[quote author=szalonakobyła link=topic=41643.msg829949#msg829949 date=1293713031] Ale pyt. czy właściciel konia wie, że bierze sobie małolatę bez doświadczenia na głowę. [/quote] Ma doświadczenie 10 lat! To mnóstwo czasu przecież.
Będzie musiała zabrać odpowiedzialność. Chyba, że do wakacji koleżanka skończy 18 lat. Jeśli jej życie nie miłe - to ok. Radziłabym jej jednak najpierw pojeździć na tych koniach, co zazwyczaj jeździ, bez opieki trenera, instruktora etc. (albo patrzy, ale milczy) żeby sprawdzić, czy faktycznie da sobie sama radę.
duunia podejrzewam, że wtedy byłoby tak: "nie znam ich, tego konia na oczy nie widziałam". Koń też ma uczucia. Najbardziej jednak uderza mnie to, że bierze go na wakacje, będzie pusczany pastwiska etc., a później: "koniu wracaj do boksu, bo nie mam czasu."
O.T. przepraszam za dublowanie, to było nie zamierzone :kwiatek:
Ja się pogubiłam- Wy serio piszecie, że bałybyście się jakiegoś starego miśka zabrać pod siodło? I, że 17 lat to małolata /dziecko? I ,że 10 lat jazdy konnej to mało,żeby sobie wakacyjnie pokręcić się w kółko? Żartujecie czy nie?
szalona dla mnie to było by tak, jak zabranie dziecka z Afryki, które nie ma co jeść, do bogatego domu na wakacje. Ma wszystko, jedzenie etc., ale gdy kończą się wakacje, to wraca do biedy i znów musi głodować. Zamiast inwestować na sprzęt dla tego konia, zainwestowałabym w kilka palików, by zrobić chociaż maleńki wybieg dla konia.
yyy Tania, to ja się teraz pogubiłam, za czym Ty w końcu jesteś?
ps. fajnie Amerykanie starają się mierzyć doświadczenie jeździeckie, bo nie po latach a po godzinach w siodle 🙂
A już się sama pogubiłam. Mam ambiwalentne uczucia. W wieku lat 17 miałam takie parcie na konie, że bym pewnie jeździła. Koń to koń - zajeżdżony podobno. A, że pole? No pole -tak sądząc z wielu fotek to tu mnóstwo ludzi ma takie "pole" do jazdy.
Tania, to ja zadam Ci pytanie z drugiej strony: Ile dla Ciebie czasu musiałoby minąć, żebyś mogła wsiąść na takiego konia bez wyrzutów sumienia? Koń nie wychodzi na dwór, wiec pewnie kowala co 6 tyg. też nie widzi. Mięśni nie ma żadnych, skoro się nie rusza. Skoro nie ma mięśni jak ma nosić kogoś na grzbiecie? Nie wiadomo jak wygląda jego kręgosłup, skoro nie wychodzi i jego postawa nie jest kontrolowana przez kowala. Może mieć także duży uraz psychiczny. Siodło też pewnie nie jest dobrane zbyt dobrze. Myślisz, że starczyłoby Ci wakacji, żeby zwierzak zdatny był do wsiadania i przejażdżek w terenie i rzeźbienie na "czworoboku"? Jasne, niech mu pomoże, ale jej chyba nie chodzi zbytnio o poprawę losu konia...
Tania, 10 lat w szkółce na rekreancikach pewnie h w tyg. to malutko. Przecież koń jest "dziki" niewychodzący na padok. Laska go niezna jest niepełnoletnia. Miesza sie w zeznaniach. Nie lążuje koni, ale lążuje czasem w stajni. Sory ale takie zachowanie świadczy o niedojżałości. Ja bym jej swojego psa na spacer nie dała. Bo duzy silny, z "jajami", niegrzeczny, pobiegać lubi. tak .Tania, tak, jeszcze ją zachęcaj.
