Forum konie »

Kącik instruktora

Myślę, że stajni nie ma co odradzać skoro nic o niej się nie wie. A "instruktor" mógł być tylko sezonowy co nie świadczy o tym, że stajnia jest zła np dla ludzi na oprowadzanki w sezonie jesienno zimowym czy dla osób początkujących, które chcą się nauczyć jeździć. Tym bardziej, że widać hale co w przypadku stajni na pomorzu jest rarytasem. W samym trójmieście gdzie mamy hale? Na Hipodromie i pewnie jakiś nielicznych stajniach gdzieś na obrzeżach.
patkoniara Może i masz rację ale to w kwestii właściciela jest przyjzec się jak pracuje jego pracownik ( nie mowie o ciąglym nadzorze ale może się czasem przejsc i zobaczyc jak prowadzi jazde itp). Poza tym wystarczy sezon, żeby "zepsuć" konia. Owszem stajni nie znam ale znam inne, godne polecenia, więc po co mam z tą ryzykować 🙂 To jest moje zdanie.
Ja mówię tak ogólnie bardziej. W sumie w każdej stajni może powstać filmik czy zdjęcie, które podburzy publikę. Ale kończę temat:P

W sumie jak sobie radzicie z klientami którzy są strasznie nachalni a wy nie chcecie im prowadzić jazdy?
patkoniara, Ten film mówi sam za siebie. Jeśli właściciel kogoś takiego zatrudnia, to znaczy że nie ma pojęcia o jeździe konnej + ma głęboko w d.... dobro swoich koni.

A stajni z halami w okolicach trójmiasta trochę jest. Może nie dużo, ale jest. Tak z głowy chociażby:
Jackiewicze, Sławutówko, Łężyce, Dajak, Lubiczówka, La Scalla, Owczarnia (?) ... I dużo bardziej od strony Gdańska, czyli okolic mniej mi znanych.

Co masz na myśli pod pojęciem "strasznie nachalnych"?
W sumie jak sobie radzicie z klientami którzy są strasznie nachalni a wy nie chcecie im prowadzić jazdy?


W sensie z takimi których nie lubisz a oni Cię lubią? Nic. Prowadzę im jazdy jak każdemu innemu. Wzięłam niedawno samochód w leasing i kasa jest potrzebna 🙂

A jak już zupełnie nie mam siły i czuję, że między nami nie ma chemii to mówię, że jest inny instruktor, fajny, o innym podejściu. Szczerze i prosto z mostu.
Jak zaczniesz pracować sama, będziesz musiała prowadzić każdemu klientowi lekcje, czy temu co go lubisz czy nie. Każdy ma tych bardziej lubianych i tych mniej mimo to zagryzasz zęby, robisz uśmiech i "PAJECHALI" 😀
patkoniara, ja sie wykrecam, że nie mam już koni 😉
A tak na prawdę wiele zależy od tego, DLACZEGO nie chcesz danej osobie prowadzić jazd.

Z innej beczki - mam kłopot z usadzeniem jednej mojej uczennicy. Dziewczyna w stępie siedzi super, półsiad też ma w zasadzie bardzo ładny. Ale w kłusie (anglezowanym i w pełnym siadzie), jak również bez strzemion nagle dzieje się z nią coś dziwnego (nie wiem, czy będę umiała to opisać): siedzi jakby nie na pupie, tylko tak jakby widłowo, pupę wypina do tyłu (taki kaczy kuper), siedzi wtedy bardziej z tyłu (nie na środku siodła), a górę ciała pochyla. Coś jakby półsiad z wypchniętą pupą do tyłu, siedząc w siodle.
Jak nie zakumacie, o co chodzi, zrobię sobie zdjęcie w tym ustawieniu i Wam pokażę.

