Powiedzcie mi, co o tym myślicie - otóż odpinam zawsze mojemu koniowi na końcowego stępa nachrapnik. Wtedy Dzionek zawsze dużo ziewa, otwiera paszcze na maxa i ziewa sporo razy pod rząd. Ziewanie, zwłaszcza w takich seriach (choć nie tylko), to często objaw schodzenia stresu. Co działa w dwie strony: koń się rozluźnia > więc ziewa (taki objaw), koń próbuje się rozluźnić > i po to ziewa.
[quote author=k_cian link=topic=4155.msg253898#msg253898 date=1242395194] a ja się wtrącę do tego pierwszego zdjęcia - a dlaczego nikt nie czepia się tego że tutaj nachrapnik dotyka kości jarzmowych? gdzie te dopasowanie tej części nachrapnika i założenie go około 2 palców poniżej? pierwsza lepsza osoba wstawiająca konia z tak zapiętym nachrapnikiem byłaby zjedzona z butami podejrzewam [/quote]
a ja mysle, że nie, ponieważ:
Wiekszosc jezdzcow zapomina, ze glowna czesc nachrapnika kombinowanego powinna byc zapieta [glow=red,2,300]nie nizej niz[/glow] 2 pace pod koscia jarzmowa, jesli jest nizej, lub jesli nachrapnik jest wygiety w dol na nosie, to rzeczywiscie skosnik uciska. (podkreslenie moje)
[quote author=k_cian link=topic=4155.msg253906#msg253906 date=1242396852] caroline, owszem, ale za takie zapięcie m.innymi i Tobie zdażyło się zwracać ludziom uwagę, zmieniłaś zdanie? [/quote] poważnie? kurcze, nie pamiętam czy tak robiłam 😡 wiem, ze się zawsze czepiam jak jest za nisko zapięty, ale za wysoko... nie pamiętam czy sie o to czepiałam, jesli tak, to rzeczywiście zmieniłam zdanie - bo aktualnie [i od jakiegoś już czasu... kilka miesięcy na pewno, moze rok...] nie widze powodu do czepiania się kiedy ten nachrapnik jest tak wysoko. krzywdy to koniowi nie czyni, w dodatku im wyzej, tym słabiej działa, moim zdaniem. Jesli sie kon nie obciera, to nie mam nic przeciwko. w kazdym razie - ja kiedyś tez tak zakładałam i wszystko było ok.
caroline, na starej volcie jestem pewna na 100% 🙂 stąd pytanie, zdanie mam podobne, prędzej lepiej wyżej niż za nisko, podobnie jak lepiej luźniej niż zbyt ciasno 😉
jednak należy zauważyć że przy tak grubych nachrapnikach pole manewru jest bardzo ograniczone. Wystarczy by koń miał pysk dość krótki i już ten nachrapnik leżący tuż pod kością jarzmową - bo wyżej się przecież nie da powodował - że ukośnik przebiegnie na miękkich częściach chrap.
Hm, czyli nie przejmować się tym ziewaniem, tak? Muszę podpatrzeć czy po samym stępie w nachrapniku też ziewa, bo jeśli nie to może faktycznie się stresuje w czasie jazdy? Wydaje mi się, że chodzi zazwyczaj luźny, no ale może mi się tylko wydawać...
...z reszta do dzisiaj jesteśmy nadal pare kroków wstecz... ilez to rzeczy musimy sprowadzać zza zachodniej granicy - nie dlatego, ze kolorowe, ale dlatego, że potrzebne? nawet nachrapniki - ile rodzajów u nas się stosuje? a ile rodzajów istnieje? ile z nich tylko na obrazkach ogladaliście...???
a ja właśnie jestem ciekawa, bo jak podliczyłam to moja wiedza nachrapnikowa ponad przeciętna na pewno nie jest 😉 więc mamy zwykły (angielski), szwedzki, meksykański (krzyżowy), hanowerski.... i?
Caroline może masz jakieś zdjęcia czy teksty to chętnie zajrzę ? (próbowałam wikipedię ale jakaś mętna jest, Hanoverian wychodzi z opisu na kombinowany..)
Mi zawsze trener powtarzał, że najważniejsze jest odpowiednio ciasne zapięcie nachrapnika właśnie na młodym koniu. On musi się nauczyć akceptacji kiełzna i ułożenia go w pysiu... Jak na początku nauczy się go otwierać, zwijać w rulonik lub wystawiać język to potem już nachrapnik nie pomoże... Nawet powtarzał, że na pierwsze kilka jazd zakładamy mu aż za ciasno, bo lepiej jest utrunić żucie wędzidła niż pozwolić na wywalenie języka... Jak się nauczy, zaakceptuje daną sytuację można ciut popuścić, ale zawsze ma być dość ciasno. 😉
Mnie uczono, że za ciasny nachrapnik dość poważnie utrudnia możliwość rozluźnienia się u konia. I że w akceptacji wędzidła ma przede wszystkim pomagać ręka a nie sposób zapinania jakichkolwiek pasków.
Nachrapnik zapina sie tak jak wymaga tego sytuacja. Czasem zapinam bardzo mocno tak ze szpilki nie wsadzisz pod, czasem bardzo, az za luzno. Ile koni tyle problemow, kazdy chodzi inaczej i kazdemu co innego odpowiada. Generalnie po cos ten nachrapnik jest i zeby pelnil swoja funkcje nie moze byc tez zapiety za luzno bo to bez sensu. i uwazam calkiem swiadomie ze mniejsza krzywde zrobimy zapinajac nachrapnik nawet bardzo mocno jesli to ma pomoc niz szarpiac sie z koniem z otwartym ryjem. Ot tyle.