A ja już widzę Strzyga, następne wątki. Koniś dębuje, Koniś bryka. a może z czasem nawet szukam dobrego prawnika
Strzyga, przypomnę,że to ja pierwsza tu pytałam czy koń wychodzi i wspominałam o mięśniochwacie. Konia nie znamy. Pozostają domysły. I znów, to ja spytałam autorkę watku-Co koń będzie miał z jej zajęć. Jak się nim zajmie /jeśli to wszystko w ogóle jest prawda/ -to pojawia się jakaś opcja, że konia wydzierżawi, że ta jakaś wnuczka wsiądzie , że będzie wstyd i kopyta zrobią /chociaż chyba pisano, że podkuty?/ . Koń sobie połazi , popasie się przy okazji, urozmaici sobie życie. Oczywiście jest też ta zła opcja- kontuzji, wypadku , choroby konia. Rosyjska ruletka. Może dlatego autorka pytała o ćwiczenia? Był taki wątek o pracy z koniem po przerwie chyba? Pamięta ktoś? Ja jej nie zachęcam -ma różne głosy pod rozwagę. 10 lat w szkółce na rekreancikach pewnie h w tyg. to malutko. teraz to mnie wkręcasz na całego. 😂
W szkółce na trzeciej jeździe anglezowałam na piątej galopowałam -jak każdy u nas. Może teraz inne czasy?
[quote author=Tania link=topic=41643.msg830005#msg830005 date=1293714813] W szkółce na trzeciej jeździe anglezowałam na piątej galopowałam -jak każdy u nas. Może teraz inne czasy?
I pewnie ledwo w siodle siedziałaś i już skoki? 🙄 [/quote]
Taniu może faktycznie przesadzamy i dramatyzujemy żeby ją trochę postraszyć 😉
wiadomo że różnie bywa i jak się uprze to trudno. ale jeśli dzięki naszym postom choć przez chwilę pomyśli o tym co może się wydarzyć, a czego przez brak wyobraźni i doświadczenia nie bierze pod uwagę ..to świetnie
natomiast ja w życiu nie będę osoby niedoświadczonej i niepełnoletniej zachęcała do samotnej jazdy na obcym koniu. amen 🙄
Prima Aprilis dzisiaj? Skakałam po jakimś pół roku . Ciągów konie nie umiały , jeźdzliśmy takie zwykłe L ujeżdżenia. No, co Wy? Naśmiewacie się ze mnie. 👿
Tania, Czy tyu wiesz o czym mówisz?? Ja na doświadczonym tuptusiu z rekreacji potrafiłam zagalopować po 5 lekcjach i co z tego? Czy to świadczy o tym że gdy wsiadłabym na konia sportowego lub a przedewszystkim na konia nie potrafiącego nic zagalopowałabym? nie. Pewnie nawet nie ruszyłabym z miejsca. Ruszyła i wylądowała na ziemi. Ale czy o to chodzi? Czy na tym to polega, że klażdy kto w szkólce umie zagalopować, może jeździć konie, trenować, startować w zawodach i zajmować się końmi problematycznymi. Chyba nie.
No, to spytam- po jakim czasie młody, sprawny człowiek czuje się w siodle pewnie na zasadzie ABC? Obsługa w stajni, stęp, kłus, galop, drobne skoki, teren? Taki teren wokół domu -nie wędrówka w dal. 10 lat to mało ? 😲
Opowiem Wam cos 😎 W jednej ze stajni wyscigowych byl kon, ogier pelnej krwi, wlascicielem i hodowca byla ta sama osoba (kobieta). Kon kilkuletni, spokojny, jezdzony 6 dni w tygodniu i nie sprawiajacy problemow. Owa pani hodowczyni zazyczyla sobie wsiasc na niego. Na kolku do klusowania probowala ruszyc go z miejsca, puk, puk lydeczka. Kon stal jak wmurowany, w koncu mu sie znudzilo, wspial sie lekko i pani wlascicielka zjechala na ziemie. Jak juz znalazla sie na ziemi, ogierowi zachcialo sie ja pokryc, wiec uciekala na czworaka... 🤣
Zeby nie bylo, historia jak najbardziej prawdziwa.