Dziewczyna nie boi się koni ani jazdy. nie ma kłopotów zdrowotnych. Praca na lonży czy bez strzemiom nic nie dała. Nie potrafię jej usadzić. Pomożecie?
Chodzi mi o ludzi którzy są wszystko wiedzący oni przyszli na jazdę ale lepiej im nie zwracać na nic uwagi a w ogóle to oni chcieliby jeździć tylko w teren ale najlepiej na takim koniu który nigdy ale przenigdy się nie potknie bo to wtedy zły okropny i niebezpieczny koń.  😀 Mniej więcej tak to wygląda.


A co do dziecka- na mojej dziewczynce zadziałało jak "ręcznie" ustawiłam jej pupę pod siebie, plecki cofnęłam do tyłu i kazałam sobie wyobrazić, że ma sprężynkę przypiętą z przodu która ciągnie jej bioderka do przodu. Dwie jazdy i załapała :P ale nie wiem czy twoja ogarnie.
patkoniara, jak przychodzą wszystkowiedzący to niestety albo mówię im, że ja jestem instruktorem i oczywiście nie mam monopolu na wiedzę, ale odpowiadam za nich (za konie i jeźdźców) i w związku z tym ja decyduje jak zajęcia wyglądają.
Chyba, że nie chcesz ich więcej widzieć i 'wisi' Ci to, co o Tobie myślą, to możesz im powiedzieć, że już niczego ich nie nauczysz i sie u Ciebie marnują 😀

Co do mojej uczennicy niestety Twój sposób nie działa. Nie potrafi tego załapać, a gdy proszę, żeby odchyliła się do tyłu, przesunęła pupę do przodu, kończy się to przegięciem pleców... A pupa i tak jest tam, gdzie był...

Ta 'wada' wygląda trochę jak na obrazku, z tym, że łydki są we właściwym miejscu.
opolanka mów jej do znudzenia aby "podkuliła ogon". Działa, bo mocno obrazowe jest ;-)
Chodzi mi o ludzi którzy są wszystko wiedzący oni przyszli na jazdę ale lepiej im nie zwracać na nic uwagi a w ogóle to oni chcieliby jeździć tylko w teren ale najlepiej na takim koniu który nigdy ale przenigdy się nie potknie bo to wtedy zły okropny i niebezpieczny koń.  😀 Mniej więcej tak to wygląda.

Musisz być bardziej wszystkowiedząca od nich. Słowo instruktora musi być święte, nie można dopuszczać do tego, żeby ktoś Cię nie słuchał. To co mówisz i robisz jest dla dobra i bezpieczeństwa koni i ludzi.
A jak się nie podoba, to nie ma obowiązku jeżdżenia u Ciebie.
Takim delikwentom można spróbować wytłumaczyć, że ich umiejętności nie są jeszcze wystarczające do jeżdżenia wyłącznie w teren, ponieważ nie mają jeszcze dobrej równowagi i robią jeszcze takie a takie błędy (wymienić). A jeśli się tych błędów nie stara poprawić dzięki jeździe na maneżu, to szkodzi się w ten sposób koniom.
A traktowanie koni jak rowery, to nie w tej stajni. Wyrabianie dobrego dosiadu jest tu obowiązkiem! 😉
_Gaga, dziekuję, spróbuję 🙂
opolanka, korekta widłowego siadu z kaczym kuprem jest bardzo ciężka, bo źródłem problemu jest psychika, nastawienie na perfekcjonizm i tworzy się błędne koło - im bardziej "poprawiamy" tym bardziej się staramy, tym bardziej perfekcjonizm utrudnia luz.
Przy pewnej delikwentce zadziałało wymuszenie posadzenia "na tyłku" poprzez ćwiczenia (w kłusie  🙁): kolana nad siodłem ("pod brodą"😉, "przejeżdżanie" z jednej strony siodła na drugą - "wiszenie" na udzie/kolanie, rowerek, wymachy nóg od ud. Tylko kłus musi być aby-aby i króciutkie nawroty.
Kaczy kuper robi się przy dosiadzie widłowym z trzymaniem się kolanami, rotacja ud jest nadmierna. Kolano "musi" puścić koniecznie - stąd ćwiczenia "jazdy bez nóg", "kadłubowej"  🤣, chwytanie równowagi. Trzeba przesadzić podopiecznego z kości łonowej na krocze. Bezwzględnie nauczyć rozluźniania pośladków "na rozkaz" z mózgu.
Z luźnymi pośladkami nie da się "kaczego kupra" zrobić. A w ogóle to się przeprost nazywa (chyba  🙂😉.
Przeprost, też tak słyszałam  😉 U nas pare osób wyleczyło się z tego przez "garbienie się w odcinku lędźwiowym".
To jest zdradliwe, bo jak się kogoś przyzwyczajonego do wypychania kupra posadzi prawidłowo w pionie, to jemu się wydaje, że jest zgarbiony. Sama tak miałam  🤣  Wyleczyła komenda "zgarb się" - ale w odcinku lędźwiowym, bo właśnie wtedy reagowaliśmy podkuleniem tyłka pod siebie i rozluźnieniem całości
Trzeba przesadzić podopiecznego z kości łonowej na krocze.