A ja nienawidzę takiego mocnego zapinania nachrapników. Jasne, można zapiąć trochę mocniej, czy trochę luźniej w zależności od tego co jest potrzebne, ale zaciskanie na chama jest dla mnie po prostu maskowaniem problemów. Koń bez powodu pyska nie otwiera, wszystich złych nawyków konie też się uczą przez nieprawidłowe działanie jeźdźca.
Koniczka, powiedz mi prosze ile koni na co dzien jezdzisz? Ile ich w zyciu pojezdzilas? Jest roznie naprawde, czasem nie masz na to za duzego wplywu, poprostu dostajesz konie niewiesz co sie wczesniej z nim dzialo. I czasami owszem zapinanie nachrapnika na maksa jest potrzebna, na troche , ma pomoc, kon sie ma nauczyc ze geby sie nie otwiera. Poza nachrapnikiem jest wiele rzeczy ktore niektorzy uwazaja za bestialstwo, ale to jest sport, podejscie jest troche inne. Generalnie zmuszanie konia do robienia jakichs dziwnych rzeczy i to jeszcze pod siodlem,nie jest naturalne prawda? Wiec najzdrowiej byloby je wszystkie powypuszczac na laczke. Pozdrawiam🙂
Maagdzia, parę koni mi się w życiu pod tyłkiem przewinęło, parę przewija się ciągle. Nie wiem czy zauważyłaś ale nie neguję stosowania nachrapników, ba zgadzam się że niektóre trzeba zapinać ciut mocniej. Ale zapinanie tak, że nawet palec nie wejdzie pod spód? Dla mnie to zachowanie nie fair w stosunku do konia. No chyba, że istnieje gdzieś na świecie jeździec z idealną ręką w każdych okolicznościach. Tylko czy taki jeździec potrzebowałby zaciskać koniowi na chama pysk? Takie zapinanie nachrapnika jest dla mnie traktowaniem konia jak maszynę, której nie mają prawa przeszkadzać błędy ręki jeźdźca.
właśnie, po drugie nie wierzę, ze koń zapiety na maksa oduczy się otwierania pyska, raczej bedzie sie wyłacznie buntował. sport czy nie, czasem trzeba wolniej ale skuteczniej. i nie jest to sztuka dla sztuki, bo konie które traktuje sie fair są chetniejsze we współpracy, lubią ludzi. wszystko czego uzywamy jest narzedziem ktorego uzycie mozna dostosowywac, przerysowywac i ktorym mozna krzywdzić. rozumiem kryzysowe sytuacje kiedy trzeba ratowac siebie i konia, ale sprawianie bólu w celach pedagogicznych nie budzi mojego poparcia.
Mocno zapiety nachrapnik to wyrzadzanie krzywdy? To dopiero interesujace. Co jesli siedzisz na wielkim chamie, starym koniu ktory nie byl nigdy jezdzony subtelnie i poprostu z Toba idzie? Rozmawiasz z nim powolutku az sie uspokoi prawda? Odnosze wrazenie ze o troszke innym etapie jezdziectwa rozmawiamy. Nie mowie ze jest to regula i ze trzeba zapinac tak ze galy wychodze, ale czasem ,rzadko, trafia sie taki przypadek na ktorego nic wiecej nie jestes w stanie poradzic. Ogolnie jednak uwazam ze wieksza krzywda dla pracy z koniem jest zapiecie nachrapnika za luzno, wtedy nie spelnia swojej funkcji i dopiero moga sie pojawic problemy ktorych pozniej ciezko sie pozbyc (jezyk, otwieranie mordy itp)
po kolei- nachrapnik zapiety, tak "ze szpilknie nie włożysz" tudzież "na chama" to nachrapnik za ciasny. jezeli coś zapina sie w ten sposób to się kwrzywdzi. dobrze napisałas: ile koni, tyle przypadkow, ja znam takie, ktore dopiero po no odpieciu skosnika przestały majzlowac i zaczely odpowiadac na pomoce. rozmawiasz z marnym jeźdzcem, ale nie przkonasz mnie ze zaciskanie czegos do bólu to dobra metoda. chama niespokromisz nachrapnikiem. ale kto wie, moze miedzy nami jest wylacznie bariera werbalna i mamy to samo na mysli czyli normalnie, poprawnie zapiery nachrapnik, dostosowany do konia, ale z tego co piszesz mam wrażenie ze myslisz wylaczcie od zapieciu za ciasnym. mozna i bez nachrapnika i kon przyjmie wedzidło- bo najwieksza role ma tu jeździec. tak wiec nie luźno zapiety nachrapnik powoduje problemy, ale reka.
Mocno zapiety nachrapnik to wyrzadzanie krzywdy? To dopiero interesujace. Co jesli siedzisz na wielkim chamie, starym koniu ktory nie byl nigdy jezdzony subtelnie i poprostu z Toba idzie? Rozmawiasz z nim powolutku az sie uspokoi prawda? Odnosze wrazenie ze o troszke innym etapie jezdziectwa rozmawiamy.
Zabawne, ale ja odnoszę dokładnie takie samo wrażenie 😎 Tylko nie rozumiem twojego dobrego samopoczucia w związku z tym 😎
Pewnie, dalej jeździć wielkiego chama po po chamsku. Na pewno się wysubtelni... 🙄 🤣