na takich obozach cały czas chcą robić coś co jest związane z końmi ?
Trochę kleju, brokatu i słomy można zamienić w ciekawe zajęcia plastyczne http://www.agnusek.com/pajaki.html
Wyścigi przez drągi (przez, pod, nad tyłem, bokiem), na pewno nie zmarzną 😉
sotniax moje tak. Tylko konie  🤔wirek: a hitem jest zabawa "W KONIE" czyli jeden lonzuje drugi biega, albo jeden jedzie czworobok drugi ocenia, albo skaczą przez drągi itd itd itd dodam ze to oczywiscie zabawa bez konia i dzieci same ją wymyslily  😉 a poza tym na szybko z głowy
- przy nauce czesci ogolowia, siodla, szczotek itd robisz konkurs wkladasz do worka po owsie jakas rzecz i na podstawie ksztaltu dziecko ma rozpoznac co to jest.
-do teorii zrobic prezentacje multimedialna i pozniej quiz
-wlasnoreczne malowanie tabliczek na boksy (na drewnie)
- wyszywanie starych czaprakow
-nauka budowy konia na planszy, potem 'na żywo' pozniej test z podchwytliwymi pytaniami typu gdzie jest kolano, obojczyk
- w stajni tez milion zajec, malowanie kopyt, przydzielenie konia do opieki i dbanie o czystosc jego boksu (w sensie mycie zlobow, poidel itd) i samego konia, nauka zawijania owijek
-w sali np gluchy telefon na konskie tematy, wymyslenie jakiejs piosenki o wasze stajni/koniach/hymn stajni itd
-na dworze oczywiscie podchody
-kupić duże flo i niech każde dziecko wypełni je wlasnorecznym rysunkiem- bedzie pamiatka
-pomoc przy karmieniu
-czyszczenie siodel i oglowi łącznie ze smarowaniem, troche czasu im zajmiesz
-jak juz nie wiadomo co robic to puscic konski film jesli macie rzutnik
-konkurs na najladniej ubranego i uczesanego konia
- na samej teorii przerabialam z milion tematow(ale na turnusie tylko 2 wyklady takie stricte teoretyczne, zeby ich nie zanudzic), gdyby Ci brakowalo tematow to moge podeslac
- jesli to poczatkujace dzieci i maja problem z nauczeniem sie co to wolta, przekatna, serpentyna, to robisz z dzieci 'pociąg' (tak ze trzymaja sie za ramiona) i biegaja po hali robiąc te elementy, zmienia się prowadzacy zeby kazdy zapamietal

- mozesz tez podzielic tematycznie np dzisiaj teoria nt czyszczenia koni opowiadasz im, pokazujesz najrozniejsze rodzaje szczotek lacznie z przyborami do kąpania itd, sama pokazujesz na przykladowym koniu jak sie prawidlowo czysci, poźniej te fryzury, a pozniej przez dluzszy czas dzieci to cwicza w praktyce. Tak samo budowa siodla, oglowia-> nauka siodlania, czyszczenie sprzetu. Wyklad karmienie i opieka, pokazujesz rozne rodzaje pasz, pozniej pomoc w karmieniu. I milion innych wersji idąc tym tropem tematycznym.

Trzeba troche poglowkowac ale jedno jest pewne- jesli to nie są chlopcy w wieku gimnazjalnym to na pewno im dogodzisz wymyslajac konskie zabawy lub samo czyszczenie koni jest hitem, jako zapychacz czasu
Cale szczescie ze ja tylko jazdy na koloniach prowadze  😀

Jak ja bym chciała prowadzić tylko jazdy 😀
na szczęście małe grupy- po 6 osób, ale będę z nimi 24 h na dobe i wszystko jest na mojej głowie..
Dziękuje bardzo za tak dużo propozycji zajęć! z pewnością wystarczy na 6 dni ! 🙂 a jeśli faktycznie mogłabyś podesłać jakieś materiały to byłabym niezmiernie szczęśliwa !
sotniax nie wszystko mi sie zachowalo po awarii kompa ale cos tam mam  😉 podaj mi na pw maila i wiek dzieci bo nie wiem czy to beda adekwatne tematy
Dziekuje, poleciało PW  :kwiatek:
NO DOBRA , to w końcu PZJ wytoczył jakieś wyjaśnienia itp ? miał zmienić typ kursów wiadomo co ?

Mieli ambitne plany zrobienia systemu szkolenia pod siebie ale prawdopodobnie prawnik ostudził ten zapał a dodatkowo napotkali opór środowiska , więc odłożyli temat na przyszłość.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się