A nawet powiedziałabym na dupę 😉
Jako była posiadaczka kaczego kupra dodam może jeszcze, że do mnie w trakcie walki z nim, oprócz niezawodnego "podkulania ogona" trafiało też hasło, żeby się "ukłuć w brzuch".
Julie, właśnie nie na dupę, niestety. Na tym trudność polega, że dość łatwo "przerzucić" z przeprostu w fotelowy, co zakrawa na paradoks, ale zdarza się dość często.

Jeszcze uwaga taka, że trzeba sprawdzić siodłanie. Bo jeśli siodło za bardzo z przodu, to ciało człowieka "samo" zsuwa się na tylny łęk, kolana nie sięgają odpowiednich miejsc na tybinkach, zakleszczają się w 2/3 siodła, a jako że tyłeczek na tylnym łęku rzuca 🙂, to tyłeczek podrywa się ponad siodło. Zbliżony efekt będzie, jeśli zwyczajnie siodło będzie za duże, szczególnie odległość od najgłębszego punktu siedziska do właściwego miejsca położenia kolana - w stosunku do długości uda. Wtedy żadne manewrowanie długością puślisk nic nie da. Skrócimy - kolano podjedzie w górę (szukając oparcia) i dosiad fotelowy gotowy, wydłużymy - kolano wyląduje w środku szerokości siodła i przeprost dla odmiany. I się "bujamy".
opolanka
preferowałam zawsze przy trudnościach z dosiadem jazdę "na sucho" na taborecie lub innym stołku z twardym siedziskiem.
Łatwiej wtedy wytłumaczyć co dzieje się z ciałem, dać poczuć.
Myślę, że w przypadku Twojej uczennicy może zadziałać.

Przecież ruch w kłusie to wypychanie wypychane bioder w przód a nie do pupy góry.
Więc niech ci popycha ten stołek do przodu.
dzieki dziewczyny za dokładny opis i rady. Jutro spróbuje.
Czy jazda na oklep moze pomóc?
opolanka, oszczędziłabym takich przeżyć dziewczynie 😀
Najzupełniej poważnie: NIE. Przy tej wadzie dosiadu kłąb i kręgosłup konia mogą zrobić bardzo przykre kuku.
oki dzieki serdeczne.
bede zdawac relacje.
zdazyło się Wam , że ludzie którzy  umawiaja się na  jazdy , np. telefonicznie ( podczas rozmowy staram się  wypytać  o wszystko wiek dziecka , czy jeździło , czy ma jakies problemy zdrowotne itp.) a jak przychodzą na jazdy okazuje  się , że dziecko nadaje się na hipoterapię a nie na jazdę / oprowadzankę . Ja miałam kilka takich przypadków  ,że rodzice zataili przez tel.ważne informacje , ja nie mam papierów na hipoterapię i nie czuję sie w tej dziedzinie dobrze i od razu dziekuję takim ludziom , wolę nie  ryzykować jakby cos się stało. i oczywiście ja jestem  ta zła  a dzieciak w ryk ...masakra i weź wytłumacz takiemu , że nie siądzie na konia