Teraz to obie z koniem mamy już tyle lat, że jestem chodzącym rozsądkiem i rozwagą. Brak mi dawnej siły i sprawności. I jeżdżę jak stara babcia, aż wstyd. Ale dawniej było inaczej. Kiedyś był taki wątek wspomnieniowy. Może macie rację i czasy dziś inne.
Taniu, jak ja popatrzalam na zdjeciach z tego roku na moj dosiad (wyscigowy rzecz jasna) to malo mnie szlag nie trafil 🤔 (bo jezdze, mimo rozwalonego kregoslupa, co tez madre nie jest)
No to ja może powiem tak, jeżdżę tylko trzy lata, oczywiście w szkółce, ale mam na tyle szczęścia, że nie jest to tak do końca stajnia rekreacyjna, mamy prywatne lekcje, czasami w dwójkę, na początku dostawaliśmy konie, które były specjalnie dla początkujących, bo były łagodne i tak właściwie nic nie trzeba było na nich robić, bo kiedy usłyszały słowo "galop" to tylko czekały na najmniejszy sygnał ze strony jeźdźca i wiedziały co robić, takie maszynki po prostu. Po kilku miesiącach można z koni dla początkujących przesiąść się na te normalne, wtedy zaczyna się skakać i jakoś tak "poważniej" jeździć. Możesz na tych koniach jeździć nie wiadomo jak długo, to instruktorka decyduje o tym czy jesteś gotowa na dosiadanie "niegrzecznych" koni, i pomimo, że jeżdżę dopiero trzy lata, zawsze kiedy do pensjonatu przyjeżdża nam jakiś obcy koń jestem pierwsza, która na niego wsiada (oczywiście nie liczę tu instruktorki, która zawsze wsiada po kilka razy na danego konia) i nie chodzi mi o to, żebyście pomyśleli, że przyszła sobie małolata, jeżdżąca trzy lata i się przechwala, ale chodzi o to, że u nas w stajni jeździ bardzo mało osób, może jest z 15 osób, które jeżdżą regularnie, reszta wpada na jazdę raz na miesiąc. A ja przez te trzy lata jeżdżę dwie godziny w tygodniu, do tego zawsze zostaję i pomagam z końmi (nakarmię, wypuszczę na pastwisko, umyję, obejrzę stan kopyt itd.) a we wakacje, czy jakiekolwiek ferie staram się jeździć codziennie i wydaje mi się, że to pomaga, bo gdybym jeździła tylko 1h w tygodniu, i po jeździe od razu jechała do domu, to zapewne byłabym jeszcze na poziomie początkującego,a tak jestem chociaż trochę wyżej. Więc jeżeli mimina faktycznie jeździ 10 lat i przypuśćmy, że jeździ w takiej szkółce jak ja to może byłaby na to gotowa, ale jeśli jeździ na tzw. maszynkach, to na takim prywatnym, zastanym koniu sobie kompletnie nie poradzi, bo to naprawdę nie to samo co jazda na maszynkach - sama to wiem, bo czuję różnicę kiedy wsiądę na naszego szkółkowego konia a na tego co przyjeżdża do pensjonatu...
Taniu, jak ja popatrzalam na zdjeciach z tego roku na moj dosiad (wyscigowy rzecz jasna) to malo mnie szlag nie trafil 🤔 (bo jezdze, mimo rozwalonego kregoslupa, co tez madre nie jest)
No, bo "nad poziomy wylatujesz , a okiem słońca....." Tak trzymaj.
A. tak OFF top- ja nic o wyścigach nie wiem. Nie widziałam na żywo i w ogóle. Nie mam pojęcia jak się konie zajeżdża i przygotowuje. I to chyba są młode bardzo konie? Założyłabyś taki wątek -niedyskusyjny tylko opisujący jak to jest? :kwiatek: Albo ja założę, a Ty popiszesz?