Wkurzają mnie tez takie lalki barbi ( makijaż ,tipsy) które przychodzą i mówią że jeżdżą juz od np.3 lat i one chca  w teren a nawet nie potrafią wsiąść samemu na konia , a o samodzielnej jeździe to nawet nie ma mowy , szlak mnie trafia
raz nie wytrzymałam ,bo zobaczyłam jak jedna dziewczyna szarpie konia za wodze to jej mówię , żeby nie szarpała tak za te wodze ,a ona do mnie a co to sa te wodze ?szlak mnie trafił i kazałam jej zejść z konia ,dziewczyna miała 16 lat
sorki tak jakos naszło mnie i musiałam  się wyżalic ....
Wy tez macie takie problemy ?

a macie jakis sposób ,żeby nauczyć anglezowania ?
chłopak ładnie siedzi,dosiad prawidłowy. kłus ćwiczebny super mu wychodzi , na oklep tez jeździ w kłusie i super a kłus anglezowany kaput , hhe chyba ma leniwe 4litery , bo w ogóle nie unosi.
A jakby go wsadzić na jakiegoś mocno niewygodnego konia?  😁

Z umawianiem telefonicznym zawsze jest ryzyko. Umawia się rodzinka, przez telefon wszyscy jeżdżą, jest wspaniale i różowo, a potem się okazuje, że np. 4 na 5 osób nadaje się na lonżę. A tu nijak tylu lonż się nie zrobi, inni klienci poumawiani, ani czasu, ani pomocy...
Albo pan, który upiera się na teren, chociaż przyznaje, że jeszcze nigdy nie siedział na koniu, ma na sobie krótkie spodenki i klapki.
Albo panie w obcisłych dżinsach, szpilach, obwieszone biżuterią, której dźwięk na koniu mógłby zapewne imitować janczary, które "17 lat temu jeździły konno i przyszły sobie przypomnieć".
I to lawirowanie, żeby klientowi wytłumaczyć, że tak się nie da, ale całkiem nie zniechęcić, żeby może wrócił. I stawanie na głowie, żeby ci nie do końca umiejący jeździć cokolwiek na jeździe zrobili, koni nie skrzywdzili i nie popsuli całkowicie jazdy innym, którzy mieli pecha umówić się na tę samą godzinę.
Ech, ciężka dola instruktora...  😵 
to jest normalne każdy tak chyba ma 🙂 weryfikuje sie w trakcie jak mam pojedynczą osobę to cofam na lonze jak nie chce to jezdzi stepem cala godzinę. Kiedys na jazdę umowila sie do mnie cala rodzinka 3 ludzi, wszyscy na lonze. przeciez to zaden problem. przygotowalam 3 konie i czekałam... i przyszli do mnie ludzie ważący po 100kg jak nie więcej... daliśmy radę. Nie wypytasz ludzi o wszystko. Sporo ludzi umawia się i nie przychodzi lub przychodzi pol godz pozniej. Wtedy zalezy od mojego humoru i tego jak zchowaja się Ci ludzie. Albo mówię, że się spóźnili a ja ma inne jazdy i niech się umówią na inny dzień albo czekają jak się dana jazda skończy i biorę ich później.
Ja potrafię dużo znieść ale spóźnialstwa nie cierpię i to nie tylko na jazdy.
Huculska ostoja ciężko jest z takimi ludźmi. Też miałam takie dwie dziewczynki które kompletnie nie potrafiły załapać anglezowania. Jeździły na lonży 1x tyg przez dwa miesiące i nic! W końcu dałam im baaardzo wybijającego konia i kazałam im liczyć podbicia w kłusie a następnie kazałam im próbować się unosić jak ich koń podbija, tak jak im się wydaje. Jak zaczęły jakkolwiek się podnosić w tym siodle to wtedy zaczęłam próbować narzucić im rytm zanim go same wyczuły. Po pół roku (później już jeździły rzadziej bo zima) w końcu się udało  😅 ale i tak cały czas mają problemy w kłusie anglezowanym z równowagą ale za to w ćwiczebnym siedzą "książkowo"  🤣
Czasem trzeba samemu wsiąść i pokazać, często ludzie nie kumają o co chodzi z tym "wstawaniem" dokąd im się nie pokaże.
bardzo często zdarza mi się pokazywać o co chodzi jak ktoś akurat jeździ na maneżu 🙂 a jeden mój klient mówił że po pierwszej lonży szukał na youtube jak to wygląda "to całe anglezowanie"  🤣
ja nadaje ludziom rytm hop, hop, gdzie na każde hop trzeba wstać. wczesniej tez chwile cwiczymy w stepie, wiem, że to jest trudne na początku ale szybko można zobaczyc ze jeden za bardzo do przodu lydke daje inny za daleko do tyłu, jeszcze inny od razu sie pochyla. pozniej klusik z hop, hop chila przerwy i pytam jak bylo. zawsze ludzie coś mowią ze nie nadążają czy nie mogą sie podniesc, więc mowie ze np lydka za daleko ucieka dlatego nie moze sie podniesc i dalej klus 🙂.  dobre cwiczenia sa np jazda w polsiadzie lub stojąc w strzemionach. lub zmieniac np kolko stojac w strzemionach, kolko anglezujac, kolko w polsiadzie, kolko w pelnym dosiadzie.
a nie uważasz że półsiad jest za trudny dla kogoś początkującego, kto nie umie jeszcze anglezować? Zauważyłam że dopóki ktoś nie jest w stanie stanąć w strzemionach w kłusie i nie potrafi poprawnie anglezować to nie jest w stanie zrobić poprawnego półsiadu. Najczęściej kładzie się na szyi a tyłkiem klapie o siodło
Julie, właśnie nie na dupę, niestety. Na tym trudność polega, że dość łatwo "przerzucić" z przeprostu w fotelowy, co zakrawa na paradoks, ale zdarza się dość często.

A właśnie, że na dupę, chociaż na chwilę 😉 Kaczy kuper to przegięcie w jedną stronę, a "usiąście na dupie" w drugą, masz rację. Ale osoba siedząca widłowo nie czuje tego, więc dopiero zrobienie czegoś wręcz przeciwnego pozwala poczuć gdzie jest złoty środek.
Oczywiście, trzeba przypilnować, żeby to było na chwilę i żeby tak nie zostało, ale z mojego doświadczenia wynika, że jest to skuteczny sposób. Mnie też tak leczono i pomogło.
A Ty, jaki sposób wyprowadzenia z dosiadu widłowego polecasz?

Huculska Ostoja, jankesiara, Ja zaczynam tak:
Żeby anglezować, trzeba wstać.
Żeby wstać, trzeba prawidłowo ustawić nogi.
Więc zaczynam od ustawienia gdy koń stoi w miejscu. Każę wstać (ciut wyżej niż półsiad, ale oczywiście nadal na ugiętych nogach) i ustawiam girę klienta ręcznie. Pokazuję i tłumaczę dlaczego nogi muszą być dokładnie tak a nie inaczej. Jeździec cały czas stoi, a ja pokazuję (przesuwając nagle nogę do przodu lub do tyłu)) że inaczej nie da się wstać, bo się traci równowagę.
Koń cały czas stoi w miejscu, a jeździec musi kilka razy sam usiąść i wstać (i stać dłuższą chwilę, a nie od razu opaść z powotem!) trzymając ręce na biodrach. Żadnego podpierania się, czy podciągania rękami.
Następnie musi umieć to powtórzyć w stępie.
A jak nie umie, to nici z anglezowania. Proste.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się